Niepublikowane dotąd zapiski z obserwacji „orbium coelestium"
Wyrwałam na parę dni nogi z betonu i uciekłam na górskie łąki, żeby duszę pomięta troszke rozprostować, fałdki wygładzić, dziury połatać. Więc zapowiada się kilka rysunków sentymentalych i melancholijnych wielce, no ale się jeszcze musza narysować.
Na razie, niewolnikiem etatu i czasu bedąc, czuję tylko jak się wiercą w środku i szukaja wyjścia.
(tu „oko" do Kolegi Cukiernika, mój drogi, ciasto jest już dziś tylko pięknym wspomnieniem, najlepszy dowód ze smakowało!)
A tymczasem Sylwek, odsłona trzecia, jeszcze sprzed urlopu: