niedziela, 19 lipca 2020

Gra w zielone

Zauważyliście że od kilku miesięcy na ulicach nikt nie kicha ani nie pokasłuje? Lud strwożony groźbą linczu na tle strachu przed wirusem nawet nie chrumknie!
A zauważyłam to dlatego, że ostatnio z wielką brawurą i hukiem złamałam ten schemat, i zaczęłam na targu warzywnym tak kichać, ale to TAAAK KICHAĆ (bo mi zdradziecki wiatr napchał pyłu w nos dokładnie w momencie zakładania maski) że już myślałam oho, no to po mnie.
Już widziałam te wszystkie oczy zwrócone na mnie, już słyszałam te krzyki "na stos z nią!" "spalić!" "burn the witch!" Wyobra
źnia błyskawicznie podsunęła zgniłe pomidory rzucane w me utuczone kwarantanną ciałko, zapach benzyny z kanisterka galopującego w mym kierunku sprzedawcy podrabianych zapalniczek Zippo, tureckiego handlarza nylonem i tiulem z metra biegnącego z furkoczącymi na wietrze belami na podpałkę...

No ale jakoś mi uszło. Na sucho i bezpomidorowo. Widać ludek już się uodpornił jednak trochę. Wzmocnił konstrukcję psychiczną.
(Albo trafiłam na samych niewierzących)



Tak czy owak, przejdźmy z reala do świata wyobraźni:
Dzisiaj pokażę wam może coś akrylowego.



                                         (Tytuł roboczy "Voice of the forest")
 








Tadaaaam, akrylowy proces twórczy:



 Najsampierw ciapu ciapu, jasności i ciemności.






 Skałki, drzewka, zielenina naskalna:






 Promienie słońca, dosyć nieudolne:

 




 Pojawia się mieszkaniec kniei, ulotny duch puszczy
a la jeleń:






 Wyrastają liście:





I jeszcze więcej liści i innej zieleniny:





Ostatnie szlify, zdziebełka i inne paprotki:

  




 I tadaaaam, gotowe. Promienie słońca są totalnie porażkowe,
ale na swoją obronę powiem, że nigdy jeszcze nie malowałam promieni.




Za to jestem zadowolona bardzo z tego 
niecodziennego okazu fauny :D


 
 










No i tak to. Niech moc będzie z wami, kryzys gospodarczy nie dotknie, a idioci schodzą wam z drogi i wpadają do rowu.
Buziaczki
~(*♥*)~

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...