środa, 12 lutego 2020

Muminki w majonezie

Był taki czas w ciągu tego ostatniego roku, że miałam bardzo kolorowe, żywiołowe, pełne akcji sny, i było ich bardzo dużo, jeden za drugim, aż do samego ranka. 
Niestety śniło mi się ciągle to samo: że uciekam przed kimś albo czymś. To mogły być spektakularne katastrofy jak mega wulkany, zalewająca wszystko lodowata woda, meteory, niebo zrobione z ognia i spadające na ziemię, demony jakieś i potwory, świetliste złe istoty zrobione z chmur, postacie wyskakujące z kinowego ekranu razem z piaskową burzą i błyskawicami, wielkie gwiezdne lisy, przerażające istoty utkane z cienia, dziwne sylwetki bez twarzy, obcy z kosmosu, czy po prostu konduktor w pociągu. 

Co noc po kilka takich snów przez jakieś 4 miesiące.
Troszeczkę byłam więc niewyspana tak jakby i stosowałam różne sprytne sposoby na uspokojenie umysłu, które wyniosłam z terapii.


Pomagało raczej tak wcale. 


No i razu pewnego przypomniało mi się to stare słuchowisko "Lato Muninków" . Piosenki z tego słuchowiska to wysokiej skuteczności kołysanki (sprawdzone na Dziecku Zpiekłarodem) więc AAAHA! EUREKA! Zakołysankuję sama siebie!


Uknówszy tak szczwany plan, wczesnym wieczorem uzbroiłam się w słuchawki, odpaliłam jutuba na telefonie i coś tam sprzątając w kuchni rozpłynęłam się w Dolinie Muminków. Jechałam równo z jutubem, dialogi, narrator, piosenki - wszysko znam na pamięć do dziś. Później jeszcze posłuchałam samych piosenek, a potem zdjęłam słuchawki i całkiem już odkleiłam się od ciała i pożeglowałam z rodziną białych trolli na wyspę do latarni morskiej (Tatuś Muminka i morze - chyba moja ulubiona książka z całej serii bo jest bardzo o mnie), na brzeg wyschniętego morza, gdzie skały, perły, muszle i wodorosty (Kometa nad Doliną Muminków), do domu Muminków porośniętego w środku kolorową dżungla z czarodziejskiego kapelusza, ogromne liście, liany i egzotyczne kwiaty zwisające z sufitów, bananowiec wyrastający z szafki nocnej - no pięknie.
Szczęśliwa jak dziecko wskakujące do kałuży zanurkowałam w pościel, zamknęłam oczy żeby w spokoju posłuchać jeszcze raz w myślach Leśnych Dzieci śpiewających piosenkę o deszczu, wzięłam głęboki, spokojny oddech i oto już, już w mojej głowie spokój i kwiatki, i pierwsze słowa piosenki...


 "Hellman, oto król jest majonezu!"   !!!!!!! 


_(°~°)_
What the fuck?!!!!


No. I tak to sobie pospałam.

Więc skoro już jesteśmy przy koszmarkach, to tu takie dwa leśne jeszcze. Te były całkiem pierwsze z całej serii, reszta leśnych i kosmicznych duchów i ludzi-ptaków nastąpiła później, więc to jakby synowie pierworodni, hy hy.
~(*o*)~

Aha, a oglądaliście "Zone blanche" na Netflixie? Jak las tam pięknie przedstawiony jest, nie mogłam się napatrzeć! Teraz oglądam drugi raz, tak jednym okiem, a drugie kieruję na ekran kiedy są właśnie sceny leśne.








(Obie pary Ogromnych Leśnych Korniszonów są dostępne, przez Etsy albo prywatnie - jakby co, to pisać)


 



 



 



 
 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...