poniedziałek, 16 marca 2020

A gdy zapadnie mrok, nie istnieje grzech.



[ale najpierw z innej beczki, personalnej]


Braki

Czegoś we mnie ubyło.
Ruchów serca,
burzy krwi,
tętna fal pod skórą.

Wichrów targających sinusoidą uczuć.

Odkrywam coraz więcej miejsc
pełnych pustki;
bez koloru,
temperatury ciała,
smaku emocji.

Mnożą się tam pęcherzyki próżni,
pochłaniając żywą niegdyś tkankę synaps,
unoszą się bezgłośnie
w wyschniętych źródłach woli życia.

Idę suchym korytem rzeki krwi
ale nie wiem,
czy prowadzi do bijącego jeszcze gdzieś strumienia,
czy w labirynt
bez końca
o coraz węższych
i ciemniejszych
korytarzach.



A może po prostu jesteś stara Joanno, i robisz dramat.
Hy hy.



Terapeuta twierdzi, że to w wyniku nawałnic i huraganów emocjonalnych, w których żyłam przez prawie rok. Zmęczenie materiału. Że to normalne że teraz nic mnie nie tyka (ani pozytywy ani negatywy) jeśli dawka emocji jest mniejsza niż dwie kreski od śmiertelnej.
Dobrą stroną tego jest to na przykład, że mam w doopie coronę. Przyjdzie to przyjdzie, skosi to skosi, whatever. Myję ręce, unikam zgromadzeń i cierpliwie umieszczam w kalendarzu kotwice wykute z pozytywnych wydarzeń i myśli dnia, choćby tych najmniejszych. Podobno ma pomóc, choć nie na wirusa niestety.

Jakby nie było to jakby wiosna drogie misie, kwiatki, rabatki, radosne bąki w parku (te na kwiatkach też)


 ~(*o*)~


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx 





[to teraz na temat]

Przy naszej ulicy leży sobie taki głaz narzutowy -  niezbyt duży, ale zawsze to jednak najwyższe wzniesienie w znacznym promieniu naszej plaskatej okolicy -  i wszystkie psy na dzielni za punkt honoru uważają oznakować swój teren właśnie na czubku tego głazu.
Coś jak zatknięcie dumnie powiewającego sztandaru na wrażym terenie, w punkcie zewsząd widocznym.
I niestety wielu psich właściceli nie zwija tego oflagowania, choć woreczki miasto nadal rozdaje za darmo. Nie wiem, może mimo wątpliwych walorów estetycznych tego triumfu są jednak tak troszkę, no troszeczkę, dumni z osiągnięć pupila?
W każdym razie efekty zdobycia szczytu przez oddział czworonożnych taterników leżą i zbierają się tak od jednej ulewy do drugiej. Właśnie jest trzeci dzień po, więc kolejna runda trwa w najlepsze.

Wiosna, wiosna - wiosna, ach to ty!

Ale nigdy nikogo nie przyłapałam na gorącym uczynku - widać jak zwykle uczynek niecny praktykuje się pod osłoną nocy.

To teraz kilka nocnych obrazków:









 









----------------------------------------------------------------------















----------------------------------------------------------------------




 





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...