... Gdy zapada noc, na morzu robi się ciemno, cicho i pusto. Tylko czarne niebo przeglądające się w czarnej wodzie, poza tym - nic, jakby właśnie narodził się świat, jakby dopiero pojawił się czas. Ale kiedy zza horyzontu wynurza się księżyc, na powierzchnię wypływają z głębin wielkie ryby, niewiele młodsze od samego oceanu, i przymykając oczy, wylegują się w łagodnym księżycowym świetle, które rozlewa się po wodzie i wsiąka w rybie łuski.
Na niebie pojawiają się gwiazdy, i przeglądają się w ciemnej tafli wody. Jest okazja sprawdzić, czy do twarzy im w ich konstelacjach, czy szale Wagi leżą równo, czy grzywa Pegaza dobrze rozczesana, łuski Smoka nie uszkodzone. Próżna Kasjopeja poprawia fałdy sukni, Andromeda, słysząc już dochodzący z głębin ryk potwora, niecierpliwie wypatruje Perseusza. Wielka Niedźwiedzica pilnuje, żeby Mała nie oddaliła się za bardzo. Lew, wpatrzony w czarne lutro wody, zadowolony dumnie potrząsa bujną grzywą, Bliźnięta po raz kolejny cieszą się swoimi identycznymi odbiciami. Wodnik tęsknie spogląda w dół, na miejsce swych narodzin.
A ryby spod przymkniętych powiek patrzą na te miriady gwiazd dookoła, i same nie wiedzą już, czy unoszą się wśród tych prawdziwych, czy odbitych. Granice się zatarły, jest tylko ciemny bezmiar pełen złotych, migoczących świateł. A gdzieś po środku, księżyc miękkim blaskiem głaszcze ryby po policzkach i powiekach, aż zasypiają i śnią swoje rybie sny. Na niebie pojawiają się gwiazdy, i przeglądają się w ciemnej tafli wody. Jest okazja sprawdzić, czy do twarzy im w ich konstelacjach, czy szale Wagi leżą równo, czy grzywa Pegaza dobrze rozczesana, łuski Smoka nie uszkodzone. Próżna Kasjopeja poprawia fałdy sukni, Andromeda, słysząc już dochodzący z głębin ryk potwora, niecierpliwie wypatruje Perseusza. Wielka Niedźwiedzica pilnuje, żeby Mała nie oddaliła się za bardzo. Lew, wpatrzony w czarne lutro wody, zadowolony dumnie potrząsa bujną grzywą, Bliźnięta po raz kolejny cieszą się swoimi identycznymi odbiciami. Wodnik tęsknie spogląda w dół, na miejsce swych narodzin.
Gdy noc zblednie, ryby znowu się zanurzą, a ich łuski, przesiąknięte księżycowym światłem, iskrzącymi refleksami rozjaśnią mrok oceanu, zaniosą kolorowe światło w najgłębsze otchłanie i najczarniejsze głębiny.
Zauważyłam właśnie, ze to czwarty post z rzędu, nadany w poniedziałek. A przecież nie lubię poniedziałków. No kto lubi. Chyba sobie je w ten sposób osładzam...
"Poniedziałek z Diabłem, cykliczna audycja o charakterze nieprzewidywalnym".
Popluskaj się w barszczu, sztachnij ćwikłą, wybiczuj świeżą botwiną. Skosztuj bulwy zaprawionej absurdem.