Ten, kto pamięta lisa Stefana z jego poprzedniej wizyty ( Stefan, wizyta pierwsza ) doszedł być może do wniosku, że jest to osobnik niepoważny, roztargniony lekkoduch, wirujący po cienkim lodzie hulajdusza. Przemykąjacy zręcznym ślizgiem od jednej przyjemności do drugiej epikurejczyk, lub wręcz nawet - o zgrozo - hedonista, omijający każdy problem zgrabnym wyskokiem z podwójnym piruetem.
Że to śpiący do południa wielbiciel ziół z zaspanym, przekrwionym trzecim okiem i zadymionymi czakrami, bon vivant lisiego świata. Że dotykając podłoża tak małymi nóżkami, nie może stać twardo na ziemi.
Otóż sąd to pochopny, przedwczesny i pospieszny! A także całkiem chybiony. Stefan, moi drodzy, rozważa, rozmyśla i rozstrząsa, analizuje, dedukuje i docieka.
A oto jak:
Od zarania dziejów ludzie obserwują gwiazdy. Układają je w kształty mitycznych bohaterów, zwierząt, potworów, wyczytują z nich swój los, planują gwiezdne podróże. Stefan natomiast zastanawia się, czy to jednak nie my jesteśmy tu wzięci pod lupę:
W związku z powyższym, Stafan postanowił zbadać kosmos:
Wyniki są zatrważające: wiekszość badanych ma niezmiernie wysoką temperaturę, jest wrecz rozpalona. A może to tylko gorący temperament? Wielu jest napromieniowanych ponad wszelkie normy oraz przejawia niestały i wybuchowy charakter. Niezwykle zaniepokojony Stefan, wróciwszy do rakiety, skrupulatnie sporządzil notatki. W naziemnej norze podda je szczegółowej analizie.
A jak juz jesteśmy przy norach: przy każdym zasiedlaniu nowej jamy, analityczny i dociekliwy umysł Stefana stawia go przed takim oto zgryzem:
Co objawi się po wskoczeniu w otwór - przytulna jamka czy tez bezdenna otchłań? Z jednej strony ryzyko, a z drugiej nowa szansa... i nie sposób tego sprawdzić, nie wchodząc... Prawdziwie życiowa decyzja.
p.s. Pragnę jeszcze zwrócić uwagę szanownych czytelników na niezwykle nowoczesny i praktyczny Lisi Kombinezon Kosmiczny. Tak zaawansowane rozwiązania techniczne zastosowane tu przez Stefana, mówią same za siebie jeśli chodzi o poziom inteligencji i przenikliwości umysłu wlaściciela i twórcy.
Faktycznie, kombinezon mocno twarzowy. Ujęła mnie szczególnie potraktowana osobno kwestia zapinania kity.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
PS. Pewnie, że to gwiazdy sobie na nas patrzą! By dojść do takich wniosków nie trzeba być nawet hodowcą i wielbicielem ziół, drogi Stefanie ;)
Prawda, ze szykowny suwaczek? Specjalny patent nie wciągający włosów ;)
UsuńKombinezon skojarzył mi się z
OdpowiedzUsuńhttp://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5e/Yoshitoshi_tanuki.jpg
tylko w drugą stronę.
A tak, szopy walczace "worem" :) (czy to w koncu sa jenoty?) ... równie oryginalny trend jak ten o seksie kobiet z wielkimi osmiornicami czy tam kalamarnicami (ma wlasna fachowa nazwe, ale zapomnialam). Cóz, zawsze powtarzam w takich wypadkach, ze co kraj, to obyczaj... z reszta inaczej bylo by nudno, nie?
UsuńA widziales jak sie tu kurtyzana pieknie rozklada?:
http://dziwowisko.pl/rozklad-ciala-kurtyzany/
Tanuki się zwą, jenoty to są, chociaż film o nich przełożyli na 'Szopy w natarciu'. Wielu anglojęzycznym się mylą, bo podobnie są.
UsuńPiękny cykl, przyznam, że gdy byłem w Japonii, to nieco się rozczarowałem, bo aż tak poryte to wszystko nie jest, a w galeriach raczej jakieś widoczki lasów bambusowych. Strona wspaniała, właśnie czytam o waginalnych robótkach na drutach, . Zastanawiałem się jak też przewalić całą niedzielę i broń boże nie zrobić tego, co wypada, chyba mam odpowiedź.
O rany, utknęłam na tym dziwowisku! Zaczęłam od kurtyzany, cóż za melancholijne dzieła, zwłaszcza przy końcu historii.
OdpowiedzUsuńStefana już odesłałam, dziękuję, dostarczył ładunek, od razu mi lepiej! A jak tam badania Kosmosu? Zdrowy?
Nadal trwa analiza notatek. Praca naukowa to bieg dlugodystansowy!
UsuńZa ile i w jakiej walucie odsprzedasz patent na ten ogonowy fragment kombinezonu? Bo raz, że szykowny, a dwa, że dzisiaj zrobiliśmy sobie z małżonkiem ognisko i jeden z naszych psów przyfajczył sobie lisią kitę. Gdyby miał kombinezon Stefana (albo więcej rozumu) nic takiego by się nie wydarzyło. Generalnie kita jest OK, nie spłonęła (własną dłonią gasiłam!), ale doznała uszczerbku estetycznego i ubytku objętościowego. No i ciągnie się za nią swąd palonej keratyny. Owczarek podpalany, psia jego spuścizna!
OdpowiedzUsuńJak tak się przyglądam, to ta bańka na głowę z wypustką na pyszczek też wcale nie od parady. Ograniczyłaby proceder podprowadzania kiełbasy przy ognisku... To ile wyjdzie za cały kombinezon? I drugi malutki?
Ciezarówka przetworów z waszego ogródka + zestaw lamiglówek dla Stefana na zimowe wieczory i patent jest twój!
UsuńA co do gaszenia wlasna dlonia - znowu mamy piekny przyklad na rozsadniejsze i praktyczniejsze zastosowanie dloni Magdaleny niz przechowywanie jej w puzderku :)
Ja wiem, ja wiem, ja wiem, co to jest! To jest CZARNA DZIURA!
OdpowiedzUsuńMiałam rację? :D
No, nie mozna zaprzeczyc... Czarna dziura jak malowana :)
Usuń