No więc zrobiłam zdjęcie tej miski na mizerię, powodowana uprzejmą prośbą Psa W Swetrze (cytuję: "Poka miche". Koniec cytatu.)
Ale potem pomyślałam, że ta miska, choć ładna, jest tylko szarą myszką w kolekcji skorup wyrwanych za bezcen w tym wspomnianym sklepie ze starymi duperelami. No to zrobiłam parę zdjęć więcej, a co. Niezainteresowani ceramiką niech sobie od razu przescrollują na sam koniec, gdzie dla odmiany jest... no niech sami zobaczą, co tam jest.
A TERA MICHA i inne skorupy!
Ta na mizerię. Skromna, biała, w lekki rzucik. Bo kolorowe sałatki to ja najbardziej lubię w białych miskach.
Wielki talerz na ciasto czy tam cokolwiek, w śliczną kolorową krateczkę:
I jeszcze. Gościnnie wystąpiły 3 morele i pomidor. Oklaski!
I z bliska, takiej fajnej krateczki nigdy za wiele, co nie?
A tu dwie ryby nieznanej rasy, żywiące się morelami:
Panna z dziurawą głową.
Wyraz twarzy ma taki jak ja, kiedy ktoś tłumaczy mi coś o bankach, lokatach, procentach, albo mechanizmach rządzących rowerem, samolotem czy autem. Więc jak tylko ją zobaczyłam, to porwałam w objęcia i już nie puściłam.
I tu w ąsąblu z rybami, na półce przy łóżku. Jak rano wstaję, rzucamy sobie porozumiewawcze spojrzenia i typujemy, czego dziś nie skumam.
No i jeszcze takie dwa pękate wazoniki na pędzelki, ołówki itd. Lubię pękate.
A tu stwór, który od razu został nazwany Picassem. Tak, konwencjonalnie i stereotypowo, przyznaję, ale przylgnęło. Cierpi sobie cichutko pod palmiastym sukulentem na balkonie. Jak ja wychodzę na balkon i widzę to, co wyprawia ta pogoda, to cierpię podobnie. Sukulent też cierpi, bo go cosik obsiadło i zeżarło. Potem z kolei obsiadły go pająki i zeżarły to coś. Był to pierwszy przypadek ciepłych uczuc do pająków w moim życiu.
A teraz parę doniczek.
Na czerwoną pelargonię (ze względu na te czerwone kropeczki):
Na jakąkolwiek pelargonię:
(obok doniczki kamerdolec sporego kalibru przytargany z Portugalii ;)
Doniczka-sowa, w towarzystwie trzech piskląt.
Te dwa szare są też z tego sklepu, pisklę białe natomiast zostało diabelskimi rencami ulepione z modeliny, bo tak mi pasowało do tej rodziny:
I takie fajne dwie na kwiatki pokojowe (bez tego talerzyka białego, on jest drewniany i malowany też osobistą racicą i wiechciem przy ogonie):
A teraz jeszcze 2 szklane butelki. Jedna stanowi element turkusowej kompozycji łazienkowej. Drewniana ramka też z tego samego sklepu, micha z "normalnego", znaczy za normalną cenę. I tu proszę państwa pragnę nadmienić, że jest to zdjęcie o walorach historycznych, albowiem ponieważ w ramce widzimy jeden z najsampierwszych rybich obrazków:
A tu buteleczka zielona do kompletu z takąż miseczką emaliowaną. Kupione w innych dniach, ale jak ładnie im razem:
Na koniec natomiast element bez związku, bo drewniany, ale tak uroczy, że też chciałam pokazać. Oto Węszący Zenon, symbol i patron mojej kuchni, choć twórca inspirował się tu przypuszczalnie flakonikiem sławetnej perfumy "Dalissime". W każdym razie u mnie Węszący Zenon swoimi imponującymi przydatkami patronuje smakom i zapachom kuchennym:
No i tak to. Fajny sklep, co? I ceny przystępne - wszystkie te rzeczy były z przedziału cenowego 0,50 - 2 ojro. Z wyjątkiem talerza w kratkę, on kosztował z jakiegoś powodu 5, no ale warto przecież było. Oczywiście takie kąski trafiają się raz na sto wejść, i ostatnio coraz rzadziej. Pewnie już wyeksploatowali wszystkie okoliczne strychy i piwnice. No ale mam po drodze z pracy, więc od czasu do czasu zaglądam. Kiedyś kupowałam jeszcze drewniane miski i talerze, skrobałam papierem ściernym i malowałam po swojemu, co stanowi osobną kategorię zalegających każdy kąt i przytłaczających małżonka skorup ;) Ale o tym może kiedy indziej.
A teraz coś z zupełnie innej beczki. Odgrzebany z przeszłości (skoro jesteśmy przy starociach) Lis Stefan, jesienny portret z rybą. Pasuje akurat bardzo do aury zaokiennej.
Pozdrawiam wszystkich skorupiaków,
Diabeł.
Apdejcik.
A tu jeszcze specjalnie dla Ove, co twierdzi, że nie ma tu nic dla chłopców. No to proszę bardzo, znalazłam ten pociąg. Właściwie, to do niczego mi taki pociąg nie potrzebny, ale lat temu chyba z 8 jedna koleżanka z pracy się przeprowadzała, i przyniosła do roboty wszystkie rzeczy, których nie potrzebowała, ale były za fajne, żeby wyrzucić. I tak oto stałam się posiadaczką białej ceramicznej cukierniczki (chociaż nikt z nas nie słodzi), małego, plastikowego hipopotama i tegoż pociągu. I tak leżą, bo za fajne, żeby wyrzucić. Krąg sie zamknął, wąż połknął własny ogon ;)
Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! O jeżumalusieńki jakie to wszystko cudne!!! I micha i caluteńka reszta! Najniższe uczucia zazdrości mą targają!!! Siedzę i dygocę w ekstazie! I jeszcze, że oni w tym sklepie tak to za darmo rozdają! Imaginuj sobie, że mnie by z takiego przybytku musieli pałką elektryczną przeganiać! A podobną doniczkę sowę posiadam w wersji ciemny brąz :))) No i moje ukochanie - Stefan - na koniec, jak wisienka na torcie :)))
OdpowiedzUsuńNie, nie potrzeba zadnych takich elektrycznych narzedzi do wyganiania, bo te fajne kąski to wiesz, jak rodzynki w ciescie. Wchodzisz, omiatasz wzrokiem, łowisz łup, który blyszczy jak perełka na stercie skislego siana, i wychodzisz. Bo tam bardzo dobrze rozlozone wszystko stoi, a oko juz wyrobione (Twoje tez, przypuszczam ;) wiec szybko to idzie.
UsuńTo wszystko naznosilam w ciagu 3-4 lat, czyli od momentu otwarcia sklepu. A teraz juz coraz rzadziej sie cos trafia.
Ale to prawda, ze fajne rzeczy. Nie moja robota, to moge spokojnie chwalic, no nie :)
No pewnie masz rację, że takie perełki to nieczęste niemniej dreszczyk emocji poszukiwacza złota jest :)
UsuńTak się gapię na ten zielony wazonik i powiem Ci, że to perełeczka być może. Nie dość, że ręcznie szkło dmuchane i formowane, to kształty i kolorystyka (oczywiście mylić się mogę) tak wczesnym początkiem XX wieku zalatują. Bohemia?
No ba! Oczywiscie, ze jest. Tylko nie ma tego szukania w zwalach i stosach - bo tego nie lubie akurat. Zawsze sie boje, ze cos rozwale... No i czasu zabiera to okropecznie duzo, a ten u mnie cenniejszy niz zloto!
UsuńCo do tej butelki, to tez mi sie z przelomem wieków kojarzy. Ale ignorantem w tym temacie jestem, wiec to tylko takie luzne skojarzenia. Ze sobie Toulouse-Lautrec z kolegami absynt polewali z takich buteleczek, hyhy.
Ładne, ładne. A masz jakiś fajny pistolet, albo kolejkę?
OdpowiedzUsuńHa! A wiesz, ze kiedys mialam? Kolejke znaczy, Bo pistolet to nie (chyba ze taki na plastikowe szczalki z przyssawka ;)
UsuńWlasciwie to byla taka miniatura miniatury kolejki, z drewna, zabawkowa. Moze na 2 cm wysoka. Ale nie wiem, czy jeszcze gdzies lezy w kuchennej szufladzie.
Sprawdź. Kocham kolejki, a tu nic dla chłopców :(
UsuńSprawdzilam :)
UsuńDżizas! (sorry, Diable) Co za cudo! Co za przeurocza, rozkoszna, kochana kolejka. Jest wspaniała. My precious! Jak można mówić, że jest Ci do niczego niepotrzebna? Ależ ona niewątpliwie rozczula Cię swoim wdziękiem, przyznaj! :)
UsuńWIelkie dzięki!
Bożena potwierdza, że kolejka jest super! Drugie miejsce ma talerz w kratkę ;)
UsuńAle kolejka!! No rewelacja po prostu, królowa działu dupereli i pierdół. :D CU-DO!
Sklep masz zaiste zacny :) Nie dziwota, że Cię tam ciąga nieustannie ;)
Po zastanowieniu talerz w kratkę idzie na trzecie miejsce (ale wciąż na podium), a drugie zajmuje dama z wytrzeszczem (w sensie wazon). Chociaż te na ołówki też fajne ..
Asz, do cholery no. Dobrze, że Bożena takiego sklepu po drodze nie ma, bo umarłby w butach. ;)
=> Ove, przyznaje :) Wlasnie dlatego ja wzielam i dlatego lezy juz 8 lat w kuchennej szufladzie - bo nie mam serca wyrzucic, taka malutka slodka. Masz racje, "nie potrzebna" to moze zle sformulowane. W koncu taki na przyklad Weszacy Zenon tez nie ma zadnego zastosowania praktycznego - ale jednak stoi. I czuwa.
Usuń=> Bozeno, u mnie na pierwszym stoja razem: panna z wytrzeszczem, talerz w kratke i sowa! W sowie roslo awokado wyhodowane z pestki, ale niedawno wzielo i zdechlo. Tak o, po prostu. A tak cudnie wygladala ta sowa z drzewkiem wyrastajacym z glowy, jak pod parasolem.
Wiesz co, ale ta w ten rzucik, z pierwszego zdjęcia ... nie no, zwyczajnie to choroba ceramiczna. Nie ma człowiek większych widać problemów, to nad talerzami się pochyla ;)))
UsuńAwokado Bożenie zdechło już tak z siedem razy, za każdym razem inne rzecz jasna. Także na słynnego hodowcę szans raczej nie ma. ;)
No bo to dlikatne tskie te awokada, ksirzniczki egzotyvzne. Nie ms to jak drzewka szczescia (na chacie) i pelargonie (na balkonie). WSZYSTKO przetrzymaja.
UsuńUh... cos mi sie paluszek po tej klawiaturze dziwnie obsuwa ...
UsuńAleż piękne wszystko! I micha, i donice, i w ogóle, a zwłaszcza pisklę Diabła :) Czy ja już pisałam, że Twoje prace rozpoznam wszędzie? A Stefan, choć ród jego u mnie na cenzurowanym, wzbudził me szczere wzruszenie. No ale to tylko dlatego, że z rybą.
OdpowiedzUsuńAle powiedz, Diabeł, tak szczerze - nie trafia Cię jasny szlag buraczany, gdy musisz to wszystko z kurzu obetrzeć raz na jakiś czas? Bo mi kolekcje rozmaite między innymi z tego powodu przeszły w życiu, jak ręką odjął. Kiedyś miałam sporą kolekcję kaktusów, i weź je tu z kurzu powycieraj. Część można było potraktować po wojskowemu, strumieniem z prysznica, ale te włochate? No nieważne. Piękne wszystko!
Czy piskle nosi znamiona diaba, ze tez jest do rozpoznania? Myslalam, ze jest raczej neutralne ;)
UsuńA kurz... Hmm... To teraz wróc do zdjec z piekielnym piskleciem. Obejrzyj uwaznie. Podpowiedz: przyjzyj sie pólce, na której stoja. Kliknij, to Ci sie powiekszy. Juz? No. To tyle w temacie kurzu. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, ze jest to pólka wiszaca wysoko, i wzrok mój (bez krzesla) tam nie siega. Z innych pólek i z parapetów zmiatam od czasu do czasu tym takim kitkiem na patyku. Cudowny wynalazek!
A same eksponaty sa przestawiane tak czesto, ze nie zdarza kurzu zlapac ;)
Ale kaktusy? Mylas kaktusy??? :)
A u mnie w domu katastrofa, proszę ja Pań! Kaktusy mi zwiędły!!!!!!!!
UsuńTo ile lat Ty ich nie podlewalas?!
UsuńNie bądźmy drobiazgowe!
UsuńDekada w tę czy we w tę... Czasem się czlowiek zagapi po prostu, rozumiem.
UsuńPrzepraszam bardzo, to się faktycznie zdarza. Też zasuszyłam kaktuska, nawet dorodny już był. Potem też był ładny, tylko troszkę taka miniaturka, ale przynajmniej już podlewać tak często nie trzeba było ; )
UsuńNo zawsze to jakis plus :-)
UsuńSkorupy niemożebnie cudne!!! Masz oko do wynajdowania skarbów:))
OdpowiedzUsuńA ja to jestem ta, co będę cieszyła się pewnym PRZEŚLICZNYM ANIOŁEM :)
Pozdrawiam cieplutko:)
Aaaa, witamy, witamy! :) Aniolek doleci i do GB, nie ma sprawy. Tylko musi pamietac, co by po przekroczeniu granicy po lewej stronie latac...
UsuńDziekuje pieknie w imieniu Antka i pozdrawiam tez-juz-prawie-cieplo (od jutra ma przestac padac i ma wyjsc slonce, jeee!!!)
To ja dziękuję:)
UsuńPodałam adres do PL, bo wyjeżdżamy do rodzinki i wrócimy pod koniec lipca:)
Tez sie da zrobic, pewnie.
UsuńSklep ani chybi ma cichą spółę z jakąś pracownią ceramiczną. Nudzące się panie domu zapiszą się, powylepiają, poszkliwią i zapomną o wypalonych skorupach bo zapisały się już na na kurs tańca "porozum się ze swoją macicą" czy jakoś tak.
OdpowiedzUsuńA naj naj naj bardziej podoba mi się ta lśniąca zielona miseczka w kolorze mchu.
No wlasnie przypomnialo mi sie po fakcie, ze mam jeszcze dwie inne takie miseczki. Jedna pieknie, intensywnie zólta, a druga fioletowa w kolorowe plamki. Ale zem zapomniala cyknac fote.
UsuńCo do tych pan domu to w duzej mierze naprawde masz racje - sporo w tym sklepie wlasnie takich amatorskich wyrobów zprzed okolo 20-30 lat, na które, delikatnie mówiac, nie skusilabym sie nawet za te 50 centów ;) I to nie tylko ceramicznych, ale i drewnianych.
Osobna kategorie moznaby stworzyc dla korkociagów z uchwytem z kawalka powykrecanego korzenia. Jesli ktos kolekcjonuje te watpliwej urody przedmioty, to tam ma studnie bez dna! Musialy byc kiedys bardzo w modzie.
Piękne przedmioty, ja bym w takim sklepie....echhhh... zapewne węszyła, sznupała i wydawała... Cudeńka!
OdpowiedzUsuńW moim miasteczku był sklep z antykami, i tam tez były różne takie. Dzięki wizytom w tym sklepie mam talerzyki do fondue oraz gliniany gąsiorek i kubeczuszki na grzane wino. A także półmiski na przepiórcze jaja i półmiski na mule. Rzadko używam, ale jednakowoż.
Węszącego Zenona można użyć jako stojak na okulary, tak jakoś mi się kojarzy.
Bratowa męża ma zmysł plastyczny i na komodzie w salonie robi tematyczne dekoracje. To mnie zachwyciło i też robię, co pozwala mi na rotację zdobytych cudeniek. Tęsknię natomiast, żeby- wzorem Bratowej Męża- ustawić przed Wielkanocą baranki na kółkach, takie drewniane. Ma cudne!
Boszsze, jaki ten Stefan przystojny!
półmiski na przepiórcze jaja? to chyba półmiseczki, półmiseczunie?
UsuńWęszący Zenon - zaiste, tylko uchwyty jakie by mu trzebabylo zamontowac, bo on biedak uszu nie ma :)
Baranki na kólkach brzmia BARDZO interesujaco!
No, półmiski, z dołkami pod wymiar :)
UsuńNa Wielkanoc podaję w nich ufarbowane jajeczka przepiórcze, kolorowe i śliczne!
Uwielbiam skorupy! Ależ mi lubieżnie miło się zrobiło, gdym mogła trochę popodglądać Twoje piekło. Pokaż mi swoje skorupy, a powiem Ci, kim jesteś, normalnie!
OdpowiedzUsuńNo i - wróciłam z wojaży!
No nareszcie! Bo juz sie martwic zaczynalam, czemu skorpioniego ogonka tak dlugo na horyzoncie nie widac!
UsuńAch, ta micha w kolorową kratkę!
OdpowiedzUsuńCoś mi przywiała mgliście, jakieś wspomnienie z dzieciństwa. Tylko co to było...?
Piękne skarbocie upolowałaś.
Z takąż właśnie intencją udaję się często gęsto na targ staroci pod Halą Targową, trafiają się rodzynki.
A radość jedyna w swoim rodzaju, choć częstokroć trafia na mur spojrzeniowy "a cóżeś to znowu przywlokła" ;-)
Oj znam ja taki "mur spojrzeniowy", znam :)
UsuńA co do kratki - mi przypomina te stare, ceratowe obrusy, wiec moze Tobie tez?
Tak, tak, na to samo wpadłam! Cerata, ale wstydziłam się napisać! Miałam jeszcze sukienczynę na karczku w podobny rzucik.
UsuńDZIĘKUJĘ ZA STEFANA!!!!!!!!! ♥ Właśnie wybiegł z nory wprost w me ramiona. Jest cudny!!!! (Można mu to powiedziec do ucha?) A co on trzyma w ręcach!!!!!!!!!! Okażę na blogasku :)
Sie nie wstydz na drugi raz :)
UsuńNa tych ceratach byly nawet podobnie niespasowane kolory, nie? Znaczy, przesuniete tak.
Stefanowi mów, co zapragniesz. Tylko go nie przestrasz, bo ucieknie. On w zasadzie jest niesmialy z natury, ale moze przy Tobie sie zmieni?
Mnie się krateczki skojarzyły z blatem stolika w barze mlecznym i nie wiem, czy to była cerata, czy on taki sam w sobie był.
UsuńJak dla mnie najbardziejsze są: panna z dziurą w głowie (ona ma coś ze świata Muminków, nie sądzicie? Trochę taka średnia siostra Mimbli i Małej Mi?), doniczka pelargoniowa w kropeczki i ryby. No i oczywiście bonusowa kolejka! Jak byłam dzieckiem to miałam hopla na punkcie takich mikrozabawek :)
Takie odjechane wzorzyste stoliki by wtedy mieli? Stawiam na cerate, podwinieta pod blat i przytwierdzona gwozdzikami albo pinezkami.
UsuńRzeczywiscie panna z dziura we lbie ma taki nos jak muminkowe postaci, i te oczki okragle, sukieneczka do ziemi. W Muminkach te wszystkie male lesne stworki mialy jeszcze takie malutkie, czarne, sznurowane buciki :}
Cheesus, Diable, czy ja mogę u Ciebie zamieszkać? Mogę zabrać swoją strasną scotkę, czyli tę kitkę na kijku, której boi się Józef i będę odkurzać skorupy. I jeździć pociagiem, jak się dobrze zwinę. Mój dziadek był kolejarzem.
OdpowiedzUsuńCO TY ROBISZ JÓZEFOWI TOM SCOTKOM ? !!!
UsuńKurze rzeczywiscie przydaloby sie zetrzec, ale jak moglabym Cie, Nielocie, tak niecnie wykorzystywac. Wpadaj bez scotki i z Józefem, niech sie chlopak odstresuje!
Diable, uwielbiam Twoje skorupy :))
OdpowiedzUsuńSzczególnie ujęły mnie: złoto turkusowa kompozycja łazienkowa z Pierwszą Rybą, micha na mizerię, sowia rodzina, panna z niewidzialnym czubkiem głowy oraz ta niepokojąca donica na pelargonię, która wygląda, jakby trzymała się kupy siłą woli i kropek :)
Wszystko śliczne rzeczy, zaprawdę.
Prawda? Wszystko piekne! I do tego te przyjazne ceny ;}
UsuńCuuuudne te skorupy, cudne :-)
OdpowiedzUsuńA pociążek wymiata wszystko, zwłaszcza zapałki ;-)
Oj lubié :) wszystkie przedmioty :) cuda piekne!
OdpowiedzUsuń