Eeee, noo, nie będę ściemniać: nie mam pojęcia po co, ale czy nie wygląda atrakcyjnie?
(I czy to nie jest wystarczający powód?)
(I czy to nie jest wystarczający powód?)
Na samym środku sweteru jednakowoż jest dziura. Niewiadomego pochodzenia. No ale tak to jest - jak się ktoś włóczy przez pół globu w tę i we w tę, to potem ma dziury w swetrze.
Drugi bohater tej oceaniczno-tekstylnej scenki, mikry rybek Pepito, zlukawszy tak wypasiony pulower - pozazdrościł straszliwie. I postanowił za wszelką cenę również posiąść elegancką garderobę.
W tym celu zaczął więc regularnie udawać się w pobliże klifu, na którym stoi mała wioska rybacka, skąd w każdą środę przybywają na skraj wietrznego urwiska Lucinda, Rosita, Eduarda i Consuela, wlokąc za sobą na postronku juczną lamę Juanitę ubraną w kolorowy, ręcznie tkany kocyk i obładowaną koszami ze świeżym praniem.
Przywiązawszy Juanitę sznurkiem do palika, dziewczęta zarzucają na plecy swe kruczoczarne warkocze, i poczynają wieszać pranie do suszenia. Mocny, ciepły wiatr szarpie bezlitośnie tą i tak już dość zdezelowaną garderobą, i czasem wyrwie jakąś sztukę spod klamerek i poniesie ją nad ocean, aż w końcu mu się znudzi i upuści ją do wody. I na to właśnie przyczaił się Pepito. Czaił się, i czaił, i czaił, i w końcu - jest! Piękny żywy kolor, wygodny krój, i te atrakcyjne białe kropeczki - z całą pewnością en vogue. A może i haute couture. I nawet rozmiar pasuje! Ale będzie lans na akwenie! Rozgwiazdy zbledną w blasku Pepita, jeżowcom zmiękną kolce, ryby czkawki dostaną! Szczęśliwy jak prosię w majowy deszcz Pepito przywdział więc niezwłocznie tę odzież wykwintną, i teraz paraduje z prawa na lewo i z powrotem, dumny i zadowolony, zadając szyku i roztaczając fale czaru, powabu, stylu i klasy.
W różowych, nylonowych gaciach Rosality Portillo.W tym celu zaczął więc regularnie udawać się w pobliże klifu, na którym stoi mała wioska rybacka, skąd w każdą środę przybywają na skraj wietrznego urwiska Lucinda, Rosita, Eduarda i Consuela, wlokąc za sobą na postronku juczną lamę Juanitę ubraną w kolorowy, ręcznie tkany kocyk i obładowaną koszami ze świeżym praniem.
Przywiązawszy Juanitę sznurkiem do palika, dziewczęta zarzucają na plecy swe kruczoczarne warkocze, i poczynają wieszać pranie do suszenia. Mocny, ciepły wiatr szarpie bezlitośnie tą i tak już dość zdezelowaną garderobą, i czasem wyrwie jakąś sztukę spod klamerek i poniesie ją nad ocean, aż w końcu mu się znudzi i upuści ją do wody. I na to właśnie przyczaił się Pepito. Czaił się, i czaił, i czaił, i w końcu - jest! Piękny żywy kolor, wygodny krój, i te atrakcyjne białe kropeczki - z całą pewnością en vogue. A może i haute couture. I nawet rozmiar pasuje! Ale będzie lans na akwenie! Rozgwiazdy zbledną w blasku Pepita, jeżowcom zmiękną kolce, ryby czkawki dostaną! Szczęśliwy jak prosię w majowy deszcz Pepito przywdział więc niezwłocznie tę odzież wykwintną, i teraz paraduje z prawa na lewo i z powrotem, dumny i zadowolony, zadając szyku i roztaczając fale czaru, powabu, stylu i klasy.
Ale ćśśśśś, nic mu nie mówcie. Niech ma chłopak swoje pięć minut...
Zbierajcie drewno ludziska, powiadam wam, ile z tego radochy jest!
A tak niepozornie wyglądała ta scenka w erze przedakrylowej:
Tak se myślę, może z tego wieszak zrobić? Ze dwa haczyki mi pomieści. Tylko na razie ich nie mam. Trzeba będzie na pchlim targu się przyczaić. Albo w sklepie z duperelami. Nawet mam blisko jeden sklep ze starymi duperelami! Prawie wszystkie moje sztućce ztamtąd pochodzą, po pare centów i każdy z innej parafii oczywiście, ale mi to nie przeszkadza, a nawet wręcz przeciwnie. A biorąc pod uwagę ten teraz taki modny indywidualizm, to mam najmodniejszy garnitur nożów, łyżków i widelców w całym mieście.
Oraz tryliard takich malutkich, do niczego niepotrzebnych talerzyków. Od ostatnich czterech (wypatrzonych całkiem niechcąco, bo szukałam miski na mizerię), w śliczne geometryczne biało-granatowe wzorki, musiałam bez mała odgryźć sobie ręce. W takich sytuacjach albowiem dochodzi u mnie do zaburzenia przepływu informacji z ośrodka sterującego, wzdłuż włókien nerwowych, do kończyn górnych. I umysł mówi "zostaw, odejdź" a ręce już tulą, gładzą i jeżdżą paluszkiem po wzorkach...
Ale nie kupiłam! Silna byłam! I oczywiście teraz żałuję.
Ale nie kupiłam! Silna byłam! I oczywiście teraz żałuję.
Słyterek z gaciów! To jest myśl - jeszcze tego nie próbowałam, ale Diable inspiracją mi bądź!
OdpowiedzUsuńA poważnie - łomatkoicórko! aleś Ty utalentowany Egzemplarz - żeby takie rybki-wielorybki zobaczyć oczami duszy, zamiast kalorii ciepła, w drewnie opałowym! BOSKIE! A tom se oczyska napasła i radochy ciut miałam :)
W kwestii talerzyków - twarda z Ciebie dziewucha jak Grom, Mosad i Marines razem wzięte!
Ano, twarda bylam. Jak te żelki z biedronki. A miske na mizerie wyrwalam innym razem, za 5 ojro, sliczna!
UsuńBeda jeszcze dwa "drewniane" posty, comming soon.
Poka miche!
UsuńA moge pokazac pózniej, na razie brudna lezy w zmywarce (serwowala dzis surówke z marchewki). Ale to taka calkiem zwykla w sumie, biala z delikatnym wzorkiem. No ale i tak sliczna!
UsuńOrrajusiuu, ależ szykowne ryby! Jestem przekonana, że to się przyjmie w otmętach i trendach. Syreny zapewne zazdraszczają, prawda?
OdpowiedzUsuńMalutkie talerzyki są BARDZO POTRZEBNE. No jak to? A podjadanie kawałków tortu? serek pleśniowy do chapania do winka czerwonego? ciasteczka? Ja takowe talerzyki w kwiatki kupiłam na targu antyków- każdy ma inny wzór, ale wszak podobny rozmiar, więc funkcjonują u mnie w domu jako komplet. Są sliczne.
Takie komplety "kazda sztuka inna" sa najlepsze! Inaczej jest nudno!
UsuńProblem w tym, ze te stare, co sie juz opatrzyly, nie chca sie stluc i zrobic miejsca na nowe... Pomocny w takich przypadkach bywa kot. Albo male dziecko. Ale ani jednego ani drugiego na stanie nie posiadam.
Chyba wiec w takim razie zahacze o nie niechcaco otwierajac szafke. Albo niechcaca rzuce mocno o podloge, wyciagajac ze zmywarki ;)
Bożena nie raz słyszała takie historyje, że jak człowiek sie zagapi, to talerze ze zmywarki prawie same wylatają. Szczególnie te opatrzone albo od teściowej. Bożenie się kiedyś tak spalił czajnik elektryczny od teściowej, kubeczki jej sie wyślizgły z rączki (ups) przy zmywaniu i takie tam. Jedynie komplet widelców Bozena wywaliła zupełnie jawnie i na oczach, bo ta jej teściowa to bubli lubi nakupować takich, że od razu człowiek na raka mózgu ze zdziwienia zapada. Tak i to z tymi widelcami było, że ktoś oznaczył grubość sztućća w mikrometrach i koniec widelca buł cieńszy niż najmniejsza na świecie igiełka do wyszywania jedwabną nitką. Się Bożena utegowała w język tym widelcem po rac dwudziesty, zebrała wszystkie widelce cuzamen do kupy i sio, na kompost.
UsuńA Pepito ma taki wyraz pyska, że aż dziwi iż mu gacie na grzbiecie nie pękają. ;) Znaczy Kreacja, nie gacie (sory Pepito!).
Bozeno, Pepito pęka z dumy!
UsuńA co do wykompostowanych widelców - wcale sie nie dziwie. Malo jest wrazen równych wsadzeniu sobie czegos takiego miedzy dziąslo a ząb. Dlatego tez dosteje gesiej skórki na sam widok, jak sobie ktos wykalaczke wklada do jamy. Obywatele Niemiec o korzeniach tureckich bardzo w tym gustuja.
Dodam jeszcze, ze takie historie z latajacymi talerzami przydazaja sie tym czesciej, im czesciej w okolicznych sklepach ze starociami pojawiaja sie "nowe" smakowite kąski :) Taki zbieg okolicznosci oczywiscie.
No przecież! Powszechnie wiadomo, kiedy występują takie sytuacje, że się okoliczności zbiegają i robią party. Akurat u Ciebie to na jak się na talerze zanosi, a u Bożeny raczej na szklaneczki do napojów.
UsuńO tak, u mnie jakos zawsze na talerze i miseczki sie zanosi. Sorry, taki mamy klimat.
UsuńTeatrzyk "Młockarnia"*
Usuńprzedstawia
Instrukcję rzutkiego pozbycia i radosnego nabycia w dwóch aktach
Akt I
W drodze do zmywarki/zlewu
Taca, na tacy .............(uzupełnij brakujące wyrazy).
Za tacą ręką wystającą z szerokiego rękawa szlafroka. Chód - najlepiej chwiejny, najlepiej nie bez powodu. Pomiędzy rękę i rękaw wsuwa się zdradziecko klamka ode drzwi.
!!! ??? !!!
Taca pozostaje w miejscu. (..............) idą dalej.
Prrrr, kchrrr, ziuuuu, traaaach, ging, wing, swing, łoioooing....
I doszło do tego, że nie doszły.
Kurtyna. Zamiatanie. Pozamiatane.
Akt II
Sklep ze starociami
- Śliczne ................ (uzupełnij brakujące wyrazy)
- Ile płacę?
Kurtyna. Oklaski. Mlaski.
* Z Życia wziĘTE ↪ ZŻĘTE, to trzeba wymłócić ↪ młockarnią
A drzewiane cuda są w dechę. Chwytają za serce i wyznaczają nowe trendy w modzie. Aż chce się mieć taki sweterek, a co najmniej takie wierzchnie desusy. Z Twoich blogowych rysunków można stworzyć cały katalog, cudowną kolekcję - dla puszystych, dla odważnych, dla nieśmiałych, dla odlotowych. Każde Twoje - śliczne jak malowane- Dziecko ma jakąś gustowną kreację. Uważam, że warto je przypomnieć i ucieszyć wszystkich stałych bywalców Twojego bloga. Ja czytam, oglądam, podziwiam i się rozczulam i się uśmiecham i .... Och!
UsuńPomyślisz?
Co do klamki - NIE MAM DRZWI W KUCHNI! Ani klamki wiec... Trzeba bedzie sie moze o cos potknac ;)
UsuńKatalog mody, powiadasz, ooo! :D
No taaaak... ładne, ładne. I oczywiście rybne :) A czemu ta deska, Diable, z rybą ci się kojarzy? A bo mnie się wszystko z rybą kojarzy :) Wieloryb to też ryba, jak sama nazwa wskazuje.
OdpowiedzUsuńTalerzyków nie trzeba tłuc. Bierzemy talerzyk i przemalowujemy na rybę! No problem. Ewentualnie na meduzę. Można doczepić swój ślubny welon. To nic, że mamy dużo talerzyków. Gatunków ryb jest jeszcze więcej :)
"A czemu ta deska, Diable, z rybą ci się kojarzy? A bo mnie się wszystko z rybą kojarzy" Nommm... trafiles w srodek tarczy, zdaje sie. Albowiem poniewaz zgadnij, z czym skojarzyl mi sie zwienczony skalistym grzebieniem grzbiet Poloniny Carynskiej w zeszlym tygodniu? :)
UsuńA jeden talerz rzeczywiscie czeka na rybe. Taki bambusowy z Ikeii. Trzeba troche zeszlifowac i super sie po nich maluje. Tez sa regularnie w sklepach ze starociami, za ulamek ceny ;)
Nie muszę zgadywać, z czym kojarzy Ci się skalisty grzbiet, bo wiem. To płetwa grzbietowa Twoich ryb, które nazywam atomowymi. Myślę, że Giewont też :)
UsuńWieloryb w sweterku jest po prostu piękny, po to mu to wdzianko :D
OdpowiedzUsuńProste, prawda?
UsuńSzanowna Autorka jak zawsze lubi się droczyć ze swoimi równie Szanownymi Czytelnikami.
OdpowiedzUsuńSądząc po tle tej marynistycznej sceny, to raczej nie oceaniczna głębia zmusiła tego ambitnego ssaka do uzupełnienia braków w garderobie. Jak łatwo wywnioskować z pozycji tarczy księżycowej nasz (równie Szanowny co cała reszta) Wieloryb orbituje sobie radośnie w cieniu planety. A tam temperatura spada w okolice dwustu stopni poniżej zera. Jak wskazują badania - orbitujący ssak w takiej temperaturze przybiera odcień sinokoperkowy i przestaje być fotogeniczny. Stąd konieczność posiadania okrycia. Dziurka zapewne zrobiona była przez kosmitów. Od czasów incydentu w Roswell wiadomo, ze jak kosmici coś zobaczą to zaraz porwą...
Tacy porywczy ci kosmici? To dlatego pelno tych czarnych dziur w kosmosie!
UsuńTak, sweter wygląda na porwany przez kosmitów... :) Aczkolwiek jest teraz jeszcze bardziej klimatyczny.
UsuńJak najbardziej - jesli jest zbyt goraco, cieplo ucieka przez dziure na zewnatrz i klimat w swetrze jest przyjemniejszy.
UsuńWieloryb bestialsko atrakcyjny!! A co do zaburzeń przepływu informacji z ośrodka sterującego do kończyn górnych - eh, też to miewam i silna też bywam. Ale najgorsze jest to żałowanie :-]
OdpowiedzUsuńTaki odwieczny dylemat - kupic i żałowac, czy nie kupic i żałowac ;)
UsuńJak Ty, na rany kota, widzisz w tych drewienkach przyszłe cuda, to pozostanie dla mnie na zawsze Wielką Tajemnicą (radosną, nie bolesną. Bolesne jest najwyżej to, że ja nie widzę. Albo i nawet żałosne...)
OdpowiedzUsuńPrzecież to jest genialne :)
PS. I co, padało na połoninach?
Patrz wypowiedz Ove. Ove mnie rozgryzl - ja po prostu wszedzie widze rybe :)
UsuńA na poloninach, na szczescie, nie padalo, a nawet slonce mielismy i opalilo mnie w dekolt od koszulki!
Rybę, rybę. A aniołki?!
UsuńNo :)
Kazda regula ma wyjatki, no nie. No. :)
UsuńAle tak naprawde, to rzeczywiscie glównie ryby...
Różowe nylonowe gacie mogą bardzo pomóc w kreacji atrakcyjnego wizerunku u tak ozmarszczkowanych istot.
OdpowiedzUsuńA wieloryb, choć piękny, to jednak anorektyk. Być może przyczyna tkwi w dziurze, hm.
Takie prawo dziury, ze zawsze przez nia cos wycieka. W tym przypadku nastepuje widocznie utrata tranu.
UsuńDziura na płetwę przecież! Oraz na strumień fontanny! Wieloryb potrzebuje dziurawych outfitów jak nikt inny.
OdpowiedzUsuńp.s. Wysłać ci kilka haczyków. posiadam!
p.s.s. Poka, poka ten garnitur!
A na te haczyki to zlowie jakies fajne drewno?
UsuńGarnitur to zadna rewelacja, to nie sa (niestety) jakies oryginalne i niepowtarzalne sztuki, ot po prostu kazdy z innej parafii ale wszystkie z tych najzwyklejszych, prostackich sortów. Naleze albowiem do nielicznej grupy osób nie posiadajacych zestawu sztucców na 12 osób w wyscielanej atlasem walizeczce ;)
Same najfajniejsze sztuki. Żadne tam drzazgi i patyczaki. Porządne bale!
UsuńPieknie! Bebe, Ty to solidna firma jestes ;)
UsuńNie wiem, gdzie pływają, ale w Bałtyku woda raczej chłodna, toteż sweterasy się przydadzą z całą pewnością;)
OdpowiedzUsuńŚwietne!