Dziś druga część zodiakalnych wizji snujących się nad buraczanym zagonem. Skoro świat nadal skąpi nam naturalnych błękitów sklepienia niebieskiego (przynajmniej tutaj u mnie) to pooglądajmy sobie chociaż na obrazkach:
Panna - taka trochę w sumie Buka, tylko se oko zrobiła.
Bliźnięta - dwie Buki, trochę szczuplejsze, ze wspólnym mostkiem.
Strzelec - Buka szczela z łuka. (Chyba mój ulubiony - to harde spojrzenie!)
Waga - czyli jedyny twór nieożywiony. Wokół same mityczne stworzenia, puchate baranki, piękne panny - a tutaj pospolity sprzęt użytku handlowo-domowego... (To ja, to ja! To wiadomo już, czemu jestem taka niezbyt wysportowana czy aktywna - to gwiazdy zdecydowały, nic nie poradzę)
No i jak? Niebieściej wam? Bo mi szczerze mówiąc tak :D
.......................................................
A w niedzielę po południu to tak jest, że człowiek ma czas i siłę żeby w miarę trzeźwo myśleć, bo już trochę zregenerowany jest po tygodniu na zakładzie, co nie.
No i jak siedziałam parę niedziel temu na podłodze koło kanapy i kofitejbla i sortowałam papierzyska, których złośliwe urzędniki różne produkują na tony tygodniowo, obowiązkowo z adnotacją "Ważne! Koniecznie zachować do emerytury!", to taka myśl mnie naszła, że dawno coś nie widziałam małego posążka buddyjskiego mnicha, co to nabyłam go sobie jeszcze w liceum, taki à la jadeitowy był czy cóś, no z zielonkawego kamienia w każdym razie. I fajnie się śmiał, tak od serca a zarazem szyderczo trochę jakby. No więc nie dość, że fajny, to jeszcze pamiątka z poprzedniego stulecia, prawda. A nawet można powiedzieć, że z poprzedniego życia.
No i gdzie on? Przecież nie wyrzuciłam.
Patrzę po kątach. Szukam po szafkach / koszykach / kartonach. Pytam Borsuka siedzącego na kanapie - nie, też go dawno nie widział. Snuję na głos rozważania, że w tym mieszkaniu to w ogóle chyba go nie widziałam (8 lat bodajże), więc może zaginął przy przeprowadzce. Borsuk przytakuje, tak, tak, może. Szkoda, no ale trudno, szat rwać nie będę, w końcu to tylko figurka.
Po czym po kilku dniach, po pracy i po obiadokolacji siadam sobie na kanapie. Przed kanapą, jak zwykle od zawsze, kofitejbyl. A na nim: Ta-daaaam! Drewniana miseczka, a w niej kamienie i ....? No? Ktoś zgadnie?
No właśnie.
Po ośmiu latach nieobecności nasz stołowy budda postanowił ponownie odwiedzić ten ziemski padół w nowej inkarnacji. Innego wytłumaczenia nie widzę.
A może on tam sobie stał od 8 lat... :D
OdpowiedzUsuńE nie NO CO TY! No way ;)
UsuńZajęty był widać gdzie indziej, ale przybył na wezwanie. Dobry, znaczy się, z niego budda.
OdpowiedzUsuńBlyźnięta takie niczym sówki mądre, ochochoch! Ale szczelec najlepszy, Bożena Stefanu swemu zaraz pokaże, bo powinien być zainteresowany tym akurat ;)
No wlasnie rozumiem i doceniam gest, ze spowrotem na ten sam stolik, do tej samej miseczki - milo, nie.
UsuńSzczelec ma to spojrzenie, no! Taki zdecydowany i gotowy na wszystko.
No ale co będzie się wałęsał po chałupie tak nie wiadomo gdzie. ;)
UsuńPewnie. W miseczce juz wysiedziany wygodny dolek miedzy kamieniami, gdzie mu lepiej bedzie! No i spokój bedzie mial, o, ho ho, istna Nirwana za zycia, no bo nie wiadomo kiedy ponownie go zauwaze i wciagne w chaotyczny wir mego zycia ;)))
UsuńBliznieta madre w oczach, ale tez diabelek tam iskrzy:))
UsuńMoze knują - i jakis spektakularny numer na niebosklonie wytną. Wypatruj komet albo supernowych!
UsuńJestem Blizniakiem, wiec wiem... my zawsze cos knujemy:))
UsuńAHA! Stad te ciemne okulary, zeby blysku w kou nie bylo widac!
Usuń(Juz chcialam naisac "Ty knurze" , od knucia, - ale mnie oswiecilo, ze to znaczy jakby co inego :D
Haha moglo byc jeszcze ty Knujku :)))
UsuńWspanialy czesto mowi, ze widzi jak mi dym uszami idzie wlasnie od nadmiaru knucia:))
To sufity pewnie u was strasznie okopcone?
UsuńDokladnie i chyba najbardziej w miejscach gdzie ja wysiaduje:))
UsuńOj to często malować trzeba, no ale cóź, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą!
UsuńBliźnięta połączone mostkiem, znaczy syjamskie. Ciekawe, czy są jeszcze jakieś połączenia skryte pod szato?
UsuńNie wiem, pod kiecki im nie zaglądałam, skupiłam sie na architekturze. Pamietasz taki film Wyspa zaginionch dzieci? Tam byly takie fajne złe siostry syjamskie, jak gotowaly obiad czterema rękami to bylo wspaniałe! Jak ośmiornica były.
UsuńPrawdę mówiąc myślałam, że on właśnie stał w tej misce 8 lat. A ja ma jeszcze w garażu nierozpakowane rzeczy po przeprowadzce od 5 lat.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, rozsadek podpowiada, ze to jedyna mozliwa opcja. Ale to by oznaczalo, zem slepa jak kura alibo kret. Dlatego wybieram rozwiazanie z reinkarnajca.
Usuń(Garazu nie mam, ale kto wie, co by bylo, gdybym miala... jakie zapomniane wszechswiaty by tam po kartonach sie walaly...)
On był 5 lat w garażu PandeMoni, ale postanowił wrócić, jak go wezwałaś telepatycznie.
UsuńA jeśli chodzi o garaże...
Garaż po moim teściu, ze skarbami sprzed X lat będzie porządkowany po świętach. Na pewno będzie tam mnóstwo śrubek, gwoździków, wkrętaków, świdrakòw, haczyków itp. I stary składak wigry. Oraz masa niespodzianek, których nawet mój mąż się nie spodziewa.
Tak, Bo, bo był u mnie. Jak wszystko! I wrócił, bowiem mamy połączenie lisią nora i neuronem, więc jak nie góra to dołem przelazł. Po nitce pyk pyk pyk. I bęc do miski.
UsuńPandeMonio, a nie wiesz czasem, dlaczego wrócił z obtłuczonym zębem? Co wyście tam wyrabiali?!
UsuńBo, garaże, piwnice i strychy niestety mają to do siebie, ze mieszczą o wiele więcej, niż wskazywałaby logika i matematyka... To jeden z dowodów ma to, ze czas i przestrzeń są niezwykle plastyczne i rozciągliwe, z tym że niekoniecznie wtedy, kiedy tego akurat potrzebujemy.
UsuńPiwo odkapslowywał. Nie mówił?
UsuńNie. Moze jeszcze nie doszedł do siebie, taka byla impreza! Może w ogóle jeszcze nie rozkminił gdzie jest?!
UsuńNienienienie, z pewnością nie stał w misce przez 8 lat! Czuł się pottrzebny gdzie indziej i tam właśnie przebywał, a jak go zapotrzebowałaś, to powrócił.
OdpowiedzUsuńWaga taka niby nieożywiona, ale oczkiem nieźle zarzuca;)
I te domeczki wszystkie takie kochane...
Waga taka bardzo wywazona jest i ponoc najbardziej utalentowana ze wszystkich znakow Zodiaku, co doskonale widac po autorce bloga.
UsuńNo sczerwieniałamże, Stardust... Ale co do ważenia, to niestety jest tak , ze waże w nieskonczonosc każdą decyzję jak waga ze sporym zwichrowaniem na osi, i tyle z tego mam, że i tak potem źle wybiorę, więc cos tu tym gwiazdom nie wyszło :-)
UsuńSunsette, no nie stał, nie? Niemożliwe. Przeciez ja na tej kanapie przez te 8 lat, obok Borsuk, znaczy obok mnie, nie obok kanapy, no i nie było go
Usuńgo w tej misce. Nawet szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy ta miska tam 8 lat stała. Przedmioty mrtwe albo wcale nie sa takie martwe, albo opanowały zdolność mimikry.
Alez wszystko sie zgadza Diable, Ty jestes od wazenia a nie podejmowania decyzji. I jak tak wazysz w nieskonczonosc to ktos powinien wkroczyc do akcji i powiedziec "stop" i podjac decyzje arbitralnie.
UsuńTroche sie Waga odasa w takiej sytuacji ale raczej pro forma, bo tak naprawde w glebi ducha to sie Waga cieszy, ze ktos zdjal z niej ten ciezar:))
No i trafiłaś w punkt, moja droga, ja tylko na to czekam, zeby ktos mnie wybawil z opresji! Niestety życie nie zawsze takiego kogoś podsuwa, ale czasem sie udaje!
UsuńBudda? Jadeitowy taki? On był u mnie! Zgubił się ostatnio, jak babcię kocham! Diable, gdybyś go mogła teraz zgubić na jakiś czas, to ja sprawdzę, czy znajdzie się u mnie... I jeszcze od razu poszukaj u siebie książki gwarancyjnej mojego samochodu, bo nadal nie ma u nas. No i moje czarne spodnie gdzieś się niedawno zapodziały... Spójrz w lustro, czym dzisiaj kolanka okrywasz, dobrze?
OdpowiedzUsuńE nie, ksiazki gwarancyjnej nie ma, przykro mi, moze u Moniki? Skorpion, spojrzysz w kąty?
UsuńKalina, a moze mogłabyś zgubić jakąś małą doniczkę, jak by Ci nie byla potrzebna, bo mi sie przydała? A na nogach dżinsy, czarne spodnie to u mnie tez chodliwy towar :)
Jest, jest u mnie! Ja mam w komputerze internet i tam się schowała, spryciula. Przyjedż, pożyczę!
UsuńMałe doniczki też mam! I czarne spodnie, i dżinsy. No ludzie u mnie jest czarna dziura chyba, nie?
No prosze, odwieczna zasada zachowania masy - w kosmosie NIC nie ginie!
UsuńWrzucisz ta doniczke w dziure (czarną albo stefanową), jak nie potrzebujesz? Moze a nóz wyleci u mnie?
Skorpion, doniczka miała być do Diabła, a nie do mnie! Po co mi kolejna doniczka?! Czekaj, Diabeł, zrób miejsce na parapecie, spróbuję przepchnąć...
UsuńDoszła?
I jeszcze ad rem, czyli o wpisie Skorpiona (3 zwrotki wyżej):
UsuńSkorpion, masz w komputerze internet?! Jacie kręce! Prawdziwa burżujka z Ciebie! ;-)
Nie doszla :(
UsuńJakies zaklócenia musza byc na kanale. Moze za duzo butelek po piwie sie tam juz wala.
Kalino, pożyczony.
UsuńIle to bioro za kilogram? Czy to na litry?
UsuńWaga przeboska, w końcu jestem taka właśnie jak ta waga :) a Budda objawił się, kiedy uznał za słuszne, więc relaks.
OdpowiedzUsuńUtalentowana bestyjko :*
Ja bym chciała umieć sie łatwiej decydować. A moze powinnam napisac "myśleć logicznie i wyciągać wnioski" bo to pewnie pomaga :-)
UsuńNo ale jest, jak jest i juz sie pewnie nie zmieni, to nie ma co narzekac, co nie. Zaakceptować, pokochać! :D
a to chyba taka nasza uroda :) ja najcześciej zbyt późno się decyduję, kiedy jest juz po wszystkim.
UsuńA tak, tak. "Kurcze mogłam jednak ... (wstaw dowolne)"
UsuńZnam, znam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOve, dlaczemuś pierzchnął?
UsuńPewnie poszedł z Buddą odkapslowywać piwo. Ech, faceci...
UsuńOj, to moze mi znowu zaraz zniknie z tego stolika... Moze sobie chociaz zdjecie zaraz zrobie na pamiątke, zawczasu.
UsuńDiable,
UsuńOve nie pierzcha. Złe słowo. A Budda, owszem, brzuszek ma jak najbardziej piwny. I oświecenia doznał być może za sprawą złocistego napoju.
"Ove nie pierzcha".
UsuńZapamietamy! Zabrzmialo jak Clint Eastwood!
"Ove nie pierzcha" - to jak tytuł lektury szkolnej. Druga część sagi "Timur i jego drużyna"?
UsuńA Raki?... Tez fajne są wszak...:(
OdpowiedzUsuńPewnie ze fajne, mam jednego w domu!!!
UsuńTez bedzie, nastepnym razem :)
:) czekam z utęsknieniem...
UsuńJa niedawno ze zdziwieniem odnalazłem w ciemnym kącie przepastnej szafy parę dżinsów i dwie ulubione bluzy, których znaleźć nie mogłem od czasu przeprowadzki, czyli od niemal 10 lat. Nóżek cholery dostały i sobie skądsiś przylazły do szafy, bo przecież wcześniej ich tam nie było. A wodnik gdzie, ja się pytam? No gdzie jest wodnik? bez wodnika nie idzie pociś, więc musi być
OdpowiedzUsuńBedzie i wodnik, bedzie! A nawet wiecej, niz w wersji klasycznej, ale na razie wiecej nie powiem!
UsuńA szafa przynajmniej duza, bylo gdzie sie schowac, a na tym nędznej postury stoliczku to dopiero sztuka sie chowac 8 lat.
Swoją drogą, patrzyles na tylną ścianę tej szafy? Moze tam się jakas Narnia chowa za nimi i Twoje bluzy przez te 10 lat nosiły gadające lisy i borsuki, albo inne century.
O cholera, o tym nie pomyślałem, a coś może być na rzeczy, bo dżinsy nie pasują - skurczyły się...
UsuńBorsuki praly je w zbyt zimnej wodzie, w strumieniu pewnie.
UsuńDiable nie będę się podlizywać ale mam tak, normalnie deżawu a po remoncie nie wiem gdzie co i jak ))))
OdpowiedzUsuńoraz wybacz mi dziś wieczorem sfinalizujemy sprawe i napisze zaraz po przelaniu ))))bo w zasadzie zaczynam gonic w piętkę ...
UsuńSpokojnie, kobieto, spokojnie! Bo mi sie spocisz :)))
Usuńno i wróciłam wczoraj nocą ciemną po 21 wkurwiona jak ....i bez zasilacza do komputera, zostawiłam w szkole.
Usuńi nic z tego nie wyszło.
Oddychaj, nie zapominaj oddychac. Jutro juz sobota (choc pewnie i tak sobie aktywnie zorganizowalas ;)
UsuńDiable prześlij proszę jeszcze raz dane na moją pocztę koniecznie
Usuńno ba ...aktywnie, to mało powiedziane, próby bo jutro Dzień Teatru.
Usuńzakupy, ale wieczór to był fajny...
Ależ piękniste zodiaki te!Czekam na kontynuAkcję. :)
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy akcji zodiak niebawem! Szykuj teleskop!
Usuń