Dzień dobry kochane Misie, dzisiaj proszę przywitać się po raz kolejny z Lisem Stefanem. Śpi akurat, wiem, ale dam mu do przeczytania, jak tylko się obudzi.
Jak widzimy, Stefan zdecydował się tego wieczoru na małą drzemkę na świeżym powietrzu. Dla zdrowotności, bo cicha, spokojna ta noc była, i bezwietrzna (ah Stefanie, gdzie jest takie miejsce na mapie, gdzie aktualnie wiatry nie ciskają w twarz wyliniałą mewą, śniętym śledziem i reklamówką z Lidla?)
Na świeżym śniegu, do którego ja pałam odrazą wprost nieopisywalną, Stefanowi leży się mięciutko i wygodnie, puszyste śnieżynki spadają mu na pyszczek i łaskoczą - nasz Lis śni przez to o wsadzaniu nosa w puchate dmuchawce na słonecznej, zielonej łące i wcale nie jest mu zimno.
Jak się ma futro i TAKI ogon, to można!
A nawet jak w końcu zmarznie, to schowa się znowu do domku, w którym jak widać, przezornie zostawił włączone ogrzewanie, gdyż jest bardzo mądrym lisem.
Na razie jednak śpi i śni o buszowaniu w trawie i pogoni za motylkami siadającymi na dmuchawcach.
Właściwie to ten obrazek miał wyglądać całkiem inaczej: określone czarnym konturem jednokolorowe powierzchnie. Jednoznacznie zdefiniowane barwy. Błyszczący werniks. I koniecznie coś złotego!
Bo jak raz pomyślałam, że "może tylko tutaj trochę przetrę" i drapnęłam metalową szczoteczką - tak już przestać nie mogłam, gdyż to niezwykle wciąga...
To jest tak, jakby otworzyć paczkę pysznych ciasteczek w ciemnej czekoladzie i powiedzieć sobie "Zjem tylko jedno".
He he he.
No przecież od razu człowiek ma ochotę wyśmiać sam siebie i w głowę się stuknąć patelnią, że takie bzdury wygaduje. Prędzej piekło zamarznie, niż ludzkość oprze się Mocy Ciasteczka.
Tak, to jest naukowo udowodnione. Po zjedzeniu pierwszego ciasteczka wpada się w cookie-fiever i jest to silniejsze od... eee... od wszystkiego właściwie, a już najwłaściwiej i najbardziej to od zdrowego rozsądku, który siedzi wtedy tylko w kąciku, z twarzą wtuloną w swoje ramię oparte o ścianę, ozdobiony gilami do pasa i leje rzewne łzy. Potwierdziłam to osobiście i wielokrotnie, ciągnącym się całe lata eksperymentem na samej sobie, bo ja z wielką ochotą i ogromnym zaangażowaniem poświęcam się nauce. (Jeśli ma związek z ciemną czekoladą)
Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro.
Tak, tak, i chwala ci za to :D
Dobra, odbiegłam od tematu zdaje się, wróćmy do Stefana: więc zaraz w tym transie zaczęłam tu i ówdzie siać chaos i zniszczenie grubym papierem ściernym, dziobać Stefana nożem (ja podła!), ciapać starym, kostropatym pędzlem, i znowu szczoką matalową go kłuj kłuj! No i było tak fajnie, że po skończeniu i zabalsamowaniu zwłok zawerniksowaniu pierwszego Stefana (na matowo) zakrzyknęłam od razu jak to krzyczy każde dziecko ściągane z kolorowej karuzeli: "Jeszcze raaaaz!!!"
Tu można sobie znaleźć podobieństwa i różnice:
(Ten Stefan z misiem będzie u Le Szopa, 30 euro + okolo cos 6-8 euro przesyka, jakby ktoś go zapragnął drogą nieoficjalną, to pisać)
......................................................................................................................
To na koniec jeszcze jeden element ze świata sztuki, tym razem poezja:
Po drodze z pracy do lokalnego dworca mijam placyk, na którym dwa razy w tygodniu "rozbija się" targowisko.
I jest budka z serem.
A na budce slogan reklamowy o silnym zabarwieniu poetyckim, świadczący niezbicie o tym, iż Sprzedawca Sera to nie tylko sprzedawca sera, ale też człowiek o wrażliwym wnętrzu, wielbiący Homera&Goethego&Co, być może nawet deklamujący liryczne, wzniosłe werseta podczas wykonywania przyziemnych czynności kramarskich!
Poemat leci tak:
Käse, Käse, tra la la
Käse ist für alle da!
czyli w wolnym tłumaczeniu:
Serek, serek, sru tu tu,
Serek jest dla wszystkich tu!To zdecydowanie poprawia nastój :)
Serek od wesołego sprzedawcy musi być od wesołych krów, owiec albo kóz. :) Lisi Staefan piękny jest i tak przyjemnie wydrapany :)
OdpowiedzUsuńIlekroc widze ten wierszyk (czyli jesli budka stoi akurat od strony ulicy), to chocbym byla nie wiem jak zmeczona i zdolowana po pracy, to sie musze usmiechnac :)
UsuńStefan, tak, wychochrany!
Poprawiacze nastroju :)
UsuńwyCZochrany mialo byc, no.
UsuńPoprawiacze, tak, tak, Stefan tez - specjalnie na niego kupilam ogniscie pomaranczowa farbke, zeby kita nalezycie lsnila i emanowala pozytywna energia.
idealnie dobrałaś kolor i lśnienie :)
UsuńOgnisty, goracy chlopak!
UsuńLis jest piękny, bo jest lis. I piękny. Ale jesteś pierwszą mi znaną osobą, która dostała w twarz śledziem. I to od wiatru!
OdpowiedzUsuńWicher ciska tu czym popadnie, nie wybiera. A ze blisko do portu i targu rybnego, to rozumiesz...
UsuńAle tak na powaznie, to mewą dostalam naprawde. Tak ja wicher miotnąl, wypadla z rytmu kompletnie i dostalam "z liscia" skrzydlem i pierzastym korpusikiem!
ach, szukałam YT jak Teresa jest policzkowana przez śledzia, ale już zniknęło, więc tak było u nas w minionym roku
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=PtWNknwUCE8
Aż podskoczyłam!
UsuńTo niezmiernie niefortunne, gdy stojąc, dostajesz w łeb od znaku "stop", który się przemieszcza...
Była wersja z duuużą rybą zamiast znaku, ale nie mogę odszukać :( ubolewam
Usuńłoooj! to juz wole rybe, nawet duza! (chyba jest mieksza)
UsuńMargaryta jak zawsze daje mocno trzeźwiący akcent linkowy ;)
UsuńZe tak powiem, daje po pysku :)
UsuńGdyby wielka ryba walnęła mnie na ulicy w łeb, dałoby mi to do myślenia... To burzy porządek wszechświata, który każdy powinien w sobie nosić... ;-)
UsuńnEwa - delikatniutka istota z Ciebie :) gdybym Cię nie znała z życia, zrobiłoby mi się głupio :P hehe
Usuńhe he he, Kalina i wewnetrzny porzadek, he he hi ;)
UsuńNie kompromituj mnie tak bardzo, Diable. Raz na jakiś czas uda mi się napisać jakąś wzniosłą myśl i nie oczekuje wtedy wytykania palcem wskazującym jakże subtelnych wad mej natury... ;-) ;-)
UsuńJa po prostu widze w Tobie to, co we mnie :D
UsuńZiarenka chaosu kielkujace bez przerwy na uprawianym z uporem gruncie zdrowego rozsadku i zorganizowania. Czlowiek je wyrywa, plewi i plewi, a one ciagle wyrastaja na nowo...
Nie dramatyzuj. Jakiś środek chwastobójczy chyba kiedyś na to wymyślą. Jest nadzieja. Nieduża, przywalona przez sterty chaosu, ale jednak jest. ;-)
UsuńNie trace nadzieji! A na razie na kolana - i plewic. Ale podobno ruch dobry dla zdrowia, co nie.
UsuńCzytając te komentarze cały czas się zastanawiam, czy lepiej dostać w twarz od wiatru mewą, czy też mewią kupą. Nie mogę pozbyć się tych obrazów. Dzięki ;)
Usuńnoooo, Zererha, ja tam wole w sumie mewą. Ale jak kto woli ;)
UsuńTeż głosuję za mewą, chociaż jeśli mogłabym pomarudzić, to wybrałabym jej miękką część. Rezygnuję z dzioba i szponów ;-)
UsuńŚledziem w twarz...
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=3uxRuOfTCzE
To nie to, czego szukala Margareta - ale tez pieknie :)
UsuńTo ja coś opowiem. Droga w środku miasta. W ciągu roku chodzę nią wiele razy. Raz w roku jednakże idę z BardzoWażnymPapierem do BardzoWażnegoKtosia. Jestem wtedy odstawiona niczym szczur na otwarcie kanałów i... już trzeci rok z rzędu wpada na mnie gołąb w czasie tego marszu. Właśnie tego dnia. Dwa razy w głowę, raz w nogę. W pozostałe dni drób trzyma się ode mnie z daleka.
OdpowiedzUsuńHa ha ha! I hi hi hi! No rewelacja! Historia, jak początek jakiejś bajki! :-)
UsuńTo nie jest bajka, to moja codzienność :p
UsuńA może nosisz kapelusik z piórkiem? ;-)
UsuńBez kapelusika. Nawet kucyków nie. Jestem nieprowokacyjna. Chyba. Tak sądzę. Być może drób myśli inaczej
UsuńGołąb Zagłady!!!!!!!!
UsuńTak raz w roku drób bierze odwet na lisach ;)
Ale jak u Hiczkoka czy po prostu srututu? Bo muszę to sobie zwizualizować.
UsuńNewa, też podejrzewasz, że lis p. dochodzi do miejsca, gdzie załamuje się Wszechświat?
UsuńOoo, on sie tam zgina, jak w "Incepcji"!
UsuńLis, wygladaj Leonarda di Caprio tam!
Gołębie nie są głupie - jak widzą ważny papier i czują mydło, to aktywizują agresję.
UsuńBo to są gołębie pocztowe i mają wewnętrzny imperatyw, żeby ważny papier dostarczyć osobiście!
UsuńJezu, opetane mania anty-czystosci, przenikajace przez warstwy wszechswiata golebie, z misja zemsty na lisach za uprowadzany od wiekow z zagrod drob, z maniakalna obsesja porywnia przesylek przechodniom...
UsuńLisie, prosze, Ty uwazaj na siebie!
Jak się tak wystroisz i wylaszczysz to on po prostu na Ciebie leci.
UsuńTakie silne uczucia, ponad granicami i kordonami wyznaczonymi przez podzialy gatunkowe? To sie chlopak zawiedzie, oj...
UsuńLis P, może ten papier który niesiesz, to coroczna petycja do władz miasta w związku z wzmożeniem kontroli rozrodczości gołębi w tymże mieście? To miałoby sens.
UsuńToz mówie - Msciciel! Z pierzastym tylkiem bezlitosny Msciciel!
UsuńBo -> bardzo mi się podoba Twoja interpretacja
UsuńZeroerhaplus -> nic a nic. Papier jest całkowicie niezwiązany z drobiem miejskim. Choć to oczywiście moja perspektywa, jak ktoś jest ptakiem może myśleć inaczej :D
Kalina -> nie wpadłam na to, że ptasior chce mnie wyręczyć. Następna wycieczka w lipcu, będę uważnie patrzeć na przelatujące gołębie. Może niosą pomoc! Bo jeśli kroczę z papierem na granicy załamania wszechświata, albo przy bramie do strefy mroku, to nie zauważyłam. Nawet Di Caprio się tam nie kręci. Politycy czasem. Może to o nich chodzi...
newa rysuje -> to raczej nie horror, bo bez dzioba, dostaję skrzydłem, albo korpusem, jednakże niech se ptak zważa, bo zaczynam mieć dość :D
Będziemy czekać w lipcu na relację ;)
UsuńNo! Starcie numer 4. Bedzie goraco!
UsuńJak wiadomo, szczycę się niepospolitą znajomością języka germańskiego. Zacytowany wierszyk przetłumaczyłam natychmiast:
OdpowiedzUsuńKasa, kasa, tralala,
Kasę każdy mi tu da.
Dprawdy nie wiem, skąd wytrzasnęłaś tam ser?!
Tragizm osobnika
Usuńco nie zna języka
Mnie właśnie dotyka.
(No wcielo mi MÓJ WLASNY komentarz, swiat sie konczy, no!)
UsuńKalina, w sumie to na jedno wychodzi - koniec konców, Sprzedawca Sera dostaje od wszystkich kase! Tylko troszke serka musi w zamian dac, bo tak sam z siebie nikt by chyba mu nic nie dal.
Newa, ja nie znam hiszpanskiego, i tez mnie to strasznie dotyka. Chcialabym tak hablac sobie ogniscie!
UsuńCzasem lepiej nie rozumieć... Mam ten komfort w przypadku niemieckiego... ;-)
UsuńJa kiedyż znałam hiszpański - a teraz nie mam tego komfortu.
UsuńW gruncie rzeczy chodzi jednak w życiu o to żeby dostawać kasę - nawet za ser.Hm.
Niestety, tak ten swiat urzadzony. Istnieje nawet spora grupa ludzi, bioraca kase za nic. To jest dopiero dziwne.
UsuńPonieważ nie chcą mi płacić za nic - nie rozumiem dlaczego - zdążyłam tylko okiem rzucić na wyczochranego Stefana z misiem i bez (a w zasadzie Stefanów dwóch) i musiałam lecieć jak ta ryba niesiona wiatrem do obowiązków. A tu ominęła mnię taka fascynująca dyskusja o śledziach, mewach i czochraniu. Życie to jednak niesprawiedliwe jest.
UsuńA wydrapałaś Stefana za uszkami i nad ogonkiem? Psowate to lubią ;)
Fajnie mieć taką roześmianą budkę z serami - a ciekawe te sery? duży wybór?
A, no i ja dostaję regularnie w potylicę od wron - i to niezależnie od pogody. Nauczyłam bestie, że mam dla nich resztki kocich chrupek po kieszeniach i jak się zagapię na spacerze i nie wysypię w "umówionych" miejscach, to sru skrzydłem mnie w łeb lub całą wroną w kark lub bark na odświeżenie pamięci :)
UsuńSerek, serek tra-la-la-la
UsuńKażdy chętnie go w....cina!
Pies, wytresuj te wrony moze, w jakims uzytecznym kierunku, skoro juz tak wladasz nad nimi za pomoca chrupków. Niech gazety z kiosku przynosza, albo cos.
UsuńBo Widze, ze wiersz inspirujacy byl! :D
Bo, nie wiem, jaką profesję uprawiasz na co dzień, ale szybko się przebranżawiaj na tłumacza! tra-la-la-a jest boskie!!
Usuń:)
UsuńTo pochwale sie i w takim razie. Nie, nie dostalam sledziem "z liscia", ani nawet inna ryba, owszem golab mnie paroktornie srututu potraktowal, ale to drobiazg w zasadzie.
OdpowiedzUsuńAle wczoraj w trakcie czytania ebooka nabylam tzw papercut na palcu czyli zaciecie kartka papieru... Nadal nie wiem jak to sie stalo, ale jest to niewatpliwie jeden z moich osobistych rekordów...
Zaciąć się w palec ebookiem - czyli nie ma rzeczy niemożliwych.
UsuńMoże odruchowo próbowałaś przewrócić kartkę poślinionym palcem i zacięłaś się siłą autosugestii?
mRufa, nie przestajesz mnie zadziwiac! :D
UsuńAle Pies tu takie trzeźwe wnioski serwuje, że nie sposób mieć jakiekolwiek wątpliwości ;)
UsuńmRufa, tylko nie próbuj odruchowo zaginac rogów...
UsuńStefan jest wspaniały, taki wyczesany, wydrapany znaczy!
OdpowiedzUsuńwyczesany, wydrapany, wystajlowany, no chlopak jak zloto!
UsuńPoczytalam biurowa pora. Pochrumkałam ze smiechu jak te szczesciary korsykanskie zupelnie. A w biurze nie wypada oj nie wypada.
OdpowiedzUsuńNo i mam ważkie pytanie do lisa p. bo spac nie moge;-) Czy co roku ten sam gołąb?
Ha! To bardzo niteresujacy glos w dyskusji o tym agresywnym drobiu.
UsuńWiatry duja faktycznie dookola swiata. Mnie na dzisiejszym spacerze o malo lba z plucami nie urwaly. Piekne slonce i temperatura +9 a wietrzysko jak by sie ktos obwiesil :P
OdpowiedzUsuńPrzedwczoraj wieczorem mielismy nawet wichure z wyjatkowymi efektami dzwiekowymi - lecial ten wicher chyba w jakims takim kierunku nietypowym, bo wyl, huczal i zawodzil, o, "huczal" to najodpowiedniejsze slowo, normalnie jakby koniec swiata nadciagal.
UsuńObnizalo to nastrój dodatkowo o minus dziesiec.
Jak mnie uradowalas! Wierszyk o serku to akurat moj poziom zaawansowania w niemieckiej konwersacji. Tez uzywam tralalalalala, gdy wyczerpie pozostale siedem czasownikow i piec przymiotnikow. Zaimkow staram sie nie uzywac, bo zawsze kogos obrazam.
OdpowiedzUsuńJuz wizualizuje Kaczke, jak w jakims urzedzie spiewajaco recytuje swoje roszczenia urzednikom w glebokim stuporze :P
UsuńOstatnie tralalala melodyjnie przeplywa kolo kącika z kopiarka, wpada Frau Köpke do kawy.
Zapada idealna cisza.
Slychac spadajacy z biurka na podloge olówek.
Jedna z petentek ucisza gaworzacego noworodka.
Swiat sie zatrzymal.
Frau Köpke bezwiednie podpisuje odpowiedni papier (slychac zgrzyt dlugopisu) i omdlewajaca reka podaje go Kaczce, która ze zwycieska mina wklada do go torby i spokojnie wychodzi. Cisza i bezruch trwaja.
Nagle komus dzwoni telefon, wszyscy podskakuja na swoich miejscach, swiat zaczyna sie znowu krecic.
Tak, to moze byc calkiem dobre rozwiazanie Kaczko!
#kwik
Usuńchoc powinnam zachowac lojalnosc gatunkowa #kwak
Swiat zawsze sie zatrzymuje, gdy spiewam. Tyle, ze raczej po to, zeby gwaltownie sie obrocic i uciec z krzykiem!
Znam to uczucie, znam...
UsuńWersja z misiem zdecydowanie cieplejsza :) Nurtuje mnie kwestia, dlaczego Stefan śpi przed domem? W środku milutko, przytulnie, co można poznać po dymie z komina, a on na śniegu?
OdpowiedzUsuńNo dla zdrowotnosci przeciez! Swieze powietrze, spokojna noc, puszysty ogon... Trzeba sie hartowac. A potem do cieplego, nagrzanego domku hyc hyc.
UsuńWiecznie zła pragnąc wiecznie czyni dobro... tja. Wczoraj z okazji świeżego śniegu za oknem tak zmarzłam (od samego patrzenia, a co), że zdecydowałam się na pierwszy kubek kakao tego sezonu. Widzisz, do czego ta zima potrafi człowieka doprowadzić ;)
OdpowiedzUsuńLisy dwa stanowczo na tak, ale drugi bardziej (to chyba przez misia i dodatkową chmurkę). Niech będzie błogosławiona pomarańczowa farbka! :D
Motylki siadające na dmuchawcach - estetyczny szczyt ulotności.
Wierszyk - miodzio :)
Ja wczoraj przepadlam w waflach ryzowych w ciemnej czekoladzie.
UsuńOraz nagle ostatnio zauwazylam, ze potrafie piec ciasta. CIASTA, nie cement w ksztalcie ciasta. Jakos tak nie wiadomo kiedy - i to tez zima do tego doprowadzila, no bo tak w domu cieplo i pachnaco, jak w piekarniku ciacho!
Co prawda monotemytycznie ciemnoczekoladowo - ale potrafie! I to na 4 rózne wariacje, ale wygrywa Missisippi Mud Cake z mojewypieki.com.
To jest Swiete Ciasto.
Właśnie czytam po raz drugi (będzie i następny, specjalnie dla Stefana) i w oko wpadło mi Moc Ciastek. A tu Mud Cake - znowu mc. Jak u Einsteina. I potwierdzam E=mc2 (ta dwójka to indeks górny, nie mam tego w komórce)
UsuńW mojej interpretacji energia życiowa = moc ciastek do kwadratu.🍰🍩🍪
:))))
UsuńBo, myslisz ze Herr Einstein ukryl w swoim równaniu taki tajny kod, jak to w Biblii szukaja?
Cala ta gadanina o swietle, teorii wzglednosci i innych kwantach byla dla zmylki, prawdziwy przekaz tylko dla wtajemniczonych.
Teraz pewnie placze rzewnymi lzami, wzruszony do glebi!!
Siedzi na chmurce, w tej niebianskiej nocnej koszuli, i skrzydelkami oczy ociera. Patrzy na to i mysli ze nareszcie ktos go naprawde zrozumial, po tylu latach!
A obwód w aureolce nareszcie się zamknął i całość świeci nad bielutkimi loczkami.
UsuńMoże Twój następny aniołek to będzie on?
Niech Moc bedzie z nami!
UsuńA niech was piekło pochłonie z tymi ciast(k)ami, siły nieczyste!!!
UsuńPooglądałam sobie zdjęcia. Powinno mi wystarczyć na jakiś czas, prawda? ;)
Ekhem... no nie wiem, ale oby!
Usuń;)
:-)) to moze by MENu przekazać właściwą interpretację. Niech sie młodzież uczy. A ja stawiam, że Stefan już dobrze wie o wpływie temperatury na jakość futra. Im dluzej na świeżym rześkim powietrzu tym kita bardziej imponująca. Kusi kusi tym misiaczkiem. Kup mnie, kup mnie...
OdpowiedzUsuńPewnie w nową podstawę dałoby się to wkomponować. W końcu Herr Einstein jako aniołek zgodny jest z linią forsowaną przez miłościwie nam panujących.
UsuńPamietasz Rico jak sie dywany na sniegu trzepalo, zeby sie czyste i swieze zrobily? No. To tak samo z futrem Stefan postepuje.
UsuńPamiętam pamiętam. Tworzyły mozaikę szarych kwadratów i prostokątów na bielutkim sniegu. Ciekawe czy i teraz jakies pracowite panie domu targaja dywany na osiedlowe osniezone trawniki. Na trzepak nie wynosza. Bo trzepaków niet.
UsuńNiet, na moim rodzinnym osiedlu tez zlikwidowane. I te takie niby stoliki, gdzie sie odkladalo dywan, takie metalowe z "blatem" z metalowych pretów.
UsuńKiedys za dzieciaka jak po nim skakalam, to mi noga weszla miedzy dwa prety az po udo i tak juz zostala. Taty nie bylo w domu, i sasiad musial przyjsc na ratunek. Przecial pila ten pret i mnie oswobodzil :}
Aj waj... Biedna mała Diabeł. pamiętam te metalowe ławeczko/stoliczki. Z tego co pamiętam z ostatnie wizyty u Rodziców to cała przestrzeń jest teraz jednym wielkim parkingiem.
Usuńno i ja się zafiksowałam tak na tej miażdżycy i tak trwam...zaniepokojona i załamana ...w zasadzie...i chyba mi tak zostanie...
OdpowiedzUsuńJesz AZ TAK duzo ciastek?!
UsuńPodzielam twą nienawiść do wyjacych wichrow, śniegow i zimy
OdpowiedzUsuńByć może dlatego że nie posiadam takiego futra, o ogonie nie wspominając
Stefan jest oczywiście the Best!
Tez nie posiadam. Podobno kiedys mielismy, alesmy z drzew zlezli i sie odfutrzyli...
UsuńObawiam się, że nastał ten dzień, że musisz oskórować lisa i pożyczyć mi jego futro. -29 stopni dzisiaj w nocy, jutro -32, na jenocie siły i futro to za wiele.
OdpowiedzUsuńEeeeeee..... odpowiedzialabym z checia jakos blyskotliwie, ale zmrozilo mi mozg jak zobaczylam te -32...
UsuńGdziewyscie pojechali towarzyszu, no gdziez! W takie mrozne pieklo! I to z cieplolubnym krokodylem!
Ależ to kochana stolica! Poza stolicą nieco chłodniej. Zaznaczam, że to są temperatury na zewnątrz, a nie u nas w mieszkaniu (póki co...). Idzie ocieplenie, jednak tylko -29 dzisiaj będzie, prognoza okazała się przesadzona. Chyba pójdę w szortach i sandałach na spacer...
UsuńAligatorem, nie krokodylem ;>
Oj! Pomylilam gady, przepraszam najmocniej!!! To przez krokodyls Ryszarda chyba, ostatnio wpadl mi w rece podczad porzadkow w rysunkach!
UsuńStolyca, no wiem, co jest gdzies tam na wygwizdowiach to sobie nawet nie wyobrazam :) Zahartujecie sie tam. Do bani chodzicie?
Tam to chyba i na bani dość często (chyba że to stereotyp jest).
UsuńSadzac po kwiecie owej nacji goszczacym tutaj, na lonie Rzeszy - absolutnie nie jest to stereotyp.
UsuńAle to samo trzeba powiedziec o naszych rodakach tutaj, z zapalem i gorliwoscia tworzacych stereotyp Polaka-żula :(
Stefek ślicznościowy, a z dualizmu ciasteczkowego wolę jednak to dobre. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jasne, ja tez! Z reszta podobno jasna strona mocy w ogolnym rozrachunku zawsze wygrywa ;)
UsuńPiszesz "zaczęłam tu i ówdzie siać chaos i zniszczenie grubym papierem ściernym, dziobać Stefana nożem (ja podła!), ciapać starym, kostropatym pędzlem, i znowu szczotką metalową go kłuj kłuj!" A on mimo wszystko słodko śpi otulony ryżą kitą.
OdpowiedzUsuńI tu odkrywam podobieństwo między mną a Stefanem. Jak śpię, to też mnie nic nie rusza.;)
Niestety, nie jestem aż tak piękna i tak ruda i tak długoryjna...
Ta dlugoryjnoscia to chyba bym sie az tak nie martwila :)))
UsuńRudosc w epoce chemii to nie problem, a piekno rzecz wzgledna!
No, ale mimo tego twardego snu, mam nadziej, ze nikt Cie nigdy nie poddal takiej obrobce, jakiej ja poddalam Stefana?!!!
Ponieważ twardo śpię, to nie wiem, co się wtedy wyrabia. Ale nigdy żadnych obrażeń nie stwierdziłam. Tylko kości ciężko ruszyć ☺
UsuńW sumie fajnie, sasiedzi Ci nie przeszkadzaja w zasypianiu (o ile masz sasiadów). U nas jeden ostatnio namietnie spiewa, glównie piosenki z reklam, a drugi wieczorami i nocami lubi gadac do siebie. I skrzypi krzeslem.
UsuńTROCHE to irytuje jak czlowiek spac idzie.
Mnie budzą tylko koty, które potrafią około 4 w nocy domagać się wyjścia na dwór. Sąsiedzi daleko, to ich wcale nie słychać. U mnie w nocy ciszę przerywa tylko szmer lodówki i tupanie kotów.
UsuńA Twój gadający sąsiad może jakieś tajemnice zdradza? O skarbach jakichś nie gada?
Nie da sie zrozumiec az takich szczegulów - na szczescie. Bo jakby sie dalo, to pewnie bym sie wsluchiwala, a tak to jest tylko szum, który jakos tam mozna ignorowac.
UsuńJeej, chcialabym nie miec sasiadów, bardzo bym chciala.
Są kilkadziesiąt metrów za płotem, więc sobie w ogóle nie przeszkadzamy. A jednak są na tyle blisko, że jest do kogo zagadać a i pomoc w razie czego blisko😊
UsuńAkurat dobra odleglosc. Bo tuz za sciana albo pod podloga to stanowczo za blisko jest.
Usuń100! No musiałam, to było silniejsze ode mnie.
OdpowiedzUsuńŚpi jeszcze?
e tam, z wrazenia az podskoczyl, 100! :)
UsuńSpecjalna dedykacja po pierwszej setce komentarzy:
Usuń"W Polskę idziemy, drodzy panowie,
W Polskę idziemy,
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie
Drugą pijemy."
No, to pod ten serek, nie? :)
UsuńTra- la- la- la!
Usuń36 yr old Office Assistant IV Nikolas Capes, hailing from Bow Island enjoys watching movies like Godzilla and role-playing games. Took a trip to Timbuktu and drives a Contour. zawartosc
OdpowiedzUsuń