czwartek, 8 stycznia 2015

Tam gdzie dorsze śpiewają solo, w kwartetach a nawet w krawatach...


 
...czyli kontynuacja poprzedniej notki.

Oto recital Dorsza Romana (baryton hydrofobiczny) w małym zakątku Rafy Karmelowej.
Meduza Jolanta, jak widzimy, wyciąga w stronę artysty pomocną mackę i trzyma mikrofon, aby ta oceaniczna dawka kultury mogła rozpłynąć się równo i sprawiedliwie po całej Rafie, i żeby każdy najmniejszy nawet mieszkaniec mógł się w niej do woli wytaplać.
Jolanta rozwiązuje tym samym odwieczny problem Romana przejawiający się absolutnym brakiem odpowiednich do trzymania czegokolwiek kończyn - sprawa bardzo frustrująca dla solisty na tournee... Może ktoś chciałby zostać asystentem Romana?
 
 

 

12 komentarzy:

  1. Gdyby to był Roman Kostrzewski, to ja chętnie. Tą asystentką. Choć może asystentka dorsza wcale nie taka najgorsza... Zależy w jakiej walucie Roman płaci - słyszałam, że u wybrzeży Wielkiej Brytanii dno usłane Rolls-Royce'ami. Jeśli Roman ma w tej strefie jakieś WPŁYWY, to możemy zacząć omawiać szczegóły kontraktu :)

    PS. Odnóży błękitnych 39. Te na głowie wyglądają mi na inne organa, więc pominęłam. Płetw łącznie cztery, przynajmniej na wizji. Zawiesiłam się na meduzie, bo jak to, kurde, liczyć?! Różowy koszmar nerwicy natręctw. Musiałam się na coś zdecydować, bo mózg by mi implodował, i tym czymś okazało się dziewiętnaście. Zostały jeszcze łuski, ale tu znów mam problem - liczyć tylko całe, czy ułamki też? Jeśli policzę tylko całe, obraz będzie niepełny, wynik przekłamany. Jednakowoż... A niech Cię diabli, Diable!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bożena wyobraziła sobie od razu siebie współśpiewającą, ale szybko nastąpił niezwykle instensywny wybuch i całe morze diabli wzięli. Gdybyż Bożeny deficytem wokalnym dało się kogoś obdzielić, to od jutra żaden chińczyk nie potrafiłby śpiewać. To tak dla zobrazowania skali. Także tego. A Romanowi trzeba kupić mikrofon do skajpaja i niech sobie zarzuca na kark.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Bozenie powiem cos w sekrecie: Jak jestem sama w domu czasem, to se lubie wlaczyc muzyczke jako fajno, i tez dre ryja jak (doslownie) opetana. Az dziw, ze jeszcze zaden sasiad po egzorcyste nie zadzwonil nigdy, albo przynajmniej po karetke.
      Mam taki zestaw ognistych mega-hitów, w którym sa np. stare piosenki Roxette, A-HA albo to "Voyage-voyage" i Tanita Tikaram ("Twist in my sobriety" yeee!) i takie wlasnie tam perly. Wiem, OBCIACH :) Brakuje tylko Ace Of Bace :))
      To na poprawe mojego zszarganego imagu dodam, ze tez jest Lenon, Brodka (cala "Granda"), i Moby, i Rammstein, Santana., i Edith Piaff nawet, i Mireille Mathieu (Santa Luciiiiiiiaaaaaa). Moja nilka znajomosc francuskiego daje mi bowiem mozliwosc wydzierac sie takze po frąsusku, jesli przeczytam sobie najsampierw tekst w internetach.
      Po prostu "czasem czlowiek musi, inaczej sie udusi." co nie?

      Usuń
    2. A czasem musi, ale Bożena się ogranicza, bo naprawde tak ma źle z tym śpiewaniem, że jej samej ze sobą ciężko. Chyba, że rzeczywiście sie włączy coś "nacałylegurator" i można się zagłuszyć :)
      Ostatnio, wespół z Karolkiem i Agatką, o dziwo! Bożena wyła romantycznie Jamesa Baya, co to chciał rzekę wstrzymać.
      Szalone zdumienie, że opieka społeczna jeszcze się nie odezwała w tej sprawie.

      Usuń
    3. Widocznie radosne dzieciece glosiki uspily sasiedzka czujnosc!
      No i ja tez sie nie dre GLOSNIEJ niz muzyka, no co ty. Toz by mi szklanki w kuchni popekaly, a sasiedzi doznali by trwalych uszkodzen mózgu.

      Usuń
  3. Omamieni tendencyjną relacją Diabła skupiliśmy się na postaci Dorsza Romana, prawdopodobnie drącego papę oraz na Meduzie Jolancie, nagłaśniającej sprawę. Czy ktoś dostrzegł jednak postać tajemniczego Wieroryba, czy ktoś docenił jego stoicyzm, odkrył jego prawdziwą naturę??
    O tym, jak mniemam, poczytamy w którymś z następnych odcinków... ;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieloryb wyglada mi na takiego, co to niewiele go rusza (poznaje to po wyrazie oka) i chyba znalazl sie tam tylko przez przypadek. A te male, kolorowe kurduple po prostu sie od razu na nim rozsiadly. Byc moze tez, w zwiazku z powyzszym, akurat szczela focha.

      Usuń
    2. On mi jednak wygląda na Wieroryba (to nie literówka), któremu wiele potrzeba, by go coś ruszyło, ale jak już ruszy - to ruszy!

      Usuń
    3. a to napewno, jak juz ruszy, to zatrzyma sie dopiero jak sie skonczy ocean :)

      Usuń
  4. Widzę siebie jako tego spokojnego wieloryba. Mnie ostatnio też mało co rusza. Jakaż to zmiana w stosunku do zqaganianego wieprza, na skraju przepaści nerwowej, w comie z powodu śmierci z zaniedbania. A teraz? A teraz to ja sobie pływam niespiesznie po rzekach Narni i kicham na wszystko:))))
    Drogi diable a nie można by tego rysuneczu "nabyć drogą kupna"?:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wieprz na skraju przepasci nerwowej" - jak tytul dramatu pychologicznego :)
      Ale na powaznie - oczywiscie ze lepiej byc wychilloutowanym wielorybem. Tez sie staram to praktykowac. (Bardzo dobrze mi wychodzi zwlaszcza bycie wielorybem. Zawsze cos, na poczatek.) Akurat mam zamiar zlozyc sie na kanapie i obejrzec jakis film. Tylko jeszcze nie wiem jaki, mysle, mysle i juz kawa mi w miedzyczasie prawie wystygla.
      Co do łobrazka - a pewnie, mozna. Napiszesz do mnie na maila? aryatara_a@yahoo.de
      Bo mój debilny komputer nie chce mi pokazac twojego adresu...

      Usuń

Dawaj.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...