Wychodzimy z małżonkiem w sobotę z mieszkania, a na ścianie koło schodów, tak troszkę wyżej niż głowa moja sięga, siedzi ON. Pająk w rozmiarze takim, że można by go ubierać w sweterki dla yorków, tylko trzeba by więcej rękawków dorobić.
Serce mi podskoczyło i stanęło, żołądek się skurczył, a mózg skołowaciał. Chwilę mi zajęło uporanie się z tą niesubordynacją narządów wewnętrznych, albowiem cały czas przed oczami miałam wizję, jak to bydlę wkrada się nam do domu i anektuje zaciszny kącik w sypialni, a w nocy przychodzi wtulić się w ciepły róg podusi jak śpię!!!! (I kto wie, może jeszcze pożycza moje swetry) Żeby się chociaż do czynszu dorzucił, albo obiad ugotował, ale przypuszczam, że nie zamierza.
No ale wracając: poczwara siedzi tak na tej ścianie w pozycji "gotowy do startu", zpod falującej złowieszczo skudlonej sierści łypią czerwone, złe oczka, kłapią potężne szczęki zdolne ciąć stal, jad kapie i wypala dziury w schodach...
Mimo skołowacenia, momentalnie zadziałały instynkty wykształcone przez pokolenia przodków konfrontowanych na codzień z taką straszliwą, wielkoformatową zwierzyną futerkową (jak na przykład też tygrys szablozębny) i po odzyskaniu zmysłów zobaczyłam, że stoję wciśnięta w strategicznie korzystny punkt przy przeciwległej ścianie, tuż przy drzwiach do mieszkania gwarantujących szybką ewakuację. Złożyłam w myślach głęboki ukłon w stronę szanownych atentatów, którzy poziom odwagi roztropnie utrzymywali daleko poniżej maniakalnego bohaterstwa, gwarantując sobie tym samym może i brak sławy, ale za to długie i spokojne życie, po czym odezwałam się do małżonka w te słowy:
- Omatkobosko! Patrz! Ale morderca!!! Oje! Idź ty pierwszy, jak się na ciebie rzuci, to MOŻE sie obronisz, bo jesteś silniejszy niż ja i znasz takie różne chwyty!
Na co mój Dzielny Rycerz, znudzonym tonem, nie marnując na bestie nawet jednego spojrzenia:
- Widziałem go już, siedzi tu z tydzień chyba.- Co?!! I ja koło niego codziennie przechodziłam? To dlaczego mi nie powiedziałeś?!!
- A po co?
I za tym pytaniem, wbrew pozorom, kryje się wielce roztropna decyzja - no bo faktycznie, po co? Oszczędziło to wszak paru dni niezłego cyrku i bezsennych nocy. Oraz nawet być może licznych i bolesnych złamań kończyn wskutek schodzenia po schodach z wykręconą o 180 stopni głową (bo przecież muszę mieć go na oku!)
No więc używając małżonka jako żywej tarczy jakoś się koło smoka przemknęłam, po powrocie też. A następnego dnia mordercy już, całe szczęście, nie było. Ufff. Widać nie wpisaliśmy się w jego preferencje co do wyboru ofiary. Z sąsiadów też nikogo nie brakuje, choć Frau von See z parteru powłóczy nogą w grubym opatrunku. Dzielna kobieta, nie poddała się bez walki!
...................
A skoro już jesteśmy przy potworach. Ogłoszenie z prasy lokalnej:
ATRAKCYJNY ZAMEK na wzgórzu, ze smokiem i huśtawką tanio sprzedam. Tylko poważne oferty. Kontakt: ksiezniczka_szloch-w-lochu@imperium.com
A nie pomyślałaś, żeby go zastrzelić z dużej odległości? Taki nieruchawy, tydzień w tym samym miejscu.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny rysunek. Ryby dostały wolne :)
Aż mi się żebra poluzowały na myśl o tym, że Diabeł tak spokojnie uznał, że pająk zniknął... Ale gdzie on teraz jest?!! (pająk, nie Diabeł...)
UsuńNie mialam z czego strzelac... Nawet ineksprymable szyje sie teraz bez gumy w pasie, wiec nie sposób na szybko procy skonstruowac.
UsuńA ryby - nie, nie, caly czas powstaja nowe, zapewne niedlugo i jakies tutaj oficjalnie okaze!
Kalina - a bo ja wiem? Ale co, mam isc do piwnic i szukac?!! Jeszcze mi zycie mile...
UsuńJa bym szukała do upadłego. Do upadłego pająka naturalnie... ;-)
UsuńOdwazna z Ciebie kobieta, Kalino! Tylko pamietaj, bez nadmiernego bohaterstwa, nie wchodz w paszcze lwa!
Usuńwow...ten pająk musiał przypłynąć z Wielkiej Brytanii. Wiem, co mówię:-) Takie potwory włażą tutaj przez otwarte okna i chowają się pod poduszki, a później nocą próbują nadgryź człowieka. Brrrr.....Ja używam na nie najpierw psikadła z krochmalem (zawsze koło łóżka), potem psikadła na kurz, potem psikadła na mrówki, a na końcu oblewam go Mr Muscle i dobijam encyklopedią. Wiem, jestem niedobrą kobietą, ale inaczej nie potrafię. To ogromne bydlęta, z zębami jak u pitbula.
OdpowiedzUsuńZamek fajny, ale wygląda na taki z pająkami. (powinien mieć drobną siatkę w oknach)
OJezuMatkoBoska-i-nie-wiem-kto-jeszcze! Pieprzu, odkopałaś najgłębiej zakopane wspomnienia! Tak, tak, tak! W Wielkiej Brytanii mieszkają najgorsze pająki, które są wielkie jak ośmiornice!
UsuńZ doświadczenia wiem, że można je tylko lakierem do włosów unieszkodliwić, któren to nieznacznie plami ściany, ale w końcu jest wojna - są ofiary...
Dobra, jesli mi kiedykolwiek przyjdzie wybrac sie do krainy puddingu, postaram sie ZAPOMNIEC co tu napisalyscie - inaczej zadna sila mnie tam nie zawlecze.
UsuńHa! Kiedyś? Zobacz teraz,.. http://www.express.co.uk/news/nature/606925/Spiders-Britain-Warning-Giant-House-Spiders-Homes-Garages-UK
Usuń"THREE-INCH beasts" ... ??!!! O_o
Usuń"The species, Eratigena atrica, is one of the quickest spiders in the world"
"...can survive for months without food or water."
Slabo mi... Wody.... Wódy!
Ja je znam! Te cholery włażą do umywalek i wanien, żeby się napić i potem nie ma jak ich ubić, bo umywalka wklęsłą jest a podeszwa buta nie aż tak elastyczna! Ja je wrzątkiem, za przeproszeniem, poiłam! Nie zasnę do Trzech Króli... Koszmary murowane!
UsuńMam kolejny dowód na to, że jestem walnięta... Mimo iż podejrzewałam, co kryje link od Pieprza, wlazłam na tę stronę jak ostatni masochista... Tekstu nie dałam rady przeczytać. Zdjęcia mnie zabiły.
UsuńWitaj w klubie. Ja tez wiedzialam. Pocieszam sie tym, ze tutaj PODOBNO takich nie ma. Najblizsze wielgachne, ta wieksza odmiana kątnika, sa we Francji.
Usuńo nie wiem, nie wiem.
UsuńJa tam z racji zawodu w sumie nie powinnam się bać zwierząt. Ale.
Prasowałam sobie spokojnie, prasowałam, gdy poczułam na głowie PAC! i to coś zaczęło wertować mi grzywkę. Nie mogło chyba się rozpędzić i w miejscu drobiło wszystkimi ośmioma odnbóżami krocznymi z szybkością światła tak, ze i grzywkę na drugą stronę przeczesało. Odtańczyłam taniec świętego Wita i pogo, ostatkiem rozumu opanowałam się, by nie walnąć sie tym żelazkiem.
I to coś spadło. Z hukiem. Było wielkie jak dłoń, owłosione jak małpa i musiałam to przykryć garnkiem, bo pod szklanką się nie zmieściło. Złapałam, by zaklasyfikować do odpowiedniego gatunku. Myślałam, ze komuś z terrarium uciekło. A był to "zwykły", acz wypasiony kątnik.
Monika, i Ty to przezylas?! o matko i córko..... Ja takiego spotkalam raz w piwnicy, to byl najwiekszy pajak, jakiego w zyciu widzialam, dokladnie jak piszesz. Wielkie, czarne i wlochate, z odwlokiem wielkosci sporej rzodkiewki...
UsuńNa glowe, rany jeża...
U mnie było rude. Rude chyba gorsze niż czarne, chociaż , kto by się tam bawił teraz w oddziaływanie kolorów.
UsuńO, tu ładny obrazek pokazujący skalę zjawiska:
https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQmhDVKYPQFrtL8f2jkfsyW1pJidwaNrUbKNtu4lQljtHImZF3S
Ten mój wampir mial wlochate gicze. Ten ma ogolone. Ale rozmiar mniej wiecej sie zgadza. Boze szumiacy, jakby mi cos takiego spadlo na glowe, to nie wiem czy uprawialibysmy tu dzisiaj te przemile konwersacje... Tym bardziej jeszcze, jakbym w reku miala zelazko. Na mur-beton walnelabym sie nim w leb.
UsuńNo to zelazko stanowczo przewaza sprawe...
UsuńNo i nie wiem czy mam tu dodac swoja chwile pajeczej grozy czy nie?
w gre wchodzi budzenie sie ze snu przy pomocy pajaka... powiedziec? (bo nie chce wpedzic nikogo w koszmary)
oooo, zrobil Ci miziu miziu po nosku swoją wlochatą nózią i powidzial "pora wstac kochanie"?
Usuńzeby po nosku, to moze bym sie tylko po prostu budzila. Ale ja sie obudzilam bez mala z rakieta w tylku! ;)
Usuńno ale od poczatku poprosimy!
UsuńNA wlasna odpowiedizalnosc... Proszszsz:
UsuńDobra powiem.
Jest 2 lata temu. Bylam akurat na krotkiej wycieczce w kraju Brave Hearta no nie?
Byl sierpien ale taki Szkocki wiec zimny i deszczowy. Nie zmianialo to mojej potrzeby uchylania okna na noc.
Spie sobie smacznie i nagle zaczyna mi sie sie snic ze cos mnie smera po ustach. Ale mozg mimo usilnych prob nie dal rady ubrac sensacji w jakies mile majaki wiec to smeranie zaczyan przebijac sie do swiadomosci...
jeszcze nie do konca wybudzona siegnelam reka i zgranelam sobie z ust to smeranie i...
poczulam, ze mam cos w reku!!!
No to juz mnei obudzilo z dopalaczem w tylku bez mala.
Patrze na reke a z zacisnietej garsci wystaja takie 2 patykowate odnoza.
Czym predzej rzucial zawartoscia reki w podloge...
Bym to palak, takie co za oknem sieci snuje, ale wyjatkowo dorodny okaz. taki jasno szary w jakies cetki ciemniejsze troche.
Padl byl na podloge i lapy mu sie zaplataly w wykladzine dzieki czemu zdazylam chwycic cos i go przeniesc na Lono Pajaczego Abrahama.
Jakos stracilam ma wielka sympatie do sypiania w Szkocji i nawet przestalam patrzec na oferty pracy z tego piegnego skad innad kraju...
Kolezanka, ktora ma milosc do wszelki zywy stworzen oprocz MEW, na moje uzalenie sie odpowiedziala ze on mnei chcial pocalowac a ja niewdzieczna...
Ale moim zdaniem on usilowal dostosowac sie do statystyk, ze kazdy czlowiek zjada rocznie iles tam pajakow.
Chocia kolega z pracy mi powiedzial ze on nie pochwala mojego zabijania pajakow, bo ogolnie uznaje tylko zabijanie zywiny na pokarm, a nie da sie z nich zbyt wiele ugotowac.
Uratowalo Cie tylko to, ze spalas i nie do konca wlasnie jarzylas o co chodzi!!! Ja to wiem!!! Mialam tak podczas spania w namiocie w Hiszpanii. Tez przez sen cos strzepnelam z twarzy, a to cos stuknelo tak glosno o sciane namiotu, ze sie obudzilam i zapalilam latarke. I wtedy sie wszyscy obudzili, pewnie caly Camping. Bo to byl taki jakby wij, tylko krótki - ze 4 cm, w twardym pancerzyku szarym i z mnóstwem dlugich, takich wlasnie pajakowatych nózek. Ucieklam z namiotu co sil w nogach (ile tych sil przybywa w takich momentach, ho ho!) i powiedzialam zaspanemu malzonkowi ze nie wróce, ze albo smok, albo ja. No wiec musial zlikwidowac.
UsuńAle od tamtej pory juz nie palam pragnieniem campowania.
I jestem pewna, ze jakby takie cos na mnie wlazlo na zywca, znaczy nie podczas snu, to nie byloby mnie tutaj. Sen nas mRufo uratowal!
O matko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńA mnie w nocy chciało coś zeżreć na działce! Obudziło mnie kłucie w malutki paluszek u prawej ręki, jaźń nie mogła się przebić do reala, a jak się przebiła, zobaczyłam na małym palcu ŚLADY ZĘBÓW!!!!!!!!!! Co prawda mysich, no ale zawsze.
No dziwisz im sie? Ile mozna na tych dzialkach wpierdzielac jablka, w koncu troche dziczyzny wpadlo, to sie zaczela impreza ;)
UsuńMasz racje! sen nas uratowal.
UsuńRany, mysza! Jak w horrorze normalnie...
Musze, po prostu musze bo sie udusze. Wspomnienie i tak na wpis za krotkie, chociaz moze kiedys doloze do jakiejsc pajeczej sagi, a w temacie.
OdpowiedzUsuńOtoz kolega Jase kiedys po weekendzie w Kolchozie zawital z rana tarto-szarpana na czole. Siedzielimy po sasiedzku, wiec go od razu taktownie zapytalam "w co przyrznales lbem?", tzn bym tak zapytala gdyby rozumial po klingonsku czyli po polsku ale, ze nie rozumial to go zapytalam "What happened to your forehead?".
Jase sie nieco zaklopotal i powiedzial, ze mial nieporozumienie z pajakiem.
No to tu juz mi subtelnosci jezykowe pozwolili na pokaz charakteru i zapytalam "And you headbutted him?" (ze "I dales mu z dyni miedzy oczy?") na co on odparl, ze nie skad, po prostu cos w garazu porzadkowal, a ma tam takie polki na graty i z nienacka odslonil duuzego pajaka, co tak go zaskoczylo, ze podskoczyl i przyrznal czolem w krawedz polki, ktora bedzac szorstka zryla mu nieco czolo.
Prawie koniec opowiesci tylko kilka lat pozniej, a raptem ze 2 miesiace temu inny kolega przyszedl po weekendzie z taka blizna na czole w ksztalcie zygzaka (pozniej uslyszalam ze zyskal ksywke Harry Potter na czas gojenia) i zapytalam sie odruchowo, co sie stalo ale szybko sie skorygowalam, ze "are you ok?", bo jednak nie kazdy jest przyzwyczajony do mojego stylu wypowiedzi i uslyszalam ze bylo to nieporozumienie z ekranem prysznica. Sila tylko woli powstrzymalam sie z pytanie czy tez jej z dyni przylozyl.
Oczywiscie to mi przypomnialo Jase'a i jego techniki szybkiego reagowania na pajaka. A teraz Ty mi przypomnialas.
A co zabawne (w dresczowy sposob) wczoraj wieczorem pewnie pajak (mniejszy niz ten z Twojego korytarza przed mieszkaniem, ale wcale nie bardziej atrakcyjny) przypuscil desant na moja wanne. Desant zakonczyl sie porazka.
Myslalam ze te cholery juz zakonczyly wedrowki w celach prokreacyjnych a tu widze ze nei tylko na Wyspie ale w Alemanii tez...
ZASKOCZYLO go, tak? Juz sobie wyobrazam, jakby mnie takie odkrycie zaskoczylo. Obudzilab my sie na intensywnej terapii, z podlaczonym tlenem.
UsuńW celach prokreacyjnych to on chyba nie przyszedl (nie, nie. na pewno nie. prosze, nie!) Po prostu zawsze jak sie robi nagle zimniej, to kilka sztuk na kwadracie jest pewne stuprocentowo, jak amen w pacierzu. I na klatce schodowej tez. Na klatce przy drzwiach na dole jest nawet jeden staly Lokator - ale na szczescie maly, i ucieka zawsze jak sie drzwi otwiera.
Ktoś mi kiedyś pokazał filmik o pająkach żyjących w Australii. O, dobry losie, dziękuję Ci serdecznie, żeś moich genów nie wetknął gdzieś do Sydney... Mnie by tam musieli ofoliować razem z całym budynkiem. Szczelnie!
UsuńProsze Diabla ja slyszalam w takim programie QI (Quite Interesting) ze jesienia te pajaki laza jak glupie bo im sie tego.. romasnowac chce i wlaza bezmyslnie do umywalek i wanien i wyjsc nie umieja, bo i (c)huc gna. Teoria Kaliny od picia wody brzmi lepiej, nie urkywam, tym bardziej ze jak takieo rafie w lazienkowych mablach to im daje wody do wypeku, ostrym strumieniem. jak takei spragnione to im zalowac tym bardziej nie bede. W ogole na temat pajkow jest fantastyczny skecz Phila Jupitusa. Poszukac linku na jutjube?
UsuńAle nie ze potem sie nie spi przez tydzien po tym skeczu? Jak nie, to dawaj.
UsuńWiesz co, nie wiem jak ty, ale ja ryczalam ze smiechu i nadal sobie przy ogladaniu pokwikuje ;)... nie mam moze fobii ale tak mniej wiecej fobia-2...
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=4cUiCW-KfUQ&list=PL243732C3A1FA69E4
nie wiem czemu w czesci podziabali.
:) dobre, naprawde, jak wsadzil reke za ta szafe, to az mnie ciary przeszly bo myslalam - jak cala widownia - ze to juz! Wie gosciu o czym mówi, glowe daje ze naprawde sie boi pajonkuf. A szklanke to ja biore przezroczysta - wtedy nie trzeba sprawdzac, czy pajonk nie robi w srodku szpagatu.
UsuńDokladnie tak - ja bralam taki plastykowy kubeczek bo w poprzednim lokum mialam tylko category 1. w obecnym caly wrzesien i pazdziernik mialam migracje category 2/wanna be category 3 czyli za duze do kubeczka ktorego zreszta juz nie mam wiec w robocie byla kapec i ten lakier raz. takze tego moj przesad glosi ze bedzie padalo wiec oczywiscie za kazdy deszcz czulam sie osobiscie odpowiedzialna.
UsuńPrawda okazalo sie tez powiedzenie zeby nie ubijac pajonkuff bo cala jego rodzina na pogrzeb sie zbiegnie... (ik!).
Tan kawalek o potwierdzeniu wizualnym, bo nie chcemy kolejnego incydentu z ogonkiem od pomidorka zawsze mnie kladzie na lopatki.
i specially designed suit, którego nie mial father przy braniu w reke category 3! Stanowczo powinni takie wymyslic i sprzedawac na stoiskach z chemia domowa w drogeriach. To bylby przebój niejednego sezonu!
UsuńO tak!!! :D
Usuńoczywiscie z wbudowanym mini-miotaczem plomieni albo trutki.
UsuńBożena nie chce nic mówić, ale jak się patrzy na smoka to można mieć pewne podejrzenia co do osoby księżniczki. Na pierwszy rzut przychodzi Bożenie na myśl lichego wzrostu białogłowa o obwodzie talii zbliżonym do wysokości całej księżniczki i płucach niczym miechy. Jak wrzaśnie to smoku łuski siwieją.
OdpowiedzUsuńMistrzowskie opowiadanie grozy, BTW. Bożena czytała z kamienną twarzą, bowiem jakiś czas temu doszła do wniosku, że arachnofobia jest przereklamowana i wcale Bożeny nie dotyczy. Za wyłączeniem jednego przypadku pajunka, który chciał Bożenę wygryźć z jej własnej sypialni, dosłownie zupełnie i dwukrotnie nawet kąsając ją w okolice kostki u nogi. Niestety przy najbliższej okazji został tak dokładnie wtarty w parkiet, że ŚLADU nie zostało. Niestety dla pająka naturalnie.
Podobnież w rejonach południowoafrykańskich posiadanie wielkiego pajunka na kwadracie jest szalenie pożądane, szczególnie przez (zdaje się) rolników. Ów wielki pajunk bowiem żre jakiś konkrety rodzaj szkodników, które są poza tym odporne na wszystkie ludzkie metody rozwodu szkodnika z uprawą.
Bożena poza tym ma w Kopalni taki kącik, gdzie mieszkały pająki i szczerze mówiąc, to były one przedmiotem Bożenowej obserwacji. Teraz się przeprowadziły i Bożena nie wie gdzie - będzie szukać. Zawsze się tak jakoś czuła z nimi bezpieczniej, bo jak przyjdzie jakiś podejrzany robal, to one go zjedzą i już.
Bozeno, a jaką to drogą dochodzi sie do takiego wniosku o pajunkowstręcie? Bo ja tez chetnie bym doszla, ale nie wiem któredy...
UsuńMoże trzeba sobie sprowadzić rośliny od rolnika z afryki i wtedy to już z górki.
UsuńObawiam sie, ze to daloby efekt calkiem przeciwny...
UsuńJa slyszalam ze pajaki tylko do czystych domow sie lubia sprowadzac... hm... jesl itak widocznie podobnie jak ja kotow kurzowych w malych komunach hopisowskich NIE uwarzaja za brud... ;)
UsuńOraz tez slyszalam ze karakanow nie ma ja sa pajaki.
Ile z tego prawdy a i le przesadu nie wiem, ale jednego pajaka lakierem potraktowalam. Tego wlasnie z gazety. Nie wiem czy mu cos zaszkodzilam ale niewatpliwie mie utrwalona fryzuje do 48 godzin od aplikacji... ;)
Czystych :D hiiii haaa hiiii hiiii! Co w takim razie robia u nas w chlewiku zwanym potocznie pokojem nastolatki?
UsuńNo w wannie jest czysto, to fakt. Ale nie przypuszczam, zeby wanna byla celem ich podrózy - zeby sie napic, wystarczy siasc na parapecie, tam sa wiecznie kaluze skroplone z wilgotnego powietrza. No chyba ze smierdza spalinami na przyklad, i im nie smakuja?
A lakierowi to na pewno mozna zaufac? Moze lepiej uzyc jednoczesnie zapalniczki?
Lakier pomaga bo, za przeproszeniem, skleja wszystkie nóżki i pająka łatwiej ubić narzędziem mordu bezpośredniego.
Usuńaaaha! no na to nigy nie wpadlaam. co prawda staram sie ich nie ubijac, ale czasem czlowieka nerwy poniosa, prawda. czasem sa sytuacje bez innego wyjscia.
UsuńO, jaki w mordkę zameczek!
OdpowiedzUsuńTakiej królewnie to ani piwnicy nie zaleje, ani błota pośniegowego na podwórku nie ma. A smok zjada pająki usiłujące się dostać na wyższe piętra. I akwizytorów. I panów z koncernu energetycznego, co to muszą co miesiąc przyjechać i sprawdzić, czyśmy aby zamiast licznika nie podłączyli sobie ziemniaka. No żałuję, żałuję, że ta oferta dopiero teraz, no!
Ani rudy ryj by sie nie przemknal do kurnika ;) Tylko gdzie by tam, na tej stromej skale, ten kurnik zbudowac? Gdzie stajenka i wybieg dla trzody?
UsuńWychodzą takie spod kanapy, po ścianach chodzą, futra mają, jak to na jesieni. No co zrobisz jak nic nie zrobisz.
OdpowiedzUsuńPaniki niet.
ps. Gdzie rysunek pająka? Bez tego się nie liczy ;)
A wiesz, ze myslalam o tym, ale wstret jednak silniejszy, i nie narysowalam. Smok mniej straszliwy jest.
UsuńCo za przerażające historie o poranku! Zdecydowanie potrzebuję uspokajającej kawy i opanowania drżenia rąk.
OdpowiedzUsuńSpadnięcie pająka na grzywkę oglądałabym chyba w ramach terapii regresywnej, bo wyparcie do najgłebszych pokładów podpodpodświadomości gwarantowane. Po wybudzeniu się ze śpiączki, oczywiście.
Głyyyy!
Diable, zamek zabójczy! Czy poza granicami obrazka jest jeszcze fosa z nieśmiała rybą?
Pozdrawiam,
Sakurako
O tak, pandeMonia zdecydowanie wygrala ta rozgrywke. Ja sie dziwie, ze ona jeszcze normalnie funkcjonuje, a nie siedzi w przytulnym pokoiku bez klamek, zaszyta w kaftanik z dlugimi rekawami.
OdpowiedzUsuńA fosa z niesmiala ryba byla tu:
http://diabel-w-buraczkach.blogspot.de/2014/09/nieproszeni-goscie.html
No jakbyś mnie widziała! Nosem stukam w klawiaturę! I kto mówi, ze ja normalnie funkcjonuję? Muhahahahaaaaa!!!
Usuńskoro jeszcze samodzielnie stukasz - znaczy zdrowa :)
UsuńMałż mnie popycha.
UsuńJuz mam wizje jak Malz siedzi w fotelu bujanym, czyta gazete, i jedna noga tik-tak-tik-tak, a Monika stuk-stuk-stuk-stuk.
UsuńNo i sprawa się rypła. Tak! Tak naprawdę to właśnie Małż w ten sposób pisze bloga i książki. I dlatego mam zawroty głowy i bóle w organizmie!
UsuńTo co on taki niedelikatny!!! Igra ze skorpionem!
UsuńDiable, DZISIAJ u mojej mamy na schodach siedział TWÓJ PAJĄK!!! Ten sam! Poznałam po portrecie pamięciowym. Uroczyście oświadczam, że już nie żyje. Mama mu dopomogła... Kilkadziesiąt lat doświadczeń w natychmiastowym ubijaniu pająków po usłyszeniu sygnału dźwiękowego z ust córek robi swoje...
OdpowiedzUsuńObyście nie pociągnęły za sznureczek Losu... Albowiem "szczęśliwy ten dom, gdzie pająki są". ;)
UsuńKalina, a sweterka sie moze dorobil w miedzyczasie? r.i.p.
UsuńpandeMonia - ja bym jednak polemizowala ;)
Ponieważ akarofobia jest mi obcą, to jakoś nie potrafię się solidaryzować w tarumie z Przedmówczyniami :)
OdpowiedzUsuńNatomiast zamek, ach zamek! TEN zamek! Lokum moich marzeń. Nawet gdybym musiała pokryć koszty karmy dla smoka :)
Stosowna liczba pokoi, kominek jak sądzę i kaflowy piec kuchenny, jak również spiżarka i pomieszczenia gospodarcze. Może nawet sala tortur dla Tofika, bo mi dziecię o własnej siłowni marzy...
A, dobrze ze napisalas ze to silownia, bo po pierwszej czesci tego zdania bylam juz na najlepszej drodze do niepomiernego zadziwienia!
UsuńBraku lęków przed pajonkiem zazdraszczam...
Kochany Psie, jako wrzeszczący ze strachu ekspert od pająków i innych gadzin z nogami, pragnę poinformować, że akarofobia to roztoczofobia. Roztoczy się lepiej nie bać, bo są wszędzie. Lęk przed pająkami - to zupełnie inna sprawa... ;-)
UsuńNie boi sie, to i nie zna wroga tak jak my ;)
UsuńA roztocze, pfff! Roztocze to mi moze naskoczyc. Nawet go nie widac, na dobra sprawe. Dopiero jak sa ich miliony. Ale to takie bardzo nieruchawe miliony, wiec luz.
Wyglądam podobnie do smoka ilekroć otwieram maila od biura przydziału lekcji i nie wiem, czy znaleźli sposób na wpakowanie mi nadgodzin, czy też przysyłają pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńCzyli to takie biuro przydzialu niespodzianek?
UsuńNiestety, smoki dają rzadko; (
UsuńCóz sie dziwic, szlachta herbowa w porywach niezdrowego bohaterstwa i afektu do plci pieknej wytepila prawie co do nogi, to teraz deficyty mamy...
UsuńPiękny zamek a smok ma oczy zbitego psa, czemu ? :) Przywędrowałam tutaj za Pieprzem, z zamkniętymi oczyma przeczytałam wszystkie straszne historie. Dodam swoją.
OdpowiedzUsuńWróciłam do domu, zziębnięta i uschnięta z pragnienia. Wstawiłam wodę na gaz , wyjęłam puszkę z herbatą liściastą oraz wysoką szklankę w koszyczku słomianym . Wsypałam do szklanki herbatę, zalałam wrzątkiem , odczekałam przepisowo, aż się plujka :) zaparzy i odpowiednio przestygnie . Niedługo bo zewnętrznie toleruję tylko wysokoletnie temperatury, za to wewnętrznie dość wysokie. Łyknęłam herbatki, niewiele bo bardzo gorąca była. I... myśląc , że pluję ( dyskretnie :) ) zawieruszoną gałązką yunnan, plunęłam pająkiem. No. Co to się działo, co się działo :) :)
Drań siedział w szafce, w szklance, ukryty bezpiecznie za słomą.
Od tej pory szklanki stawiałam do góry dnem i stałam się, niestety, podejrzliwa. Ogólnie :) Anuśka
Piękny zamek a smok ma oczy zbitego psa, czemu ? :) Przywędrowałam tutaj za Pieprzem, z zamkniętymi oczyma przeczytałam wszystkie straszne historie. Dodam swoją.
OdpowiedzUsuńWróciłam do domu, zziębnięta i uschnięta z pragnienia. Wstawiłam wodę na gaz , wyjęłam puszkę z herbatą liściastą oraz wysoką szklankę w koszyczku słomianym . Wsypałam do szklanki herbatę, zalałam wrzątkiem , odczekałam przepisowo, aż się plujka :) zaparzy i odpowiednio przestygnie . Niedługo bo zewnętrznie toleruję tylko wysokoletnie temperatury, za to wewnętrznie dość wysokie. Łyknęłam herbatki, niewiele bo bardzo gorąca była. I... myśląc , że pluję ( dyskretnie :) ) zawieruszoną gałązką yunnan, plunęłam pająkiem. No. Co to się działo, co się działo :) :)
Drań siedział w szafce, w szklance, ukryty bezpiecznie za słomą.
Od tej pory szklanki stawiałam do góry dnem i stałam się, niestety, podejrzliwa. Ogólnie :) Anuśka
O_O !!!!! Skladam wyrazy najserdeczniejszego wspólczucia! Zeby nawet w takim miejscu... Ale skoro sie tam zmiescil, to zakladam, ze przynajmniej byl maly. A nie taki pólkilowy wampir z wlochatymi giczami. (Próbuje widziec pozytywne strony zdarzenia ;)
UsuńAle i tak bylo to straszliwe doswiadczenie, oby nigdy wiecej!
A smok? No cóz, jak zauwazyla Bozena, byc moze swiadczy to o silnej osobowosci zamieszkujacej zamek ksiezniczki ;) Taka to sie nie boi panojków!
Wyrazy przyjmuję z wdzięcznością. Niestety, on mały nie był, nawet skurczony pod wpływem, był pokaźnych rozmiarów. Takiego nieskurczonego potwora, rozpiętego na ścianie spotkałam ostatnio w sieni. Zdusiłam w zarodku wrzask ( żal mi się zrobiło śpiącego domownika ), do pająka wysyczałam
Usuń" poczekaj, nie ruszaj się ". Poleciałam po szufelkę i zmiotkę.Poczekał. Zmiotłam go i wywaliłam na podwórze. Nie zabijam z premedytacją :)O to ciągle się kłócę z moim kotem.
Ale to on byl jeszcze ZYWY jak nim plulas?!! Czy to skurczenie posmiertne?
UsuńMilo ze strony tego drugiego, ze poczekal... Inaczej musialabys sein zabic szczelnie deskami i nie wchodzic tam nigdy wiecej...
Wlasnie chcialam powiedziec, ze ten ze szklanki do byl juz chyba podgotowany, a przynajmniej dobrze zaparzony, nie? Co nie zmienia faktu, ze tez bym wpadla w szal i kto wie czy bym nie byla uozsza o szklanke.
UsuńI teraz w morde i nozem mysle tylko o tym ze musze postawic kubki do gory dnem w szafce... niby zagladam przed uzyciem sprawdzic czy kurzu nie ma i plujek nie pijam, ale lepiej nie ryzykowac :)
Nie, on był zaparzony, dodatkowo nadgryziony :(.
UsuńmRufo, to była szafka niezamykająca się, wszystko mogło tam wleźć.
Dziękuję, pośmiałam się szczerze :) Anuśka