Każdy z nas ma takie rzeczy, którymi zachwyca się od lat bez przerwy i ciągle nie ma dość. To może być czekolada, góry, sztuki Szekspira, szklana kulka z brokatem w środku, kawałek patyka pełen wspomnień, cokolwiek. Albo film o jamniczku. Znacie film o jamniczku? Bo właśnie w sobotę się okazało, że mój własny małżonek, jeden i ten sam od tylu już lat przecież, jamniczka nie zna. Aaaaa!!! Popłoch!! Zdziwienie!! Przestrach!! Rękę bym sobie dała uciąć, że skoro ja film o jamniczku widziałam sto milionów razy, no to on też przynajmniej raz. A tu taka niespodzianka po tylu latach związku! I tak sobie pomyślałam, może i ktoś z was też jamniczka nie zna, a to strata jest doprawdy wielka. Przeto postanowiłam przynieść dziś tu na buraczane pole kaganek oświaty, na rusztowaniu z patyków rozpiąć białe prześcieradło i wyświetlić wam ten piękny film(ik) krótkometrażowy z roku 1971. Reżyseria i scenariusz - Julian Antonisz, twórca eksperymentalnych filmów animowanych. Narrator z kresowym akcentem - pensjonariuszka krakowskiego domu starców. Ja osobiście puszczam sobie niekiedy jamniczka późną nocą, kilka(naście) razy pod rząd, i nawet nie tyle patrzę, co słucham. Ten absurdalny tekst w połączeniu z cudnym akcentem narratorki, to jest jedna z moich szklanych kulek z brokatem ;)
Proszę państwa, oto "Jak działa jamniczek":Tu: jamniczek i inne filmy Antonisza
Piękne, prawda?
A tu moja skromna adaptacja jamniczka, bez żadnych eksperymentalnych efektów, ale za to po (ostatniej?) jamniczej wieczerzy:
Tak poza tym, jak to dobrze, ze świat jest pełen pieknych rzeczy. Inaczej to by była naprawdę czarna doopa. Na cały ten tydzień zapowiadają nam (znowu) ciężkie chmury, które czasami będą się na moment rozstępować, a czasami spiętrzać. Do tego mocny wiatr. Czyli takie czasem słońce, czasem deszcz, a czasem zaraz zwymiotuję od tego bólu głowy (czytaj: bólu głowy, oczu, zębów, karku i połowy pleców. Nadwrażliwość na dzwięki, zapachy i światło gratis do tego). Ludzie-pogodynki, nie dajmy się! I pamiętajmy:
Diable, ja niedorozumiałam... To jest film z Twojego DZIECIŃSTWA?? Jest to jedno z wspomnieć malutkiego Diabełka w rajtuzach z dziurą na kolanie? Jezu Chryste Patagoński, to wszak niemożliwe, że Ty, oglądając w dzieciństwie tfurczość tak... tak... tak dogłębną wyrosłaś na zdrową na ciele osobę...?! Ja obejrzałam "Jamniczka" raz, przed chwilą, a już czuję, że mi się pewne szufladki w głowie pootwierały, a inne wręcz przeciwnie... Głos pani-lektorki będzie mi towarzyszył dziś podczas pracy, będzie mi czytał w prawej półkuli napisy z lewej półkuli... Znalazłam też możliwość obejrzenia tego filmu z audiodeskrypcją, ale przyznam - stchórzyłam ;-)
OdpowiedzUsuńKalina wrócila! :)
UsuńNie, nie, spokojnie, jamniczka poznalam dopiero w doroslosci! (niestety, czy na szczescie - trudno powiedziec ;) Choc lat juz temu wiele. I od tego czasu wlasnie ogladalam go te sto milionów razy.
Moze zmylilo Cie pismo pierwszoklasisty, ale ono jest calkiem terazniejsze, z nocy z piatku na sobote. A jako ze sa to opisy rycin o charakterze edukacyjnym, no to dlatego pismo szkolne.
Przebóg, jaka matka puszczalaby swojej latorosli takie bajki? :)
p.s. nie tchórz! dzielna badz!
Bożena stchórzyła na maxa. Lektorka, przeurocza w swej manierze, zgrzyta teraz Bożenie gdzieś w środku mózgu, rysując przy tym leniwe ósemki paznokciem po tablicy ;) Ale to też z okazji misji życiowej bycia pogodynką, bo z Jamniczkiem Bożena spędziła łącznie z 5 sekund. Druga próba jutro. ;)
UsuńWróciłam z bardzo odległej kulturowo galaktyki i jedną z pierwszych rzeczy, jakie zaserwowała mi cywilizacja europejska jest... "Jamniczek"... ;-)
UsuńBozeno, a ja, uwierz mi, jamniczka uwielbiam! Uwielbiam pasjami! Najbardziej wlasnie ta kiszke i 3 stany emocjonalne.
UsuńKalina, czyli niechcacy walnelam Ci mlotem przez łeb ;) Nie mialam takich zlych intencji, naprawde!
Bożena nie powiedziała Jamniczkowi NIE, tylko musi się nastroić :D Twoja ilustracja jest zachęcająca szalenie, także nie wszystko stracone ;)
UsuńCiesze sie, ze Bozena nie odtrącila Jamniczka tak calkiem, i da mu drugą szanse!
UsuńObejrzałem Jamniczka... Dla mnie to była praca. Organicznie nie znoszę migających obrazów, a Jamniczek taką techniką jest zrobiony, że migają. Przez to nie mogłem się zachwycić. Zresztą ze zrozumieniem przesłania też miałem problem, ale tu pomógł mi opis filmu. Lektorka rzeczywiście doskonała.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ze Jamniczek jest Ci bliski. Styl jakby pokrewny diablim rysunkom :) Tylko ryb nie było, nie wiem czemu. A może były, ino nie poznałem. Czuję, że podobnie jak Kalina, będę miał długo w uszach głos lektorki :)
Ove, mam wrażenie, że jeśli nie zrozumiałeś przesłania "Jamniczka", to bardzo dobrze! gdybyś zrozumiał, oznaczałoby to, że masz zacieki na synapsach...
UsuńOve, byl szczupak!
UsuńA przeslanie - nie wiem jakie Jamniczek ma przeslanie. Czy w ogóle ma :) Ale zarabiasto sie tego slucha!
Kalino,
UsuńNie wiem, co oznaczają zacieki na synapsach, ale nie brzmi dobrze, to chyba lepiej, że nie mam :)
Diable,
Wierzę Ci na słowo, że był szczupak. Mógł on być tak podobny do szczupaka jak Jamniczek do jamniczka, przez co mogłem nie poznać.Cieszę się, że Twoje ryby są podobne do ryb :)
Dokladnie tak bylo Ove, i nazywal sie bodajze "szczupawka". Jak ktos nie lubi migajacych obrazków, to faktycznie mozna nie wylapac szczupawki :)
UsuńWielbiciele Jamniczka znają zapewne każdy kadr., tak jak miłośnicy Tolkiena wiedzą, ile centymetrów miało ucho czternastego z lewej elfa. Nigdy tego nie zrozumiem.
UsuńJa nigdy nie zrozumiem, co jest fascynujacego w obserwowaniu 22 chlopow ganiajacych za jedna pilka. Albo, jak dziala samolot, ze leci i nie spadnie. Albo jak to mozliwe, ze wgniazdku jest prad. Albo skad sie bierze obraz na monitorze. Dobra, straczy, juz sie wystarczajaco skompromitowalam...
UsuńA film "Mucha nie siada" znasz?
OdpowiedzUsuńTak!!!! Tez jest wspanialy. Najbardziej oczywiscie ostatnia scena, dymek unoszacy sie z nadpalonego cialka artystki ;)
UsuńA jak ona fajnie się porusza przy tym monologu. Taka mała, a widać, jak wzrusza ramionami :)
UsuńNo. I tak slicznie "robi Batmana"!
UsuńUojezu :)
OdpowiedzUsuńNiestety, znam Jamniczka. Niestety, bo nie mogę poznać go po raz drugi, a szkoda ;))
Pamiętam, że gdy zobaczyłam go po raz pierwszy gdzieś w oparach sieci, uwierzyłam TAK NAPRAWDĘ w potęgę internetu. To było jak pierdolnięcie w głowę, że się tak dosadnie wyrażę. Objawienie, nirwana i wniebowstąpienie w jednym, a wszystko przez "bzdurnego" Jamniczka.
A więc?
Nie niszczmy Jamniczka :))
Zapomniec go sie nie da, to fakt :)
UsuńDrugiego takiego to nawet internet nie ma!
Jamniczka znam i kocham szczerze od lat- za każdym razem, wzdyma we mnie balon niedowierzania, uciechy, i zachwytu. Kochajmy jamniczka dziewczęta. Kochajmy do jasnej cholery!
OdpowiedzUsuńDokladnie, za kazdym razem ten sam poziom satysfakcji! I fajne jest to, ze slychac, jak narratorka tez miala ucieche z tej przygody, i chichra sie przy "kiszce" :)
UsuńTez bym chciala zachowac takie poczucie humoru do tego wieku.
Kochajmy jamniczka, hell yeah!
Zrobienie takiej adaptacji Jamniczka, to niemałe osiągnięcie. A skoro już mowa o hitach sieci i inspirowaniu się nimi: nie mogę powiedzieć, że mi się śni obrazkowa interpretacja, bo moja wyobraźnia tak daleko nie sięga, ale gdyby tak Tomasza Badyńskiego...
OdpowiedzUsuńJa natomiast moge powiedziec, ze mi sie bardzo duzo sni, tylko czasu tak malo na realizacje... eh. Musze sobie w kuchni jakis czwarty wymiar upichcic, gdzie czas plynie inaczej niz na Ziemi.
Usuń'Interstellar' taki, tylko nieco w drugą stronę.
UsuńPodoba mi sie to "nieco w druga strone". U mnie wszystko wlasnie funkcjonuje nieco w druga strone. W sensie, dochodze do tych samych wniosków i efektów co reszta ludzkosci, tylko na okolo, pod górke i w druga strone. Na przyklad przez lata cale dochodzilam do niemieckiego slowa "kalafior" w nastepujacy sposób:
Usuń1. Pierwsze, co mi przychodzilo na mysl, to cauliflower. Wiec cos z kwiatem.
2. Po francusku to chou-fleur, czyli kapusta-kwiat.
3. Kapusta-kwiat przelozone na niemiecki to Kohl-Blume. Ale cos tu nie pasuje.
4. Intensywne myslenie, co tu nie pasuje.
5. Mam! Zmienic kolejnosc! Blume-Kohl => i jest: Blumenkohl.
Teraz na szczescie jest juz lepiej, bo jednak troche czasu to zajmowalo :)
A Interstellar - tak, bylo takie cos, choc niewiele pamietam. Takie wielkie fale pamietam, ladny katastroficzny efekt (uwielbiam filmy katastroficzne, pewnie dlatego te fale mi zostaly).
Nie, że ja uwielbiam to dzieło, ale było tak, że trafili do miejsca (to z falami), w którym jedna godzina równała się siedmiu latom na Ziemi. Gdy pracowałem w Polsce, to potrzebowałbym jakiejś dniówki tamże, żeby się odkopać z tego, co zazwyczaj miałem do zrobienia.
UsuńMnie w nauce chińskiego zaczęło pomagać kojarzenie angielskie. Niech Cię niby prosty zapis nie zmyli, wymowa to jest to, co sprawia, że to horror. Tak więc: siatka/reklamówka to daizy, więc:
1. pierwsza cześć brzmi jak angielskie die/ zdychaj!,
2. druga taka sama jak w yazy i tuzy, czyli kaczka/królik.
ergo: zdychaj druga połowo kaczki/królika, gdy potrzebuję coś spakować w sklepie.
Nie wiem dlaczego nikt w tym nie widzi logiki.
7 lat w ciagu godziny to jednak troszeczke za duzo... namalowalabym pare ryb, wrócila wam pokazac, a tu nie ma ani was, ani mojego mieszkania, a Ziemia dostala sie pod panowanie zielonej inteligentnej plazmy z kosmosu...
UsuńNatomiast martwa polowa królika MNIE wydaje sie calkiem spoko. Bardzo uczynny taki królik, co pomaga sie uczyc chinskiego.
Jamniczek zrył mi beret. A przeliczanie motylka chyba jeszcze bardziej. Puściłam w obieg i teraz słyszę "i inne okropnie skomplikowane wynalazki" z gabinetu szefa... Drugi raz...
OdpowiedzUsuńhy hy hy :)
Usuń]:-)
Szef uznał, że musi się zrewanżoować i wczoraj dostałam link do "Alientampon". Nie pytaj...
Usuń!!!!! o_o
UsuńI co? Dalej twierdzisz, ze Jamniczek ryje beret? Jamniczek to maly Pikus jest...
Malutki, slodki, niewinny Jamniczek.
O matko z motylkiem i szczupawką. Dopiero teraz moja skrzynka mailowa podrzuciła mi zawiadomienie o kiszce jamniczka. Bo się naprawiła (skrzynka, nie kiszka), tylko ma grubą zwłokę. Jak na pół przecięty jamniczek.
OdpowiedzUsuńZnacie rzeczy z gatunku tych, co są tak okropne/brzydkie/straszne/złe, że aż piękne? Wiecie - jak zaropiały kot z wadliwym zgryzem, który po zaopiekowaniu co prawda zgryz ma nadal wadliwy, ale za to robi się puszysty i miły? No to ten film taki nie jest :D
Ale może, MOŻE, jeśli naprawdę uczciwie się nim zaopiekuję, obejrzę kilka razy i zmienię pieluszkę (sobie, bo w portki robię gdy słyszę TEN GŁOS), to jakoś się przekonam. Kici, kici...
Diable, dawaj mi te swoje chmury z deszczem. Co prawda też jestem pogodynką ze sztyletem w oku na dwa dni przed silnym wiatrem, ale wody mi trzeba. A po tym filmie to i czegoś do picia.
Szybka jesteś - już pada! Jeśli można prosić, niech leje nawet trzy dni. Dzięki :)
UsuńSpoko, nie ma sprawy :-)
UsuńA z jamniczkiem to chyba tak jest, ze sie go albo kocha albo nienawidzi. Ja go kocham. Naprawde. Serio serio.
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale dotąd nigdy nawet nie słyszałam o jamniczku. Dzięki za link do filmu - z przyjemnością nadrobię zaległości. Po wielokroć :-)
OdpowiedzUsuńOoo, tez poczulas wiez z jamniczkiem? Jak milo!!!
UsuńJa jestem jamniczek w stanie smutnym i żałosnym permanentnie. Dokładnie tak wyglądam. "Jamniczka" przedstawił mi kilka lat temu pewien wielbiciel jamników, którego kocham bez wzajemności i wtenczas obśmiałom się jak norka. Teraz z racji skojarzeń raczej rzewnie wzdycham.
OdpowiedzUsuńDrogie Dodo, mam nadzieje, ze stan emocjonalny numer 3 - radosny, wesoly - tez niebawem nadejdzie!
UsuńNo tak, no tak. Ale co ze stanem emocjonalnym "pfff, mam to w dupie, idę spać". Jamniki tak nie mają?
OdpowiedzUsuń;)
-konik garbusek
Ogólnie, to tak. Maja. Ale moze ten akurat jamniczek nie? Trzebaby zapytac szanownego autora, z tym ze teraz jedyna na to mozliwosc to seans spirytystyczny...
UsuńJamniczek był u mnie ważnym punktem w trakcie nauki postrzegania Wszechświata. Ta animacja pozwala lepiej funkcjonować w świecie - wśród ludzi. Gdy spoglądam czasami w czyjeś oczy i widzę w nich pustkę i jakikolwiek brak wewnętrznego życia - wiem, że człowiek ten nie jest jedynie próżnią. Bo ostatecznie wszystko co żyje, posiada jakąś kiszkę...
OdpowiedzUsuńA poza tematem anatomii i morfologii - bardzo się cieszę, że zobaczyłem tego bloga... Mam wrażenie, że mielibyśmy o czym rozmawiać :) Pozdrawiam serdecznie!
Taka kiszka nadzieji, tak? :)
UsuńJa tez jestem straszliwie ucieszona, ze cudowne scenki z zycia Profesora Wora sa w koncu, ze tak powiem, w jednym worze!