środa, 18 października 2017

O tym, że nie mogę.


Jakby można było robić zdjęcia samymi oczami, albo okularami, no tak że tylko mrugasz i już jest z przytajki zrobione zdjęcie tego, co akurat widzisz, to bym wam teraz mogła udowodnić, że jakieś trzy tygodnie temu jechał ze mną autobusem Elton John (w roboczych granatowych spodniach) i to było w poniedziałek, a zaraz potem w środę czekałam na autobus razem z Rowanem Atkinsonem alias Johnny The Bean (pił soczek z kartonika przez słomkę i patrzył w góre na tablice odjazdów, a ja usiłowałam ukryć cielęcą radość i nie gapić się zbyt ostentacyjnie)

No ale nie można, tych zdjęć, więc wam nie udowodnię.
Ale uwierzcie mi na słowo, czekanie na autobus z Janem Fasolą rozjaśnia resztę dnia anielską światłością :)

No a jeszcze później, w czwartek po pracy, wyszłam z autobusu na moim przystanku, ze wzrokiem standardowo wbitym w ziemię (bo na co tu patrzeć w zatłoczonym autobusie) i sobie chodnikiem idąc patrzę, a tam w zeschniętych liściach taka karteczka leży, trochę pomarańczowa trochę brązową, całkiem jak banknot 50 Euro. Myślę sobie, pewnie ze słonecznika, bo te lata walających się po ulicach sztucznych pieniędzy ze słonecznika odcisnęły trwałe piętno w moim umyśle, ale przecież zaraz zaraz, w tym kraju nie je się słonecznika, no i się okazało że to jest jednak prawdziwe i zabłocone 50 Euro. Które bezczelnie przytuliłam i teraz sobie za to kupię kredki (jak w końcu znajdę czas, bo wychodzi na to, że trudniej znaleźć czas niż pińc dych)

No taki tydzień pełen przygód to był.

Ale to teraz odległa przeszłość już jest, błoga kraina leżąca trzy tygodnie za stromymi górami zapie*dolu, spienionymi rzekami dzikiego wku*wu i bezkresnymi, szarymi równinami desperacji.
 
Dzieli mnie od niej też na przykład orkan Ksawery, który zafundował mi czterogodzinny powrót z pracy do domu, opłotkami, liniami autobusowymi biegnącymi skrajem cywilizowanego świata, normalnie po jednej stronie drogi jeszcze ludzkie domostwa ogrodzone ostrokołem, a po drugiej już dzicz pełna potwornych stworzeń z zakrwawionymi zębiskami do pasa, a ja w autobusie wypchanym po brzegi, i w dodatku nie miałam się nawet czego trzymać i kolebałam się we wszystkie strony zgodnie z ruchami masy ludzkiej dokoła mnie, jak taka maleńka rybka kołysana ramionami ukwiału.

I w ogóle mam takie uczucie, że jakoś już nie mogę. No normalnie nie mogę.
A wy? Możecie?

Niby sobie tak mówie że no weź, nie bądź leniwy klusek, zrób coś, może się na jakiś sport zapisz w końcu, może okaz więcej chęci, iskrę wskrześ, ikrę znieś, czy coś, chociaż poodkurzaj na kwadracie, ale zaraz potem jakiś głos mi od środka puka w czółko i mówi "ale po co?"
I na to pytanie właśnie nie znajduję odpowiedzi.

Jedyne co mi radość sprawia to Inktober, patrz Instagram, bo po pierwsze się człowiek przy tym natyka na ludzi z fajnymi talentami, i po drugie mam straszna słabość do rysunku, czy to ołówkiem czy tuszem, wszystko jedno, byle dobrze. Sama nie umiem, więc mi to niesamowicie imponuje.
Ale to że nie umiem, oczywiście mi nie przaszkadza próbować, to pewnie po jakimś odległym przodku, co to odkrył pewnego dnia, że przypalonym patykiem można cudnie odtworzyć na skale bujne atrybuty samicy alfa, i z wysuniętym ozorem oddał się bez reszty temu twórczemu dziełu. I wstrząsnęło nim to tak dogłębnie, że aż mu się coś w DNA przestawiło, i jego potomkowie - czyli też ja - mają tak do dzisiaj. Dasz takiemu ołówek, alibo kawałek węgielka, a od razu zaczyna się ślinić i mamrotać, i ucieka z kawałkiem papieru w jakiś ustronny kącik (za potrzebą, tak, ale tą duchową!)

Ale Oktober-Inktober się skończy zaraz, zacznie się terror wszechobecnych Mikołajów o niewyględnych mordach i innych aniołków skrzywdzonych genetycznie. Choć półki sklepów coraz śmielej wypełniają ostatnio czekoladowe wiewiórki, i one też są trochę niepokojące, jak tak patrzą dzikim, wiewiórczym wzrokiem, ustawione w równych szeregach i warstwach w tych swoich zbrojach ze złotka. (Odział Biały Ząbek, do atakuuuuu!!!! Nie brać jenców, od razu przegryzać tętnice)
Potem będzie dzień w środku zimy, z którego nie wiadomo dlaczego trzeba się cieszyć, czyli Sylwester, no a potem to już tylko czarna doopa aż do marca.

Taa.

Ehhh...

Dobrze że chociaż farbki nie tracą kolorów na zimę. Pooglądajmy sobie zatem kolejne kotki, trzymają się mnie bestie dalej zębami i pazurami, to już ponad 2 miesiące będzie, bo od urlopu.
Nic tylko kotki i kotki. Czy, drogi pamiętniczku, malując kotki można zbić fortunę i wyjechać w ciepłe kraje?
(Może i można, ale na pewno nie przytrafi się to komuś tak odklejonemu od rzeczywistości, że permanentnie usiłuje wejść do nieswojego auta, nawet do Audi combi które ostatnio miał na stanie, uwaga, dwa auta temu. I przynajmniej raz w miesiącu chce się włamać do nieswojej klatki schodowej. Już nie mówiąc o tym, że żeby powiedzieć ile ma dokładnie lat, musi sobie policzyć - na szczęście człowiek ten wie, w którym roku się urodził, alleluja!)
 
 
 

Te dwa kociołaki po prawej (górny po prawej i dolny po prawej) są do oddania, za free i dobre słowo, jakby ktoś chciał, to palec pod budkę. Tylko bez złudzeń, to nie są jakieś tam kociska wielkoformatowe, którymi wytapetujecie cały sufit - choć pomysł to przedni - mają jedynie 9 cm średnicy. Kociątka takie małe.

No. To ten. Miłej reszty tygodnia wam życzę. Macie już ten pył z portugalskich pożarów na niebie? My mieliśmy wczoraj, i było DZIWNIE. Ciemno, zimno, a słońce było malutkie i czerwone. Czułam się jak dinozaur w obliczu wyginięcia, jadłam kalafiora na obiad i wyobrażałam sobie, że to ostatni kalafior na świecie.
(boże, jak to strasznie brzmi, ostatni kalafior na świecie!!! Da się żyć bez kalafiorów?)





 
 
......................................................
 
 



 
 

......................................................
 
 





......................................................







......................................................






 
 



61 komentarzy:

  1. Jestem tak daleko za cywilizacją, obecnie, że nic nie wiem o portugalskim pyle. Coś płonie? Ale że nienawiść, namiętność, miłość, złość i inne tego typu wyzwalacze pyłowe? No to ja to widzę permanentnie. Teraz do mnie dotarło, że niepotrzebnie ciągle czyszczę okulary.
    Wrażenie pt "niemogeniemogeniemoge" mam całkiem rzadko jakieś kilka razy w tygodniu. Ale wstaję i czołgam się dalej do fatamorgany. Grunt to mieć do czego się czołgać i nieważne czy to realne, czy nie, bo wierzę, że i realne staje się realnym, grunt to iśc do przodu, żeby to wymacać.
    Chciałabym tego kotka, nooo.. Ale nie wiem, czy mogę chcieć, bo już mam trochę Ciebie. NIemniej jestem zachłanna i mam wizję ścian w moim nowym domu kiedyś tam, które są obwieszone pracami moich najulubieńszych koleżanek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płonie, płonie, bardzo duzo ciagle tam płonie niestety. I wczoraj przysłonilo północno-zachodnia czesc Niemiec. Normalnie klimat i wystrój apokaliptyczny sie zrobil. I taki dolujacy dosyc. Szare niebo, czerwone slonce, pomaranczowy ksiezyc (no, ledwie skrawek byl, ale pomaranczowy)

      No wlasnie mi sie nie chce czolgac ostatnio juz wcale. Nope.

      Usuń
  2. Druga?
    Jeśli tak to też chcem kotka! I obojętne czy z góry czy z dołu, ale z przyczyn oczywistych :) I pies trącał, że mam już trochę Ciebie, bo kotka to jeszcze nie. (Tych 10 - słownie DZIESIĘCIU - co je obecnie mam na garnuszku, nie liczę)
    Tak Diable, też tak mamy i nie dalej jak 2 godzinki temu ustaliłyśmy to ze Skorpionem. Wychodzi na to, że mamy tak zbiorowo.
    Niepokoi mnie tylko, że z wywalonym ozorem chcesz tę samicę alfa... Myślę, że zdrowiej by Ci było jednak samca. Ale spoko. Jak tam chcesz. Nikt Cię nie ocenia ;)
    Eltona Johna to tak niech sobie inni oglądają, ale Rowana Atkinsona, zwłaszcza od Wszystko zostaje w rodzinie, uwielbiam i boję się, że mogłabym dać publicznie temu wyraz.
    Jeżu! Co tam znowu płonie? Zakopana na wsi nic nie wiem o wielkim świecie i jedyne, co płonie to w miał węglowy w piecu sąsiada, co śmierdzi nielitościwie wieczorami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz 10 ich jest?! Kocia Matko! No, ale teraz to masz miejsce na takie fantazje ;)

      Samice - nie, niekoniecznie, to tylko byla ta iskra, co zainicjowala plomien wtedy, tak to sobie wyobrazam. Wlochaty i potargany przodek w skupieniu smaruje badylem na skale wielki cyc, a reszta plemienia z rozdziawionymi gebami spoglada mu przez ramie. Tak narodzila sie sztuka :D

      Co do ploniecia - tak, pozary w Portugalii, juz dlugo. I chmura dymu-pylu nas zaslonila wczoraj.

      Usuń
    2. Aha, a co do Fasoli Jana - wiesz, on TAK pil ten soczek, i TAK patrzyl na ta tablice, dokladnie tak jak Mr. Bean, i naprawde sie musialam powstrzymac, zeby go nie usciskac :)))

      Usuń
    3. Obawiam się, że ja bym się nie powstrzymała :)
      Te krwiożercze wiewiórki to rodem z opowiadań Pilipiuka, czy Ty i mój ulubiony autor macie niezależnie takie same skojarzenia odnośnie tych małych słodkich puchatych rudych?

      Usuń
    4. Słodkie to one w sumie są w tej swojej podrygującej nerwowości. Ale jak stoją zwartymi szeregami na półkach, uzbrojone na złoto, i takie nerwowe oczka mają, no, to wtedy to wygląda dosyć niepokojąco.

      (Ciekawe czy ktoś juz go kiedyś tak spontanicznie uściskał :-)

      Usuń
    5. (myślę, że nie jeden raz ale potem ten ktoś musiała się gęsto tłumaczyć ochroniarzom, nastawiać wykręcone ramiona i płacić odszkodowanie za naruszenie nietykalności :) )

      Usuń
    6. Nie zazdroszcze, zadnej ze stron.
      A tak baj de łej: Czarną Żmiję też uwielbiam, zwłaszcza pierwszy sezon. Absolutnie cudowne!

      Usuń
  3. "aniołków skrzywdzonych genetycznie" bije poklony.
    Oraz ja bym chciala taka zlowieszcze wiewiórke ;) u nas nie ma same balwany i zajace i renifery robione z tej samej sztancy co zajace (dobrze chociaz ze czekolada szwajcarska bo nie wiedziec czemu jakos mi pasuje do sezonu).
    Wczoraj mialam takie niemogeniemoge i uwazam ze to efekt uboczny tej latawicy Ofelii co w Irlandii szalala i unas tez troche nachachmecila. dzis jakos lzej chociaz oddechowo jeszcze troche odchorowuje te pyly Sahary, bo mRufy nie sa zaprojektowane do oddychania Sahara. Ani nawet dymem.

    Oraz mielimy pyk z Sahary i te pozary przedwczoraj i tak bylo wlasnie jak w strefie mroku i dzieci pytalu matek czy slonce sie popsulo - fakt - synek kolezanki mamuni sie pytal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tez mieliscie tak dziwnie? No to wiesz o czym mówie. Strefa Mroku, doslownie.

      Dekoracje swiateczne sa w 95% tak przerazajace, ze ja nie wiem kto to projektuje i kto to KUPUJE potem i stawia w swoim domu czy tam sklepie. Ja wiem ze ten kraj nie jest ogólnie swiatynia dobrego designu i estetyki, ale czasem to naprawde jest wrecz potworne. Aniolki z dlugich pokolen chowu wsobnego, Mikolaje po nieudanych operacjach plastycznych i z makijazem drag quin, albo z oblesnymi ryjami pedofili. Brrrr!

      To juz te wiewiórki lepsze, chociaz niepokojace :) Ale jednych mikolajów lubie, tych z After Eight, ulepionych z ciemnej czekolady o mietowym zapachu. Mniom!

      Usuń
    2. Mietowych nie lubie, ale znam ich z widzenia. ;) No popatrz to jakos Ciebie o te mietowe klimaty nie podejrzewalam :)

      Lata temu kilka, Fader przylatujac na sweita na Wyspe chcial cos fajnego M&Msom przywiezc bo nas na obiad pierwszoswietowy zapraszali i tak dlugo szukal na bezclowym Okeciu czegos super-funky-chruper ze wynalazl. I mi opowiadal jak szukal i pokazal - wór miniatur after eight, ktore sa oczywiscie na Okeciu importem z Wyspy... No tak mu wyszlo ze drzewo do lasu targal, ale nie daleko padla mRufa od drzewa genetycznie genealogicznego bo na przyklad raz wiozlam z Wyspy niemieckie ciastka bezcukrowe, które mi M na niemiecki stoisku w jednym z hal handlowych w jednym ze slaskich miast nabyla i na wyspe przywiozla... ;)

      Usuń
    3. Maly ten świat :) Ja nawiozłam ostatnio kaszy z Polski, a potem zaraz na następny dzień po pracy zobaczyłam tą kasze, z tej smej firmy, w tym samym opakowaniu, w sklepie spożywczym kolo dworca, na którym jeste, codziennie. Przysiegam, wcześniej jej nie było! (znaczy tak to sobie tlumacze)

      Usuń
    4. Na pewno jej nie było i ktoś po prostu wyczuł interes. To jak z Dibblerem, nawet nie wiedziałaś do końca, że jesteś głodna, a on już stał za rogiem z kiełbaskami. Albo czymś, ale na pewno się już nie ruszało.
      I taki Dibbler właśnie wyniuchał, że w kontrabandzie leci kasza. No to siup, zanim Ty dowiozłaś, to on był centymetr przed Tobą. Tak działa twardy biznes, Moja Droga. Trzeba mieć nosa do interesów zwyczajnie.
      A nie na przykład gadać se przez telefon z Siestrą i polerować maskę samochodu chusteczką bawełnianą, aż się w lustro zamieni i tak polerować i się martwić, że pod spryskiwaczami lakier zmatowiał, a i jeszcze ktoś lusterko skrzywił ... temu sąsiadowi ... co to też ma czarny samochód .... (dobrze, że pałą na Bożenę nie wyleciał, ale to może przez polerkę na masce).

      Usuń
    5. Może patrzył przez okno i nie był w stanie się ruszyć, tak zbałwaniał od tego widoku ;)

      A do biznesu to fakt, nie mam głowy. Ten ktos od kaszy ma, w sumie to nawet o 2 głowy go podejrzewam, bo do tej kaszy dorzucił jeszcze Prince Polo, no a to juz świadczy o geniuszu. Albo o dwóch głowach.

      Usuń
    6. Bożena by zbałwaniała na pewno, gdyby to jej autko ktoś wziął w polerkę :D A tak, będąc po drugiej stronie barykady, tylko machnęła od niechcenia jeszcze raz lub dwa i krokiem niewidzialnego szpaka oddaliła się z miejsca postępku. Przy okazji znalazła swój samochód (kompletnie innej marki niż tamten BTW) i stwierdziła z ulgą, że jednak lakier pod spryskiwaczami nie zmatowiał.


      A jak Twój Dibbler ma już principolo, to jest po prostu oryginalny krewny TEGO Dibblera. Jakby miał dwie głowy to być chyba zauważyła. ;)

      Usuń
    7. "krokiem niewidzialnego szpaka" :)))))) TAK!!! Wlasnie tak tez sie oddalam, gdy juz zaniecham wlamu do cudzego auta.
      "Fiu fiu fiuuu, ja tu tylko tak sobie przechodze, a wlasciwie to w ogóle mnie nie ma, dowidzenia"

      Usuń
  4. Niechcieja znam dosc blisko i nawet sie przyjaznimy:) i to dreczace odwieczne pytania "i po co?" tez, bo ilekroc niechciej juz sie decyduje jednak poddac wtedy pada to niesmiertelne pytanie i jak zawsze niechciej zwycieza:))
    No nie chce mi sie i tyle, a juz mialam takie ambitne poczatki, kladlam sie na podlodze i krzyczalam na pania z telewizorni, ktora pokazywala jak kopac konczynami dolnymi powietrze i jak je przeganiac z lewej na prawa i z powrotem konczynami gornymi.
    A teraz wycieram kurz z telewizorni i pytam "ale po co?"
    No widac niereformowalna jestem:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, Star, przestalas krzyczec na pania? A tak Ci szlo dobrze.
      No ale co, ja jestem ostatnia osoba, która Ci moraly moze prawic na ten temat ;)

      Ale kurz wycierasz - szacun!

      Usuń
    2. Bra buk nie za czesto z tym kurzem, bo te nowe telewizornie to nie gromadza kurzu, nareszcie technika zrobila uklon w kierunku lenistwa:) ale skrzynka pod telewizornia sie mimo wszystko kurzy, gdyby ona byla innego koloru to bym sobie pewnie darowala, ale malpa czarna jest:)) no i czasem jak juz nie widac tej czerni tylko szarosc to musze.
      Nie, nie nadwyrezam sie tym zbytnio:)))
      Ciagle mysle, ze powinnam wrocic do tego krzyczenia na pania, bo sie moze kobiecie tez nudzic bez mojego krzyku i jak ona przestanie kopac powietrze to juz nie ma na kogo liczyc.
      Nieskopane powietrze moze byc szkodliwe dla gatunku ludzkiego;) tak se mysle czasem.

      Usuń
    3. Ale długodystansowe spacery dalej uprawiasz?

      Usuń
    4. Wlasnie, ze nie:) bo bylo za goraco. Fakt, ze moglabym zaczac, no ale... niechcemisie:)) jest juz znacznie chlodniej, bo tylko lekko powyzej 20 stopni a juz z rana calkiem przyzwoicie na spacerowanie.
      Tylko, ze mam konkretna wymowke, znow biegam po doktorach bo wlasnie mi stuknelo 2 lata w remisji i koniecznie chca sprawdzic czy moje wszystkie srubki sa na miejscu i czy odpowiednio dokrecone, no to sprawdzaja a ja chodze od jednego do drugiego gabinetu jak bym nie miala nic przyjemniejszego do roboty.

      Usuń
    5. No, wskrzeszeńcu (tak to bylo?) ! To ważne, chodź grzecznie. Ale to juz malżonek Cię przypilnuje, tu nie mam wątpliwości :)))
      A do tych spacerów zatęsknisz jeszcze, tak sobie myślę. Pewnie gdzies Ci to "zostało w nogach" jeszcze.

      Usuń
  5. Nie liczy się kolejność zgłoszeń, prawda? Bo ja też chce kotka!

    Przy życiu trzyma mnie myśl, że jesień, zima i wiosna już wkrótce się skończą i z niecierpliwością czekam na lato!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczy, nie. Zrobimy sobie losowanko :-)

      Niedługo?! Ale w Tobie są bezdenne pokłady optymizmu! Mogę sobie tam jakąś małą rurkę podłączyć?

      Usuń
    2. Bezdenne pokłady to we mnie są, owszem... Nie wnikajmy w detale ;-)

      Usuń
    3. W te zbyt głęboko i skrupulatnie ukryte warstwy z plejstocenu? ;)

      Usuń
    4. One nigdy nie są ZBYT głęboko ukryte, bo zawsze jednak wylezą na wierzch. I nie są to warstwy optymizmu, tylko poczucia winy, poczucia beznadziejnej beznadziejności i innych spraw, które tak bardzo chcę zakopać, że aż nie chcę o nich pisać ;-)

      Usuń
    5. Tez mi sie nie udaje zakopac ich wystarczajaco gleboko. Nigdy.
      I zawsze mysle, ze to ja mam najwiecej do zakopania, i dziwi mnie, jak ludzie tacy fajni jak Kalina mówia to samo... O_o

      Ehh, sobie stawiamy przed nosem te krzywe zwierciadla, i potem gonimy w pietke.

      Usuń
    6. I zawsze mysle, ze to ja mam najwiecej do zakopania, i dziwi mnie, jak ludzie tacy fajni jak Diableł mówia to samo... O_o


      że pozwolę sobie tylko prawie skopiować, bo siedzę z rozwartą szczęką i myślę, że jednak z jednej gliny nas ulepili. Z jednej.

      Usuń
    7. :-)
      Rodzaj ludzki to dziwny i skomplikowany jest, a rodzaj kobiecy to juz w ogóle karuzela obłędu ;)

      Usuń
  6. Anonimowy18.10.17

    Diable kochany, czytam Cię zawsze, nigdy nie komentuję (prawie, bo mój pierwszy w życiu komentarz był na Twoim blogu),ale dzisiaj poczułam, że muszę, bo się uduszę. Nosz jak Ty możesz pisać, że nie umiesz rysować ?!?!? Aż zawyłam ze zgrozy, jak to przeczytałam. To bluźnierstwo piekielne. Chciałabym tak NIE UMIEĆ jak Ty i podejrzewam, że reszta czytających też. Na Twoje ryby, koty i inne źwierzontka można patrzeć i patrzeć, i nie mieć dość (mnie się robi jakoś ciepło i słodko na duszy).Już nie mówiąc o aniołach i domkach- mam jeden i jak mi beznadziejnie, to sobie patrzę i od razu lepiej :) ( i mam ten Twój księżycowy dach od Kanionka , mmm kocham). Czy Ty naprawdę nie widzisz, że UMIESZ I TO JAK ?
    EEG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, co za recenzja, dziękuję Ci z calego serca, lepszej chyba dostac nie mozna, czuje sie, jakby mi przyznano 11 gwiazdek na 10 :))))
      Bardzo się cieszę, ze lubisz, i kochasz nawet, to jest naprawde niesmowite uczucie czytac cos takiego, i nie ukrywam, balsam na mą duszeę :*
      Takie reakcje to jak tęcza na niebie :)

      A z tym nieumieniem, to chodzi mi o typowe rysowanie ołówkiem albo tuszem, czarno-białe, no. Nie za bardzo mi to wychodzi, ale niesamowicie mnie to fascynuje co ludzie potrafią wyczarować samym "głupim" ołówkiem.

      Ściski i uściski przesyłam, nie wiesz mawet ile radości mi sprawiłaś :) Dziękuję! Mam nadzieję że moje aniołki, ryby, kotki i inne zwierzontki będą Ci jak najdłużej robić "ciepło i słodko na duszy" bo to jest właśnie dokładnie to, co chcę osiągnąć pokazując wam tutaj to wszystko.
      :*

      Usuń
  7. Losowanie już było? Bo jakby nie, to ja bym też chciał taką piękną kolorową mgławicę z kotkiem. A ten w środku to chyba rekin-kot, znany też jako kot-poduszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie bylo jeszcze, poczakamy do poniedzialku :)

      Jako poduszke to bym takiego chiala, oooj tak!!! Miekka, puchata, ciepla i mruczaca poduszka... mmmmmm.

      Usuń
  8. No, ewidentnie mamy tu gwiazdozbiór Kociambra! Ale mi się podoba :-)

    Nie wiem, czy działają tu jakieś diabelskie siły czy co?! Już drugi, albo i trzeci raz zdarza mi się pisać tu komentarz, wysyłam, a tu nagle internet wysiadł i moje misterne wypociny diabli wzięli!
    Teraz już nie odtworzę tego wszystkiego, ale powiem chociaż, że i mnie nachodzi (rzeczywiście coraz częściej) pytanie: Ale po co?
    Tak czy owak trzeba zebrać siły, bo czeka nas długa jesiozima. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w klubie leniwej kluski. Moze kiedys znajdziemy odpowiedz (moze spadnie na nas jak grom z jasnego nieba, jak akurat bedziemy lezec i niemóc)

      Ja juz z przyzwyczajenia kazdy komentarz najpierw po napisaniu szybko kopiuje, a dopiero potem wciskam "opublikuj" bo blogspot bardzo lubi znikac to, co czlowiek wlasnie wypocil.
      Czy Tobie caly internet wysiada jak tutaj wchodzisz? ;)

      Usuń
    2. No diabli biorą mi (i wieszajom) cały internet, łącz ze światem mnie pozbawiając!

      Usuń
    3. To nie ja, przysiegam! Kopyta do tego nie przylozylam.
      Ja sieje chaos tylko w moim najblizszym otoczeniu :)

      Usuń
  9. Zaraz, zaraz, Mikołaje byli w Lidlu już ponad tydzień temu, łypali na mnie zza stosu zniczy.
    A ćwiczyć ani ruszać się nie mogę, mam nadczynność tarczycy z pięknie tworzącym się wolem i zadyszki dostaje wstając z łózka, no ale leczyć się na razie nie będę, bo wp...am wszystko, co lubię, a waga spada, spadaaaa........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byli, byli, u nas juz od 1. pazdziernika wdzieraja sie na sklepowe pólki! Mialam na mysli ogólnie swiateczne dekoracje, te w oknach i na wystawach, wiesz, skretyniale balwanki na sankach ciagnietych przez Zombie reniferki, wypchani wata Mikolajowie o elastycznych konczynach bez stawów i twarzach pijaków, aniolki z nadwaga i czerwonymi polikami itd itd, wszystkie te okropienstwa. To STRASZNE jest.

      ale czekaj czekaj, Ty pewna jestes ze sie nie chcesz leczyc? Tak majac na mysli ten rychly wyjazd w dalekie kraje?

      Usuń
    2. Skonsultowałam się z koleżankami- lekarkami cierpiącymi na tąże samą chorobę- nie leczą się, jak to kobiety, bo wszak uroda góruje nad mądrością. Najwyżej zdechnę tam pod palmami z wężem u boku i skorpionem w tyłku/

      Usuń
    3. Mikołaje Mikołajami, ale choinek mi proszę szyderczo nie tykać! Choinka fajna jest!

      Usuń
    4. Nie tkne nawet kijem tych iglaków ubranych w plastik, bo tez ich nie lubie. Wszystkie Twoje :)

      Óroda powiadasz, óroda... No ja rozumiem, ze kusi, tak sobie o po prostu chudnac, ale uwazaj Zyraf, uwazaj please. Na skorpiony i weze tez :)

      Usuń
    5. Ta, uważaj...węż w sumie miły jest, ale choinka TO JEST TO( a jak jeszcze wiszą na niej jadalne rzeczy i szyszki to juz w ogóle).

      Usuń
    6. Jadalne rzeczy to sa i bez choinki. Niestety. O wiele za duzo jest tych pysznych, jadalnych rzeczy... Albowiem jak Tobie szybko kilogramów ubywa, tak mnie szybko przybywa ostatnio. Ale co ja zrobie jak tak kocham weglowodany?! No kocham normalnie.

      Usuń
    7. Z tarczycą pogadaj! Musowo:p

      Usuń
    8. Szyszki jadasz???

      Usuń
    9. Szyszki? Nie, nie przepadam, chociaz sosnowe ładnie pachną.

      Usuń
  10. Ależ mam tyły, wrócę do Ciebie jutro...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mozna byc wszedzie naraz, niestety ;-o

      Usuń
    2. Trochę mi zeszło, ale jestem. Kiedyś znalazłam 20 eurasków na parkingu, wydawałam je kilka dni, nazbierało się tego prawie 100 eurasków. Paddy śmiał się, że lepiej jest, jak nic nie podnoszę z ziemi. :P I wiesz, też mam takie zawieszki, mylę drogi, imiona, ludzi... Kocio śliczny. Zbij na kotkach majątek. Tapety dla dzieci w Twoich ilustracjach - bajka.

      Usuń
    3. Właśnie dziś wydałam moje 50, wyszło z tego 114 ;)))
      Takie zawieszki są dziwne nie? Nagle stoisz na ulicy i sie włamujesz do czyjegos auta albo do czyichś drzwi. Albo nazywsz swojego jedynego bratanka jakimś imieniem od czapy (z czego mamy ubaw do dzisiaj) Ale póki co, nikt mnie jeszcze nie aresztowal ani nie pobił.
      Majątek chętnie bym zbiła, tylko pojęcia nie mam jak ;)

      Usuń
  11. jestem taka zarobiona, że nie zauważyłam ani tego słońca, ani pyłów i gdyby nie radio, którego słucham jeszcze w przelocie-przejeździe o wyglądzie słońca i jeszcze mam koleżankę, która WIDZI ale nikt nie wspomniał, że to pył z Portugalii!?
    oraz kociarnia rewelacyjna ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasi prezenterzy pogodowi w wiadomosciach wspominali. Pokazywali nawet na mapach, jak ta chmura pylu leci. Cale pólnocno-wschodnie germanskie ziemie byly zakryte.

      Czyz kociarnia moze byc inaczej niz rewelacyjna? ;)))

      Usuń
  12. jak przewijałam komentarze, to z ruchu palca już dedukłam, że spóźniłam się na kotka :| psiakość!
    jak następczą razą będziesz rozdawała koty swe gwieździste lub jakieś tam prawa molarne, to ten, wolniej, wolnieeej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Wuszko, w któryms komentarzu napisalam przeciez, ze będzie losowanko, i że czekam do poniedziałku. So, you're in, darling :)

      Usuń
  13. Diabole, pozwól że postawię samozwanczą diagnozę i receptę - zacznij łykać żelazo, bo Cię chyba niski jego poziom do ziemi przygina. Nie musisz regularnie, ale jak sobie przypomnisz i lykniesz, unikając niechcenia, to miesie wydaje, że lepiej się poczujesz.
    A kociamberka poproszę też, może być w ramach "dowodów wdzięczności" ;-)
    I jeszcze Ci powiem, że DNA masz fajnie skręcone a sprawdź czy w czepku się nie urodziłas bo mi na to wygląda, zważywszy na ciąg zdarzeń opisanych.

    U nas pada, i pewnie te pyły osadzi na umytym wczoraj oknie w kuchni, o którym nie pamiętam już kiedy ostatni raz je mylam. A żelazo łykam więc enerdzi na działanie wystarczyło, tylko dzień za krótki jest by drugie pyknac po tej samej stronie elewacji.
    Tak więc ściskam i uśmiech posyłam szeroki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Badałam to żelazo - fakt ze kilka lat temu, ale wtedy czulam sie jeszcze niżej ziemi - i wyszlo super. W ogóle cała krew wyszła super, jak wzorowy przykład z podręcznika do medycyny. Mi chyba po prostu brakuje motywacji. Ogólnie, do życia. U nas tez pada, cały czas pada, a nawet jak nie pada, to i tak jest szaro i ponuro, więc moze to dlatego? Okien też nie myję, bo nie ma sensu, po pierwszym deszczu wyglądajă identycznie jak przed myciem.

      Czy sie w czepku urodziłam, to nie wiem, ale tamten tydzien rzeczywiscie był całkiem miły :-) Dziękuję bardzo za uściski i uśmiech, i na listę chętnych na kota Cię wciągam oczywiscie!

      Usuń
  14. Doczołgałam się jeszcze przed poniedziałkiem, kotek mnie zmotywował.
    Ale na inne czołgania już nie znajduję motywacji, sobie poleżę i pomyśle o porządku w szufladach, może sam się zrobi?
    Kot Środkowy jest podejrzanie zadowolony z życia. Czy on aby nie jest Energetycznym Wampirem, który zasysa od sąsiadów? Oni tacy bladzi na tle?

    Diable, w temacie biznesowym - postuluję Sowę Renatę na koszulki. Kupię pierwsze 5 szt dla krewnych i znajomych! A reszta czołgającego się ludu na pewno podąży :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawooooo! Witamy na mecie!
      Kot Środkowy jest rzeczywiscie dosyc podejrzanie zadowolony. Myslalam, ze może z zakoszonej gdzieś po kryjomu rybki, ale teoria z wysysaniem też ma coś w sobie. Ze mnie chyba też duzo wysysnął...
      Na listę Cię wciągam, rozlosuję bladych koleżków jutro po robocie :-)

      Usuń

Dawaj.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...