poniedziałek, 13 października 2014

Uwaga, będzie o dupie.

Żeby nie było, że nie ostrzegałam. No. To teraz do rzeczy. W sobotę, korzystając z faktu, ze małżonek wybył z kolegami, postanowiłam się kopnąć w miasto i poszukać spodni - no przecież mam litość i nie będę w wolną sobotę ciągąć go ze sobą po sklepach, sama tego nie cierpię, więc co dopiero on. A z racji tego właśnie, że sama tego nie cierpię, ilość spodni zdatnych do noszenia osiagnęła u mnie dolną granicę jednej pary. Dość ryzykowna sprawa. Mam jeszcze 2 inne pary, ale za duże, więc noszę je tylko w razie ostatecznym, jak te jedne dobre są w praniu.

No. Się więc uzbroiłam w optymizm i rzuciłam w wir przymiarek. Przymierzyłam tych spodni tak na oko z milionpińćset, wykazując cierpliwość na poziomie Zen master-wymiatacz, naprawdę anioł, kwiat lotosu na niezmąconej tafli kryształowego jeziora, ani brewka nie pykła. No i co? Czy zostałam nagrodzona? NIE. Bo wszędzie coś odstawało, wisiało albo uwierało, albo się nie mieściło.
Jak pasowało na zadzie, to w pasie mogłam sobie jeszcze wsadzić 10-ciokilowy worek kartoflów. Czasem te 10 kilo można też było wepchnąć w pasie z tyłu, bo tam tak dziwnie dużo miejsca było, nie wiem na kogo to szyte, na dromadera? (Nie żebym dromaderom tekstyliów żałowała, skąd.)
Jak widziałam, że mogą być dobre w pasie (na zasadzie przytknięcia do korpusu) to podczas przymiarki stwierdzałam, iż zad-rebeliant nie zamierza podporządkować się systemowi i nie wchodzi w ten układ.
Jak pasowały w talii, to uda miałam tak ściśnięte, ze wyglądam jak próba pobicia rekordu świata na największego kabanosa.
O długości nogawek już w ogóle nie wspomnę, bo zawsze wloką się za mną smutno, jak jakiś jeansowy kilwater.

I za każdym razem, jak szukam spodni, to jest tak samo. No i w związku z tym, mam takie pytanie: DLACZEGO?!!! CO JEST NIE TAK Z TYM DIABELNEJ URODY ZADEM???!!!

 
 
A oto i ów zad, do którego nie da się przyłożyc zwykłej miarki! (Ale obczajcie to wylakierowane kopyto, no wypas przecież)
Zad specjalnej troski?
Nieszablonowy, czy może wadliwy?
Zły zad. Nikczemny zad!
Zad buntownik.
Zad out of control.
Dysydent, wywrotowiec, destruktor moich jeansowych planów.
Niwelator tekstylnej równowagi w szafie.
Opozycjonista, zawsze i z reguły przeciwny. (Czy dąży do przejęcia władzy??!! Aaaaa!!!)
Wieczny oponent w dyskusji góry z dołem.
Wróg czający sie na tyłach.
Wielki Mściciel odkładanego z roku na rok fitnessu?
Zad szyderca, odbijający się w lustrze w sposób nad wyraz złośliwy i bezczelnie drwiący.
Prawdziwa żmija wśród zadów.
 

25 komentarzy:

  1. Najpierw mnie uderzyło, że masz w domu dwie pary spodni za dużych. Ja mam dwie pary za małych, których nie pozwala mi wyrzucić moja niezłomna wiara. Wierzę, że kiedyś schudnę na tyle, że w nie wlezę.
    A Tobie może ogon tylko przeszkadza?

    https://www.facebook.com/video.php?v=659216280839635&set=vb.143682245726377&type=2&theater

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha! To na ogon jest tyle miejsca z tylu, nie na garb? Ze tez ja na to nie wpadlam... To znaczy sie, mam zrolowac, albo zwinac w precelek i wpakowac do spodni, tak? No patrz, jaki ten przemysl tekstylny otwarty na niestandardowych klientów jest :)
      Ale nastepna próbe chyba rzeczywiscie podejme przez internet, zamówie 100 par, moze choc jedna bedzie dobra.

      Usuń
  2. Całe życie zazdroszczę kobietom, że mogą sobie nosić spódnice i sukienki. Mnie się też zdarzało, ale zazwyczaj wtedy się dziwnie gapili, a raz mnie nawet straż miejska chciała zaprosić, żeby o tym pogadać. To jest taka wygoda, że nie rozumiem dlaczego się katować spodniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygoda? Moze w upalne dni, bo fajnie przywiewa, ale poza tym to tylko ZIMNO ZIMNO ZIMNO I WIEJE!!! Musialaby byc z koca i dluga do ziemi, a w takiej to dopiero ryzyko (no pomijajac ze chyba by glupio wygladalo) - podczas dojazdów do pracy bylabym pewnie z tysiac razy dziennie przydepywana przez tlum...

      Usuń
  3. Zawsze można założyć ocieplane gacie z nogawkami - męża już masz, więc casus Bridget Jones nie grozi. W moim wypadku jeszcze dodam, że kieca nie opina, więc nie dochodzi do kompromitujących sytuacji, że człowiekowi widać szczegóły anatomiczne nie z tyłu.
    Tak mi się skojarzyło, z basha, jeden z mych ulubionych:
    przyszlam dzis do babci w sukience i mówię, że tak chłodniej :]
    a babcia do mnie z uśmiechem
    "co, sowę wietrzysz?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uhuuhu!

      Juriuszu, a co zrobisz ze szczegółem anatomicznym, kiedy będziesz miał na sobie spódniczkę? I to mini!

      Usuń
    2. Bedzie wietrzyl pytona :)
      Chyba ze to wtedy gacie bardzo mocno obcisle moze? Takie niwelujace wszelkie nierównosci terenu?
      A tej babci tylko pozazdroscic bystrego umyslu w podeszlym wieku :)

      Usuń
    3. Spódniczka tak nie opina, zarys szczegółu anatomicznego raczej nie będzie widoczny, chyba że dojdzie do jakiejś bardzo ekscytującej sytuacji. Mini byłoby ryzykowne, ale coś długości szkockiego kiltu powinno zapewnić należytą wentylację i wygodę. Ale by się moi studenci ucieszyli, gdybym tak przyszedł na zajęcia... A dyrekcja to by mi podwyżkę na pewno dała.

      Usuń
    4. No widzisz, trzeba to bylo wykorzystac przy okazji "Czerwonych Korali"!

      Usuń
  4. Niby chłodniej, ale czy wygodniej? Kiedyś może tak, gdy każda z nas w poprzednim wcieleniu była księżniczką, i bujając w obłokach, lub nawet tylko hamaku, martwić się musiała li tylko o to, czy się suknia aby nie pogniecie. Ale dziś? Wsiadasz do samochodu - jeśli spódnica za ciasna (tzn. wąska tuba taka), to zasiąście za kierownicą wymaga wielopoziomowych wygibasów, jeśli obszerna i powiewająca - zawsze ryzyko, że błyśniesz majtkiem, zaplączesz falbanę między drzwi a kadłub pojazdu i przytrzaśniesz, itede. Wchodzisz po stromych schodach i znów się zastanawiasz, dlaczego ten chłystek za tobą tak spowalnia kroku. Na krześle obowiązkowo noga na nogę, a z tego wiadomo - żylaki, przykurcze i ogólna niedola arterii. No i jak czasem odpowiednio wiater powieje, to suknię masz na głowie, a za bilety do darmowego teatru nikt ci nie odda. Do luftu taki wynalazek :)

    Wiesz co, Diabeł? Z Twoim tyłkiem jest na bank wszystko w porządku, tylko teraz takie głupie spodnie szyją. Też trafiałam na takie, że uda opięte, w biodrach już szpilki nie wciśniesz, a w pasie miejsce na zaawansowane czworaczki. Nic dziwnego, że przy kasie zawsze nagabują, żebyś kupiła jeszcze pasek. Do takich workospodni powinni oferować przenośne maszyny do szycia, żeby człowiek mógł je na miejscu przerobić.

    A najbardziej mnie kręcą najnowsze biodrówki, które zasługują już na miano, za przeproszeniem, łonówek. Między bowiem punktem, w którym nogawki idą każda w swoją stronę, a guzikiem w pasie, nie ma już nawet dwóch centymetrów materiału. W sumie po co z tego robić spodnie, można sprzedawać nogawki na szelkach.

    Przepraszam za powyższy wylew. Już nie będę. Ale kwestia spodni dwudziestego pierwszego wieku mnie poruszyła i nie mogłam się powściągnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na pewno złe spodnie szyją, masz rację, Kanionku! One nie pasują na nikogo! Na nastolatki tylko, które składają się tylko z nóg i rąk. Potem ten czas pajęczy mija z babim latem. Kobieta dorodna, kobieta gruszka, jak ja, może zaciągnąć tylko dres pod pachy i trzymać zębami. Albo obwiązać się sznurkiem w pasie, jak salceson.
      I ja postuluję, by dawać zszywki od razu przy zakupie albo staplery tapicerskie! Albo chirurgiczne. W ogóle to powinni sprzedawać dżins na metry, kupowałoby się kilka metrów z beli i stojąc w rozkroku dokrawałoby się tkaninę wprost na modelce. I tymi staplerami pyk pyk dookoła konturów z wielką uwagą w rejonie sklepienia łuku. A kto chce, może nosić ogrodniczki.
      Płodny temat, takie spodnie.
      Poruszmy jeszcze kwestię bielizny!

      Usuń
    2. TAK!!! ZLE SPODNIE, ZLEEE!!! Ale mimo to, tez dalej twierdze, ze lepsze niz spódnice. Do argumentów Kanionka doloze jeszcze, ze ja zwykle chodze bardzo szybko, duzymi krokami, schody biore po 2 na raz, a na poczte mam najblizej przez plot (no, taki do polowy uda plotek). Wiec, prosze panstwa, TYLKO spodnie.
      A jesli chodzi pandeMonio o bielizne, to absolutnie nie mam problemów. Z reguly kupuje bez przymierzania i zawsze pasuje. Chociaz tu bezproblemowo :)

      Usuń
    3. To mogę dodać jeszcze, że Chinki rozwiązują problem ubierając szorty pod spód. Bywa, że mini krótsza od szortów, no ale przynajmniej pół kampusu nie ma ubawu, że widać. Ja bym się przeprosił z kiecami, chociaż domyślam się, że wiecie o czym mówicie.

      Usuń
    4. Szorty albo grube majty zad UWYDATNIAJA !!! a tego mi akurat nie potrzeba... Jak to napisala kiedys matkajedyna: jesli juz ten zab czasu musi nas nadgryzac, to dlaczego nie robi tego na tylku? Tam mialby az nadto do nadgryzania.

      Usuń
  5. Diabeł, powiadasz, nosi różowe majciochy z koronką? To i dobrze..
    Jeśli bracia chrześcijanie mają rację i większość populacji skończy w piekielnych czeluściach, to będzie przynajmniej na co popatrzeć :) A i wizja blurkania w kotle smoły w roli szynki gotowanej nie jest już taka straszna, jak do tej pory. Ufff!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co! Wskoczymy w sexi bikini i bedziemy udawac ze to sesja w jacuzzi! Jeszcze nam drinki z palemka przyniosa, zobaczysz.

      Usuń
  6. Anonimowy17.10.14

    Dzień Dobry,
    W obronie zada.
    Zad_anie jest zadziwiajaco proste. Zad z talią zadzierzgnął więzi, ale wzorzec, który przyjęły w celu ustalenia proporcji był zadawniony, stad ta zadyma. Zadręczanie się i zadumę wywal za dom i zadołuj zadrę.
    W razie co zadokuj w dżinach na kobiecą miarę. Koniec. Dostałem zadyszki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to milo powitac kolejnego obronce zada :)
      Zadokowanie zada w dzinsach nieco bardziej klepsydroidalnych jest ponad miare kuszacym ale jednak chyba niewykonalnym zadaniem, albowiem poniewaz zdaja sie one byc gatunkiem wymarlym.
      Zostaje znalezc wariant posredni - dopasowane w biodrach+nie za duzo luzu w pasie. Wish me luck.

      Usuń
  7. Anonimowy20.10.14

    Łączę się w bólu.
    Zad jest zawsze ok. Spodnie złe, złe i jeszcze gorsze. Niezależnie od zada. Mój jest lekko poniżej średniej krajowej (tej, która obowiązuje od czasu upowszechnienia fastfudów), wcięcie w talii mam tylko na dużym wdechu, więc wydawało by się, że nic tylko wybierać przebierać. A kij! Ojawy jak u szanownego Diabła. O długości nawet nie wspomnę. Przy wzroście siedzącego psa (z tych większych, ale jednak psa) mogę szukać najwyżej w dziale dziecięcym. I to dla chłopców bo cekinki, róże i koronki wywołują u mnie odruch rozglądania się za ostrym narzędziem (bynajmniej nie do odcinania cekinków). Pozostają bojówki, jeśli nie typu "łonówki" to ujdą. Nie mogą szyć takich spodni z regulacją talii jak dla dzieciaków (wiecie, wciągnięta gumka i guziczki do regulowania jej długości)?
    Ciociasamozło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to jest to, taka regulacja obwodu!!!
      Ciociasamozlo to dobre pomysly ma :)

      Usuń
  8. Anonimowy21.10.14

    Oj tam zaraz..ja testem wielbicielką sukienek,najlepiej kopertówek. Wygodne,nigdzie i nigdy nie piją a talia się formuje pod biustem znaczy nad brzuchem hehe. Zaopatrzam się w lumpeksach i necie i już. Polecam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, ze to ladne i kobiece, ale ZIMNo ZIMNO I WIEJE!!! (mi jest zawsze zimno, mniej lub bardziej. W spodniach mniej.)

      Usuń
  9. To nie zad. To ONI. Ja mam dokładnie to samo. I też jedną zdatną parę spodni, bo też nie cierpię spodni kupować.

    Ale chodzić w spodniach uwielbiam. Ot i problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spisek, jednym slowem. tylko po co?

      Usuń
    2. Żebyśmy wydały kupę kasy na fitness i zdrowe jedzenie, co i tak nic nie pomogą ;)

      Usuń

Dawaj.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...