Święta Mario kurzu pełna, z ikonki nad łóżkiem zezująca,
Matko Najświętsza z przydrożnej kapliczki pod wezwaniem pająka krzyżaka,
Panno Łaskawa, co nawet much nie zganiasz ze swojej poczerniałej twarzy w złotej koronie,
Matko - gdzieś tam pod wartswą lepkiego brudu - Najczystsza,
Anielebożestróżumój w różowej sukience, za szkłem w ramce czuwający, na ścianie w zielony rzucik z wałka,
Jezusicku na krzyżach świata całego rozpięty, krew gęstą jak lukier lejący,
Święty Józefie w pustelni medalika srebrnego zamknięty,
I wy, Wszyscy Święci z obrazków, wystawiających rogi ze starego modlitewnika na koronkowej serwetce,
NIE MÓDLCIE SIĘ ZA NAMI, bo chyba naprawdę nie ma po co.
[Bo nawet zakładając śmiało że istniejecie i to robicie, to najwyraźniej nic nie daje]
Właśnie starałam się zmniejszyć jasność w monitorze bo był ustawiony tak, że nie tylko wypalał gałki oczne po pięciu sekundach, ale podążając skocznie nerwami wzrokowymi niczym wesoła iskierka po loncie spopielał mózg, i nie tracąc nic z mocy i animuszu rdzeniem kręgowym docierał nawet do nerek, ogniem znacząc swą drogę.
Chyba nawet mam osmalone pięty.
Udało mi się "już" po dwudziestu minutach tą jasność skorygować, i monitor wyłączyłam przy tym niechcąco tylko osiem razy. Klawiaturę w złości pogryzłam raz, ryk szarżującego łosia wydałam wielokrotnie - sąsiad zza ściany będzie wiedział ile razy dokładnie.
Doprawdy obsługa urządzeń przerasta mnie jak żyrafa wołka zbożowego.
Ale dostrzegajmy i celebrujmy plusy dodatnie, jak każą terapeuci. No więc plusem jest to, że tu siedzę i piszę, że już mnie tak nie odrzuca od komputera, nie reaguję mdłościami i szeroką gamą symptomów paniki na samą myśl o siedzeniu przed kompem (co do tej pory spuszczało ze smyczy całe hordy demonów - czyli klasyczny trigger/wyzwalacz)
No, i że potrafię się znowu skupić na tekście dłuższym niż trzy linijki, bo już myślałam że mi się na stałe coś zepsuło w głowie.
Mały krok do przodu. Heej.
......................................................
No więc jeśli ktoś tu jeszcze jest na sali, to może żeby za dużo się nie rozpisywać wyświetlę pokaz slajdów - zobaczycie gdzie się chowałam odkąd ostatni raz się tutaj widzieliśmy.
Otóż najsampierw to w lesie się chowałam, o:
........................................................................................................
........................................................................................................
Roboczo nazywam go Ptaszor i te akurat trzy obrazki poleciały za Wielką Wodę, do Ameryki, w co do dzisiaj nie mogę uwierzyć właściwie. Może mi się to tylko śniło.
_(°~°)_
Oprócz tego malowałam, lepiłam i szydłowalam wiele innych rzeczy, ale to następnym razem. Aha, i szydełko jest dobrym sposobem na nerwy. Przez to mam na przykład 3 czapki i 2 torby z których jestem bardzo zadowolona, oraz takie kuriozum jak dosyć spory kocyk, który - jak się okazało PO PRZEROBIENIU ZYLIARDÓW KILOMETRÓW WŁÓCZKI - nie grzeje.
Taa.
¯\_(ˆ~ˆ)_/¯
Wiedźmina netflixowego ogląliście? Dla mnie to była (że wyrażę sie kulturalnie i elegancko) duża niespodzianka: oglądając trailery i inne zapowiedzi byłam przekonana, że ten aktor co gra wiedźmaka zrujnuje wszystko, ten dołek w brodzie i słodka twarzyczka to katastrofa będzie totalna - tymczasem okazał się jeszcze najmniejszym złem w całym tym nieszczęsnym zlepku klęsk i kaszanki... A nawet biorąc pod uwagę cały ogrom tej porażki, grał i wyglądał wręcz genialnie.
A tak się cieszyłam, że w końcu będzie jakaś porządna siekanka z potworami, intryga magiczno-dworska, panteon stworzeń bajecznych i mitycznych, dobre dialogi, postacie z krwi, kości i charakteru... Ehhh. Oby tylko nie doszli nigdy do Regisa! Dużo przeszłam ostatnio, BARDZO dużo - ale tego chyba nie będę w stanie znieść... (i zakres mojej terapii raczej tego też nie obejmuje)
To buziaczki, niech moc i rozsądek będzie z wami, i oby nie było nagłego uderzenia zimy.
Ściski i uściski,
Diabeł ]:-*