środa, 8 sierpnia 2018

Przemyślenia o dniu powszednim.

Czy wy też w takie upały marzycie o cichym, oddanym służącym, który zawsze ma dla was w lodówce arbuza i lody kiedy przychodzicie po pracy do domu, ugotowani na miękko w autobusach?
A pózniej, podawszy już refreshings, zabiera się do gotowania obiadu, który sam oczywiście wymyślił.
Bo ja tak. Bo nie lubię gotować, szczególnie jak jest gorąco. 

Ale widzę siebie tak:
„Janie, przygotuj mi na jutro po pracy lemoniadę cytrynową, a kiedy wróci Pan Borsuk, podaj mu schłodzony napój z mate. Na obiad coś tam lekkiego, jakaś kasza, cukinia, wymyśl coś. Zupa może. Na deser zarżnij dorodnego arbuza, ale bezpośrednio przed podaniem, niechaj będzie świeży i ociekający posoką.“

I tyle, gotowe. I jak przyjdę do domu, to mogę od razu paść malowniczo na szezląg i zbolałym głosem narzekać na migreny spowodowane nadmiarem pasażerów w zbiorkomie, którego pojazdy pod względem temperatury nieodmiennie przypominają albo szybkowar albo zamrażarkę, w świecie komunikacji publicznej nie ma odcieni szarości. Tu się nie bierze jenców, wszystkich usiłuje się dobić na miejscu.
(To nie będzie potem tak tłoczno. I będzie mo na poskreślać następne linie z rozkładu)

Właściwie Jan nawet nie musiałby być człowiekiem, widzę tu chłonny rynek dla robotyki. Wymyślają jakieś roboty którym każą nurkować w ciemne głębiny pełne Nieznanego, jakieś sondy które potem samotnie dryfują w zimnym, pustym kosmosie i same sobie grają cichutko „Happy Birthsday“ i nawet ich nikt po pleckach nie poklepie z gratulacjami (czy co tam sondy mają zamiast plecków. Grzbieciki, pokrywy płyty głównej, dekielki na czujniku ruchu?)

No. A taki robot z zaprogramowanymi obiadami to by było wreszcie coś przydatnego. Do tego opcje dodatkowe, że ta lemoniada i arbuz, i proszę bardzo. Ja osobiście nawet byłabym gotowa wziąść kredyt, żeby posiąść takiego Jana. Jeszcze jakby odkurzać potrafił, to już pełny wypas. (Mamy pod domem drzewa produkujące tony białej waty a później tony małych, czepiających się wszystkiego nasionek, ogólnie ubaw od wiosny do jesieni) 

Tylko że jak znam ten świat, to pewnie podstawowa wersja Jana, dostępna za ludzkie pieniądze, serwowałaby oprócz obiadu co 20 minut blok reklamowy. Mehhh... No ale może dla równowagi miałby darmowego Netflixa albo HBO. 

Co do Netflixa: zaczęłam oglądać Alienistę i wymiękłam, ja się jednak nie nadaję do takich filmów - znaczy wizualnie bardzo ładny, ale umarłam z nudów. Nie potrafię rozgryzać tajemnic, szukać drugiego dna, iść po wskazówkach. Nic, nada, niente. Dla mnie trzebaby inaczej te filmy kręcić: najpierw pokazać kto zabił i dlaczego, a potem cały proces dochodzeniowy. 
Ale hiszpańską komedię „Toc, toc“ bardzo polecam, akcja toczy się w poczekalni gabinetu psychiatrycznego, no więc jak mamy grupę Hiszpanów z odchyleniami, to chyba więcej nie trzeba rekomendować? I choć jest przewidywalny (nawet dla mnie) to mimo to całkiem miły, po prostu fajne przedstawienie. 
I jest dokument o Iris Apfel, jeżu kolczasty, co to za kobieta, podziwiam ja niezmiennie, tak samo jak Quentina Crispa. Nie tylko za stylówe (choć oczywiście też), ale za całkowitą i niezłomną wierność sobie samemu, za radość z życia, tacy ludzie każdy dzień traktują jak tabliczkę ulubionej czekolady, albo kieliszek najlepszego martini. Nawet jak wicher w oczy dmie. Też tak się staram, ale hmmmm... no na razie jest jak jest ;) 


Na razie to mam ochotę leżeć tak jak ten tu, w dolnym rogu, o:





Te trzy okrągłe ząbki są tematem tutaj. Taka byłam nimi zafascynowana, że wszystko inne rysowałam dookoła nich właściwie ;) Ząbki wymiatają, co nie?





Fajny ten pomarańczowy mazak (wspomagany kredkami) 
Jest z zestawu, który trafił do mnie dzięki dobremu sercu koleżanki mRufy. 
Serdeczne dzięxy jeszcze raz !!!!  :)


Były sobie swinki trzy.
Ta w górnym rogu chyba za dużo sterydów zjadła.
No i to śliwkowe oko... jakaś ustawka była?






Czy z waszych sklepów też znikły wszystkie lody? Od dwóch tygodni usiłuję zjeść czekoladowego rożka - i jeszcze mi się nie udało. Wszystkie chłodnie wymiecione, są tylko te absurdalnie drogie kubeczki 250 ml za 5-6 Euro, tych nikt (jeszcze) nie chce, ale kto wie. 

Chyba sobie zrobię w domu znowu kawowe z nugatem w takim razie. 









Czołem, rogiem, i burakiem moi mili. 
Zaraz weekend.



92 komentarze:

  1. Ooooo! ten na dole ma moje ulubione arbuzowe lody! :) Tez ich brakuje, jeszcze w K&K sa...
    Burze juz do nas ida, konsumpcja lodow spadnie… Cos u mnie kapie z nieba, ale tak: kap, pauza, kap, pauza, no i niechby tak za bardzo sie nie rozszalalo, bo juz tam na gorze umiaru nie znaja, musi byc ekstremum! :)))

    Swineczka spiaca to ja:)
    Trojzebate dlugonosy sa bardzo sympatyczne, no dobra, niektore!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, niektóre dosyc skwaszone sa, te trójzebate. Moze tez nie ma u nich lodów?!

      Burza niby ma dzisiaj byc u nas, nawet jakies chmury juz sa. Zobaczymy. Ja tam jej nie potrzebuje do szczescia, ale jak widze te wszystkie drzewa, o polowe mniejsze niz zazwyczaj, wyschniete szkieletorki takie, to az sie serce sciska. I niech im popada, nawet ekstremalnie, jakos to przetrzymam.

      Usuń
  2. No gdzie tam, lodów Ci u nas dostatek i można się spokojnie trójząbkami w nie wgryżć:)
    Mnie już nawet robot niepotrzebny, bo co dla mnie to se zrobię, ale żeby zniknęła w te upały chuć reszty rodziny do spożycia np. piersi kaczych, pieczonych 5 godzin na wolnym ogniu czy ciast pieczonych oczywiście. Resztę zdzierżę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no to zazdroszcze, bo za mna te czekoladowe rozki chodza i chodza, i musze sie obejsc smakiem :/
      Nie no, wez, nie mów ze pieczesz te kaczki przez 5 godzin! Narzuc lepiej reszcie rodziny menu odpowiednie do upalów, bo sie tam rozpuscisz...

      A Ty moja droga mi musisz powiedziec, co robimy z tymi ksiazkami - no bo skoro powodowana zewem orientu (no, prawie) zmienilas miejsce pobytu i nie przyjechalas na ten koncert tutaj, to moze je jednak wysle poczta? Czy planujesz kiedys znów zawitac w moje strony?

      Usuń
    2. Planuję i zawitam, bliżej jesiennych chłodów:)
      Tak, piekę te cholerne piersi przez 5 godzin w niskiej temperaturze, bo TYLKO TAKIE TATUŚ SPOŻYWA. I pysk muszę zamknąć z pretensjami w środku, bo gdyby nie tatuś o wszyscy zdechlibyśmy z głodu....za to uperfumowani i zasobnie odziani.

      Usuń
    3. Chociaz dobrze ze w niskiej temperturze ;))) te kaczki. Choc przypuszczam, ze nie jest to 20 stopni raczej, wiec i tak cieplo w kuchni.

      Dobra, to jak planujesz, to dasz wczesniej znak i dokonamy przekazania towaru.

      Usuń
    4. Przekazanie jeno???? A całuski i lemoniada????

      Usuń
    5. no ofkors, to wiadomo chyba ;)))

      Usuń
    6. Z diablem to nigdy nic nie wiadomo:)

      Usuń
    7. No w sumie, sama siebie czesto zaskakuje, wiec...
      ;D

      Usuń
  3. pomarańczowy wymiata ))) i Bóbki pomarańczowe .
    Owszem Jan by sie przydał, choć ja zasadniczo jest anarchistką i lewicuje trochę więc służba mi nie leży ale pomarzyć albo godziwie zapłacić )))
    unikam sklepów i nie kupuję lodów..komunikację miejską też ignoruję od czasu pewnego ...nawet sobie w kraju tutejszym nie wyobrażam ...no jak sobie przypomnę lato w autobusach... blee i fuj, bo przecież obywatele oszczędzają na mydle i dezo...oraz żrą jakieś gówno ohydaaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, tez bym chciala ignorowac :))) (ta komunikacje)
      Ale sie nie da w moim przypadku, niestety, niestety.

      A jak to unikasz sklepów? To skad bierzecie spozywke? Ja tam tez fanka zakupów nie jestem, ale teraz to w sklepach fajnie nawet jest, chlodno. Jak wysiadam z tych autobusów pociagów piekarników, to siup do sklepu po chleb, i jeszcze tu zajrze, tam spojrze, zeby z tego goraca ochlonac.
      Mam przez to np. juz zapas szczoteczek do zebów na 3 lata, no ale co tam.

      Usuń
    2. Pamiętam mpki z lat moich nastoletnich. Rączki w górze trzymające uchwyty, a pod pachami rozwiany las. Panie wachlujace się spodnicami, a spopod nich wiew starego moczu. I pot, pot zmieszany z kiełbasą z czosnkiem.

      Usuń
    3. Tak, kiedys bylismy blizej natury, hy hy :)

      Usuń
    4. Repciu miej buka w sercu, umarlam:))

      Usuń
    5. Star, no ale powiedz sama, racje ma, nie? :)
      Rozwiany las to nawet mialam okazje ogladac jakies 6-7 lat temu tutaj w autobusie, u jakiejs mlodej kobiety, taka naturalistka czy co... Widok przywolal wspomnienia w kazdym razie.

      Usuń
    6. Oczywiscie, ze ma racje:)) Niektore klaki to mozna bylo w peczki wiazac i koki robic:)))

      Usuń
    7. W warkocze kwiaty polne wpleść... :)

      Usuń
  4. Ostatnio często pomykam komunikacją miejską w Krakowie i muszę przyznać, że z niektórych tramwajów i autobusów aż się wysiadać nie chce (z racji panującego w nich przyjemnego chłodu). Zatem zapraszam do Krakowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troche bym daleko musiala dojezdzac do roboty z tego Krakowa, ale kusi ;)
      Ja tu ramwajów nie mam, metro i autobusy. Jest jedna klimatyzowana linia metra, ale - o cudzie i dziwie - zimno jest w niej zawsze ALE NIE W LECIE. No bo po co, prawda. Zapewne w trosce o pasazerów, zeby szoku termicznego nie doznali.

      Autobusy teoretycznie klime maja, a jakze. Tylko kierowca jeszcze musi ja WLACZYC - taki drobiazg, o którym 90% z nich zapomina. Ale za to te pozostale 10%, co klime wlaczaja, nabija sobie wielkie plusy u publicznosci :)))

      Usuń
    2. Diable blagam powiedz, ze zmyslasz. Kierowca autobusu nie wlacza klimy??? przeciez pasazerowie to jada kilka przystankow tylko a on w tej piekielnej puszce siedzi 8 godzin??? lubia smierdziec czy co???

      Usuń
    3. Nie wlaczaja nagminnie. Moze tam u siebie z przodu, w tej swojej "zagrodzie" cos tam maja, jakis nawiew czy co. Ale my sie gotujemy zywcem. A okna sie nie otwieraja, no bo jest klima. Teoretycznie jest. :)

      Usuń
    4. Nie potrafie tego skomentowac:((((

      Usuń
    5. No cienszko, cienszko ;) Też nie rozumiem.

      Usuń
  5. na zdrowie :) Nastepnym razem moze lepiej pójde w detal i same pomranczowe dostarcze? Chociaz myslalam ze czarny bywa tez na deficycie? ;)
    trzy zabki sa urocze. Rozki czekoladowe u nas sa - jakby co smialo.
    a prace nad robotami trwaja, bo o:
    https://youtu.be/ArisFPc50pE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, troche skomplikowany proces z tym Janem od piwa... no ale ja pokladam wielka wiare w naukowców, dadza rade chlopaki, moze jeszcze choc na starosc bedzie mi dane miec takiego elektronicznego kucharza!

      No czarny to ZAWSZE, wiadomo. Ale od kolorków tez przeciez nie stronie. Ogólnie to cokolwiek co sluzy do rysowania / malowania zawsze sprawia mi radosc, tu nie ma nietrafionych prezentów! :D
      Na stresy w robocie to np. najczesciej kupuje nowy olówek. Taki ladny jakis. A ostatnio 3 mazaki. (rozumiesz, haslo: sklep "papierniczy")

      Usuń
    2. totalnie rozumiem ;)
      ja sobie lubie w internetach ogladac rózne rzeczy, bo latwiej jakos pohamowac rzadze na wydwawne pieniadze niz jak w prawdziwym sklepie juz cos w lapie trzymam.
      Kiedys (za dzieciecych lat, jak bylam w wieku jednocyfrowym glównie, ale i troche póznie jtez sie zdazalo) moje ulubione zajecie na nude to bylo ogladanie takiego grubalachnego katalogu sklepu wysylkowego z Imperium co Fader z jakiegos powodu przywiózl ze swoich wojazy w latach 80tych wczesnych i wybieranie w nim czego to ja bym nie kupila i dla kogo, bo mimo bycia egocentryczna jedynaczka frajde mialam z obdazania bliskich i dlaszych krewnych i znajomych królika.

      Usuń
    3. Mnie najbardziej powstrzymuje wizja szukania mojej przesylki po calym miescie, bo kurierzy u nas jacys tacy dziwni sa... Trafia jedna na piec-szesc, powiedzmy. Za reszta trzeba biegac to tu, to tam. Pól biedy jak zostawi w jakims parcel shopie, to najczesciej sa tureckie kioski i krawcy, a oni maja zawsze otwarte. Ale jak na poczte, to trzeba sie przeprawiac przez pól miasta po robocie - albo jechac w sobote (otwarte do godz. 13) ale to wtedy WSZYSCY tam sa :) Kolejki o iscie fantasmagorycznej dlugosci.

      Usuń
    4. Zaluzju ponialam, od spotnanów zbyt czestych sie powstrzymam ;)
      Z pocztoa mam podobnie, ale chociaz trobia mi uprzejmosc ze raz w tygodniu otwarci do 20tej i w sobote od 7mej do 12tej wiec w razie przesylek to dluzej niz pol tygodnia nie musze czekac od chwili nieudanej dostawy. DHL mi za po raz pierwszy podpadl bo zignorowal instrukcje dostawy dzis w depot i próbowal mi w piatek dostawe robic co oczywiscie nie zadzialalo i teraz musze czekac do jutra coby se odebrac osobiscie.

      Usuń
    5. Alez bron boze, ze zaluzja, po rpostu tu sie nie da inaczej, chleb to nasz powszedni i przyzwyczajeni jestesmy :)
      Do 20tej to luksus panie, prawdziwy luksus!

      Usuń
  6. hehe widzę, że braść kredyt jest na czasie :) Wróciłam do Irlandii, kiedy upał się skończył i teraz jest normalnie, ogromna ulga. Obejrzałam Alienistę, ale to był przewidywalny serial, mam słabość do kostiumowych filmów, ale masz rację, nuda. Obejrzałam z dziećmi Westworld i było ciut lepiej, ale ze mną jest tak, że chyba seriolowo mnie znudziło. Teraz przyglądam się Ostrym przedmiotom, i zauważyłam, że te wszystkie fabuły ciągną się jak lazania. Przecież sezon nie musi trwać 10 odcinków, wystarczą 4 i to ma wtedy sens, intensywne 4 odcinki dadzą ogrom satysfakcji, a tak oglądam filmy na podglądzie, bo nuda, nuda. Westworld musiałam tylko w całości, bo rzeczywiście łatwo można stracić wątek. Cała pomarańczowa ekipa świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie ja tez mam slabosc. Kostiumowe, a jeszcze mroczny angielski klimat, sama rozumiesz. Ale nie dalam rady. I masz racje co do ilosci odcinków, czesto to idzie w ilosc a nie w jakosc wlasnie.
      Ja to bym chetnie znowu cos w klimacie "Penny dreadful" wciagnela. Ze wzgledu na elementy fantastyczne, walory optyczne (po prostu pieknie sie to ogladalo) i ze wzgledu na Eve Green.

      Pomaranczowi pozdrawiaja :*

      Usuń
  7. Ząbki wymiatają! I fajny pomarańcz. I ta miłość, i pożądanie, i radość w oczach lodożercy ...Zara idę do sklepu po loda...chyba Magnum z migdałami. Jak jest, bo u nas, na Podlasiu, też ciężko...wymiecione.
    Jana takiego bym chciała, ale bez reklam, od dwóch lat nie mam telewizora, bosze, jaka ulga :-) Dopłaciłabym za wersję LUX...Janie, poproszę więcej lodu do mojego mojito.....oesu. Poszłam po loda. Miłego dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym tez najchetniej sie pozbyla tego grata, sama nie ogladam - a jak juz, to programy przyrodnicze albo o sztuce - ale malzonek Borsuk jest do niego przyspawany. Chyba nie daloby sie ich rozdzielic bez uszczerbku. Jemu nawet reklamy nie przeszkadzaja, po prostu przestaje ich sluchac (tak mówi). A mi krew zalewa oczy jak tylko uslysze poczatek reklam, zaraz wylaczam glos.
      Najlepiej jest na urlopie - nie ma tv, i spokój.

      Wiec Jan koniecznie albo LUX, albo z wylacznikiem glosu!

      Smacznego magnum :)

      Usuń
    2. A tak jeszcze dodam, że seriale owszem, bardzo. Syn Netflixa matce zafasował :-) Alienista był lekko ciągnący się, fakt. Tabu było fajne, ale to nie wiem czy na Netflixie jest, bo piratowałam.
      Ale ostatnio Sens8 podbił moje serce. Kostiumy tam też fajne, ale inaczej :-)

      Usuń
    3. Ogladalam! W drugiej polowie drugiego sezonu juz sie troche ciagnelo, ale pierwszy obejrzalam w 3 dni :) Moja ulubiona bohaterka byla oczywiscie ta Azjatka, bo ucielesniala wszystko to, czym ja nigdy nie bede, a chcialybym - wysportowana, pewna siebie, niezlomny charakter, jak trzeba to i w ryj przywali. No i elastyczna i szczupla, to tez mi sie marzy, nie powiem.
      Taka, co w kazdej chwili umie powiedziec "A, nie jem tego ciasta, ide na trening"
      Czy ja kiedykolwiek w zyciu bede umiala tak powiedziec?!!
      Pewnie nie.

      Usuń
    4. A ja pokochałam Lito, tego aktora, bo przekroczył własne kompleksy, ambicje i egoizm...a wszystko w imię miłości :-) Sun, ta koreanka, wcale nie była pewna siebie, ona po prostu miała odwagę wybierać i ponosić konsekwencje. I umiała płakać, poczuć swoje emocje i zgodzić się na nie. To była jej siła. Cóż, ja mam swoje zdanie na temat tycia i chudnięcia. Generalnie: problem z samooceną. Żadna dieta tego nie załatwi na dłużej. Wiem ja, bo ten problem mam, siedzi w kącie i na mnie paczy :-) Taki zielonkawo siny... ;-)
      To jeszcze Outlandera polecam, obyczajowo-przygodowy. Ale boski pod względem plenerów, kostiumów i oddania realiów. No i cudny Jaimie Fraser, cudny jak grzech ;-)

      Usuń
    5. Tak, on tez byl dobry. W ogóle cala ta ich to trójka byla niezla brygada :)
      Nooo, Sun byla tysiac razy pewniejsza siebie niz ja, zapewniam Cie. Jak dla mnie, to ucielesnienie sily bylo, i psychicznej i fizycznej. Oczywiscie podejmowanie wyborów razem z konsekwencjami to czesc tej sily, bez dwóch zdan.
      Bo ja jak mam podjac decyzje, to najchetniej uciekam.

      Outlandera sprawdze, dzieki, brzmi przyjemnie!

      Usuń
  8. Robot to już był zdaje się: https://www.youtube.com/watch?v=gbLTYru5Y70
    Nie to, że ktoś się czepia, bo się nie czepia. :D Tylko przypomina :D
    Trójzębowce wyjątkowo twarzowe, a wydawałoby się, że w trzech zębach mało komu jednak ładnie. Może to te pomarańczowe odcienie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, to pamietam, ale tam byli chyba jednak kilka lat do przodu w tej rzeczywistosci :) Ogólnie mi wszystko jedno czy to Jan czy Rosie, byleby spelnial swoje funkcje. Fartuszka nie wymagam, moze byc gola blacha, tylko nierdzewna oczywiscie, przeciez go czyscic nie bede co tydzien.

      Myslisz, ze pomarancz wystarczy? (tak na przyszlosc pytam, jakby co, dentysci soraz drozej sobie licza...)

      Usuń
    2. To może Ty sprawdzaj ten pomarańcz, a w razie czego mRufę wrobimy w dostawy i tym sposobem położymy na łopatki przemysł stomatologiczny.

      Usuń
    3. Ok, ale JESZCZE nie czas, jeszcze nie. ;)

      Usuń
  9. Aha. Alenista ssie. Niestety. Nie można robić tajemnicy w takim mhroku i zamiast sprężyny akcji użyć gumy ze starych reform.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niechby ktos w koncu zrobil cos na ksztalt i podobienstwo Penny dreadful...

      Usuń
    2. Ojjj, tak tak. Nie wiesz, gdzie pisać w tej sprawie?

      Usuń
    3. No nie wiem... Do Holiłudu?

      Usuń
  10. Ząbki wymiatają :) Dobrze, że nie muszę dojeżdżać do pracy - urlop :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczeciara! Ja jeszcze musze troche poczekac...
      To sie kotki i pieski ciesza ze ich czlowiek w koncu dostepny na zawolanie, jak sie nalezy! ;)

      Usuń
    2. Tiaaaaa... cieszą się cholery jedne. Korzystają z okazji i już zaczynają absorbująco niedomagać. Sprzączka ma rozwalone oko i dzisiaj tą wijącą się, syczącą, drapiącą piranię muszę odstawić do weta. Dobrze, że wczoraj udało nam się ją podstępem złapać bezdotykowo i zamknąć w domu - nie było strat w ludziach.

      Usuń
    3. Jak to z dziecmi ;) Zawsze chore na weekend albo na swieta, urlop tez w sam raz.

      Usuń
  11. Przeszłam na fotosyntezę. Wcale nie chce mi się jeść.
    A serio: Uważam, że ugotowane maleńkie ziemniaczki w łupinkach można jeść cały tydzień, odgrzewając je codziennie w inny sposób ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubie ziemniaczki, na kazdy sposób.
      Ale ja teraz jade glównie na naci. Naci pietruszki konkretnie (jak morskie swinki)
      Siekam, dodaje ogórka, zwyklych i suszonych pomidorów, czerwonej cebuli troszke, potem sok z cytryny i olej z dyni. I troche makaronu, kus kusu albo bulguru.
      Bardzo mi to pasuje obecnie.
      Fakt, trzeba sie nasiekac, ale wystarczy raz na 2-3 dni, to w lodówce spokojnie postoi.

      Kurcze, przez te upaly to nawet bym schudla pewnie - gdyby nie lody oczywiscie... :)))

      Usuń
    2. Naci nie siekam, tylko tnę nożyczkami. To oszczędza energii ;-)
      Też ją uwielbiam. Wersja: kanapka z żółtym serem i na to natka. Mmmm...!

      Usuń
    3. Ja też nożyczkami :) Pietruszkę, koperek, szczypiorek. No ale już pomidora i ogórka się nie da niestety. Nać pasuje do wszystkiego, to jest rewelacja. Aż nie mogę teraz sama uwierzyć, że do piętnastego roku życia (mniej więcej) nie tknęłam jej nawet kijem!

      Usuń
    4. OOO! Pamiętam taki obrazek z dzieciństwa: talerz mojej mamy - nieco ziemniaczków, buraczków, fasolki, kapusty czy czegoś innego i na to sterta naci.
      Moje córki będą wspominać podobnie ;-)

      Usuń
    5. Tak, to zdecydowanie przychodzi z wiekiem. Moja córka od kilku lat je nać dopiero. Wcześniej z talerza zupy wyławiała jeden mikroskopijne zielony skrawek, bo psuł smak.

      Usuń
    6. Pani, od której kupuję warzywa, poradziła mi, żeby pociąć nać od selera na kawałki (nie bardzo drobne) i zamrozić. Taką mrożoną dodawać do różnych gotowanych potraw: a to do zupy, a to do ziemniaków, a to do tego, co akurat się gotuje. No niewiarygodne, ale taka zamrożona selerowa nać daje taki aromat, że drżyjcie narody!

      Usuń
    7. BIORE! To zanczy postaram sie nie zapomniec. Bo zapach selera uwielbiam. Ale na to zeby sobie pokroic nac to nigdy nie wpadlam.
      Dziekuje Kalina i dziekuje Pani od Warzyw!

      Usuń
  12. Ten co wychodzi ze studzienki kanalizacyjnej wydaje się być najsprytniejszy. W kanałach jest zwykle chłodno latem i ciepło zimą.
    W moim sklepie na wsi tanie lody są non stop. Prześcignęliśmy Niemcy. Przed nami jeszcze Japonia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo pierwotny instynkt go do tych kanalów zaprowadzil, albo kolega-inteligent w okularkach (ten z przeciwleglej krawedzi zeszytu) mu to wyliczyl i tez zaraz tam wskoczy.

      Japonii moze lepiej nie przescigac, jak narazie pojecie smierci z przepracowania w biurze jest u nas nieznane, i lepiej zeby tak zostalo...

      A pod wzgledem ceny lodów (za 1 galke) to Warszawa jest drozszta od Monachium - a Monachium jest najdrozszym miastem Rzeszy. Podobno warszawiacy musza placic 1,75 Euro za galke. Drogo w tym wielkim swiecie. Dobrze ze u mnie na hamburskiej prowincji tylko 1,50 :)))

      Usuń
    2. Ktokolwiek Ci wmawial ze w Stolycy trzeba placic w ojro - nie wierz - lgal jak najbardziej zalgane stworzenie swiata! ;)
      co do faktycznych cen za lody w kulkach to milcze bo primo po pierwsze to tej formy lodów wrecz nie cierpie, primo po drugie zalezy wszystko od rozmiaru kulki, primo po trzecie, patrz punkt pierwszy. Ale zapytam moich lokalnych lodozerców i dostarcze drugi komplet danych ;)

      Usuń
    3. W Wilnie gałka lodów była za 2 euro. I to taka wymiarowa, czyli mała. Wilno górą!

      Usuń
    4. :) Ale na powaznie, 7,50 zlotych za galke loda, to jest jednak troche szok, co...

      Mi generalnie wszystko jedno w kulkach zy na patyku, czy w kubeczku - byleby byly mocno czekoladowe :D

      Usuń
    5. Kulkowe uwielbiam, najdroższe są w Lublinie po 4 zeta. Za to w Izraelu...ojaciemoge 20 szekli czy zlotych gałąź w Ejlacie.

      Usuń
    6. Repo, w Warszawie 7,50 zeta, więc Lublin to jeszcze całkiem całkiem!

      Usuń
    7. 7,50 za jedną kulkę? To musi być bardzo duża kulka. Taka jak do kręgli ;-)

      Usuń
    8. No mam nadzieje! :))) W wafelku wielkosci wiaderka.

      Usuń
  13. Lodow Ci u nas dostatek, ale tez gorace lato to dla nas pryszcz, bo takie mamy od zawsze wiec nic nowego sie nie dzieje. Nawet roslinnosc sie przyzwyczaila i drzewa nie zolkna tylko trawy sobie slabo radza.
    Ja mam takiego Jana, wyszlam za niego za maz i do tej pory dziala:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za doskonaly egzemplarz Ci sie trafil! :)))

      Usuń
    2. Ale ja go dokladnie sprawdzilam w czasie narzeczenstwa, a nawet przed narzeczenstwem:))
      Serio, bylo tak:
      Pojechalam do niego na weekend w zimie i wyjchalismy na dwa dni gdzies tam w teren, oczywiscie jak wrocilismy to w domu bylo pierunsko zimno, bo przed wyjazdem wylaczylismy ogrzewanie.
      Teraz oczywiscie natychmiast wlaczyl, ale zanim sie nagrzalo to jednak te 30-45 trwa. Opatulil mnie kocami na kanapie dal ksiazke do czytania i na dlonie grube rekawiczki:)) to sie pytam jak mam czytac, przeciez w tych rekawicach kartek nie moge przekladac. "oj to zaden problem ja bede w kuchni przygotowywal jedzenie wolaj i ja bede te kartki przekladal"
      Tak powiedzial i tak zrobil, truchtal na kazde zawolanie i przekladal kartke w ksiazce. No jak moglbym taki egzemplarz przepuscic miedzy palcami????

      Usuń
    3. :)))
      No grzechem byłoby nie wziąść - a mówię to jako niewierząca, więc ma to swoją wagę ;)
      A czytałaś trochę wolniej, czy bezlitośnie zwykłym tempem?

      Usuń
    4. Nawet chyba przyspieszylam bo mnie to niezmiernie bawilo:)))

      Usuń
    5. Czyli pozwolilas mu nabic wiecej plusów ;)

      Usuń
  14. ojej miałam coś napisać o upałach i takie tam pierdy ale jakem zobaczyła tę zębatą bandę to mi mowę odjęło ! jaka cudna kolorowa gromada !! a pomarańcz jaki energetyczny wow !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy ząbki wymiatają, co? ;) Tez ich lubie.
      A pomarancz i zólc to jest czysta energia, skondensowana. Bardzo lubie zólty, tylko nigdy nie wiem, co w tym kolorze moglabym namalowac wlasciwie... No bo sloneczniki czy rzepak to stanowczo nie moja specjalnosc.

      Usuń
    2. może szczerbate słońce ??? :DDD

      Usuń
    3. O, to już bardziej! :)

      Usuń
  15. w podkrakowskich busach puszczają taką mroźną klimę ,że widziałam jak jakaś pasażerka próbowała okryć swe spocone ciałko tą poliestrową zasłonką przy oknie. Ja wożę ze sobą cwyterek, bo przeskok z 33 w 17 mógłby zabić mamuta.

    Kwiatostan z zębami:o)))Ty wiesz, mam takiesamiusieczkie pisaki i kocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omójbosze, ja umieram momentlnie jak mi ktos az takim mrozem dmucha w twarz w upalny dzien, to jest straszne! Co za duzo to niezdrowo. (I ból glowy gwarantowany, po góra 10 sekundach)
      Madrze robisz z tym sweterkiem.

      Kwiatostan pozdrawia :D Tak, mazaki sa super to takich wlasnie malych stworzonek. Tez mi sie to podoba! I swietnie sie uzupelniaja z kredkami.

      Usuń
  16. Wyjątkowo urocze świnki. Nie mogłam nie napomknąć, ponieważ mam wyjątkową słabość do świnek i kóz. Mogę sobie wreszcie odpocząć, bo do UK-eja przyszły chłodne dni. Haha...no, już dawno nie zdarzyło mi się nazwać temperatury 20 C chłodem....chyba się starzeję, albo się pomału rozpuszczam. Ja mojemu Janowi dałam wolne, i zgodziłam się na ziemniaczki z kwaśnym przeplatane sałatką grecką. Nie mogłam pozwolić żeby w tej temperaturze skraplał się biedaczek nad rondlami, I jakoś daliśmy radę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, do swinek wlasnie ja tez mam slabosc. Zarówno tych domowych wieprzkowatych, jak i dzikich szczeciniastych lesnych, oraz morskich.

      Ja od kilku lat tez gorzej znosze upaly - ale to tak od 35° w góre. Chyba to ten wiek, serio ;)

      Kulinarnie jade na naci. Pietruszkowej. Zmieszanej z ogórkiem albo pomidirem, suszonymi pomidorami, albo cukinia i kalafiorem na surowo, do tego sok z cytryny, olej z dyni, kus kus albo makaron. No sól, pieprz, wiadomo. Stoi w lodówce spokojnie 2 dni i mozna po trochu wyzerac.

      Usuń
  17. Apfel to ja tez podziwiam od lat, ostatnio jakby bardziej. Za jej konsekwencję, kolory, radość i niezłomność. Nie wiem co bardziej. Chyba za indywidualizm i odwagę. W środku mam taką przegródkę apfelowatą dla siebie i próbuję ja nawozić. Zobaczymy kim będę jak dorosnę.

    Jana to mi podeślij naszą tajną dziurą, co? Byłabym wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za odwage bycia tym, kim chce byc i za wiernosc sobie, tak!
      Bo to nie jest latwe.
      Zazdroszcze tym, którzy maja to wrodzone.
      Ten film o Quentinie Crispie ogladalas? An Englishman in New York (jak piosenka Stinga, bo wlasnie o Crispie tam spiewal)

      Miejmy nadzieje, ze w niedalekiel przyszlosci Jan wejdzie do produkcji :)

      Usuń
    2. Otóż to. Ja kiedyś taka byłam, ale to prawo młodości, potem mnie trochę życie przeżuło, ale jestem jak Feniks, mam nadzieję.

      Nie, nie oglądałam. Czy to jeden z tych, które mi polecałaś na zapleczu? Nie mogę znaleźć tych polecajek, kurczę.

      Oby wszedł na właściwą linię produkcyjną! Bo inaczej (np jak na wojskową, bo wojsko zawsze jest pierwsze) to jak ja z nim będę walczyć chochlą i durszlakiem? Nie dam rady!

      Usuń
    3. Nie pamiętam co polecalam :) Tylko ta Czekoladę pamiętam. A o Crispie oglądałam już lata temu, jeszcze nie było takich rzeczy jak netflix, więc trzebaby teraz pewnie trochę w necie za tym pokopac.

      Tak, wojsko wszystko co najlepsze zatrzymuje dla siebie. Ale może jak zjednoczymy nasze chochle i durszlaki, to coś ugramy? Nie żeby się wystraszyli, ale może ich chociaż rozbawimy i odstąpią jakąś pacyfistyczną wersję Jana na użytek ludu.

      Usuń
    4. Czekolada mi bardzo dobrze zrobiła jako kompres na głowę, najlepiej z polecajek, tak.
      To ten neuron wiadomix.
      W zasadzie mogłybyśmy wziąć go do domów jako testerki. I potem pisać barwne i ilustrowane recenzje. To by im się bardzo opłacało, niech przemyślą ten biznes życia, bo wojsko jest mało rozmowne i nietransparentne.

      Usuń
    5. No, z takich recenzji to mogłybyśmy powieść w odcinkach zrobić :))

      Usuń
  18. Anonimowy12.8.18

    Witaj Diabełku. Jako nowa na Twoim blogu. Podziwiam rysunki i inne dzieła. Twoje przemyślenia są wspaniałe!! Szczególnie jak wrócę po ciężkim dniu z pracy. Śliczne stworki. W sam raz do przytulania. Lody? U mnie zawsze pod dostatkiem. Cały czas mam gdzieś w zamrażarce dobrze schowane. Na czarną godzinę i poprawę humoru. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zapraszam, zapraszam, jak emocje pozytywne, to tylko tak dalej. To najlepszy dla mnie komplement :)

      Usuń
    2. Anonimowy12.8.18

      Zawsze chętnie odwiedzę. Jestem Jupatak. Niestety czasem zawiłości tych internetów nie pozwalają na dobre przedstawienie się. Dlatego mogę pokazywać się jako anonimowy:( Czytałam Twój stary wywód o aptekarzach i innych. Tak to chyba nie płakałam ze śmiechu od bardzo dawna. Reszta rodzinki też. A w ogóle to powinnaś mieć podusie do przutulania ze stworkami. Po ciężkim dniu lub nocy taka ze stworkami, rybciami i kotełami podusia to jak marzenie!! Ale chociaż można popatrzeć. A co do arbuza nie jadam. Za to lody i leżenie to jest to co uwielbiam najbardziej. Gorzej tylko odwłok rośnie. A Potworny Żar z Niebios nie daje chęci do walki z boczkami. A co tam życie jest tylko jedno. Trzeba z tego korzystać. Pozdrawiam

      Usuń
    3. "lody i leżenie to jest to co uwielbiam najbardziej" No kobieto, już Cię lubię! :)))
      Przy apteczanych klientach też płakałam, szamponu ze skrzata polnego nie zapomnę nigdy!

      Usuń

Dawaj.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...