[ale najpierw z innej beczki, personalnej]
Braki
Czegoś we mnie ubyło.
Ruchów serca,
burzy krwi,
tętna fal pod skórą.
Wichrów targających sinusoidą uczuć.
Odkrywam coraz więcej miejsc
pełnych pustki;
bez koloru,
temperatury ciała,
smaku emocji.
Mnożą się tam pęcherzyki próżni,
pochłaniając żywą niegdyś tkankę synaps,
unoszą się bezgłośnie
w wyschniętych źródłach woli życia.
Idę suchym korytem rzeki krwi
ale nie wiem,
czy prowadzi do bijącego jeszcze gdzieś strumienia,
czy w labirynt
bez końca
o coraz węższych
i ciemniejszych
korytarzach.
A może po prostu jesteś stara Joanno, i robisz dramat.
Hy hy.
Terapeuta twierdzi, że to w wyniku nawałnic i huraganów emocjonalnych, w których żyłam przez prawie rok. Zmęczenie materiału. Że to normalne że teraz nic mnie nie tyka (ani pozytywy ani negatywy) jeśli dawka emocji jest mniejsza niż dwie kreski od śmiertelnej.
Dobrą stroną tego jest to na przykład, że mam w doopie coronę. Przyjdzie to przyjdzie, skosi to skosi, whatever. Myję ręce, unikam zgromadzeń i cierpliwie umieszczam w kalendarzu kotwice wykute z pozytywnych wydarzeń i myśli dnia, choćby tych najmniejszych. Podobno ma pomóc, choć nie na wirusa niestety.
Jakby nie było to jakby wiosna drogie misie, kwiatki, rabatki, radosne bąki w parku (te na kwiatkach też)
~(*o*)~
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
[to teraz na temat]
Przy naszej ulicy leży sobie taki głaz narzutowy - niezbyt duży, ale zawsze to jednak najwyższe wzniesienie w znacznym promieniu naszej plaskatej okolicy - i wszystkie psy na dzielni za punkt honoru uważają oznakować swój teren właśnie na czubku tego głazu.
Coś jak zatknięcie dumnie powiewającego sztandaru na wrażym terenie, w punkcie zewsząd widocznym.
I niestety wielu psich właściceli nie zwija tego oflagowania, choć woreczki miasto nadal rozdaje za darmo. Nie wiem, może mimo wątpliwych walorów estetycznych tego triumfu są jednak tak troszkę, no troszeczkę, dumni z osiągnięć pupila?
W każdym razie efekty zdobycia szczytu przez oddział czworonożnych taterników leżą i zbierają się tak od jednej ulewy do drugiej. Właśnie jest trzeci dzień po, więc kolejna runda trwa w najlepsze.
Wiosna, wiosna - wiosna, ach to ty!
Ale nigdy nikogo nie przyłapałam na gorącym uczynku - widać jak zwykle uczynek niecny praktykuje się pod osłoną nocy.
To teraz kilka nocnych obrazków:
----------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------
Twoje ilustracje zawsze mnie zachwycają. Genialnie malujesz i masz genialne pomysły. Podziwiam. Mam nadzieję, że będzie coraz to lepiej. Stan, który opisałaś, znam i ciężko było mi z niego wyjść, ale wyszłam i Ty również wyjdziesz. Bardzo mocno Ci życzę, co najlepsze. Niech ten wirus też już znika, won!
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej pozdrawiam. <3
Dziekuje bardzo :) W tej chwili jest mi wszystko jedno, czy wyjde czy nie wyjde - co na swój sposób jest nawet uspokajajace. Bedzie co ma byc i juz.
UsuńPrzebodźcowałaś się. Stan znam. Przejdzie jak odpoczniesz. Kwarantanna od świata pomoże. Pacz jak Wszechświat cię lubi, zafundował ci to, czego potrzebujesz :)
OdpowiedzUsuńTo złoto, bardzo ;)
Kwarantanna od swiata to mój stan umyslu :D
UsuńNo, to jest taki fajny zloty proszek, dodaje sie kilka kropel wody i miesza, i masz cudowne, zlote bloto na które nie mozna sie napatrzec! Bomba.
Puste miejsca wkrótce się wypełnią, Diabełku. Po troszku, pomału. Już coraz bliżej tego stanu, z każdym dniem.
OdpowiedzUsuńAch, jak ja lubię to kapiące złoto na Twoich obrazkach...tym razem kapie z księżyca...mmmm....
Tez lubie :) Ostatnio co prawda zaniechalam malowania na rzecz modeliny - jakos mnie pociagnelo do 3D - ale milosc do tego magicznego zlotego proszku nie ustaje.
UsuńPo nawałnicach taka pustka trwa bardzo krótko. Przyroda nie lubi próżni. Już niedługo zobaczysz, jak rosną nowe, piękne rzeczy. Po mojej "Hiroszimie" są już drzewa, jakiś krajobraz, jakieś kolory. Tego samego i Tobie życzę. Ściskam!
OdpowiedzUsuńI oby Ci rosło i się maiło jak szalone :D
UsuńDzięks! :*
Diable i ja na spokojnie. Robię, co każą, losu nie prowokuje, ale korona nie zdominuje moich myśli.
OdpowiedzUsuńNo way! Głowa do góry Żyrafo ;P
UsuńA może diabeł powinien sam, osobiście zaznaczyć teren ( głaz)? Posiliwszy się najpierw czymś skutkującym ogromną, lecz gęstą biegunką? To taki sobie luźny pomysł...
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, Burki mogłyby potraktować to jako wyzwanie...
Usuńinnymi słowy masz tam kupę gówna ;) piękny ten ostatni rysunek taki jakiś na czasie bym rzekła
OdpowiedzUsuńHeh ;-P rzeczywiście, chociaż obrazek ma już kilka miesięcy.
UsuńNapisałaś bardzo poruszający wiersz, zatem, jak sądzę, całkiem dobrze kumasz. To teraz posłuchaj, Joanno - czas odrzucić to diabelskie przebranie, a Złego przegonić, raz na zawsze zabronić do siebie dostępu. Ja dziś odmówię różaniec w Twojej intencji. Może też spróbujesz się modlić, zwrócić do Boga? Mnie przydarzyło się to niedawno i to, co od dawna nie miało sensu, nabiera go, a pustka coraz bardziej wypełnia się... Bądź pozdrowiona :-)
OdpowiedzUsuńPS Spokojnie możesz skasować ten komentarz, jeśli Ci nie pasuje, ale ja poczułam, że choć tyle muszę Ci przekazać. Zerknij może na YT, np. na Langustę na palmie.
Kumać kumam, ale nie mam siły się czymkolwiek przejmować - co nawet miłe jest, dla odmiany. Trochę spokoju :) W boga nie ma szans zagrać, bez urazy, choć zazdroszczę nawet czasem ludziom wierzącym że im to pomaga. Ale u mne to nie przejdzie. Langusta na palmie powiadasz? :)
UsuńWiem, że uważasz, że "nie masz szans zagrać w Boga", teraz jasno to widzę. To Zły ma Cię w swoich rękach, bo sama mu się oddałaś. Przypomnij sobie, od kiedy zaczęłaś się nazywać diabłem, diabełkiem, i kiedy Ci się w środku porypało? Teraz on Tobą rządzi i mówi Ci, że nie ma dla Ciebie perspektyw.
UsuńJeśli porwiesz się na to, by go wypędzić, unicestwić wszystko, co Cię z nim związało, zamknąć furtki - nie będzie łatwo, on będzie o Ciebie walczył, dokuczał, utrudniał. Jeśli jednak naprawdę zechcesz odmiany, to ona nastąpi w tobie i wokół ciebie.
Dorzucę Ci i dzisiejszy różaniec. Tak, powiadam - Paaaaaaaa!
Anika, naprawde, niech tam kazdy sobie po swojemu zyje, mi nic nie przeszkadza jesli drugiemu nie szkodzi - ale to po prostu nie dla mnie. Serio. Porypane w glowie mam odkad tylko pamietam, innej rzeczywistosci nie znalam do tej pory, wiec cóz, wychodzi na to, ze albo jestem dzieckiem szatana, albo zadny w tym udzial sil nadprzyrodzonych, dobrych czy zlych.
UsuńA skoro Tobie pomaga - to super, byle tak dalej!
Obserwuję kolejne etapy Twojego malowania. Zachwycasz za każdym razem.
OdpowiedzUsuńI patrz, Pani, co wyszło z naszego morza... (Jak to cudnie dwuznacznie zabrzmiało, nieprawdaż?) ;-)
Cthulhu :)))))
UsuńAle nastepny sezon przed nami!
(dziekuje, milo mi niezmiernie :*
hmmm twoje prace są odbiciem ciebie. a ja lepię garnki, korale, ryby ... znaczy, że co?
OdpowiedzUsuńA ja wiem? :D
UsuńMalujmy, lepmy co nam ręce i głowa rozkażą, ważne że jest przepływ energii!
Coś ubywa i pojawia się nowe, oby tylko fajne rzeczy/sprawy. Miej się dobrze i zdrowo. Piękne nocne ilustracje.
OdpowiedzUsuń:) *** oby
UsuńDiable, czy to Ty napisałaś ten wiersz, który mnie boli, bo jest tak bardzo o mnie ? Domki od Ciebie trochę pomagają, ale tylko trochę. Bądź zdrowa.
OdpowiedzUsuńEEG
Ano. Wylazło z moich trzewi. Wiem że boli. Buziaki! :*** I też zdrowa bądź!
UsuńDiable! W buraczkach! Kopę lat i dwie zimy! Wczoraj przypomniałam sobie, że drzewiej miałam ci ja bloga blogere, a przypomniawszy sobie, co uprzednio, wydrążyłam lej w umyśle, poszukując hasła - przez godzinę po próżnicy.
OdpowiedzUsuńPrzez te lata życie było mię łaskawe ciutkę poprzetrącać, więc Twe sentymenta rozumiem - inne są od moich, ale że równie dziwne to je przytulam do kaprawego serca.
Malunki jak zawsze prima sort!
Mła
Czule tule do mego czarnego serduszka ;P
UsuńA hasła też zapomniałam, musiałam ustawić nowe :)
nie leć w kulki tylko dawaj nowe rysunki !!! czerwiec mamy moja Pani !
UsuńDiabełku kochany!
OdpowiedzUsuńTęsknię...
Przytulam mocno