... oto codzienne śniadanie szprota Zbigniewa.
Jest to osobnik wiecznie dziko zacietrzewiony, cięty jak osa, rozindyczony i całodobowo zjeżony.
Absurdalnie i bez powodu zażarty, zapiekły i zajadły. Buzujący dekokt furii z białą gorączką, w ciągu milisekund osiąga temperaturę wrzenia i kipi spienionym szałem.
Samonapędzający się walec oburzenia, gotowy zrównać z ziemią wszystko, co choć o milimetr odstaje od zbigniewowych, jedynie słusznych norm.
Rwąca rzeka amoku, tocząca swe rozjuszone bałwany przez bezkresne lądy paranoji, na których co krok, to wiatrak, nigdy niekończąca się La Mancha.
Któż z nas nie spotkał choć raz takiego Zbigniewa?
Czasem miga mi w lustrze. Zaglądam jeszcze raz i jakby Zbigniew zakładał pukiel blond włosów za ucho. Mrugam oczami, strącam rybią łuskę z włosów. Nieeeee. A moRZe jednak?
OdpowiedzUsuńPS
Piękne drzewo genealogiczne.
Mi też czasem miga, przyznam sie szczerze, ale powiem ci - całe szczescie że to zauważamy! Typowy Zbigniew widzi w lustrze wielkiego bohatera i bojownika o jedyną słuszną (jakąkolwiek) ideę i dumnie sie pręzy, błyskając łuską wypolerowaną na wysoki połysk...
Usuń==> PandeMonia: to nie drzewo, to wodorost genealogiczny, nowy trend heraldyczny.
UsuńWalę się patelnią w łeb! Jasne, że wodorost genealogiczny, ale flądra ze mnie!
UsuńJuriuszu, a dlaczegóż nie mogę nic u Ciebie obejrzeć, tylko słońce słońc na tapecie niezmiennie?
Już po awarii :)
UsuńObawiam się, że i mam i kiełbie we łbie, i szprota Zbigniewa też.
OdpowiedzUsuńOby się tam choć jedna porządna ryba znalazła!
Póki nie ma gupików to jest dobrze! ;)
Usuń