A teraz, żeby nie było, ze się samymi gópotami zajmujemy tutaj, czas trwoniąc na jodłowanie z wytatuowanymi morświnami niewiadomej proweniencji, wygrzebała ja dzisiaj dla państwa z szuflady rycinę o wysokich walorach edukacyjnych. Jest ci ona z zakresu astronomii. Tu, proszę, oto nieoceniony wkład w krzewienie oświaty:
No. To tera som wyedukowane i mogom iść na salony błyszczeć zdobytom wiedzom.
Doceniam wkład. Pójdę dziś z kagankiem hen, hen daleko, a może nawet na sąsiednią ulicę, może kogo spotkam i oświecę.
OdpowiedzUsuńJasne, że gwiazdy są o światy dalej :)
OdpowiedzUsuńAle ten kaganiec, tfu, kaganek nie daje mi spokoju...
Opcje są dwie: albo oświecasz kagankiem albo krzewisz (krzakiem??). Więc do wyboru. A jak się na ulicy na kogoś świecącego natkniesz, to to będzie pandeMonia ;)
UsuńBędę czyhać pod krzakiem!
UsuńDziękuję! Teraz już wiem :D A czego nie byłam świadoma, to że księżyc w nowiu jest słonym paluszkiem! Bo że w pełni jest zrobiony z sera, to wiedziałam ;)
OdpowiedzUsuńNa coraz wyższe poziomy wiedzy wspinamy się powoli, z mozołem i trudem, Synafio. Pot z czoła ocierając. Nie że tak wszystko od razu!
Usuń