Koniec słonecznej pogody, niebo znowu zakryło się grubymi chmurami. Świat znów stał sie mały. Horyzont, zza odległych lasów i łąk przybliżył się tuż do domów po drugiej stronie ulicy, zamykając nas jak w półkuli ze zmatowiałego, zszarzałego szkła. Wzrok chciałby polecieć gdzieś daleko, ale odbija się od tej szarej szklanej ściany i spływa na dachy domów razem z równie szarym deszczem. Cały świat pod małym, szklanym kloszem. Odłożony na później, wsadzony do pudełka z napisem "Światy drugiej świeżości - ewentualnie do powtórnego użycia", wyniesiony do piwnicy w bocznym korytarzu kosmosu i wciśnięty w zakurzony, rzadko wykorzystywany wymiar.
A co tam poza kloszem? Poza pudełkiem, poza piwnicą i bocznym korytarzem?
Tam rozlewa się kosmiczna głębia atramentowa.
Tam bucha w każdą stronę przestrzeń niczym nie ograniczona.
Tam nie istnieje czas. A przynajmniej nie taki mierzony naszą ludzką, drobniutką miarą.
Tam żyje PraRyba.
Może "żyje" to niewłaściwie słowo, bo życie to coś, co się zaczyna i kończy, a PraRyba po prostu jest. Od zawsze i bardzo powoli. Jedno mrugnięcie jej oka trwa całe nasze wieki, jeden ruch ogona - eony. Zpod jej rzęs wypływają gwiazdy, a kosmiczne prądy unoszą je daleko w głębiny wszechświata, gdzie zauroczone swoim pięknem splatają się w wirujące galaktyki. W tych galaktycznych otchłaniach w rozbłyskach rodzą się i umierają następne gwiazdy, bezustannie wynurzają się nowe światy, i po kilku machnięciach prarybiej płetwy rozpadaja się zpowrotem w nieśmiertelny gwiezdny pył.
Wszystko, co kiedykolwiek było, jest i będzie, wcześniej czy później rozpływa się w odmętach kosmosu, rozpada na mikroskopijne drobinki, z których można sobie na powrót zlepić, co tylko się chce.
PraRyba pomału, niezauważalnie dla ludzkich pokoleń, sunie przez bezkresny, czarny ocean rozlany wśród gwiazd. Chmury gwiezdnych okruchów wirują od ruchu jej płetw, a z jej snów rodzą się mieszkańcy niezliczonych światów.
Co było pierwsze? Ryba? Gwiazdy? Czy coś będzie ostatnie?
W bezbrzeżnej kipieli kosmosu, wśród czarnych fal zwieńczonych świetlistymi mgławicami, nie ma to zupełnie żadnego znaczenia...
Urzekla mnie polka na swiaty niepierwszej swiezosci!
OdpowiedzUsuńOby nas tylko rychło z tej półki zdjęli i wypuscili znowu w przestrzen, bo juz tęsknię za szerokim horyzontem. Się rozbisiurmaniłam przez ostatnie 2 tygodnie!
UsuńTeż mam czasami wrażenie, że spod moich rzęs wypływają gwiazdy, ale bardzo szybko okazuje się, że to tylko takie moje wrażenie. Gdzież mi do Praryby!
OdpowiedzUsuńAle- pomarzyć można...
A jesli Rybie tez sie to wszystko tylko we snie wydaje? Oby sie za szybko nie obudzila...
UsuńOooo tak, niech śpi...
UsuńBędzie kontynuacja? Czy PraRyba spotka PraWieloryba? Lub czy na trzeciej łusce od końca, na prawo od ogona roztacza się pewna galaktyka, której mieszkańcy nawet nie wiedzą... i tu powinno być C.D.N. - a czy będzie?
OdpowiedzUsuńWybacz, wiecej nie moge zdradzic. I tak teraz wiecie wiecej, niz mieszkancy jakiejkolwiek innej planety!
UsuńPiękny seans kosmiczny :-). A ładna pogoda z pewnością powróci
OdpowiedzUsuńNo tak, kiedys musi wrócic. Jak to mówia, raz na rybie, raz pod ryba.
UsuńWydaje mi się, że Twoja słowiańska Ryba w dawnych podaniach bramińskich nazywa się Rhyba, w etruskich el-Rhibo, w celtyckich Rhb, w Chińskich Ri-ba, w amerykańskich Łjyba, a w katalońskich la Rri-bba... Co do sycylijskich i madziarskich - nie mam pewności ;-)
OdpowiedzUsuńJa tez niestety nie - odkad frakcja od czterech sloni na zólwiu zdobyla przewage liczebna, wiekszosc dokumentów na temat PraRyby zostala zniszczona.
Usuńbarbarzyńcy... ;-)
UsuńPrawda? Nikczemni dywersanci.
UsuńW Ameryce jest Reba McEntire :)
UsuńJest jeszcze w αρχαίος ρυβος w greckich manuskryptach i łacińskie Magna Chalcis, na oznaczenie rybiej pramatki. Podobnież istnieją wzmianki (wspomina o nich sam Plutarch w swoich Żywotach Równoległych)(niestety zaginionych) mówiące o tym, jak Antiqua Testudine Armati cum Elephanti zepchnął Magna Chalcis na skraje wszechświata i rozpoczął swój rejs.
OdpowiedzUsuńTy to Bozeno w tej swojej kopalni wspaniale swiadectwa przeszlosci wykopujesz! ( tu lezka wzruszenia, po mym policzku, chlup chlup..) !!!
UsuńA już Bożena myślała, że dostanie po głowie za nazwanie Twojej Ryby śledziem :D
OdpowiedzUsuńA dzietam. Ja tam osobiscie nie mam nic do sledzi.
UsuńNa Herkulesa, co za ulga ;)
UsuńTaka wizja kosmosu bardzo mi odpowiada. Zawsze czułom w głębi ptaka, że zrodziły mnie rybie sny.
OdpowiedzUsuńWierzaj swemu sercu, ptaku, wierzaj!
UsuńPiękne. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńTeraz wiem, dlaczego galaktyki mają kształt wirowy. To od machnięć płetw PraRyby.
Proste, prawda?
UsuńPrzyznaję, że choć do "frakcji od czterech sloni na żólwiu" chętnie przynależę, to przy czytaniu od praRybie coś gdzieś "zagrało", jakbyś przypominała o zapomnianych, a oczywistych niegdyś rzeczach....
OdpowiedzUsuńA myslisz ze dlaczego ludzie do dzisiaj wkladaja sobie do portfeli luski karpia?
UsuńRanyboskie, nie wiedziałam! Aż do gogli po odpowiedź poszłam, ależ ze mnie cielę ograniczone...
UsuńAle za to miałam takiego jednego kolegę, który nosił w portfelu ząb antycznego rekina - też niewąsko ;)
a widzisz! siedzi to w ludziach!
UsuńDotąd nalezalam do sekty słoniożółwiowej, ale po poznaniu teorii wg ichtiodiablej doktryny kto wie czy nie zmienię wyznania... Bardzo proszę o dalsze opowieści
OdpowiedzUsuńha! juz czuje cie po naszej stronie! Osci zostaly rzucone.
UsuńOch, taka berkeleyowska PraRyba, która patrzy i czuwa od wieków, aby galaktyki mogły spać spokojnie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się :-)
Nie dziwne - to w koncu siedzie gleboko w nas, mówie ci. Podswiadomie to wiemy.
UsuńTe żółte gwiazdy przywodzą na myśl flagę Chińskiej Republiki Ludowej. Prachińskiej. Bardziej pra niż ryba.
OdpowiedzUsuńTak, kosmiczny ocean:)
OdpowiedzUsuńStąd, choć skala tak ogromna, wszystko lekko i niespiesznie unosi się na falach.
PraRyba, genialne!
39 year-old Office Assistant IV Margit Cater, hailing from Earlton enjoys watching movies like ...tick... tick... tick... and Genealogy. Took a trip to Harar Jugol and drives a Jaguar D-Type. ten artykul
OdpowiedzUsuń