Oto deszczułka. Leci z niej deszcz, a w kudły zaplątała jej się tęcza.
A tu druga deszczułka, z tęczą w kroplach wody.
Prognoza na nadchodzący tydzień:
zawieje psotne, deszcze przelotne,
tęcze ulotne, wichury zwrotne,
burze sromotne, gromy łoskotne, podmuchy furkotne, ulewy błotne,
orkany obrotne, błyskawice lotne,
sztormy żywotne,
miny markotne i buty wilgotne.
Doprawdy, zaczynam podejrzewać, że mieszkam w Krainie Deszczowców (czy ona leżała w Europie?) Niedługo z głowy wyrośnie mi parasol...
Tymczasem ...
... porastam mchem i paprocią. Owijam się płaszczem z grzybni, rzucam ku niebu łzawe spojrzenia spod zasłon rzęsy wodnej. W kieszeni rośnie mi skrzyp bagienny, a między palcami - błony pławne. W fałdach ubrania zbiera się torf, na który kapie woda z mokrych włosów.
Sunę przez tatarak i trzcinowe szuwary, którymi porosły ulice, przy każdym ruchu rozlegają się tajemnicze chlupoty i mokre plaśnięcia. Bokami przemykają małe stworzonka o mokrym futerku, zmarzniętych, mokrych łapach i ogonach.
W fosforyzującym blasku glonów zwieszających się z zepsutych latarni usadowiła się babka wodna, kaczeńce powlekły jej zielone spódnice żółtym rzucikiem drobnych kwiatków.
Z wypełnionych wodą dziur w asfalcie wyrasta okragłymi liścmi grążel, zerkają spod niej małe rybki o złotych łuskach. Kapelusze brązowych i rudych grzybów przebijają się pomału przez warstwę opadłych liści, a krople deszczu rozpryskują się na nich w tysiące maleńkich, kulistych luster, powtarzających w nieskończoność obraz tego mokrego świata.
...
Korony drzew rozrosły się nie wiadomo kiedy i splątały ze sobą, zamykając świat w półmroku pełnym szelestów i chichotów. W butach chlupie, nogi zapadają się w spulchnioną ziemię, korzenie owijają sie dookoła łydek... Rosiczki wpatrują się we mnie swoimi okrągłymi, lepkimi oczami, we włosy wplątał się bluszcz... W dziuplach drzew też świecą zimnym blaskiem jakieś oczy, na twarzy czuję pióra przelatującego bezgłośnie ptaka. Coś ociera się o nogi, zimno i ślisko, i wskakuje z chlupotem do kałuży obok. Tylko pojedyńcze promienie słońca przebijają liściasty strop, w ich świetle widać wirujące chmury nasion i pyłków, i widać w nich też, że świat już nigdy nie będzie taki sam...
Niezapominajki śmieją mi się prosto w twarz. To co jest, będzie zapomniane. Wszystko.
Dziabeł, i straszno i pięknie!
OdpowiedzUsuńPo otwarciu Twego posta zaczęło mi tajemniczo chlupać, a nim doczytałam do końca woda zalała mi papiery na biurku, klawiaturę musiałam rękawem na szybko wycierać.... Dobrze, że to słońce, które tutaj świeci szybko mi tę powódź osuszy :)))
oh, a u mnie mhocznie, mhocznie! I wicher taki, ze drzewami rzuca. Raz na jakis czas przebije sie wlasnie troche slonca przez mala dziure w chmurach, ale zaraz potem deszcz ze sniegiem i latajace galęzie.
UsuńIndianie tańczą taniec deszczu... Diable, a może puścisz się w pląsy, żeby słonko przywabić...? Bo może jak Ty te deszczułki malujesz, to one tę wilgoć do Cię jak gąbki ciągną...? Buraki będą rosły super ale... Może tropiki jakie albo pustynie teraz zawzięcie maluj...? A może Ty się dobrze rozejrzyj, czy w tych tatarakach, bagnach i szuwarach korka gdzieś nie namacasz? Może trzeba tylko takowy wyciągnąć, żeby cały ten chlupot spłynął do jakiejś studni po środku afrykańskiej wioski? Zaczaruj to wszystko jakimś rysunkiem!!!
Usuńkorek, mówisz... a to by trzeba zanurkowac w to bagno, bojam sie troche!
UsuńDiable, to minie! To minie i nadejdzie taki czas, gdy słońce będzie świecić nawet przez 5 minut bez przerwy ;-)
OdpowiedzUsuńNo, no! To wtedy odwale ten skecz z Monty Pythona: wychodzi ludzik (narysowany) przez dom i patrzac na slonce mówi "Oh, jaka piekna pogoda, chyba umre ze szczescia!" Po czym przewraca sie. Koniec.
Usuń5 minut, bogowie, czy ja to wytrzymam??? Oczy me przywykle do tego mhoku...
W taki dzień jak najszybciej docieram do domu i udaję, że okno to tylko obraz, taki zadeszczony... Ja natomiast kładę się na kanapie, przykrywam kocykiem, suczka kładzie się tak, żeby grzać moje plecy. W kuchni piecze się pachnące ciasto, włączam lampkę i czytam...
OdpowiedzUsuńOczywiście, droga do domu jest długa i mokra, ale pomijam to, bo przecież Diabeł to pięknie opisał. Hej, nie śmieszy was nazwa ,,grążel"? Mnie tak, hehehehe.
Piękne deszczułki!
Grążel jak grążel, co powiesz na Monstera Deliciosa?
UsuńA piec ciast nie umiem. Jestem w tym temacie wybitnym antytalentem.
Monstera też jest super :) ja mam słabość do ciekawych słówek. Lubię też np.truchło i zezwłok. Boleję nad zubożeniem słownictwa polskiego i z upodobaniem używam wyrazów mało używanych. Takie tam: serwantka, mitenki i inne...
UsuńUpiekłam ostatnio czekoladowy sernik Pascala. Przepis w necie. Słabo piekę, ale jestem łakomczuchem. Wyszedł! Polecam!!!
Jak ja bym umiala piec SLABO, moja droga, to juz by bylo o niebo lepiej od tego, co produkuje teraz, uwierz mi ;)
UsuńBila, ja uwielbiam słowo "farfocel".
UsuńDiable, zawsze można szarlotke ze sklepu na chwile do mikrofali wrzucić (odpalanie piekarnika to nadmierna rozpusta). Zapach się unosi i ciasto ciepłe ;)
CSZ
No wlasnie u mnie to nie takie proste, bo nie mogę cukru. Biorę do pieczenia dekstrozę. No, jedną trzecią częsc cukru a dwie trzecie dekstrozy wlasciwie, bo cukier to jednak daje calkiem inny smak. Ten WLASCIWY smak... Nie jestem więc dostosowana do ciasta dostępnego w handlu. Szczególnie ze w nim na ogól cukru jest 2x więcej niz w domowym ciescie (przynajmniej tu u mnie, slodkie to wszystko, az zęby cierpną).
UsuńJa uwielbiam slowo ekspert. Nie jest co prawda dziwne, ale ma taki ostateczny i bezdyskusyjny charakter. Jak ktos sie o czyms wypowiada i jest na dole podpisane "ekspert" to wiesz, ze kaplica. Jakiekolwiek argumenty wystrzelilabys przeciwko niemu, to nie masz szans. Odbija sie od niego jak od przeciwpancernej sciany i opadna zawstydzone na podloge, by zamienic sie w proch u jego stóp... :)
O, to, to! Bardzo lubię taką poezję prozą. Aliści opowieść Twoja nie kojarzy mi się z czasem zimowym, bądż co bądż, lecz letnim. No, jakoś tak, sorry. Widzę nawet coś cieplejszego. Na wodzie widzę wiktorię królewską, w powietrzu słyszę papugi. Może to oddziaływanie tęczowej deszczułki na podświadomość?
OdpowiedzUsuńA liści to tu duzo, tak :)
UsuńNo bo i taka wlasnie zima u mnie - chlapiaca i mokra. Powietrz ciagle przesiakniete zimna wilgocia, idzie w kosci, okropnie. I zimny wiatr do tego. Brrr. Wiec te papugi tez chyba podswiadomie tam wsadzilam, wiesz, ukryte pragnienia.
Nie wiem, nie wiem czy przy moim reumatyzmie powinna czytać tak przekonującą prozę!
OdpowiedzUsuńBuahaha, mów to moim bolącym i rwącym kolanom i łokciom!
UsuńMoże jeszcze trzecia, w oparach smogu. Z taką będę się mógł w pełni utożsamiać i będzie tu służyła na każdy dzień w roku!
OdpowiedzUsuńTaka smogułka, tak? Z ligninową maską na twarzy i w szerokiej skali odcieni burości?
UsuńI z licznikiem jakie dzisiaj PMI!
UsuńNo tak, licznik na czole, koniecznie.
Usuń"Nowe życie wyjdzie z mroku." ??? Masz gwarancję na to? Bożena powątpiewa.
OdpowiedzUsuńGwarancji nie mam, no takiej mocy sprawczej to nie posiadam :)
UsuńA co, chcialabys, zeby wyszlo?
Jakby tak pomyśleć o mhroku, w którym się ostatnio znajduje Bożena, to może być cokolwiek, byle nie kąsało.
UsuńNa wszelki wypadek trzeba bedzie zawsze w kieszeni miec kilka psich chrupek (lub krwistych kawalków miesa, ale to troche niepraktyczne). To da nam chwile na ucieczke.
UsuńZ przyczyn od Bożeny niezależnych, opiekuje się ona obecnie cudzymi kotami. Także czy mogą być kocie chrupki? Paczka w torebce jest.
Usuńpewnie tak. przypuszczam ze tak naprawde kocie od psich niewiele sie róznia, co? znaczy, poza opakowaniem.
UsuńMyślę, że tak to mogło wyglądać u zarania dziejów... opowieść pierwszego Pantofelka :D
OdpowiedzUsuńNa bolące kolana i łokcie nie znam lekarstwa, ale przesyłam uściski z równoległych światów. U nas, wystaw sobie - śnieg! :P
Snieg to u nas był ostatnio całe 10 minut. Zawieszony miedzy niebem a ziemia, jak firanka z koronki, bo takie wielkie płatki gesto leciały. Ale jak juz spadły, to podstepnie zamieniały sie w błocko.
UsuńSciskam równiez - cieplej bedzie, wzorem pingwinów ;)
Niezapominajki toczą bekę z ubłoconych buciorów. Niestety, kindersztuba nie jest ich mocną stroną. Ale za to mają swój fanpejdż na fajansbuku.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek nie powinny zapominac, ze ten sie smieje, kto sie smieje ostatni! Jak z mhoku wyjdzie to nowe zycie, to i je pewnie czeka koniec... I nie pomoze nawet milion lajków...
UsuńSrogi katastrofizm!
UsuńOstateczny!
UsuńJa tam się boję co może wyjść z mhoku....
OdpowiedzUsuńZresztą nagła iluminacja, też mi się dobrze nie kojarzy tylko jakoś tak apokaliptycznie.
U Ciebie przynajmniej zielono musi być (te szuwary, mchy, kaczeńce...) a tu szaro-buro i wszystko czuć mokrym psem (no dobra, to nie jest najgorszy zapach jak na przedwiośnie w mieście).
CSZ
Zielono, tak. Grzyb nam wylazl na scianie w sypialni, taki zielonkawy wlasnie. A w innym miejscu szary oraz czarny.
UsuńSpóldzielnia mieszkaniowa, do której nalezymy, uparcie twierdzi, ze sciana jest sucha. Byl pan pomiarowy, zmierzyl, wpisal w BardzoWaznyPapier i poszedl. I co nam pani zrobi? haha.
Zostanę mykologię. Aby poznac slabe strony przeciwnika i go pokonac w chemicznej walce...
Zielony to kolor nadziei ;) Ale czarnego i szarego eksmituj! Może zasadź pieczarki i one wyprą te szaroczarne?
UsuńPan pomiarowy pewnie zmierzył wilgoć w murze, a Ty może masz wilgoć w powietrzu? np. z powodu niewydolnej wentylacji? (dzisiaj słyszałam od jednej pani, że właśnie tak ma)
Kiedyś na grzyba sprzedawali wodę miedzianą. Można tym było spryskiwać wszystko! od ścian po buty ;)
CSZ
CSZ, my mamy wode WSZEDZIE. W powietrzu, w podlozu, w ubraniach, w scianach i sufitach. Tu po prostu swiat wysycha tylko w lecie, a i to nie zawsze. Do tej wody w powietrzu mamy takie "wysysacze wilgoci" w sypialni i w lazience. Co tydzien z kazdego wylewam tak ze 250-350 ml.
UsuńHa! Jak w gabinecie w pracy, na ścianie, robiła się plama, to ja na niej rysowałam motylka. Po zmianie mebli, na wytartym pasie narysowałam dzikie wino. Dyrektorka weszła do mego gabinetu i mnie pochwaliła. Na to ja: ,,A jak ten zaciek od sufitu pójdzie dalej, to tam narysuję wiszącą na ręce małpę". Dopiero wtedy dotarło do niej, że trzeba pomalować gabinety :)
Usuńhehe, dobre :) U nas bron chemiczna stoi juz w puszkach i butelkach jakis miesiac na parapecie, ale malzonek ciagle zapomina jej uzyc. Moze wykorzystam twój sposób?
UsuńWiosna na horyzoncie. Jeszcze chwilkę i będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuń-konik garbusek
CHWILKA! Moja ty optymistko :)
UsuńChyba pierwszy raz użyję tu tego horrible translatora (do prognozy pogody) ;)
OdpowiedzUsuńo matko, to dopiero bedzie pogoda nie do zniesienia :)
UsuńJaka soczysta proza!
OdpowiedzUsuńMogłabyś ugasić potężne pragnienie jednym fragmentem tekstu:)
Doskonałe podłoże pod nowe. Niech nadchodzi! :)
o tak, niech nadchodzi jak najszybciej. i niech przyniesie slonce, wezme kazda ilosc!
UsuńNo ja właśnie czekam, aż to nowe życie wyjdzie z mroku, i przez to czekanie jestem ciągle do tyłu z lekturą, bo tylko te mroki obmacuję i pod ogon zaglądam. No trudno. Miałam być filozofem, zostałam Internet Explorerem.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie możesz cukru? Sama nie wiem, czy współczuć Tobie, czy raczej zazdrościć. Łączę się w bólu rwących łokci :-/ I przepraszam, ale muszę jeszcze doczytać o wymionach, więc lecę :)
Nowe zycie z mroków tradycji - no to ma wydzwięk :) wielowarstwowy i uniwersalny!
UsuńDokladnie to nie moge fruktozy, a w cukrze takim zwyklym tez polowa to wlasnie fruktoza. I tej fruktozy to przejdzie tak góra 3 gramy na posilek. To jest np. 1 pomidor albo cwiartka jablka.