W tamtym tygodniu w autobusie podeptałam jednego faceta i wcale nie było mi przykro.
Bo po pierwsze usiadł w najbardziej idiotyczny sposób, w jaki można siąść w autobusie - nogi miał w poprzek tego wąskiego przejścia w tyle, znaczy siedział po jednej stronie, bokiem, a nogi miał oparte o drugą stronę. Siedzenia w tylnej części autobusu są na podwyższeniach, więc jak wstałam i zeszłam na podłogę to jego nogi były na wysokości mojego półuda, czyli ani przeskoczyć, ani obejść.
A po drugie (i to chyba wyjaśnia dlaczego tak głupio siedział) to typ się w takie trzewiki fantastyczne ustroił, w takie ciżmy paradne i cud orientu, że paaanie złoty, Alladyn wysiada: czuby długie, wąskie i w górę zadarte, jak rogi księżyca w nowiu, jak kły mitycznego olifanta, szpice subtelną zapewne w zamyśle arabeską z zamszu spowite. No sam Sułtan Brunei by się nie powstydził. Jakaś gruba okazja musiała chyba być, no bo kto ubiera coś takiego na codzień. A tym bardziej na jazdę zatłoczonym zbiorkomem. Jakby autobus podskoczył na czymś na drodze, to by sobie oczy powykłuwał, szach perski.
No i taka sytuacja: ja chcę przejść, nasz kalif cofa te sierpy księżycowe pod siedzenie, ale nie daje rady, bo tam po prostu nie ma aż tyle miejsca, nikt nie projektował autobusów na takie kosmicznie odjechane kierpce.
Ja muszę wysiadać już naprawdę, on podnosi nogi i nimi bezładnie macha, próbując chyba upchnąć je w jakimś skleconym naprędce czwartym wymiarze, ale się okazuje że akurat czarodziejskiej lampy z usłużnym dżinnem dziś przy sobie nie ma i nic z tego, więc w panice wymachuje tymi szablami jak najdzikszy z osmańskich janczarów, to z kolei wywołuje popłoch wśród najbliżej stojącej gawiedzi, wszak nikt nie chce skończyć z kłem mamuta o oku. W końcu jakoś tak bez sensu postawił je nagle na podłodze dokładnie w momencie, kiedy zdecydowałam się przejść niejako pod nimi, górną połową ciała robiąc unik w lewo.
No i tak to podeptałam, się zaplątawszy.
Trudno. Nie moja wina. Trzeba się było w takie kindżały wbijać? Służba w kalifacie pewnie już wie, że jak stary wskakuje w te swoje wysiepane ciżmy to w promieniu półtora metra panuje strefa śmierci, ale my, prosty lud północy, nie wykształciliśmy odpowiednich procedur. No i Sułtan Brunei w sumie raczej miejskim nie jeździ, to przede wszystkim.
I tak dobrze, że w tej sytuacji nie straciłam głowy - całkiem dosłownie, prawda, ha haaa.
No to teraz obrazek. Mam nawet sierp księżycowy na tą okazję! O, proszę:
Tak tak, to wasze koty robią w nocy, jak śpicie. GAPIĄ SIĘ NA WAS I ŚWIECĄ! Snując swoje pokrętne kocie plany, na przykład czy zapolować tej nocy na stopy wystające spod kołdry. Albo o której bezlitośnie wczesnej godzinie najlepiej obudzić człowieka żądając śniadania, które następnie zostanie ostentacyjnie zignorowane. Albo jak mocno walnąć śpiącego ludzia łapą przez łeb w ramach walki z nocną nudą. I takie tam kocie sprawy.
To czołem, rogiem i burakiem moi mili, miłego tygodnia.
A jakby ktoś chciał wejść w posiadanie akwarelowego, nieinwazyjnego kota, to jak zwykle, pisać na maila.
]:-*
Wyobraziłam sobie tę sytuację w zapchanym miejskim, no nie łatwo było ale się udało. Może on na jarmark jechał, albo do teatru...
OdpowiedzUsuńSam sobie winien, racja.
Głowy raczej nie stracisz, my ludy północy... nie, nie dziś, nie mam weny i siły. Koty mi zygają. Idę się wyżalić na bloga. Miłego.
No mi tez latwo nie bylo przebic sie przez ta ksiezycowa barykade.
UsuńAle z jednej strony szacun dla niego - ja sie potykam o wlasne nogi w zwyklych butach, a jak on w takich czubach chodzic potrafi, to nie wiem.
Koty zezarly cos po kryjomu?
Nie, nie zeżarły, tak mają. To koty w końcu. A co do chodzenia w dziwnych butach... kiedyś umiałam śmigać na 12 cm obcasach, teraz adidaski czasem męczą. 37 lat na karku to nie przelewki. Kilka tysięcy lat temu byłabym już zacną matroną, może jeszcze nie w starszyźnie plemiennej ale już pewnie prababcia.
Usuńooooj, ja na obcasach nigdy nie umialam. Chociaz kiedys bardzo chcialam.
UsuńTeraz juz nie, bo i gdzie ja bym je miala zakladac, do roboty, zeby tkwily 8 godzin schowane pod biurkiem?
(ja z przekroczona czterdziestka bylabym pewnie juz w tej starszyznie ;)
Łoooo raju! A toż się ludziska potrafią paradnie wystroić. Przecież wiadomo, że na wyprawę komunikacją miejską trza się przyodziać jak na obóz survivalowy, oczywiście uwzględniając termos z herbatą.
OdpowiedzUsuńA że się tak idiotycznie zapytam - kto temu kotu rogi przyprawił?
Cienme sily, pani kochana! Zle, ciemne sily.
Usuń(w temacie tych rogów)
Kto nosi....jak bym miała to bym nosiła te sierpy Orientu non stop! Aż smigne na targ w Krusevcu, s ni z czeka na na mnie takowe z subtelnego zamszu w arabeski???? W końcu Serbia pincet lat pani kochana pod Turkami była!
OdpowiedzUsuńW zbiorkomie taki obów uchodzi za niebezpieczne narzedzie moja droga!
UsuńNo i ryzykujesz podeptaniem.
A gdzie ja w zbiorkomie, takie rzeczy do mojego miejsca pracy w porze świtu nie chodzą! Własnym jeżdżę i se mogę!
UsuńA se mozesz, to fakt! :) Tylko nie wiem jak gaz i hamulec naaciskac takimi sztyletami, chyba bys musiala deseczki od spodu w buty wlozyc, bo palcami bys do pedalów nie dosiegla, tylko tym pustym czubem.
UsuńWata w czuby jak onegdaj bywało!
UsuńWata watą, ale uwierz mi, przy tej długości to i deseczki trzeba było!
UsuńMialas Ty szczescie Diable, ze cie nie wzial na pal jak Azje Tuchajbejowicza!
OdpowiedzUsuń( choc tamtemu to sie i nalezalo).
Do zadnych sierpow nigdy zaufania nie mialam, nie mam i miec nie bede!
Ani do tych z mlotem, ani z ksiezycem, ani tych na polu…
O tak, bylo niebezpiecznie! Ze tak powiem: podwójy sierpowy mi grozil.
Usuń(mi i wszystkim wokolo)
A napisalas zupelny majstersztyk ! Przepieknie zonglujesz tymi sierpowymi, kindzalami i kierpcami :)) Cudenko literatury.
UsuńOch, dziekuje Ci bardzo :)
UsuńDołanczam się z zachwytem, cudeńko ten opis obuwniczy!
UsuńDziękuję Repo :)
UsuńOpiszę w lutym wrazenia, mój osobisty Serb twierdzi, że bez problemu mi takowe nabędzie:)))
UsuńJuż się nie mogę doczekać! :D
UsuńSplakalam sie omc na wizje tego czwartego wymiaru co zaszwankowal i wygibasów tymi mamucimi klami. Uklonem glebokim zamiat Ci Diable grzywka raciczki, tak za rechot tlumiony jak i za opis kamaszków zdepatnych owa raciczka ;)
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem co go podkusilo w takich wysiepanych kierpcach autobusem jechac. To tylko do auta sie nadaje, i tylko jesli jedziesz jako pasazer. W tym miejscu miedzy siedzeniami ledwo stopy w normalnych butach postawisz - a takie pólmetrowe czuby to ani bokiem, ani na krzyz, nijak!
UsuńFragment z Alladynem mnie powalił. hahaha Świetnie opisana sytuacja. :D Nie lubię jeździć autobusami. Jest w moim mieście autobus nr 05, nie wiem, ale ja go normalnie nie trawię. Jak tylko muszę nim jechać, to mi słabo. hahaha Tam ledwie co ustoisz w miejscu, a lud Cię obserwuje z minami mordu, aż strach wejść. hahaha
OdpowiedzUsuńPięknie malujesz, Twoje prace są bardzo unikalne, podziwiam na całego. Pozdrawiam. :)
Uhh, te zapchane sa STRASZNE. Ja jak wracam z pracy i widze, ze autobus juz stoi i wszyscy wsiedli wypychajac soba kazda wolna szczeline, to czekam na nastepny. Bo jak w zimie, w tej kurtce, swetrze i cieplych butach wejde do takiej beczki sledzi - to po 2 minutach robi mi sie ciemno przed oczami i trace kontakt. Wiec lepiej poczekac 5-7 minut i ustawiajac sie w odpowiednim miejscu chodnika wskoczyc prosto w drzwi i zajac miejsce siedzace ;)
UsuńI dziekuje pieknie :)
O, kotek z rogami... :-)
OdpowiedzUsuńA co! :)
UsuńW zasadzie to ja nawet nie ręczę za to, ze to na pewno kotek.
Poleciłam "intymnie", na prywatną pocztę, Twój dzisiejszy wpis, (ze szczególnym naciskiem na tekst o kotku wraz z portretem tegoż), siostrzenicy, która ma czarnego kotka. W odpowiedzi było: "A skąd ta pani zna mojego Kasimira? Normalnie 1:1 :-)".
UsuńNo więc kotek :-)
Kasimir?! Cudowne! :)))
UsuńSerdeczne pozdrowienia dla siostrzenicy i kociska.
Załatwione :-)
UsuńUsmiechnelas mnie, a to mi akurat bardzo potrzebne, bo wlasnie zakonczylam pisanie o bardzo tragicznej historii. Wiec dziekuje i dygam, na wiecej mnie nie stac.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze chociaz sie usmiechnelas. Domyslam sie, jaki metlik masz w glowie teraz... Najlepiej w takich sytuacjach byloby zasnac i obudzic sie za 2 lata.
Usuń:*
Tak, taki dwuletni sen bylby swietnym rozwiazaniem, a tu akurat jak na zlosc budze sie prawie co godzine i ciagle o tym mysle:((( ech... minie z czasem, ale narazie jest jak jest.
UsuńDokladnie. Niewiele z tym mozna zrobic. :*
UsuńBut don't you Step on my blue sueeeeede shooooeeees! Ja chcę kotka, ale tylko z jednym (lewym)okiem. Da się?
OdpowiedzUsuńAle ze tego konkretnego? Da sie, co sie ma nie dac. Mozna oko zamalowac. Tylko ja mam zawsze straszne problemy z obrazami w lustrze i na zdjeciach - znaczy nie wiem która strona wtedy jest lewa a które prawa :) hy hy. Serio, gubie sie kompletnie. Wiec jesli chcesz tego, to mi powiedz które oko ma zniknac: to blizej ogona czy to blizej tej wielkiej paprotki.
UsuńTo od wielkiej paprotki. :) Jak się umówimy na przekazanie i honorarium? Przez etsy?
UsuńNapisz do mnie najlepiej na diabelwburaczkach@gmail.com to Ci podam wszelkie opcje, dobra?
Usuńludek pamiętliwy zniewagę pomścić musi. rozglądaj się, żebyś przynajmniej zaplecze miała wolne od kindżałów.
OdpowiedzUsuńPrzydaloby mi sie, ekhem, oko z tylu glowy!
UsuńKochana, Ty tego alladyna namaluj, serio :*
OdpowiedzUsuńNajlepiej to on by sie nadawal na krótki filmik dramatyczno-obyczajowy ;)
Usuńsierpy księżycowe mnie rozjechały achachacha buchabuchacha )))))))))))))))no kulam się
OdpowiedzUsuńMnie o malo co tez. Calkiem doslownie!!!!
Usuń:)
moje jak nie świeco, to sie rozciagajo ... a ja mam do Ciebie wielka pretensje, ze cizmów nie sfocilas! ;)))
OdpowiedzUsuńNo w ogniu walki, jak mialam focic?! :)
UsuńA kociska Twoje wiesz ze sledze z uwielbieniem, kazde lsnienie oka w ciemnosciach!!!
Zaczynam myśleć, że moje życie nieciekawe jest, ponieważ nie jeżdżę komunikacją miejską. ;-)
OdpowiedzUsuńNo ba! Jest to scena (czy raczej zespół scen) z niezwykle bogatym programem! Taki cyrk objazdowy :)
Usuńi aktorzy profesjonalni
UsuńTak, bardzo naturalni i przekonywujacy!
UsuńBosze! To,to,to... koszmar! Znam na codzień komunikację miejską, gdyż własnego pojazdu mobilnego nie posiadam. Buty, kłaki długie czesane a najlepsze robienie makijażu! To dopiero jest ubaw. Wstajesz z krzesełka a tu pudernica za tobą jeszcze słitfocie strzela z głupią miną. Buty ciekawa jestem jak to chodziło w tych ciżmach. Może jak u Monty Pythona. Choicaż ostatnio spotkałam babę,która była w kożuchu wielkim szalu i co miała na nogach? Zgadnij? Czekolada jak powiesz!
OdpowiedzUsuńNie mów ze klapki albo sandalki na obcasie...
UsuńAle nawet jesli nie, to na pewno miala gole kostki, teraz wszyscy laza po tym zimnie z golymi kostkaki, brrrr!
Sandałki, na płaskim obcasie a właściwie to podeszwa a'la baleriny, składające się z 3 pasków i gołe, GOŁE!!! stopy. Chwaliła się iż wraca od kosmetyczki i nie może założyć butów normalnych bo nie będzie widac nowego lakieru. No to dopiero kuriozum! Ostatnio tez do mnie na zakupy wpadł facet w szortach i japonkach ale kurtka puchowa była. To dopiero jest ubaw jak widzisz takie dziwolągi. Zawsze na zapleczu wyjemy ze śmiechu.
Usuń:)) No jak mus to mus! Co z tego ze wygladam idiotycznie, a do tego stopy mi zamarzaja, wazne ze lakier widac!
UsuńFaceta jescze mozna wytlumaczyc tym, ze pewnie szybko z domu wylecial po cos na chwile i nie chcialo mu sie przebierac, tylko kurtke wrzucil.
Ale pani pobila rekordy narcyzmu... i kilku jeszcze innych cech, o których nie bede nawet wspominac ;)))
No właśnie kiedys zadałam pytanie takiemu dziwnemu człowiekowi: po co mu gruby szal , czapa, wielka kurtka skoro ma gołe nogi? Odpowiedź mnie zwaliła z nóg. "Teraz to jest modne" A czy praktyczne i czy przemrożona skóra oraz katar też będą modne? Popatrzył jak wariatkę. A mówię Ci skóra już jak po oparzeniu 1 stopnia czerwona. Ale co tam jest modny.
OdpowiedzUsuńTacy ludzie mnie przerazaja, serio. Puste opakowania, bez odrobiny osobowosci i charakteru w srodku, bez cech indywidualnych. Stado owiec.
UsuńCzuje się szczęśliwa, bo za naszych czasów nie było rzeczy modnych, tylko takie, które udało się gdzieś kupić i przerobić...
UsuńEhhh, no tez sie nosilo w pewnym wieku rzeczy modne (albo jak w moim przypadku anty-modne i na przekór) ale jednak nigdy mi nie przyszlo do glowy wychodzic na zime bez odpowiedniego, cieplego opakowania. Albo wbijac sie w rzeczy wybitnie nie pasujace do mojej sylwetki. Ale i takich osób nie brakowalo - tylko ze jakos bylo ich chyba mniej niz dzisiaj, wydaje mi sie. Nie bylo tego niewolnictwa modowego.
UsuńA koteł jest śliczny. Taki cicho-ciemny tajny agent. Powinnaś kiedyś napisać coś o snach i lunatykowaniu. To jest śmieszny temat. A może pisałaś tylko ja przegapiłam. A jak przed świętami? Ja nie sprzątam nie szaleję w tym roku odpuszczam sobie. Nie dali w pracy urlopu kiedy chciałam to teraz też mogę odpocząć. Tylko piernik robię a reszta to co ma być to będzie.
OdpowiedzUsuńJa swieta ignoruje odkad "przeszlam na swoje". Znaczy dopóki dziecko bylo male to byla choinka (u niej w pokoju, i oprócz bombek mogla na niej wieszac co tylko chciala, ooojo joj, czego tam nie bylo :))) i prezenty byly. Ale zadnych wielkich porzadków i gotowania. A jak wyrosla to calkiem juz dalismy sobie spokój. Mamy po prostu wolne i odpoczywamy. Zero stresu. Z reszta calej naszej trójce ateizm plynie we krwi, po prostu nie potrafie uwierzyc w te wszystkie bajeczne opowiesci, spisane w jakiejs ksiazce przekladanej od tylu lat z jezyka na jezyk i tracacej coraz wiecej pierwotnych tresci - wiec czemu mam to celebrowac. Bez urazy, bo nic mi do tego, jesli ktos to robi.
UsuńUwielbiam czytac o religiach i wierzeniach calego swiata - ale traktuje to jak mity greckie, bajki, nie identyfikuje sie z nimi. Jest dobrze jak religia daje ludziom wsparcie, nawet niekiedy (ale tylko niekiedy) takim ludziom troche zazdroszcze ze potrafia w to uwierzyc i ich to ratuje w trudnych sytuacjach. Ale ogólnie to wole wierzyc w siebie i we wlasne sily.
Uhh, sie rozpisalam :)
Diable i u nas identycznie. Ciasto do obiadu upiekę i starczy. Drzewiej bywało może bardziej romantycznie, ale cenię swoje zdrowie i fizyczne i psychiczne. A wiara nijak się ma dla mnie do gotowania bigosu przez 30 godzin.
UsuńDokładnie, nijak! Ani do przedswiatecznego harowania przez dwa tygodnie w chałupie od rana do wieczora, tym bardziej że wiadomo KTO zazwyczaj haruje. Nie, nie, nie, nie ze mną takie numery.
UsuńBardzo słuszne podejście. Myślę że jak moja córa urośnie to też uda mi się od tego odejść. Najbardziej tylko lubię kolorowe światełka i zapach choinki. Zawsze jak ubieram to mam nadzieję, że jak pojdę spać to przeżyję historię Dziadka do Orzechów. Tak, tak moja ulubiona opowieść i balet. Pozdrowionka cieplutkie
OdpowiedzUsuńOooooch! Oby się spełniło - przynajmniej w formie niezwykle realistycznego snu ;)
UsuńA ja ze "świątecznych" tematów, uwielbiam ",Opowieść wigilijną". Raz w roku lubię ją sobie obejrzeć i przez chwilę mieć nadzieję na "lepsze"😊
OdpowiedzUsuńWidziałaś takie stary film "Czekolada" z Bradem Pittem i Juliette Binoche? Też go oglądam średnio raz w roku i mam dokładnie takie uczucie przy nim właśnie, że ludzie może jednak potrafią być dla siebie lepsi :)
Usuń"Czekolada" mówisz? Gdzieś mi dzwoni. Chętnie sobie obejrzę. To dobry tytuł na zimę:) A jeszcze co do świąt, to ja ich nie celebruję, ale mąż i dziecię (24l.😁) coś tam lubią z "tradycji" i odkąd mamy kotkę- Myszkę,mała choinka jest sznurem uwiązana przy karniszu. Juz drugi rok mnie to rozsmiesza do łez 😁
OdpowiedzUsuńO tak, bardzo dobry na zime bo oprócz tych emocji to sa tam jeszcze piekne, nasycone kolory pelne energii - no i CZEKOLADA! Az pachnie z ekranu czasami!
Usuń(ciekawe kiedy Myszka nauczy sie tak wysoko skakac, hy hy:)
"Czekolada" była...pyszna😊 Małpując, będę wracać do tego filmu o tej porze. Delikatnie sprostuję, że Johnny a nie Brad, ale mniam mniam mniam mniam😊
OdpowiedzUsuńAch, tak! Widzisz, ja ich zawsze mylę, nie wiem czemu właściwie :)
UsuńAle film rozgrzewający, i zawsze nabieram ochoty na czekoladę, ciemną, pachnącą, pyszniutką... mniommmm! I na ciemnoczerwone ubrania.
o matko i córko dobrze, że kawę dopiłam czytając poprzedni wpis bo tego mój laptok mógłby nie przeżyć jakbym nie dopiła. Wiem o jakie chodzi buty ... jestem oczytana gdyż ponieważ takowe wschodnie kierpce szablaste u mnie nosi od wieków i będzie nosiła przez wieki kolejne brać Romska inaczej Cygańską zwana. Ha !! zawsze w głowę zachodzę gdzie oni te buty kupują bo ja ich w sklepach nie widzę. Może szyją u jakichś szewców na zamówienie. To są chyba takie trochę buty do samoobrony bo tymi szpicami można tętnicę udową przebić :)
OdpowiedzUsuń