(Wersaliki z szeryfami belkowymi i z dużą ilością wykrzykników)
Był też podkład dźwiękowy - krzyczał: TOXIC EMERALD !!! TOXIC EMERALD !!! - i poza tym nic, żadnego obrazu, żadnego wyjaśnienia. Ani tekstu drobnym druczkiem, ani odnośników do tekstów zródłowych, ani pocałuj się w zadek.
Delficka Pytia podobno naparzała heksametrem, zrozumiałym tylko dla kapłanów-tłumaczy, ale jak widzimy dwa proste słowa po angielsku wcale nie są łatwiejsze do odkodowania.
Czyli albo kosmici, albo Istoty Świetliste albo ewentualnie emerytowana Frau Sąsiadka z parteru dla zabicia czasu para się parapsychologią i trenuje telepatię, a drzewiej była angielskojęzycznym zecerem z uczuleniem na zieloną farbę drukarską.
Albo po prostu to ja wariuję. Co jest VERY POSSIBLE !!! VERY POSSIBLE !!!
..........................................
Natomiast w niedzielę padał śnieg - i to już jest właściwie wystarczający powód, żeby go nienawidzić, że pada. Ale nieee, co tam, to za mało, trzeba tym śniegiem zacząć padać akurat wtedy, jak już ruszyłam doopę żeby całkiem na chacie nie zwariować i byłam akurat godzinę drogi na piechotę od domu. No to sobie ta godzinę spędziłam na szybkim truchcie z zamkniętymi oczami, bo oczywicie padał mi prosto w twarz, jakby nie mógł lecieć w drugą stronę i padać mi w plecy.
Grrrrrrr!!!
No ale przynajmniej się przewietrzyłam. I blisko domu zobaczyłam jeden wielgachny budynek, którego poprzedniego dnia nie było jak jechaliśmy tamtędy do sklepu, przysięgam. Niewykończony był jeszcze co prawda, bez okien, ale wielki jak nie wiem co, no przecież zauważyłabym go w sobotę!
I żeby to był pierwszy taki przypadek, ale nie, to co chwilę tak. Zaprawdę niedługo uwierzę że żyjemy w Matrixie.
W dodatku jak się taki budynek-niespodzianka nagle gdzieś pojawia, to ja nie potrafię sobie nijak przypomnieć, co tam było poprzednio, więc HELOŁ, przypadek? Nie sądzę. Upgrade systemu jak cegłą w oko!
..........................................
Tymczasem z tęsknoty za kolorami powstają tęczowe zorze, jako tło dla Bardzo Dziwnych Zwierzątek.
(do nabycia, jak ktoś zainteresowany to jak zwykle na diabelwburaczkach@gmail.com)
Mały (A5)
Duży (A4)
I chyba odkryłam mój ulubiony papier akwarelowy. Arches Grain Torchon.
Jeeejk!!! Boski jest. Wieszczę długi, szczęśliwy związek. Nietoksyczny.
~(*♥*)~
Ja tez nigdy nie pamietam co bylo na miejscu nowego budynku. Ja nawet nie pamietam w wiekszosci jaki sklep/restauracja byly na miejscu nowych. Za to Wspanialy mnie dobija tymi wiesciami, bo on pamieta... wredne to jest. Tlumacze jak dziad krowie na rowie, ze do niczego mi ta wiedza niepotrzebna, bo owszem bylo ale juz NIE MA.
OdpowiedzUsuńA on swoje... ubije jak mi buk mily ubije kiedys;)
Borsuk tez zawsze pamieta! I twierdzi, ze w sobote ten budynek tez stal.
UsuńNo nie wiem, nie wiem. Podejrzane cos mi to jest. Wieszczę spisek ;)
Wrzuciło do równoległego, alternatywnego świata, albo wyrzuciło...Wygooglałam, że "emerald" to szmaragd. I przypomniałam sobie, że kiedyś, nie wiem w którym wieku, suknie w kolorze szmaragdu miały okropne wzięcie. I wszystko było fajnie, tylko kilka kobitek zasłabło, kilka nawet umarło i połapali się, że do użycia barwnika używa się czegoś TOXIC :-)Może przebitka z poprzedniego życia, gdzie się było modnisią i emerald dress ukatrupiła :-)
OdpowiedzUsuńTak, tak, to szmaragd, z którego kiedys uzyskiwalo sie barwnik do farb artystycznych, klasyczna zielen szmaragdowa (teraz zastapiona oczywiscie czyms nieco tanszym ;)
UsuńI taki kolor mialy wlasnie te litery w moim snie.
Ale ja i moda, powiadasz? Hmmm... To rzeczywiscie chyba raczej w jakims innym zyciu :D
Na wszelki wypadek nie ubieraj się na szmaragdowo :-)
UsuńNo, może lepiej nie. W ogóle będę się wystrzegać w najbliższych dniach. Nie będę podchodzić do choinek na przykład :D
UsuńPrzypomniało mi się, że oglądałam fajny serial Emerald City, ale on był fajny, nie był toksyczny :-)... kurkawodna, a gdzie drugi sezon??? Muszę posprawdzać.
UsuńA ja to bym najbardziej chciala Altered Carbon jeszcze. Albo Penny Dreadful.
UsuńAch....
O tak :-) Altered Carbon możesz poczytać, książki są :-)Ale film to film, robią drugi sezon :-)
UsuńKsiazki mam na liscie, tak, tak, koniecznie!
UsuńRobia, powiadasz? Ale fajnie!!! :D
W czasach wiktoriańskich modny był zielony, ale trudno go na większą skalę był produkować i zaczęli dodawać jakiegoś paskudztwa, chyba z arsenem, no i ludzie padali jak muchy bp sobie taki całą rezydencję wytapetował na zielono i wdychał to.
UsuńA powiadaja, ze niby kiedys sie zdrowiej zylo! Ale to BARDZO kiedys. Bo od wczesnej industrializacji to musial byc taki syf, ze nasz smog i drobne smieci na chodnikach to maly pikus... Wyobraz sobie te wszystkie fabryki bez zenady wylewajace wszystkie trutki do rzek i na pola i ulice, plus dym. A mieszkac jeszcze w dodatku w poblizu dworca kolejowego (te lokomotywy!) to juz równalo sie bardzo rychlej smierci.
UsuńRynsztoki pod oknem tez musialy byc wielce urokliwa strona miasta.
Przykro mi bardzo, że nie okażę zrozumienia, ale jestem jeszcze mentalnie w poprzednim poście o księżycowych sierpach:))))
OdpowiedzUsuńZyrafa na Ksiezycu :)))
UsuńA w snach od lat 80 prześladuje mnie mężczyzna o nazwisku Jaksa. Cholera wie kto to i co to!
UsuńFajny chociaz ten Jaksa?
UsuńA skąd! Typ z tych najbardziej oblesnych dla mnie czyli usta jak dzdzownice wąsem ocienione:)
Usuńuuuuugh!!! oooooooff!!! łomatko!!!
UsuńA dzis na spotkaniu byla mowa ze Turkus to zlo. Moze jakies przeslania z innych plaszczyzn swiadomosci lataja? U ciebie Toksyczny Emerald, u nas Turkus to zlo (chociaz moim zdanie u nasz chodzilo o Seledyn, a nie turkus, ale nie bede sie upierac - dla mnie sliwka to owoc a nie kolor, to ca ja moge wiedziec o zabijaniu...
OdpowiedzUsuńCo do znikajacych budynków, tzn pojawiajacych sie to ja tam nic nie mówie, ale rozwijasz sie i nabierasz skrzydel bo tych schodach ruchomych co wziely i znikly... ;)
A ten wasz turkus to w jakim kontekście? Zły kolor, niedobry, psuje aurę i wypala czakramy? Cz raczej nie pasuje na ściany bo szefowa lubi ubierać się na czerwono i się gryzą (szefowa ze ścianą, hy hy)
UsuńNo tak, był taki epizod że schodami, rzeczywiście :) Całkiem zapomniałam!
A tam, wyrocznia... A jak po przebudzeniu widzisz przed sobą jajko w galarecie z nóżek, nadgryzione i na małym talerzyku?
OdpowiedzUsuńJa wiem, że takie nagle pojawiające się budowle to są bardzo wkurzające. Oj bardzo. Mnie kiedyś nagle wybudowali schody przed drzwiami. I to w czasie gdy byłam w pracy.
Wbiegam sobie na moje trzecie piętro (i ostatnie!), po innych schodach, przy windzie, wbiegam do mojego korytarza, patrzę, jeszcze jedne schody... Myślę sobie, no sprytni ci Holendrzy. Od razu tak ładnie posprzątane, dywany, firany i te rzeczy... Jeszcze mnie nie zastanowiło, ze niby gdzie te chody , na dach? Aboco... Bo mi się siku chciało i chciałam szybko do domu. I grzebię kluczem w zamku... No, kurna, zamek też mi wymienili przy okazji?!! Dobrze, że ta babcia-sąsiadka, co mieszkała wówczas podemną miała poczucie humoru. Ale i tak musiałam z jej kibelka skorzystać, bo ze śmiechu bym nie doniosła. Załapałam się też na wiśniową naleweczkę, samodzielnie pędzoną przez babcie-sąsiadkę :-).
Jakbym zobaczyła jajko w galarecie z nóżek, nadgryzione, to bym się bardzo przelękła, bo galaretka z nóżek należy do rzeczy, które mogłabym nadgryźć tylko w jakimś niebezpiecznie odmiennym stanie świadomości :) Więc aż strach myśleć.
UsuńDobra jesteś, ja włamuję się tylko do nieswojej klatki schodowej czasami, do mieszkania nigdy nie doszłam - ale to może tylko dlatego, że klucz już na dole nie pasuje. Odpadam na pierwszej barierze. A Ty jeszcze naleweczki dostałaś!
Z tymi budynkami to tez tak mam – zjawiaja sie nagle i za nic nie pamietam , co tam bylo przed.
OdpowiedzUsuńA szmaragdowy kolor uwielbiam, zreszta same szmaragdy tez ( choc zadnego nie posiadam) – ale to
jest kolor wody, cudnego morza w cieplym kraju , i juz sam ten kolor kocham. I nawet taki szal sobie kupilam ostatnio –
pelen szmaragd !
A te kolorki z tych ostatnich obrazkow to wypisz wymaluj jak ten moj obraz, co go mam do podgrzewania pokoju :)
Złośliwość rzeczy martwych, z tymi budynkami.
UsuńA ja się rok temu na targach minerałów zakochałam w akwamarynie - cudowny jest, jak przejrzysta morska woda (tak tak, te ciepłe morza to wchodzą w krew) Ale też nie posiadam.
Natomiast dziwne zwierzątko, to w formacie A4, wisi u mnie w kuchni i też grzeje :D
Jak zobaczysz, że karp na Wigilii będzie miał szmaragdowy odcień, to nie jedz!
OdpowiedzUsuńZielonego karpia lepiej nie tykać, to fakt nie do zbicia!
UsuńAurora jak się patrzy... coś Ty jadła przed snem?
OdpowiedzUsuńWiem jak to teraz zabrzmi, ale przez 2 dni jedliśmy teraz gulasz grzybowy :)
UsuńUhu, to wiele wyjaśnia :P
UsuńAczkolwiek same legalne grzyby z supermarketu. No ale wiadomo, teraz nie mozna ufac producentom zywnosci!
Usuńlegalne grzybki halucynogenki, zawsze jakiś pyłek mógł się dostać, przecież miałaś tylko sen :P
UsuńNo mam nadzieje ze tylko sen, w kazdym razie rano nie mialam zabloconych nóg czy tam igliwia w poscieli, wiec chyba luz :D
Usuń(ani fiolki z zielona trucizna w rece)
Upieram się, że to podświadomość jednak pracuje, kiedy Ty się rozsmakowujesz w gulaszu z grzybkami :P i niby nic, a przemyca w śnie różne wizje. Chociaż sama właśnie dodałam grzyby do bigosu :P
UsuńNo to smacznego i milych snów, hy hy :)
UsuńŻyję, jest ekstra :)
Usuń:)))
UsuńI tak masz dobrze, że budynków nie poznajesz - ja nie poznaję swoich sąsiadów i nawet tych rzadziej spotykanych znajomych. Jak sąsiedzi są w ogródku to jeszcze, ale to na zasadzie skojarzenia z ogródkiem. Bo ogródki rozpoznaję bezbłędnie, podobnie jak budynki (!), pojazdy itp. Podobnie z panią ze sklepu, do którego chodzę dwa razy w tygodniu - na ulicy nie poznaję i trochę czasu mi zajmuje zanim zajarzę, dlaczego ta kobieta tak entuzjastycznie do mnie zagaja. Z budynkiem przynajmniej nie trzeba rozmawiać, udając, że się orientujesz ile ma dzieci i z jakim problemem jeździł ostatnio do chirurga. I nie trzeba mu się kłaniać z daleka, udając radość z tak miłego spotkania.
OdpowiedzUsuńTo taka lżejsza postać prozopagnozji, bo dzieci i męża (swojego) rozpoznaję... przynajmniej tak mi się wydaje :))). Wyobraź sobie, że budzisz się rano i zamiast jajka w galaretce widzisz gościa, co do którego nie masz pewności, czy to Twój mąż czy hydraulik :). W sumie to mogłoby być nawet ciekawe doświadczenie, ale póki co to widuję rano wciąż tego samego faceta...
Albo tak Ci się wydaje, buaaa ha haaaa!
UsuńNie no, żartuję :) miejmy nadzieję że to ciągle ten sam.
Ale myślałaś o jakimś pytaniu kontrolnym tak na wszelki wypadek? ;)
Ja nie rozpoznaje naszego sąsiada, bo jest wysoki, szczupły, brodaty i zawsze w czapce z daszkiem. Jak co trzeci facet w jego wieku. Jak tu rozpoznać, jak cała twarz zasłonieta tą brodą i czapką? Równie dobrze mógłby nosić hidżab...
No właśnie sama miałam dodać, że tak mi się wydaje :)))) Jak nie stwarza problemów, to co będę głupie pytania zadawać, jeszcze się okaże, że facet tylko pomylił piętra i będzie mi żal, że już wychodzi :))).
UsuńOstatnio nie poznałam własnego syna, jak z wakacji wrócił ogolony na łyso, bo taką miał nagłą fantazję...
Łaaa, rozpoznajesz samochody? Fajnie! Ja się już kilka razy wlamywalam do cudzych. Na szczęście bez alarmu.
UsuńRekord pobiłam jak próbowałam wejść do czarnego combi. Mieliśmy wtedy od miesiąca czy dwóch srebrną skodę, a poprzednio czarne audi combi i jakoś mi tak się pomyliło. A Borsuk (małżonek znaczy) stał i zwijał się że śmiechu, złośliwe bydlę!
Ooo, no z synem to już grubo! :)
UsuńAle fryzura zmienia bardzo, brak fryzury też.
Samochody rozpoznaję głównie po numerach rejestracyjnych, bo generalnie mam świetną pamięć do numerków, nawet dość długich. Coś za coś. Pamiętam pesele, piny, nipy, numery telefonów i kont i inne takie, całej bliższej rodziny i ważniejszych kontrahentów. Samo mi wchodzi do głowy i zostaje, w tych miejscach w mózgu, gdzie inni mają wklejone twarze znajomych :).
UsuńA no tak, coś za coś :)
UsuńPrzyznaj się, że przed snem w pokemony grałaś, bo tam coś takiego jest jak trucizna w szmaragdach (jeśli dobrze kojarzę i pamiętam) ;P
OdpowiedzUsuńA może nie tylko grałaś? A jak grałaś to z tym kociakiem-mutantem... Odnoszę wrażenie, że nie o wszystkim nam tu piszesz... ;))))
Czy to bedzie wielki wstyd i oznaka zacofania jesli sie przyznam, ze nie wiem o czym Ty piszesz? :) Znaczy kojarze pokemony, owszem, ale na zasadzie pilki noznej - wiem ze istnieje i tyle mi wystarcza... Ja jestem jednym z tych dziwnych ludzi, którzy w nic nie graja. Ani w planszówki, ani w karty, ani w gry komputerowe.
UsuńTaki dziwak!
Ja gram tylko w planszówki, ale pokemony mgliście kojarzę jako bajkę i wiem, że zrobiono z tego grę. Coś mi się po mózgu kołacze, że były tam albo toksyczne szmaragdy, albo szmaragdowy pokemon o imieniu TOXIC, czy jakakolwiek inna zależność trutki i koloru. Nie wiem dlaczego myślałam, że Ty jesteś jakoś tam osadzona w wirtualnym świecie gier i masz z tym coś wspólnego. Ale faktycznie takie skojarzenie może być odebrane jak ciężka obelga ;)
UsuńOj nie, ja nie, Borsuk i nasza latorosl i owszem, ciagle w cos tam graja, maja swoje ulubione gry co sie ciagna bez konca - ja od czegos takiego umieram z nudów...
UsuńJedyna gra, wlasciwie gierka, jaka mi sie podobala to Samorost - ale nawet tam korzystlam z podpowiedzi bo mnie strasznie denerwowalo jak nie umialam przejsc jakiegos zadania, góra trzy próby i mialam ochote komputer wyrzucic za okno. Ale grafika, swiat tej gry jest tak cudowny, ze szukalam w necie podpowiedzi i szlam dalej zeby zobaczyc co bedzie nastepne. To jest cudne!
Sprawdziłam co to ten Samorost i dla tego baśniowego świata cudnego sama chętnie zostałabym tym małym stworzonkiem przebranym za plemnik ;) Ślicznie tam. Oblukałam sobie łobrazeczki w googlu.
UsuńNo, a pierwsze 2 czesci tej gry sa za darmo (krótkie epizody, ale fajne) dopiero za 3 sie placilo chyba 5 dolców, a za ostatnia juz 20 bo pewnie byla dluzsza. Ale w ta ostatnia to nie gralam. I jeszcze inne gierki maja za darmo, o takim fajnym robociku ze zlomu na przyklad :) Wszystko tu:
Usuńhttp://amanita-design.net/games.html
Dla mnie sny zawsze miały przeogromne znaczenie, a teraz kiedy jestem na "swojej drodze do siebie" tym bardziej zwracam uwagę na nie. Bo wiem, że zawsze niosą jakąś cenną informację.
OdpowiedzUsuńA myśli tuz po przebudzeniu, to takie echo, kiedy podświadomość jeszcze się nie skryła, a świadomość jeszcze nie wylazła. No i wtedy rożne rzeczy łapiemy, możemy też się w pewien sposób zaprogramować. Będę ćwiczyć to potem napiszę czy przyniosło skutek to programowanie.
A budynki czasem się po prostu chowają,a potem wyskakują jak filip z konopi i głupiejemy.
A na poważnie to chyba kwestia naszej aktualnej percepcji, albo odwrócenia energetycznego, które wpływa ułomnie na percepcję. Może też być jakaś chwilowa anomalia w pasmach odbioru rzeczywistości.
Pozdrawiam i jak Ci nie pasuje to wyślij śnieg do Wrocławia. Tu służby zardzewiały juz nieco.
Oooj, z moja percepcja jest stanowczo cos nie tak, mimo ze sie budze przed 5 rano, to tak calkiem swiadomie to zaczynam odbierac gdzies tak kolo poludnia :)
UsuńAle "chwilowa anomalia w pasmach odbioru rzeczywistości" tez mi sie bardzo podoba, chyba uznam to za prawidlowe wytlumaczenie zjawiska pojawiajacych sie znienacka budynków!
Ja - niestety, niestety - bardzo rzadko pamietam sny. A szkoda, bo na przyklad ostatni co pamietam, o kosmitach, to fajny byl. I do tego snil mi sie az 2 noce z rzedu, taki sam!
Znikający budynek:ostatnio znikł mi kiosk z gazetami(stał w tym miejscu jakieś, z tego co ja wiem 45-50lat) jak jechałam do pracy to był. Zorientowałam się że go nie ma jakieś 2-3 dni później zresztą moja rodzinka też. Wielkie halo phi znikające lub pojawiające się budynki. Norma. Sny co całkiem inna sprawa. Ja np czasem lunatykuję moja córka też. Ostatnio obudziłam się w przedpokoju przed kurtkami tłumacząc, niewiem komu, chociaż wg mnie to miała byc moja matka: Nie masz widelca na sajszasy, podróże i zawiasy! Tak, tak obudził mnie mój własny głos. Młoda też czasem kłóci się przez sen, wcześniej to ganiała po domu. A ja wyrodna matka miałam ubaw. Więc jak Ty miałaś taki sen to znak od Szefa by sprawdzić czy nie chcą dostać się na buraczane pole. Unikać przez 3 dni zielonego. Dawać buraczany gdzie tylko się da.
OdpowiedzUsuńTo juz troche niebezpieczne moze byc - zamykacie drzwi na noc na klucz? Bo obudzic sie nagle na lawce przed sklepem - albo na dworcu w Koluszkach to tak srednio przyjemne :)
UsuńOo wreszcie ktoś kłóci się przez sen! Ja wyglaszam tyrady w obcych językach a ostatnio, syn mnie nagrał, snulam opowieść o chlebie, a nawet zanucilam pieśń kościelna z czasów dzieciństwa( a do kościoła nie uczeszczamy bynajmniej)my. Panie dobry jak chleb:)
UsuńPiesni nie znam, ale doceniam dobór repertuaru do tematu przemowy - nawet przez sen bezblednie zgrane, brawo! :)))
UsuńJa to jednak straszliwie nudno spie!
Nie no aż tak źle nie jest. Ale pogadać i pospacerować po domu to czemu nie, jest ubaw lub trochę strachu jak nagle w nocy cos zaczyna gadać lub stukać. To dźwierzę jest jakieś kosmiczne co w stylu cat evolution. Niepokojące lecz ciekawe
OdpowiedzUsuńNo, ubaw to musi byc naprawde niezly :))) Juz jak ktos cos mówi przez sen to jest fajnie, a co dopiero jak do tego dochodzi choreografie :)
UsuńNiepokojace powiadasz? Wszystko widzi tymi okami, to pewne! Ale moze dzieki temu w pore i te zle rzeczy zauwazy. Taki koci straznik.
Najśmieszniejszy moment to miałam raz jak poszłam do mamy, żeby oddała mi pół bluzki i jeszcze kłóciłam się z nią dlaczego wzięłam. Poczym stwierdziłam to dobrze i poszłam grzecznie do łóżka. Za to moje dziecię pomyliła kuchnię z łazienką. Podeszła do wiadra na śmieci zestawiła na podłogę( mam na taborecie ze wzgl na chory kręgosłup mamy) majty w dół i... próbowałam ją zabrać do łazienki to stwierdziła : nie, nie tu jest dobrze. Cóż... Sprzątanie było ale śmiechu też.
Usuń:)))
UsuńA później się coś z tych własnych eksceów pamięta?
Czasem jak obudzisz się sama. Czasem budzi mnie mój własny głos(śmiech lub gadanie lub płacz) a tak to nic nie pamietam tylko z opowiadań mamy lub córki. Ale jest fajnie XD
UsuńW to że fajnie, to nie wątpię, żyjecie w serialu przygodowym :)
UsuńDrogi Diable ukochany, co żeś zniknął (wyjechany?). Nigdy nie pamiętam, kto obchodzi święta, a kto wolałby się w piwnicy z pająkiem wielkości cegły zabarykadować, niźli z teściową pierogi przy jednym stole kompotem z suszu popijać, więc na wszelki wypadek piszę tak: Zdrowych, bogatych i wesołych Świąt, a jeśli nie obchodzisz, to zdrowego, bogatego i wesołego nieobchodzenia Świąt!
OdpowiedzUsuń(Będzie dobrze?).
Drogi Kanionie ukochany, nie obchodzę, ale tak się złożyło że wyjechałam. Takie zaistniały okoliczności nie bardzo dobre. Ale będzie dobrze, a jak nie dobrze to przynajmniej lepiej, mam nadzieję. Dobrego roku 2019 dla całej zagrody! :*
UsuńŁadny ten koto-jeleń z drzewkami na głowie. Zwłaszcza tło ma fajne.
OdpowiedzUsuńA napisem TOXIC EMERALD nie przejmuj się. Skoro był zielony, to wszystko w porządku.
Szczęśliwego Nowego!
Ufff...! To skoro tak mówisz, to odetchnęłam ;)
UsuńSzczęśliwego i Tobie!
Diable, coś musi być na rzeczy, bo ja tez się jakoś w tych dniach obudziłam z dziwnie wypisanym hasłem, równie idiotycznym z tym, że nie pamietam co w nim było, tylko, że idiotyczne :D
OdpowiedzUsuńCoś nam wszechświat usiłuje przekazać, tylko mu nie wychodzi?
UsuńAle jak mu w końcu wyjdzie, to zrobimy karierę jako media, ha! Będą nam wszyscy jedli z ręki!
na razie niech mi jedzą z lodówki! po świętach :D
UsuńPróbują nas zrobić w konika. Ja też zobaczyłam wielki jak prom pasażerski, 5 piętrowy dom na trasie którą zawsze jadę do miasta. Myślą że na naiwnych gapciów trafili phhh!
OdpowiedzUsuńNiedoczekanie! Naiwniacy.
UsuńNormalnie czuję się urażona wręcz. Można gdzieś na to skargę napisać?
Diabełku. Wszystkiego najlepszego w tym Nowym 2019 Roku. Niech Cię wena nie opuszcza, pomysły sypią jak z magicznego kapelusza. Zdrówko dopisuje i pieniążki jak ta bułka-odrostka nigdy się nie kończą. Życzę Tobie ja i cała moja familia.
OdpowiedzUsuńHeeej, Jupatak! Dziekuje :) Dla Ciebie tez wszystkiego najlepszego, niech Ci sie uklada wedle zyczen!
UsuńWeny mi nie brakuje, tylko brak popytu na jej owoce, moze powinnam sie przerzucic na jelenie na rykowisku i sarenki nad jeziorem jednak... :)))
kulebele ... byłam tu i czytałam a nie skomciłam ??? pewnie znów siorbałam w międzyczasie gorącą zupę i nie miałam wolnej ręki na klawiaturę ... ehhh
OdpowiedzUsuńJak zupa, to rozumiem. Jestem namietna zupoholiczka!!!!
Usuń