Tęsknicie na urlopie za domem? Bo mi się nie zdarzyło ani razu. Wprost przeciwnie nawet - od razu w ostatni dzień mogłabym jechać w nowe miejsce, dalej, wyżej, głębiej, byle nie znowu do domu, pracy i szarówy codzienności, do dnia świstaka i rutyny tzw. obowiązków domowych. Choć niektóre od lat z powodzeniem ignoruję (prasowanie, mycie okien) i żyję.
Pewnie dużą rolę w tym braku urlopowej tęsknoty za domem ma fakt, że ja nie mam DOMU. Mam sypialnię, kuchnię, pokój, nie pada mi tam na głowę i mogę ugotować, spać, myć się.
Wiem, wiem, w tych czasach to wiele - ale to nie jest to prawdziwe, moje miejsce na ziemi, tylko po prostu któreś tam z kolei mieszkanie. Ubrane w maskę z "dzieł" ręców moich - ryby, kotki, domki - żeby stworzyć pozory swojskości przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Ale wystarczy ściągnąć te parę(dziesiąt ;) obrazków, i mamy pustego, kwadratowego, białego ducha, zimnego i smutnego, oddzielonego od szarego i brzydkiego świata twardymi ścianami z grzybem, zatrzaśniętymi drzwiami, małymi oknami, brudnoszarymi zębiskami stopni w ciemnej paszczy klatki schodowej. Brzydkie mieszkanie w brzydkim miejscu ogólnie fajnej (na szczęście) dzielnicy.
A wyobrażenia o domu, takim prawdziwym, to mam takie (popuśćmy wodze fantazji, hejaaaa!) że:
Przede wszystkim otwarty na świat: na góry, morze, ocean, zieleń, błękit. Albo przynajmniej na tą zieleń i błękit.
Że cały czas jest w nim lekki przewiew, świeże powietrze w ruchu, słońce na tarasie, jego refleksy na ścianach, kot w ogrodzie, dużo roślin, sukulentowe drzewka i kaktusy w donicach, passiflora i powojniki na płocie, dziwacznie ukształtowane przez wiatr i wodę kawałki drewna i skał poukładane na schodach albo wśród roślin.
Malwy pod ścianami. Wiatrowskaz na dachu, koniecznie z rybą albo z kotem.
Trochę azulejos albo innych artystycznych kafli - ale to już szczegóły, wystrojowe zachcianki, bez tego mogę się obejść.
W takim miejscu czułabym się w domu.
Osiągnęłabym „byt nie wymagający ucieczek" jak to pięknie sformułowała mistrzyni ujmowania skomplikowanych rzeczy w proste słowa, Tove Jansson.
Takie miejsca wybieramy zawsze na urlop.
Pewnie nigdy nie będę mieć takiego domu własnego, ale po tym urlopie, z którego wróciliśmy do naszego śmierdzącego spalinami, głośnego, betonowego oceanu szarości, zimna i deszczu, jedno jest pewne: czas najwyższy znaleźć inne mieszkanie, w spokojniejszym miejscu. Tylko trochę długów różnych jeszcze pospłacać trzeba i się za to weźmiemy. Czyli za jakieś 5 lat... No cóż, JAKOŚ dam radę, skoro tyle lat już tu mieszkamy, to damy radę jeszcze jednej pięciolatce...
A na razie maluję kamienie w "wakacyjne" kotki, głównie kotki.
Albowiem któż nie kocha kotków! :}
Jak mam chwilę po pracy i po obiadokolacji, to siup, kamyczek. Nie wiem co prawda, co z nimi zrobię, ale maluję. Może magnesy? Ale nie wiem, ile nasza lodówka jeszcze udźwignie magnesów - KAMIENNYCH magnesów - żeby się nie zawaliła - można to jakoś obliczyć?
Albowiem któż nie kocha kotków! :}
Jak mam chwilę po pracy i po obiadokolacji, to siup, kamyczek. Nie wiem co prawda, co z nimi zrobię, ale maluję. Może magnesy? Ale nie wiem, ile nasza lodówka jeszcze udźwignie magnesów - KAMIENNYCH magnesów - żeby się nie zawaliła - można to jakoś obliczyć?
Wino, kobiety ryby i śpiew:
Sekcja darcia i wycia:
Prawy górny róg:
„Co jest, co jest? Zasnełem?
Już noc?! JUŻ PO KOLACJI?!!!"
"Czego chce od kotka?! Zostawi w spokoju!"
.......................................................
A jak już jesteśmy przy malowaniu kamieni, to przejdźmy płynnie do malowania kamienic - oto miasteczko Orgosolo, gdzie w centrum (choć "centrum" to naprawdę zbyt duże słowo) jest ponad 300 murali na temat głównie polityki i wolności jednostki, co związane jest z historią tego miejsca. Opisana jest ona tysiąc razy w internetach, nie będę jej tu więc powtarzać - a kto chce poczytać, to na przykład może tutaj >> Orgosolo <<
(nie liczyłam, nie, liczbę „ponad 300" podają przewodniki i informacje w samym Orgosolo)
"Niekontrolowana siła atomu zmieniła wszystko,
poza naszym sposobem myślenia, i pociagnęła nas w stronę
z niczym nieporównywalnej katastrofy" (Einstein)
Zły kapitalizm. Zły.
.......................................................
.......................................................
Ku chwale kobiety!
Nie mam nic przeciwko - szczególnie jeśli chodzi o tą,
która sobie tak wygodnie siedzi ;P
.......................................................
.......................................................
"Ciotka Elisabetta - Sybilla z Orgosolo"
Elisabetta Lovico urodziła się na początku XX wieku w Orgosolo.
Posiadała dar niechętnie widziany u kobiet w tamtych czasach:
zdrowy rozsądek oraz umiejętność wnikliwego obserwowania
i wyciągania wniosków.
(No dobra, dzisiaj też niektórzy patrzą na to z odrazą)
Szybko się uczyła na czym ten świat stoi.
Zależnosci typu biedny - bogaty, bandyci - zwykłe, dobre ludzie,
wyzyskujący - wyzyskiwany,
krótko mówiąc: Elka szybko zczaiła bazę - ale NIE pochyliła głowy,
i zawsze była po stronie słabszego.
Ludzie schodzili się do niej ze wszystkich okolicznych miejscowości
bo potrafiła podać miejsca, w których
odnajdowano zaginione / porwane osoby albo skradzione bydło.
Do tego znała się na ziołach, leczeniu ran, oparzeń, złamań i chorób.
Nie chodziła do kościoła i nie bała się kleru, twierdziła,
że oszukuje on prostych ludzi dla własnych korzyści.
Dla jednych była darem boskim, dla innych szatańskim,
a jeszcze dla innych - niewygodnym.
Umarła nagle i przedwcześnie. Miała sześcioro dzieci.
.......................................................
Ogromnie mi sie podobają te dzieciaki-kwadraciaki!
.......................................................
Ten mural był, jak dla mnie, najpiękniejszy:
Chociaż temat smutny - obok jest fragment wiersza
o obozie koncentracyjnym Joyce Lussu
„C‘è un paio di scarpette rosse":
To para czerwonych butów numer dwadzieścia cztery,
prawie nowa. Na wewnętrznej podeszwie można jeszcze
zobaczyć markę fabryki Schulze Monaco.
To para czerwonych butów
na szczycie stosu butów dziecięcych w Buchenwald (...)
.......................................................
Na pamiatkę sycylijskich syndykalistów
zabitych przez mafię w latach 40tych i 50tych.
.......................................................
.......................................................
Oooj, jak już spadną więzy,
zemsta tu będzie OKRUTNA ;)
.......................................................
Laokoon & Synowie, wersja 2.0
.......................................................
.......................................................
I znowu kwadratowe bambino,
oraz żona wyrastająca z żebra małżonka - chyba.
Choć może być też buk ojciec, syn boży
i cycaty duch święty.
.......................................................
.......................................................
Niewygodny dla mega-koncernów USA
i chilijskiej prawicy prezydent Salvador Allende.
To jego śmierć - a raczej pucz i przejęcie władzy
przez Pinocheta - skłoniła Gabriela Garcię Márqueza do napisania
„Jesieni patriarchy", pięknej i smutnej krytyki
latynoamerykańskich dyktatorów.
.......................................................
.......................................................
Mieli też imponujący (jak na skalę wioski) dział nekrologów
w formacie A3 i nawet A2:
w formacie A3 i nawet A2:
.......................................................
Był nawet Zbigniew Wodecki ;D
.......................................................
Niekonwencjonalne rozwiązania ogrodowe:
.......................................................
I bukiety lubczyku, wszędzie i co krok.
.......................................................
Domy bez murali też były niczego sobie:
No i tak to.
A na deser?
Deska serów? To może każdy.
U mnie jest deska kotów!
koty świetne i oczywiście magnesy to będzie hicior!! oraz sukces artystyczny.
OdpowiedzUsuńA za miasteczko muralowe dziękuję, bo właśnie na plastyce omawiamy graffiti i murale )))
Co do domu, ja mam i dziesiąty rok już remontujemy chałupę i końca nie widać ...i ciągle marzę o innym domu, takim właśnie jak piszesz, czyli w innym miejscu. w górach, nad wodą w ciepłym klimacie ale w Skandynawii też mi się podobają domki. może być malutki jak nasz )) najlepiej na wyspie małoludnej albo w Hiszpanii.
kiedyś sie spełni ))) życzę Tobie i sobie i scisakm
A prosze, prosze, korzystaj, kto by pomyslal, ze okaze sie to pomoca dydaktyczna :)))
UsuńDomek pewnie ze moze byc malutki, mi tam hektarów pokoji tez nie trzeba (kto by to sprzatal, na pewno nie ja)
I okolica KONIECZNIE maloludna. Skandynawia tez piekna (i maloludna), przepiekna, ale jednak za zimna dla mnie, istoty zimnokrwistej :)
Ale czy sie spelni - mi w kazdym razie - to juz przestalam wierzyc.
Pięknie. Marzy Ci się dom w raju, z przewiewami etc. Karaiby może? Albo przynajmniej Azory lub Teneryfa? Można przebierać w lokalizacjach:)
OdpowiedzUsuńHiszpania, Portugalia - tam bym najbardziej.
UsuńPrzebierac mozna, jasne, jesli zostaniemy w strefie marzen i fantazji, to przebierac mozna jak w ulegalkach :)))
do mieszkania w Bad Ems byłam bardzo przywiązana i tęskniłam do niego na ukopach, zważając na to, ze w Polsce, w dorosłym życiu, własnego mieszkania nie posiadałam i tłukłam się po sublokatorkach tak, ze w ciągu pięciu lat przeprowadzałam się szesnaście razy, można to zrozumieć, prawda?! ;)))
OdpowiedzUsuńa teraz, to już tylko tęsknie za kotami w domu, gdy tutaj zamieszkałam z Miskiem, tęskniłam kilka lat z rzędu za moim domem, po Chinach jakoś mi przeszło, a teraz wiadomo, ze za portugalskim domem tęsknie, bo jak nie tęsknic, kiedy tam zawsze ciepło i słonecznie, a jak nie słonecznie, to ciepło! a w przyszłości spokój, niekoniecznie święty ;)
faktycznie niezwykły urodzaj murali, najwięcej widziałam takowych w Izraelu
... http://margasobczakk.blox.pl/c/1807975/izrael.html ... :)
a co mam zrobić, żeby chociaż takiego jednego kota posiąść na własność? :)
16 razy w 5 lat?! To chyba pobilas wszelkie rekordy...
UsuńZa tym w Portugali tesknic to jak najbardziej zrozumiale, w takim miejscu to wlasnie jak w domu :)
Napisz które koty, to sie dogadamy jak i co!
diabelwburaczkach@gmail.com
ojej, ale ja się wstydzę ... rudy i czarny ;)
UsuńGdzie Ty tam widzisz rudy i czarny? :)))
UsuńTu sie nie ma co wstydzic, tu trza walic prosto do piekla z mailem albo pocztowym golebiem, nie ma strachu!
no tak z charakteru :D normalnie wszystkie są cudne, jak się napaczam, to pchnę umyślnym ;)
Usuńnie ma sprawy.
Usuń(czarne charaktery to znam - ale nie wiedzialam, ze sa tez rude :)
aaaa! zapomniałam dodać, ze nie manie poniedziałków, to bardzo pozytywna strona w mojej pracy... dzisiaj mam np sobotę :D
OdpowiedzUsuńOooo, bardzo! To czyli jutro niedziela, a poniedzialek masz dopiero w srode?
Usuńponiedziałek mam wew czwartek, teraz muszę się zdecydować czy będę miała dwie soboty, czy dwie niedziele ;)))
UsuńProponuje po równo, po dwa, bo oba fajne som :)
Usuńniestety, wolne mam tylko trzy dni :(
UsuńA ja sobie czesto mysle, ze wlasnie tak powinno byc. Weekendy powinny byc trzydniowe. Bo tak:
UsuńW sobote to sie troche dluzej pospi, powoli kawke wypije, sniadanie zje, zakupy zrobi, pozalatwia sprawy, na które nie bylo czasu w tygodniu - i po sobocie.
W niedziele tez sie pospi, kawka, sniadanko, troche posprzatac na kwadracie, jakies pranie zrobic, spróbowac w koncu siasc i odetchnac, otrzasnac sie ze stresu tygodnia - i juz jest prawie wieczór.
Wiec trzeci dzien nalezy sie jak psu buda, na regeneracje i swiadomy relaks!!!
nieno tak od poniedziałku do piątku, to ja już bym nie mogla pracować, normalnie, zwykle mam piec dni wolnego, po pięciu pracowych, zwykle, a kiedy to było, to już nie pamiętam, ciągle ktoś chory, albo na urlopie, no to tylko trzy, z tym ze ja pracuje dwanaście godzin :)
Usuńw nowym "dziale" mam mieć po dwie dniówki, dwie popołudniówki, dwie nocki i trzy dni wolnego, po osiem godzin oczywiście te pracowe dni maja mieć :)
Po 12 godzin, o boziu.... dlugo! 8 zdecydowanie lepiej!
UsuńBorsuk ma tak na 3 zmiany pod rzad wlasnie, tyle ze nie po 2 dni tylko po calym tygodniu, i nieraz jeszcze sobota dochodzi do tego. To jest o wiele za dlugo, caly tydzien nocek, potem biedak nie wie juz, jak sie nazywa.
Natomiast 5 dni wolnego brzmi cudownie!!! (Trzy tez:)))
a tak to wew Polsce po roku pracowałam i faktycznie po nockach, nie wiedziałam, jak się nazywam :)
Usuńteraz jest zmiennik nasz na urlopie i koleżanka, która uwielbia nocki, odwala maraton jedenaście pod rzad, po dwanaście godzin, założę się, ze nie dalej, jak dwa tygodnie po tych maratonach, znowu się rozłoży na następne dwa, zawsze tak jest, a potem cierpię ja maratonami! z grupa podatkowa pt V, to sama wiesz ile mam na papierze, a ile w rzeczywistości tej kasy, to raz, a dwa, nie jestem robokopem, za żadne pieniądze, nawet jak byłam matka samodzielnie wycho(d)ujaca dziecka, to 180 godzin, które równają się piętnastu dni pracowym, wystarczało mi w zupełności, stad się ciesze ze odchodzę, o czym oczywiście nikt w obecnym miejscu nie wie :)
a dzisiaj już trzeci dzień wolnego i do tego Gosia mi się rozchorowała, wiec ja muszę jeździć na szmacie heh ;)
UsuńJa nie chce byc niegrzeczna, ale czy ta kolezanka ma równo pod sufitem?! Nie daje jej do myslenia to ze zawsze tak to odchorowac musi?
Usuń(dziwne by bylo, jakby nie musiala)
Moze i nikt nie wie oficjalnie o tej Twojej skrywanej radosci - ale mysle ze jednak podejrzewaja cos :))) Bo to chyba kazdy sie cieszy w takiej sytuacji i juz tylko kupony odcina.
Eh... Zdrowia zycze, Gosi, nocnej kolezance i Tobie, ale powiem szczerze ze osobiscie to bym sie sama chetnie polozyla do lózka na pare dni, nawet za cene grypy. Ale mnie nie tyka. Omija szerokim lukiem.
(Zlego diabli nie biora?)
etam, nie z grypo, możesz przecież położyć się, bo jesteś zmęczona, każdy dochtor Cie tak położy ... i powiem Ci, ze sama się zastanawiam, nad taka alternatywa od przyszłego tygodnia:)
Usuńa koleżanka, no cóż ... przemilczę najlepiej
Ale ja juz taka durna i uczciwa jestem, że mi tak gópio!!! Choć wkoło ten proceder kwitnie bujnie...
UsuńJa niżej podpisana oświadczam, że wszystko co powyżej Diabeł napisała prawdą jest i nawet kwiatki zasadzone w trzewiach trzewiczków widziałam na własne oczy.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie rozochociło, gdy dowiedziałam się, że ostatnie morderstwo miało miejsce w tym miasteczku około 2010,a większość byłych działaczy morderczych przerzuciła się obecnie na branżę turystyczną...
Kupowaliśmy tam w knajpce naleweczkę. Przy stoliku siedziało kilku panów w czarnych strojach, którzy wyglądali tak, jakby właśnie planowali pogrzeb. Zorganizowanie ciała gratis...
O dzizas! Wlasnie sobie wyobrazilam tych czarnych panow, szepczacych po cichu i pokazujacych na mnie palcem (mam duuuza wyobaznie). Oszczedz mnie!!!
UsuńBasiu, bardzo dobrze sobie wyobraziłaś! Tak właśnie było! Dokładnie tak jak piszesz! I palec był ten sam! ;-)
UsuńKalina, to potwierdzisz tez ten niezrozumialy fakt, ze przy 46°C mezczyzni chadzali tam w dzinsach i adidasach - zauwazylas to?!
UsuńMoze zeby latwiej bylo uciekac w góry, jakby co...
46'C to tam było w pomieszczeniu z klimatyzacją ;-)
UsuńIndeed.
UsuńWięc nadziwić się nie mogłam, aż się słabo robiło od patrzenia na to!
@Kalina - a można ich wynająć? :D
UsuńNie przyjrzałam im się aż tak dokładnie, ale podejrzewam, że oni mieli na przedramieniu wytatuowane: można mnie wynająć.
UsuńI wydaje mi się, że oni nawet za "te" usługi wystawiają faktury vatowskie, tak profesjonalnie wyglądali ;-)
No i sądzę, że co dziesiąta usługa jest gratis a przy zakupie kilku usług w jednej siedzibie dostaje się rabat 30% na trzecią i kolejne(promocje nie łączą się) ;-)
Co dziesiąty nieboszczyk gratis (i na karcie rabatowej przystawiają takie male pieczatki z trumienką) :D
UsuńKaktus w bucie - to brzmi groźnie, ale wygląda przecudnieeee! Jeszcze te buty takie profesjonalnie spatynowane, no miodzio!
OdpowiedzUsuńKlimaty mnie nie pociągają, bo ja preferuję raczej fiordy Norwegii, ale dla tych fantastycznych murali to się chyba do tego miasteczka wybiorę - genialne one są!
Fenomenu magnesów lodówkowych nigdy nie pojmę, po co one są, się pytam? Zresztą połowa społeczeństwa (w tym ja) ma lodówki obudowane płytą meblową, to się tego magnes nie czymie nijak. Ja bym traktowała te fantastyczne kociambry na kamieniach jako dzieła sztuki odrębne, czyli mobilne, czyli do stawiania na półeczce, na biureczku, pod ręką, do oglądania i macania i uśmiechania się do nich, że takie cudne są :).
No magnesy ogólnie po to, zeby przyczepic Wazne Karteczki. Ja mam niestety ciagle bardzo duzo Waznych Karteczek, to i magnesy sobie robie. A skoro sama robie - to sa dokladnie takie, jak mi sie podobaja. A skoro tak - to jest ich duzo :))))
UsuńNa lodówce wisi tez kilka obrazków przyczepionych magnesami. W sumie to samej lodówki juz raczej nie widac...
Ale przyznam szczerze ze magnesów typu "Pamiatka z Gdyni" unikam jak ognia, bo one przerazliwie brzydkie sa!
Mojej lodowki tez spod magnesow i karteczek nie widac! Mam niestety tez ohydnego wieloryba z... Sopotu! Magnesik byl tak brzydki, ze kupilam :(
UsuńWłaściwie to ja nawet nie wiem, jakiej firmy mam lodówkę - logo firmy juz od lat ukryte pod karteczkami ;)
UsuńW temacie karteczek to ja zauważyłam taką prawidłowość, że im więcej się ich przyczepia, tym mniej zwraca się na nie uwagę. Moim domownikom przyczepiam czasem karteczki na środku lustra nad umywalką, centralnie na wysokości twarzy, ale oni i tak ich nie zauważają... Może wyjaśnieniem tego zjawiska jest fakt, że poza mną domownicy to faceci...?
UsuńJa sobie sama przyczepiam moje notatki i teraz UWAGA: z reka na sercu przyznaje dumnie, ze sprawdzam ich aktualnosc!!!
UsuńNo, co jakis czas przynajmniej ;)
Czesto tez mam wycinki z gazet o podrózach, np. nowy most wiszacy w górach Harzu co ma 500 metrów dlugosci i na który MUSZE pojechac, albo wycinki z katalogów wystaw muzealnych.
I pocztówki z Rosji i Chin od Juriusza w klimacie dawnych plakatów propagandowych, i 2 moje rysunki, i obrazek wytatuowanej swini (wytatuowana post mortem, na wystawie tatuazu byla) i... i... i... :)))
Ze strony Borsuka dochodzi obrazek czaszki z kosciami, zdjecia górskich wspinaczek, i jakas taka naklejka kolorowa, co podobno jest z bardzo znanego programu czy serialu, ale ja nie znam.
No i gdzies tam pod spodem jest lodówka...
Piękne murale... i Twoje koty gemmologiczne :) wspaniałe :) no i fantazja, lubię.
OdpowiedzUsuńWiesz, najlepsze bylo to, ze bylo tych murali takie zatrzesienie w tak malenkiej miejscowosci - szlo sie jak po muzeum, po galerii na swiezym powietrzu. Naprawde pieknie. Odrobinke goraco, ale pieknie :)
UsuńMagnesy z koteckami przecudnej urody, jeno ja koteckow nie kocham:))) Tak, tak ja chyba jedna jedyna na swiecie jestem tak wynaturzona, ze koteckow sie boje. Jak widze kotecka to spierdlam na drzewo z predkoscia swiatla:)))
OdpowiedzUsuńAle ze sie Dialbu takie domy marza to sie nie dziwujem, Karaibow nie polecam, strasznie tam huraganowo;)
Ja mam ochote glaskac wszystko, co ma futro. No, chyba ze zeby na mnie szczerzy, warczy i piana mu z pyska leci, to dam spokój oczywiscie.
UsuńAle generalnie czy to mala morska swinka czy chomiczek, czy wielgachny pies albo krowa - zaraz mam ochote glaskac i tulic.
Znaczy, nie ze lece do kazdej krowy na polu, bo respekt mam jednak (i odrobine rozumu) przed obcymi kopytami i rogami - ale ochote na glaskanie mam :)))
Tak, pomalu wszystkie te egzotyczne raje na ziemi robia sie troche niespokojne pogodowo...
wiadomo, ze ostoja jest Algarve :D :D :D
UsuńNo to jest oczywiscie najbardziej oczywista oczywistosc! :}
UsuńPrzez moment pomyslalam, ze pomalowalas z wakacyjnych nudow cale miasteczko jakie wpadlo ci w rece i teraz szuka cie policja!
OdpowiedzUsuńHa ha :)))) Banksy z Orgosolo! OMG! :D
UsuńFajne te murale. Takie picassowskie. Nastraja mnie to do nich pozytywnie, bo przypomina mi podręcznik szkolny do zajęć plastycznych z reprodukcją obrazu Guernica. Koń ze szpikulcem w paszczy jest mocny. To był jedyny podręcznik nie używany na lekcjach. Czytałem go sam dla siebie, odwrotnie niż pozostałe podręczniki.
OdpowiedzUsuńMam podobną rozrywkę do malowania kamienie w kotki. Rozwiązuję krzyżówki. Niektóre nie mają czarnych pół. Wtedy je zamalowuję...
A ja widzialam ten obraz na zywo! Monument, naprawde. Bardzo mi sie podobalo. Ciekawie by bylo postawic go obok Bitwy pod Grunwaldem na przyklad i dokonac analizy.
UsuńCzekaj, czekaj, ale zamalowywujesz WSZYSTKIE biale pola? :)))
Na to jeszcze nie wpadłem, żeby zamalować wszystkie, ale to jest myśl! Każda krzyżówka w ten sposób może być rozwiązana.
UsuńNo tak, tylko wtedy nie wyjdzie hasło.
UsuńNo powiem Ci, ze tyle wątków w tym poście,ze nie wiem, co skomentować.
OdpowiedzUsuńZatem prosto i na temat: Nie przepadam za kotami😜
Masz do tego pełne prawo! Ja na przykład nie lubie pajonków, albo małp.
UsuńPajonków??????? A cóż Ci oni zawinili? Wiem, anorektycznie chudych nie trawisz! A taki na przykład wensz, jakaż gracja i uroda!
UsuńNie no wensz spoko luzik, całkiem ładne stworzenie, pajonk ma stanowczo za duzo bardzo ruchliwych nóg. I takie zębiska straszliwe, i kosmaty ohydny odwłok (niekosmate tez ohydne). Najbardziej to chyba o te odnóża chodzi.
Usuńa jak odnóża to wybaczam:p
Usuńi niechaj Diabeł da znać jak średniowiecze przyjedzie.
Och Zyrafu, dzieki Ci!!! :*
UsuńDam znac!
Kamienne kotolaki sa moje ulubione, bo... NIE mam na nie uczulenia ;) a juz te pod wplywem to w ogole sa debest ;)
OdpowiedzUsuńReszta abstrakcyjna dla mnie - nie znam sie, ale wrazenie robi :)
Oj, robi, robi, pochodziłabym tam dłużej, ale bylo 700 celsjuszów w cieniu, więc postanowiliśmy wracać.
UsuńAleż Diable, ten w prawym górnym rogu to moja Borówka. Tylko ma jedno oko za dużo.
OdpowiedzUsuńTo już ją lubię! :-)
Usuńte nekrologi wielkie jak kobyła są w Włoszech normalne :) może takie wielkie żeby nikt nie przegapił ?? a i najczęściej są z fotografiami co jest super bo czasem się kogoś kojarzy ale nie po nazwisku.
OdpowiedzUsuńWodecki :))))) dobre ...
I buciarskie kwietniki to też jest dosyć popularny pomysł aczkolwiek uroczy :)