wtorek, 12 sierpnia 2014

Królowa i Kapitan


Moje dziecko - jeszcze gdy było małym dzieckiem - miało misia. Przybył w reklamówce razem z kilkoma innymi pluszakami do powtórnej adopcji, był brzydki, bury, bezkształtny, z pokaźną nadwagą w rejonie brzucha w czerwoną kratkę, i z miejsca okazał się być TYM misiem, dostał nawet imię (co nie zdarzało się często). Imię brzmiało Kapitan Miś.


Nigdy nie ustalono, czego kapitanem właściwie był Miś, ale biorąc pod uwagę zakres jego obowiązków, był prawą ręką władczyni pokoju dziecięcego.


Pewnego dnia podstępnie i zdradziecko puścił szew szyjny, grożąc Kapitanowi niezasłużoną dekapitacją, a ja - dwie lewe ręce do szycia - nieśmiało wysunęłam propozycję mianowania następcy. Odpowiedzią było mordercze spojrzenie, tupot oddalających się w pośpiechu małych stóp i obrady z Kapitanem za zamkniętymi drzwiami kajuty, zapewne na temat jak by tu usunąć Anty-Matkę Roku z zajmowanego stanowiska.

Ostatecznie, po okazaniu skruchy i obietnicy podjęcia działań szwalniczych, zostało mi jednak wybaczone. Kapitan został zszyty „na okrętkę" i jeszcze długie lata pełnił szczęśliwie swoje powinności. A nawet przeleżał później dobrych 10 lat na emeryturze, w skrzynce za łóżkiem.






 
 

9 komentarzy:

  1. Ależ to przecież jasne! Był Kapitanem Melanżu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że miał gdzieś skitrane zapasy rumu? To by tłumaczylo, dlaczego był taki "zużyty" - brzydki, bury i bezkształtny.

      Usuń
  2. Twoje rysunki są doskonałe. Ja to piszę po raz kolejny i napiszę jeszcze raz, chyba że mnie zbanujesz. Ten miś... Prawie się popłakałam, trochę ze śmiechu, trochę ze wzruszenia, a trochę nawet nie wiem z czego. Twój obrazek wyraża więcej, niż tysiąc słów, i cukierki z pewnej polskiej reklamy mogą się przy nim schować. Czy to będzie potworne faux pas zapytać, ile czasu pochłania dokonanie takiego dzieła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje bardzo :) Dokladnie takie same struny porusza we mnie wspomnienie niezastapionego Kapitana M.
      Ale ze "po raz kolejny" ? Czy ja cos przeoczylam czy pisalas pod innym nickiem?

      Usuń
    2. a, wlasnie cie znalazlam pod poprzednim postem, Polykaczko Narzedzi. Miecze tez polykasz?

      Usuń
    3. Miecze, widły, kłamstwa medialne... Ale nie, nie chodziło o poprzedni post. Gdzieś chyba przy gwiezdnych anegdotach wyraziłam swój zachwyt bałwochwalczy, zaraz po tym, jak trafiłam do Ciebie via Barbarella :) Wracając do połykania narzędzi to ja poszłam o krok dalej i na całkowitą całość, i raz wzięłam łyknęłam tę rurę z kamerą, że tak powiem, swoim drugim końcem. I ten... Nie chcę o tym mówić :D

      Usuń
    4. ... dokładnie pod wpisem z 28 kwietnia. I stamtąd chyba trafiłam do PandeMonii, ale najpierw obejrzałam wszystko Twoje. I ten Lis z bazylią... I te RYBY, no przy rybach odleciałam :D
      Powiedz, proszę, jak długo powstaje taki obrazek? Ja jestem zodiakalną Panną i muszę wiedzieć, a do tego mam nerwicę natręctw i wszystko liczę. Jak zaczęłam liczyć łuski na Twoich rybach, to mi wyszło, że człowiek nie jest w stanie czegoś takiego narysować w ciągu JEDNEGO żywota. No chyba, że ma pakt z diabłem. W buraczkach. Hmm?

      Usuń
    5. No dobrze, Panno :) : to fakt, ryby sa bardzo czasochlonne. Te luski mnie jednoczesnie uspakajaja i denerwuja (ja z kolei jestem zodiakalna waga i moze dlatego takie polaczenie dwóch przeciwienstw przychodzi mi z latwoscia).
      Co do np. Kapitana Misia to 2-3 godzinki, no ale ryby to juz nie mniej niz 5-6 a jak duzy obrazek to z 8-10. Tak mniej wiecej, bo nigdy nie liczylam...
      Natomiast zawodowo tego (niestety) nie robie, jade na etacie. Z którego pozyskuje kartony na moje obrazki ( z opakowan po papierze).
      Mysle co prawda, czy by nie spróbowac sprzedawac przez Dawande, ale to dzialalnosc trzeba zalozyc, a papierkologia mnie przeraza. NIC z niej nie rozumiem, absolutnie NIC. Niejeden urzednik/bankier/znajomy na mnie zeby polamal, próbujac mi cos wytlumaczyc.

      Usuń
    6. Czyli Gruba Ryba to już taki pełnowymiarowy etat. A wiesz, że mi się cierpliwość z wiekiem wykańcza? 15 lat temu wyszywałam sobie łabędzie na skórzanej (!) kurtce i 4 miesiące mi to zajęło, a teraz nerwica mnie wykańcza jak mam kalendarz na kolejne 3 miesiące narysować. A to zajmuje 20 minut i w dodatku jest proste jak wzór na waflu.

      Z papierkologią i zrozumieniem finansów mam tak samo! Jak dzwonią do mnie z jakąś ofertą np. sieci komórkowej, gubię się już po "dzień dobry", a odpływam myślami przy "przez trzy miesiące za darmo na stacjonarne, a po pół roku za 6,90". Dlatego od dobijania targu jest mój mąż, a ja jestem od dobijania męża.

      To może zacznij od zupełnie innej strony. Znajdź wydawnictwa książek dla dzieci, a może nie tylko, i powysyłaj im mailem swoje dzieła. Jak któreś zaproponuje współpracę, to oni generalnie zajmą się przygotowaniem umowy itd., a Ty to sobie wtedy na spokojnie to rozważysz, ew. podsuniesz do oceny znajomemu prawnikowi. Taka luźna propozycja, żeby się te cuda nie zmarnowały :)

      Usuń

Dawaj.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...