Moja ulubiona pora roku to jesień.
Buu-
uuu-
aaa-
aaaaaaaaaa-
haa-
haa-
haaaaaa!
BAZINGA!
Oczywiście że nie. Moja ulubiona pora roku to lato nad brzegiem morza, koszulka na ramiączkach i luźne, lekkie spodnie.
ALE! Jednak tak mnie jakoś wzięło na jesień, pewnie dlatego, ze ta cholerna zima już lata w powietrzu, a ona jest jeszcze gorsza. Szczególnie rano, jak zamarzam na sztywno w połowie drogi z łóżka do łazienki.
(I to nie dlatego, że potrzebuję 20 minut na przejście przez buduar, oranżerię, salę balową i gabinet myśliwski do Pokojów Kąpielowych w innym skrzydle pałacu. Choć właściwie to skandal, że nie dlatego.
Ale pomińmy.)
I mój jesienny faworyt: wielki rudy jamnik w dzierganym na drutach płomienno pomarańczowym swetrze z golfem, stojący pod bankiem z małą, szarą babinką na drugim końcu smyczy. Już lat temu wiele, bo jeszcze w liceum, ale do tej pory mam go przed oczami jak sobie tak stoi w tej wszechogarniającej szarości i burości, jak - pardon le mot, jamniku - żywa pochodnia.
No ale listki, kasztanki i inne jesienne duperelki już za nami niestety, nadciąga dno totalne, marazm i zgnilizna. Czas ciemny, zimny i posępny, kiedy na drzewach zamiast liści rosną mokre, smutne wrony i poszarpane reklamówki-jednorazówki. Kiedy największym osiągnięciem każdego dnia jest utrzymanie oczu otwartych, mózg zamienia się w spleśniałą galaretę (po czym zamarza i pęka, i to dlatego tak głowa boli), a biometr jest niezmiennie niekorzystny.
Poza tym piekło mi zamarza. Poważnie. Znaczy, ogrzewania w biurze nie ma od piątku. W piątek "uciekłam" po czternastej, nie wytrzymałam całego dnia. Jak będzie dzisiaj - zobaczymy...
Z lodowatym pozdrowieniem,
Jej Oziębła Wysokość
Duch Jesieni: uroczy i słodki - zarówno literacko jak i malarsko ....
OdpowiedzUsuńsękju! niestety teraz przed nami juz tylko szaro-bury zimowy upiór...
UsuńJesień jest ok :)))... ta późna jesień szarzysta i mglista też jest ok.. no może trochę mniej ok.. ale ZIMA ??? Kto wymyslił zimę? Ten kto zimę wymyślił powinien się smażyć w zamarzniętym piekle .. ot co :/
OdpowiedzUsuńDobrze gada, wódki jej dac! :]
UsuńObecnie to już nie duch, a upiór.
OdpowiedzUsuńnoniestety. w postaci tych wystrzepionych reklamówek na galeziach... jeden plus - ten pierzasty samograjek zniknal.
UsuńCzyli jednak sarin...
Usuńćśśśś! bo mnie zamkną!
UsuńNie zaglądam za piec kuchenny, bo może duch jesieni tak śpi. Przecież nie będę przeszkadzać!
OdpowiedzUsuńA Muminki na zimę szły spać, wcześniej napchawszy żołądki igliwiem... Ehhhhhhhh....
oh, co ja bym dala, zeby tez tak móc isc spac na cala zime! nawet bym sie tym igliwiem wypchala, choc to chyba niezbyt przyjemny proces.
UsuńUwielbiam Muminki :] Mam dalej cala serie ksiazek z dziecinstwa i 2 kasety magnetofonowe (zepsute, ale serca nie mam wyrzucic, toz to koncentrat mojego dziecinstwa!). I te obrazki! Lubie sobie tak po prostu przegladac czasem, bez czytania, tylko patrzec na te Filifionki i Paszczaki. I Topik i Topcia, i lesne dzieci. Ale najbardziej lubilam Mala Mi :) Zacytujmy:
"Włóczykij - Ja też mam tajemnicę . Jest jeden człowiek, którego bardzo nie lubię. To dozorca.
Mi – A co masz zamiar z nim zrobić? Powiesić go, ugotować, czy wypchać?"
Jakie praktyczne podejscie do zycia, nie? Wyrwac chwasta i po sprawie :)
To "Lato Muminków" co masz na zepsutych kasetach jest dostępne na cd.
UsuńA to pamiętasz:
"- A co się stało z mężem Emmy?
- Nie żyje. Spadła mu na głowę żelazna kurtyna. I oboje pękli. I on i kurtyna"
I jeszcze Mimbla i Mała Mi:
"-Na drzewie są mrówki. Jak cię pogryzą to będziesz większa od pomarańczy
- Ja chcę być duża! chce być duża! chce....."
Oh, w teatrze tez bylo fajnie, no! "Rek-wi-zy-tor-nia! Prawdziwie zbójeckie nazwisko!"
UsuńI policjant Paszczak, który "porzucil" drogocennych wiezniów, zeby pójsc do teatru zobaczyc królewne :)
Na cd mówisz? Nie wiedzialam! Znaczy wiedzalam, ze sa rózne nowe wersje, ale dla mnie to tylko TA JEDYNA sie liczy, z Holoubkiem i Pronko i cala reszta. Czasem na youtubie slucham, tam sa takie zgrane z plyt analogowych, i slychac jak komus igla przeskakiwala, przez co jedna piosenka jest krótsza. No i w kawalkach wszystko jest poszatkowane.
Zanurkowalam od razu w internet oczywiscie, ale widze ze juz wszedzie naklad wyczerpany :(
Ale dziekuje bardzo za informacje, bede patrzec czy przypadkiem nie wznowia.
Ah... ze tez sie czlowiek zawsze po czasie dowiaduje o takich rzeczach... ah, losie okrutny.
No niestety swojej Ci nie oddam, bo mam jedną. Ale jakbym się dowiedziała, że ktoś, gdzieś... to dam znać.
UsuńBimberi, bimberi, bum...
a w ogóle to mówiłam ja, ciociasamozło ;)
Aaaa, to ciociabardzozła :) Jasne, jakbys slyszala, ze ktos sie chce pozbyc - daj znac, wdzieczna bede po stokroc!
UsuńBożena wysyła z Kopalni siedemset stopni upału, pokroicie sobie na porcyjki w biurze i macie do marca. Jakby brakło, to się zgłosić. Bo Bożena akurat ma problem odwrotny w biurze i jej spojówki się kruszą, wysechłszy na wióry. Całą spódnicę od tego ma w farfoclach.
OdpowiedzUsuńo borze, borze szumiący, Bożeno, dzięki ci, czekam z utęsknieniem! Coby się tylko te stopnie po drodze nie wyziębiły, to wykroję sobie z nich płaszczyk, długi aż do samej ziemi.
UsuńDzisiaj jest juz cieplej, osiągnęlismy 17 stopni (mówię o temperaturze w biurze oczywiscie). W poniedzialek bylo 12 więc to jest postęp! Może do jutra będzie te 20...
Ale co to, Bożeny kaloryfery mają taką gorącą imprezkę? Nie daja się przykręcic? Mam nadzieję, ze chociaz okna nie zabite gwozdziami i dają się otworzyc?
Powiedz proszę Bożenie, że ja biorę!
UsuńO, już miałam coś pisać, że przecież nie jest tak źle, że zima ma swoje uroki, ale te rosnące na drzewach wrony tak mnie jakoś wbiły się w głowę (i pazurem trzymają, za włosy), że oklapłam zupełnie.
OdpowiedzUsuńMnie to jeszcze grudzień się podoba. Bo Adwent. Bo będzie Boże Narodzenie.
Ale od stycznia to ojojojoj....
No, mi tez do konca roku jeszcze zawsze jakos zleci, tak "z rozpedu" moze, a moze dlatego, ze tyle tych swiatelkowych dekoracji swiatecznych na ulicach wisi i daje troche koloru i swiatla. Ale potem, ojojojoj...
UsuńAle damy rade, no nie. Jakos.
Poszarpane reklamówki jednorazówki rozbujały moją wyobraźnię;))
OdpowiedzUsuńNo depresja jak nic...
Trza se chyba nalać wina, innej rady ni ma...
ps. Duch jesieni jest urzekający!
Jest jeszcze jedna rada: czekoladowy Baileys! :]
UsuńRęką pęsety sięgasz chyba? ;) A ja lubię jesień, bo wtedy jamniki noszą szaliki. I golfy.
OdpowiedzUsuńno nieukrywam, psy w swetrach tez lubię... ostatnio byl jeden fajny w takim czerwonym sweterku w biale reniferki i sniezynki :]
UsuńZas ręką zmrozona czasem zaprawdę cięzko sięgnąc, nawet po pęsetę!
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam i czekam n inne wpisy.
OdpowiedzUsuń