Dziś krótko o tym, jak to niektórzy tracą głowę w tym "gorącym", przedświątecznym okresie:
Mnie dany problem na szczęście nie dotyczy. Moja krew płynie spokojnym, zimnym karpiem... (bo prawdopodobnie powoli zamarza).
A teraz znów coś z całkiem innej beczki.
9 miesięcy bloga wydało na świat okragłe i pulchniutkie 10.000 wejść... A ani mi na początku przez myśl nie przeszło, że choć do jednego tysiąca dojdzie! W życiu. Serio serio. Siedzę i smarkam w botwinę ze wzruszenia! (i wyjątkowo jestem poważna, naprawdę).
Przybijam więc wam wirtualnego żółwika i zgodnie z odebraną w dzieciństwie edukacją przedszkolną (bo czym skorupka za młodu nasiąknie...) naskrobałam dla was tę otę tu laurkę.
(w oku - łezka wyżej wymienionego wzruszenia)
Dziekuję wam, naprawdę. Bo w sumie to zakładałam, że pies z kulawą nogą tu nie zajrzy. A co dopiero, że niektórym się spodoba i będą zaglądać regularnie i nawet dobrym słowem uraczą. A to, powiadam wam, czekolada na mą duszę i cement na mą kąstrukcję psychiczną!
Ja sama naklikałam parę tysięcy!
OdpowiedzUsuńDiabloza jest zaraźliwa wielce!
No, to dalszych 9-cio miesięcznych ciąż i powicia milijona!
Dzieki! Mam nadzieje, ze mój zwierzecy magnetyzm (czy diabla zaliczamy do zwierzat?) bedzie dalej przyciagal twój palec wskazujacy zlozony na lewym myszy klawiszu...
UsuńOj, no ale niezamaco... Albowiem diabli blog podciąga koniuszki ust w górę i wywoluje sylaby otwarte z głoską tylnojęzykową, szczelinową (ha, ho, he, hu, hi, hy). Brawobrawo!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze, ze diabel cieszy! Tylnojezykowo, szczelinowo czy w jakikolwiek inny sposób ;)
UsuńGratuluję, choć liczba magiczna dzierżona przez Diabła należała się wcześniej, niechby tylko za cud-rysunki :-) Jeśli gadżet Subskrypcja poprawił statystyki, to cieszy mnie to jako autorkę wysunięcia pod rozwagę tego posunięcia ku realizacji :-D.
OdpowiedzUsuńA teksty też niezgorsze - podane z diabelską prostotą i przewrotnością. Wartą grzechu :-).
Czy liczba 10166 jest szczęśliwa? Bo taką właśnie zastałam. Spóźniłam się czy co?
10.000 bylo w sobote. Tez sie spóznilam :)
UsuńHej,Diabeł buraczany aaabsolutnie nie zalicza się do fauny! Ale do bytów nieziemsko niezwykle niematerialnych -no istny duch kosmosu i twórz nam bez końca!
OdpowiedzUsuńNiematerialnych? Jeeeeju, to moze umiem przenikac przez sciany, tylko jeszcze o tym nie wiem?!!!
UsuńRYBY WRÓCIŁY! No, jedna ryba, ale jest. Dla Twoich ryb to ja głowę tracę, ze świętami czy bez. Gratulacje z okazji wejścia na dziesięciotysięcznik, choć cóż to dla Diabła za sztuka? W czerwonych szpileczkach, różowych majteczkach, wywijając seksownym ogonkiem, raz dwa wbiegniesz na stutysięcznik, a i to tylko po to, by się spokojnie kawki napić i lecieć wyżej :)
OdpowiedzUsuńDawno ryb nie bylo, i mi brakowalo juz... ta akurat troszke okrutnie potraktowana, ale w niedziele walnelam tez kolejny rysunek z cyklu ryby i lódz podwodna (mam ich juz chyba z 10, na kazdym prawie to samo... cóz, nalóg.)
UsuńPies moze i nie, ale kaczka ...o prosze bardzo! :-)
OdpowiedzUsuńKaczko! Ty tutaj? No no! :) Niech sie nam zatem dalej dobrze diabli i kaczy!
UsuńCo do ryb - to nigdy nie rozumiałem tego szału na ryby w okresie świąt. Może dzięki temu żadna ryba z mojej ręki jeszcze głowy nie straciła. Zabijania "na żywo" w wannie też u nas nigdy się nie praktykowało. Może raz jedyny zrobiliśmy eksperyment z zabijaniem karpia. A tak to kupowaliśmy już zabite...
OdpowiedzUsuńJa ryb w ogóle nie jem, wiec tym bardziej smuca mnie te wszystkie bidulki, plywajace w sklepach w wiekich wannach prawie bez wody, ryba na rybie.
UsuńNo ale! To ja Ci dziękuję, że tyle ładności i fajności mogę od Ciebie dostać tutaj :)
OdpowiedzUsuńEnchanté, Madame! :)
Usuń