Nadszedł w końcu dzień, kiedy dłużej już nie można ignorować faktów. Nie zauważać niezbitych dowodów. Wskazówki są wszędzie. Corpora delicti gdzie tylko nie spojrzeć, na ulicy, w parku, w gąszczu osiedlowych alejek, wyrastają gęsto spod ziemi i z krzorów. Nie da się dłużej milczeć. Należy powiedzieć to głośno i wyraźnie, i nie bać się zapeszenia:
WIOSNA! Teraz, to już naprawdę jest wiosna. Co nie?
A jak wiosna, to i motylki. Ulotne stworzonka, fruwające lekko nad umajonymi łąkami i spijające nektar z kwiecia...
Yyyyhhhh... Niezupełnie o to chodziło. Jeszcze raz.
A więc: delikatne istoty o aksamitnych skrzydełkach...Przepraszamy za usterki. Awaria systemu chyba.
A więc: barwne niczym łąkowe kwiaty, radosne i lekkie dzieci wiosny...
Ponownie przepraszamy najmocniej. Pewnie myszy kable pogryźli, bo wygłodniali po zimie są okrutnie.
To jeszcze raz: zwiewne motyle, unoszące się nad łąką niczym okruchy tęczy...
>>> Error 404. >>> Butterfly not found.
NO RACZEJ!!!!
Dobra, to jeszcze raz od początku.
A więc wiosna. Na łąkach barwne kwiecie. Nad kwieciem barwne motylki.
A więc wiosna. Na łąkach barwne kwiecie. Nad kwieciem barwne motylki.
No. Już lepiej trochu.
Leciutkie, urocze stworzonka. Któż nie lubi motylków? No, poza tymi biedaczyskami, którzy cierpią na lepidopterofobię. I to wcale nie jest zabawne - jak ja sobie wyobrażę, że miałabym wyjść na łąkę pełną fruwających pająków, to robi mi się słabo. Pewnie siedziałabym całą wiosnę w domu, w skafandrze laboratoryjnym (tym z hełmem z szybką) i z miotaczem płomieni w rękach.
No ale na szczęście nie muszę, lubię motylki.
Ropuch Rupert też lubi motylki.
A najbardziej to te czerwone.
Smacznej wiosny!
Diabeł.
No. A tak poza tym, to Cherlawiec mi się zbiesił. Albowiem ponieważ jechali my se, jechali, tak tylko kłusem na szczęście, dookoła fajnie zielono, aż tu nagle wtem, słupek na drodze nam wyrósł. Nie powiem, no ładny był, świeżo pomalowany na biało-czerwono, błyszczący. Ale Cherlawcu się nie spodobał - a mówilam "prrr, stój, szalony! albo skręć, albo co!" a on nic. No i tak się znarowiwszy, wygiął sobie przedni koszyczek, stracił pół prawego strzemiona, i huku narobił tyle, że przebiegający akurat obok pan jogger aż podskoczył, zahamował, zakręcił - i to wszystko jednocześnie na raz tak jakby - i o mało w krzaki nie wpadł. A że miał strój w kolorze wściekleżółto-czarnym, to wyglądało to trochę jak szarża obłąkanej Mega-Osy.
No ale wszystko skończyło się dobrze, obrażenia z tych występów wyniósł tylko Cherlawiec, a jak wiadomo, jemu jest raczej wszystko jedno. Tylko nowe strzemiona mu trzeba kupić, tym razem może metalowe lepiej.
Ty pacz, a to się słupki na drodze rozpychają. Stoją takie tą wiosną otumanione, a potem atakują znienacka. :)
OdpowiedzUsuńTen motylek przy apetycie bardzo bliski memu sercu - jakieś pokrewieństwo z nim czuję... ;)
Moglabym przysiac, ze wyrósl nagle spod ziemi - gdybym wiedziala, ze to jednak niemozliwe. Zostaje druga opcja - ze jednak za bardzo sie zamysillam. I to zeby jeszcze jakies mile mysli byly! Ale akurat myslalam, powiem calkiem szczerze, o mojej grubej dupie. No to se teraz kase, która bym moze wydala na lody i czekolade, wydam na nowe pedaly. Choc nie powiem, zeby to bylo satysfakcjonujace rozwiazanie.
UsuńTe słupki naprawdę atakują znienacka, czają się na człowieka - nie przejmuj się - nie dalej jak miesiąc temu wyrósł mi znak drogowy przed maską :)
UsuńKobieto! Czy Ty nie masz o czym myśleć? Rozmyślania o Twych kształtnych pośladkach zostaw tym, którzy jadą za Tobą. Moja droga siostra, gdy marudziłam, żem gruba, zamyśliła się i rzekła:
- Nie, nie gruba, ale czekaj, czekaj, jak to było...? Też na g... GŁUPIA! Tak, GŁUPIA! :)
Jak zapłacisz za pedały to:
1. będziesz miała nowe, śliczniusie pedały;
2. znowu będziesz mogła dosiąść Cherlawca :)
3. starczy Ci jeszcze na arbuza;
4. humor Ci się poprawi, bo śliczniusie pedały i arbuz zdrowszy i mniej kaloryczny niż lody i czekolada.
Same plusy dodatnie ;)
P.S.
Kula to też figura. Doskonała.
Przebóg, a czemóz to ci-którzy-jada-za-mna maja tak cierpiec!
UsuńAle no wlasnie, kurna, chyba nie mialam o czym myslec. Musze przyznac, ze caly ten weekend taki byl dupiaty, pogoda robila ze mna, co chciala, albowiem jestem czlowiekiem-barometerm i niewiele wiecej zycia we mnie bylo, niz w takiej kuli wlasnie (toczy sie tam, gdzie ja popchniesz. A jak nie popchniesz, to stanie i zasnie.) Plus gratis na dokladke ból glowy wraz z przydatkami (oczy, zęby, nos, szyja, uszy).
Az cud wlasciwie, ze Cherlawiec z tego jako-tako calo wyszedl :)
Myśli do dupy, pogoda do dupy, słupek do ... a nie, sorry, słupek do wpadania ;)
UsuńTeż w sobotę dosiadłam swą czerwoną strzałę w celach rekreacyjnych. Co prawda słupek mi nie wyszedł na przeciwko, ale jakaś słabowita byłam po powrocie, to se ciśnienie zmierzyłam. No i prawdę mówią, że ruch na świeżym powietrzu obniża ciśnienie. 67/103 po kilkusetmetrowym podjeździe pod górkę! Może zamieniam się w zombi?
Kondolencje z powodu strzemion :(
A taki żółtoczarny człowiek-osa to mógłby stać i ostrzegać przed słupkiem, a nie wpadać w krzaczory.
Ciocia, no chyba 103/67? Inaczej tyś trup.
UsuńA piękny nad wyraz żab jest akwarelowy? Paczam pod kątem ostrym na Twe prace i aż mi się apetyt wyostrza. Mniam!
A wiecie, ze ja nigdy nie potrafie zapamietac, o co chodzi z tymi cyferkami w mierzeniu cisnienia? Choc w sumie to chyba znaczy, ze nie mam z tym problemów - inaczej bym wiedziala pewnie. Ale ja nigdy nie rozumiem, jak ktos do mnie mówi cyferkami ;} Co ja, jakis szyfrant, czy co.
UsuńCiociasamozlo - widocznie ludzie-osy niekulturalni sa i tylko o sobie mysla. Co poradzisz...
Monia - tak, Rupert wyskoczyl z akwarelowej kaluzy. I wpiernicza akwarelowe motylki.
PandeMonia, a to różnie powiadają. Jest szkoła falenicka i otwocka, jedni podają najpierw skurczowe a potem rozkurczowe a inni odwrotnie ;)
UsuńZawsze byłam zwolenniczką wersji z pierwszym wyższym, ale jakoś z rozpędu napisałam jak napisałam, a że wczoraj wartości ciśnienia chyba bez zmian, to mi sie nie chciało poprawiać.
Diable, pewnie, że dobrze, że nie musisz wiedzieć ;)
Akwarela nocnym rybom chyba nie pasuje, ale Rupertowi z motylkami jak ulał (byle nie Rupert po motylkach)
Rupert sie na razie, mozna powiedziec, zalał. Niewykluczone, ze mu sie pózniej uleje.
UsuńNa nocne ryby natomiast lać nalezy akryl, oczywiscie!
Halo! A ja czekam na poczcie i mi nogi cierpną!
Usuńohhhh..... i znów m przepraszac przychodzi... Lece okienko otworzyc!
UsuńWidzę, że pierwsze poniedziałki tygodnia stały się już świecką tradycją. Dobrze.
OdpowiedzUsuńDoceniam rysunki czarno-białe, ale wolę Twoje dzieła kolorowe. Ropuch bardzo wdzięczny. Co za odmiana nastroju po atomowych rybach podwodnych w kolorze złotym na tle czarnym.
Z wyrazami radości, żeś cała i zdrowa.
Ove
Ja tez wole kolorowe, ale jedna z moich cech przewodnich jest lenistwo. Oczywiscie nie dotyczy Ryb.
UsuńMotylek mial byc malutkim preludium do Ruperta, ale w trakcie mi sie rozrósl do 4 rysunkówi , powiem szczerze (jaka ja szczera dzisiaj) ze mi sie nie chcialo kolorowac ;}
Diable, powiedz, ile czasu trwa rysowanie łusek na rybach?
UsuńA to juz zalezy od ryby. Ale bylo pare sztuk-rekordzistek, gdzie ślęczalam i z godzine nad jednym rybim cialem. Ale o wiele dluzej zajmuje czarne tlo, to jest prawdziwe wyzwanie - przy wszsytkich tych rybich pletwach, planktonich odnózach i syrenich lokach.
UsuńCzy to znaczy, że obmalowujesz czarną farbą dookoła te wszystkie planktony i syreny? Gwiazdy też?
UsuńNo, planktony i pletwy itp. trzeba "objechac". Gwiazdy tylko te takie "z rogami". Zwykle kropki moge na czarnym namalowac grubo. Takie kropy pulchniutkie.
UsuńNie dla niecierpliwych :)
Już Hołowczyc by wiedział co z takim narowstym słupkiem zrobić!
OdpowiedzUsuńNiestety go tam nie bylo! Byl tylko Czlowiek-Osa...
UsuńWłaściwie myśl, żeby ów Pan stał przy słupku w który ktoś notorycznie wjeżdża rowerem, jest mi miłą ile razy Bardzo Zadowolony Z Siebie głosi teorię, że trzeba wyciąć wszystkie stare aleje drzew bo są przyczyną wypadków drogowych. Bucham z nozdrza siarką na samą myśl o tej teorii.
UsuńEla, jadąc na działkę, prawie na terenie Wielkopolskiego PArku Narodowego, mądzry inaczej już wdrożyli ten proceder. Nie ma połowy drzew przydrożnych. Koło mnie, niedaleko wycinka, kto to zatwierdza, ja pytam?! I czy ten ktoś karczuje sobie w ogródeczku swoje wypielęgnowane, dające cienisty chłód i okład na gorejąca skórę, iglaki i tuje? Mnie się normalnie obieraczka w ręce rwie do niecnych czynów na takich, a ręka usłużnie podtyka pod Twe nozdrza zapalniczkę.
UsuńTo sa ludzie absolutnie bez wyobrazni, i pójda do piekla. Przyczyna wypadków drogowych sa - niestety - najczesciej idioci. Moze ich tez wyciąć?
UsuńEla, usluznie doloze siarki, gdy Ci zabraknie. Ognia tez.
Diable, jesteś poniedziałkowym Aniołem!
OdpowiedzUsuńO tak, albowiem przychodze do pracy pierwsza i parze "zbiorowa" kawe! ;)
UsuńChyba zacznę Ci grać serenadę pod balkonem...
UsuńOH! :} To musze sie uczesac i suknie jaką ubrac, poczekaj! Jeszcze dlugie blond loki przydaloby sie zapuscic, ale chyba nie dam rady...
UsuńStarożytny Pieróg pozdrawia kontuzjowanego Cherlawca! Myślę, że gdyby Rupert polubił tego motylka z rysunków piętro wyżej, to miałby ze dwa razy bardziej nieobecne spojrzenie...
OdpowiedzUsuńI o wiele szybciej pelny brzuch - po takim tlustym motylku! Ale moze Rupert woli te chude, chrupiace?
UsuńPiekielny rumak Cherlawiec juz naprawion! Jesli chodzi o takie zakupy, to malzonek leci jak do pożaru - ja pewnie bym te pedaly kupila już tak za miesiac, albo dwa...
W kazdym razie pedaly za zawrotna sume 17 ojro sa teraz najdrozsza czescia Cherlawca, a wlasciwie nawet to wiecej warte niz CALY Cherlawiec chyba.
Pięęęęękne:-) Rupert bardzo przystojny, i w ogóle i azaliż":-) Humor mi poszybował w górę. Dzięks za wiosenny trynd:-)
OdpowiedzUsuńTrzymaj Pieprzu ta tendencje wzrostowa, trzymaj!
UsuńMotyl z pierwszych rysunków jest po prostu zajebisty!
OdpowiedzUsuń-konik garbusek
Spaślak Szmatoskrzydly ;)
UsuńBy podziekowal, ale dalej tnie komara, w odwloku majac zapylanie.
Bożena dzisiaj na własne oczy widziała, jak się taki słupek potrafi rozpychać. A jeszcze i się rozpycha i się w tańce wdaje. przez co pozostaje tylko sie wokół niego owinąć, aż człowiek drogę gubi zupełnie (i pojazd przy okazji). Na całe szczęście Bożenie drogi na razie nie zastąpił żaden szalony słupek.
OdpowiedzUsuńnatomiast Bożena musi powiedzieć, że wygląda ona sama dokładnie teraz jak Sir Szmatoskrzydły!
I tak ją zauroczył chłopina ... Samą sobą zas niezbyt jest zauroczona. Co innego być pokiereszowanym motylem, a co innego pokiereszowaną Bożeną.
Jak ją bezsenność nie opuści wkrótce, to biedaczka umrze z wycieńczenia. A naprawdę bardzo do tego motylka podobna, siorbie sobie herbatę i nawet ma plaster na paluszku, bo gdzieś przylutowała z taką siłą, że dziura sie zrobiła prawie na wylot (czyli zadrapanie, wiadomo, ale od papieru, to piecze ;).
Czyzby Bozena zbyt przejmowala sie remontem, tak ze az na bezsenność cierpi?
UsuńCo do papieru - o tak, jest co najmniej tak samo zlośliwy sukinkot, jak te slupki. Osobiście chyba zuzylam wiekszość pracowniczego zapasu plastra przez to. Taką karteczką ze śliskiego papieru 120 gram sobie przejechac po miękkim mięsku obok kciuka, albo na tej "pletwie" miedzy kciukiem a wskazujacym - tak, tak. Albo taki ciezki samoprzylepny mamy papier, na plastikowym podlozu, ostrym jak zyletka. Ja juz mam odruch Pawlowa - ledwo biore do rąk plik kartek, to juz mi w środku tak coś robi "auć!" i sie kurczy.
Takie oto niebezpieczenstwa czyhaja w biurze ;)
Bożena prawdopodobnie z przepracowania tak szaleje z niespaniem. Etat (półtora...) plus remont po godzinach, a jeszcze wszak ma dzieci do pamietania i troszczenia się.
UsuńPaper cut to jest najgorsza najgorszość ze wszystkiego. Gorsze jest ino otarcie kolana na chodniku.
P.S. Stefan potwierdził podejrzenia dotyczące wyglądu Bożeny w kontekście Szmatłoskrzydłego. Dobrze jest.
Zycze wiec, zeby to odobienstwo dotyczylo tez rysunku czwartego, gdzie Szmatoskrzydly tnie komara, az milo. A remont - wytrwaj, kiedys sie skonczy, naprawde!
UsuńRzuciłem okiem i pomyślałem sobie: no, w końcu ktoś zauważył, że wiosna to potrafi tak pylić, że nawet owady cholery dostają i mają alergie. Myślałem, że taki miły gest solidarności zza Odry, a tymczasem czytam i widzę, że zdrada. A tu czasem człowiek miewał zatoki w kanale usznym!
OdpowiedzUsuńTutaj tez człowiek miewal zatoki w kanale usznym (choc nie z powodu pyłków, ale pogody). A w oczach miał kolczaste kulki miotajace ogniste błyski, w zęby mu wbijali gwozdzie a w czaszke walili młotem. I potem ten własnie człowiek miał kisiel zamiast mózgu i mega-doła, na rowerze myslał o pierdołach, na przykład ze ma gruba dupe, i potem ten człowiek wjechał w słupek.
UsuńWszystko dlatego, ze sie pogoda nie mogła zdecydowac, co ma robic.
Taaak. To nie był lekki weekend.
Znany jest też człowiek, którego rodzina zabrała na piknik gdy miał lat 12. Po powrocie z tej pięknej wyprawy młody człowiek pokrył się deseniem na miarę dzieł Mondriana. Od tych wydarzeń minęło parę lat, ale główny bohater pamięta, że okres wiosna/lato i lato/jesień nie są dla niego najlepsze do biegania po krzakach.
UsuńJa tez pamietam ten pierwszy raz :) Moze 15 albo 16 lat mialam i nagle poczulam, ze umieram. Ze mi jakas obca sila glowe od srodka rozsadza, oczy sciska rozzarzonymi obcegami i kreci mną jak bączkiem. Poszlam spac i myslalam, ze to tylko taka jednorazowa przygoda byla, o ja naiwna.
UsuńA potem sie czlowiek przyzwyczaja. Najgorzej tylko, jak w taki dzien jest jakis wazny termin, spotkanie czy co. Wtedy trzeba toczyc ciezka walke!
Diable, ja doceniam, że mnie kryjesz, ale spokojnie możesz prawdę napisać, że na pierwszych 4 fotosach to nie motylek, tylko ja jestem - niech mnie zobaczom! ;)
OdpowiedzUsuńComing out od paru lat jest w koncu w modzie, no nie? ;)
UsuńMotylki marki Error mnie, no co tu dużo mówić, totalnie rozwaliły.
OdpowiedzUsuńBosssskieeeeeee!
Motylek dziekuje i przesyla caluski :*
UsuńNawet by sie uklonil, ale brzuch nie pozwala na takie sztuczki...
24 yrs old Project Manager Cale Ruddiman, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like "Rise & Fall of ECW, The" and Board sports. Took a trip to Archaeological Site of Cyrene and drives a RX. zobacz teraz
OdpowiedzUsuń