wtorek, 5 stycznia 2016

Na przekór.


Daleko, daleko - naprawdę daleko, bo aż na końcu świata, stał mały, drewniany domek z ogródkiem i owocowym sadem. Nic w nich akurat nie rosło, bo była zima, ale ilość drzew i rabatek świadczyła o tym, że o bardziej sprzyjającej porze roku jest to istny raj. Truskawki, gruszki, ptaszki, motylki, takie tam, marcheweczki. Brukiew, pszczółki. Idylla i kwiatki.


Z komina domu bezustannie wylatywała niebieska stróżka nieba, u drzwi zaczynała się droga, która prowadziła w każdy, każdziutki zakątek świata. Jeśli wystarczająco długo nią iść, oczywiście.


Na drzwiach domu była wymalowana piękna róża wiatrów, a na okiennicach czterech okien wyrzeźbiono symbole pór roku. W środku domu, na ścianie naprzeciwko drzwi, stał kaflowy piec, a obok wisiał wielki zegar z kukułką. Właśnie wskazał północ. Drzwiczki skrywające najprawdziwsze i prawdopodobnie jedyne na świecie kukułcze gniazdo jak zwykle otworzyły się - ale kukułka zamiast wyskoczyć wdzięcznie i 12 razy zakukać, wyleciała jak z procy, podkręcona solidnym kopniakiem wysuwającej się za nią nogi ubranej w bordowego kozaka marki Relaks. Ptak, koziołkując w powietrzu i gubiąc pióra przeleciał przez cały pokój, walnął w przeciwległą ścianę i osunął się po niej powoli i bezwładnie chrypiąc ostatkiem sił "khhu-ku... khhu-ku... khhu-uuurwa mać, zadziobię kiedyś skuhhfffysyna..." poczym plasnął cicho na podłogę i zamilkł.



Z drzwiczek w zegarze wyjrzała rumiana, pucołowata, ale dosyć wredna twarz o małych, złośliwych oczkach. Była też druga noga, w drugim Relaksie, a między butami a twarzą ukazał się stary, sponiewierany płaszczyk w dziecięcym rozmiarze, z nadrukiem w zajączki. Całość wieńczyła równie sponiewierana czerwona czapka z pomponem. Tak, niestety, od ładnych paru lat trzeba było ostro ciąć koszta, i każdy Nowy Rok nie mógł już dostawać nowego ubranka. Płaszczyk w zajączki i czapka zaliczały już szósty sezon, a Relaksy były na stanie od piętnastu lat. Nawet naszywka "2016" na czapce była jakaś dziwna - za starym i brudnym "201" stała nowiutka "6", lśniąca bielą co prawda, ale w całkowicie innym kroju i wielkości pisma niż reszta cyfr.


Nowy Rok wyskoczył z zegara - najpierw na piec, i dopiero z pieca na podłoge. Jeszcze był mały, musiał uważać. Obok niego powoli opadało ostatnie kukułcze piórko. Mały schował je do kieszeni. Przyda się.

Ledwo stanął na podłodze, dmuchnął, chuchnął, sapnął, mruknął, przyjął władczą postawę ciała - nogi w rozkroku, pierś wypięta, głowa uniesiona - zatarł małe rączki i mróżąc kaprawe oczka zawołał "No, to telaz ja tu ządzę! Ha ha haaa! Pokazę wam telaz, zobacycie, az wam zadki odpadną!" Po czym zarechotał złowróżbnie. Przynajmniej taki był plan, bo przemowa i rechot, ze względu na piskliwy, dziecięcy głosik i posiadanie ledwie kilku pierwszych ząbków mleczaków, wypadły jakoś mało nikczemnie - ale nie przejął się tym zbytnio, w końcu oprócz nieprzytomnej kukułki był tu sam. Przemowa była tak ogólnie, do narodu, jeszcze nieświadomego, choć przeczuwającego jakimś atawistycznym szóstym zmysłem, że szykuje się coś niedobrego.

Nowy Rok otworzył drzwi spiżarki przy oknie. Przypatrzył się wnikliwie półce z przetworami, których jak co roku Lato z Jesienią naprodukowały w ilościach dobitnie świadczących o pomieszaniu zmysłów i głębokiej neurozie połączonej z melancholią, i wyciągnął jeden słoik po dżemie, z ciemnoczerwoną zawartością. Była na nim wprawdzie nalepka z napisem "Wiśnie 2012", ale to był kamuflarz, bordowe ścianki słoika były pomalowane od wewnątrz farbą. Gdy Nowy Rok go otworzył, zamiast upojnego zapachu wiśni przesyconych słońcem, ze słoika skrzypiąc i trzeszcząc wyleciał Mróz, i uciekł ze świstem przez otwarte okno. Momentalnie zrobiło się o 10 stopni zimniej. Mały zachichotał żmijowato. "Głupia Wiosna, naiwniara! Myślała, ze psechytsy mnie jakąś głupią nalepką i falbką?! Ha haaa! Niedocekanie!!!"

Potem zszedł do piwnicy i używając dutki kukułczego pióra jako wytrychu, otworzył kłódki przy łańcuchach północnych wichrów, do których w pocie czoła i po wielu nieudanych próbach Wiosna przykuła je w tamtym roku. Potem przez kilka tygodni musiała pić ziółka na uspokojenie, brać witaminy i walczyć ze stanami lękowymi. Uwolnione wichry, pełne wściekłej, niewyżytej energii, błyskawicznie rzuciły się w świat, szarpiąc ostrymi kłami gałęzie drzew i polując na uszy przechodniów.

Następnie Nowy Rok wszedł po drabinie na stryszek i z parszywym, jaszczurczym uśmieszkiem otworzył wielką zamrażarkę stojącą w kącie, wyciągnął i rozpruł kilka worków ze śniegiem i wysypał ich zawartość przez okno.

"To tak na pocątek" mruknął zadowolony "Lestę załatwią mlóz i północne wichly. Noooo, ale będzie jatka nolmalnie!" zachichotał szatańsko "Złamania, zwichnięcia, upadki kością ogonową na twaldy lód, sklobanie syb w autach, stłucone łokcie i kolana, przemalznięte nosy i sople z gili, dlętwiejące palce, psemęcony pelsonel oddziałów chilulgicnych, kolki na dlogach, chaos, taaaaak!!! Dezolganizacja, buldel na kółkach!"

Nowy Rok rozkręcał się coraz bardziej, podskakując i co rusz przydeptując poły płaszczyka. Zajączki na samym dole były już kompletnie zapaćkane. "Meksyk i lozgaldias, pandemonium i zamęt!!! Buahahaaaa! Jestem panem chaosu, synem analchii..." Tu przerwał na chwilę, zaskoczony nieporządanym efektem wady wymowy. "Cholela, to nie zabzmiało dobze, co by tu.... o, mam. Jestem panem chaosu, demonem obłędu, uchylę wlota piekieł! Zapuscę swój sielp i zniwa dokonam, oddajcie pokłon bestii! Biada, biada, biadaaaa!" Pucołowate poliki Nowego Roku byly już z emocji i mrozu czerwone jak najprawdziwszy ogień piekielny, czapka opadła mu na oczy, ale mały dopiero się rozkręcał. Teraz nastał czas na detale, na te małe smaczki, które każdy Nowy Rok lubił najbardziej. Dmuchnąć zimnym oddechem na kałuże na chodniku i przysypać je dla niepoznaki cienką warstewką śniegu. Pod nieco grubszą, ale luźną i nieuklepaną warstwą ukryć wysokie krawężniki, foliowe woreczki i świeże psie kupy. Zamrozić zamki w drzwiach samochodów. Zepsuć latarnie przy bardziej oblodzonych chodnikach. Przyspawać mroźną wilgocią rozsuwane drzwi w sklepach, wrony na gałęziach i metrowe gile do nosów dzieciaków. Oj tak, będzie jatka "nolmalnie". Aż go rączki świerzbiły.

 
....................


Gdzieś na całkiem innym końcu świata, po 11 dniach wolnych spędzonych ciepło, miło i bezmroźnie, Diabeł o 5 rano z nie do końca otwartymi oczami zwlekł się z łóżka. Trzeba znów kopsnąć odwłok na zakład. Podszedł do okna, a do wlokącego się smętnie po podłodze ogona przyczepiały się kłaczki kurzu. Odsłonił rolety. I MOMENTALNIE CAŁKIEM SIĘ ROZBUDZIŁ, a na jego obliczu odmalował się wyraz krańcowego wstrętu i graniczącego z obłędem przerażenia... Na zewnątrz północny wicher z zajadłością wściekłego jamnika miotał się w krzorach, szarpiąc je na strzępy i bryzgając dookoła chmurami śniegu. Mróz siedział wygodnie rozparty na ławce, wcinał kompot z mirabelek zwędzony widać w locie ze spiżarki i wyglądało, że wcalnie nie ma zamiaru się szybko z tej ławeczki ruszyć. Diabeł westchnął ponuro i naciągnął na racice najpierw ciepłe podkolanówki w kolorowe paski, a potem grube kozaki na futrze.

I co styczeń, to tak samo. Musi ten Nowy Rok tak zawsze kopać w tyłki?

 
....................


Ale nie dajmy się, no nie. Niejeden rok w końcu się już przeżyło, a im rok starszy, tym bardziej rozumu nabiera, więc za parę miesięcy powinno być już lepiej - jak mu coś nie odbije oczywiście. Niech się Wam zatem szczęści, kochane króliczki, a nie zapomnijcie o witaminkach w ten zimowy czas, wiecie, warzywa korzeniowe, kapustka.
 
 
 
 
Troll śnieżny i królicek.
 
 
 
Kradziej.
 
 
 
Na przekór temu małemu bazyliszkowi w płaszczyku w zajączki, życzę wam wszystkiego dobrego!


Diabeł przemarznięty.
(wczoraj w biurze 15 stopni...)

52 komentarze:

  1. Oj Diable, żeby tylko szefostwo nie doliczyło Wam tej kriokomory jako dodatku socjalnego ;)
    Wszystkiego Naj w Nowym Roku! I niech Ci się pasiaste kolanówki seksownie na racicach układają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, no rzeczywiscie - jeszcze teraz przeciez nawet tluszcz ze "stref problematycznych" usuwa sie metoda kriolipolizy! To nawet mozna to biuro jako gabinet kosmetyczny albo salon pieknosci traktowac. A tam, pani, drogo biora za godzine!
      Za zyczenia dziekuje pieknie :) Podkolanówki mi czesto "splywaja" do samych kostek, wiec mam nadzieje, ze po Twojej wypowiedzi zrobilo im sie chociaz troche glupio i sie poprawia.

      Usuń
    2. Powiedz tym podkolanówkom, że one nie są od spływania, i że od kolanówek się czego innego oczekuje! No!
      I dlaczemu Kradziej musiał ukraść małchewkę? Kradziejowi witaminki nie przysługują zimową porą?

      Usuń
    3. Podkradl sie i wzial bez pytania, po czym sie ulotnil - jak to kradziej. Jakby zapytal, to pewnie by dostal!

      Usuń
  2. I wszystko przez tego małego skulwysynka?!
    Wiedziałam, że ktoś wyjątkowo wredny za tym stoi.

    PS. Początek opowieści przywołał mi w pamięci mrokach pierwsze minuty magicznego filmu "Miasto zaginionych dzieci". Też najpierw bajka a potem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze wszystko przez niego! Zawsze do konca grudnia jest jako-tako, a potem BACH!!! Snieg, mróz, apokalipsa. Moze kiedys w koncu ta kukulka nie da sie tak zaskoczyc i zloi skóre Nowemu, to bedzie lepiej. Moze.

      Usuń
  3. I znowu PESEL gorzej wygląda... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, Kalina, tyś jak wino, Dziewczyno!

      Usuń
    2. jak pandeMonia rym zasunie styczniowy, to od razu się lżej na karku robi... :-)

      Usuń
    3. Kalina, ja tam nigdy nie czulam pociagu do liczb. Niby sa wszedzie obok, ale ja ich kompletnie nie rozumiem.

      Usuń
  4. Pandemonium?! Ktoś mię wzywał? Ledwom usłyszała zza tych wichrów. Nie, żeby wyło u mnie, nie. PandeMonia siedzi roznegliżowana przy kominku i pociąga herbatkę z cytrynką. Aaaa, chwil, chwila, znowu dzwonek! Co się napali w kominku, to przybiega sąsiadka, że umiera od naszego dymu, który wchodzi jej wszelkimi szczelinami do domu. Co chwila muszę wybiegać na dwór i zadzierać blond lok w górę. Hmmm... Biała strużka dymu z drewna liściastego nawija się na kłębek gdzieś hen wysoko ponad dachem. I migają mi jakieś zajączki i uśmiech z ubytkiem... Czyżby?... Witaj Nowy Roczku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytłumacz pandemonia sąsiadce, że prawdopodobnie ma odwrotny cug w kominie, wywołany niedoborem nadciśnienia w komorze dyfuzyjnej pieca i to skutkuje zasysaniem dóbr i niedóbr wszelkich. I o ile odnośnie do dymu Ty nie wnosisz większych zażaleń, mimo iż jest to Twój dym, to odnośnie do innych bogactw naturalnych dryfujących swobodnie w powietrzu, może sąsiadkę spotkać przykrość ze strony urzędu skarbowego, gdyż wszelkie dobra zassane należy wykazywać w picie (albo w piciu...). Możesz się nawet powołać na stosowną ustawę. Albo ustawkę.

      Usuń
    2. JESLI jest to sasiadka, której da sie cos wytlumaczyc oczywiscie ;)

      Usuń
    3. Nie. Podejrzewam,że ona jest szaloooona.

      Usuń
    4. A może powinnam najpierw zapytać: a co Ty pandeMonia palisz, że sąsiadka szaloooona?

      Usuń
    5. No właśnie wyłącznie drewno, nawet podpałki nie używam, bo chemiczna. Zasypuje nas listami, nachodzi nas, straszy, że nam komin zatka. Że ona się dusi, że serce, że płuca. Że ją trujemy,że szmatami i śmieciami palimy. Ja - która w domu używa eko-vege-chemii! Która wyrywa chwasty manualnie i dokarmia ptactwo lądowe. Nosz mam kominek, nawet dwa i czasem odważę się go użyć! Niech mam coś z tego życia, nie?

      Usuń
    6. W ramach podniesienia temperatury dyskusji powiem, że na sąsiada napuściła straż pożarną na sygnale, bowiem mu z komina szło :)

      Usuń
    7. No to niedopuszczalne jest przeciez. Zeby jeszcze uszami dymil, dyskretnie, na wewnetrznym patio, no, to jeszcze mozna darowac - ale kominem? Tak prosto w przestrzen miedzysasiedzka? Co on sobie mysli, ze gdzie on jest, w lesie?!

      Usuń
    8. Dzicz i chołota! Zimą domy ogrzewać?! ;-)

      Usuń
    9. No, oburzajace! Gdzie postawa pro-eko?? Gdzie troska o srodowisko??!!

      Usuń
  5. E tam, ja wcale w ten Nowy Rok nie wierzę. Oglądałam się dzisiaj w lustrze - siwej brody nadal brak,a niby o rok się postarzałam. Problem leży w tym, że mi się wszystkie ciuchy zestarzały przez jedną noc, a ja tak nie lubię zakupów! I teraz będę chodzić taka niemodna, taka zeszłoroczna i antytrendy. Pech. Mnie mróz lata koło nosa, bo ja mam urlop i niech się dzieje co chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Pieprzu, to wstajesz pomalu na raciszki z tej ponurej kaluzy, co sie w niej taplalas? ;)
      Brody mi tez dalej brak - na szczescie - ale jak zwykle w ciagu jednej nocy zrobilo sie upiornie zimno, snieznie i wietrznie (to znaczy bardziej niz zwykle wietrznie, bo tu caly czas wieje). No. KTOS za tym stoi raczej!
      Zakupów tez nie lubie, wiec Cie rozumiem. Zwlaszcza teraz, jak w przymierzalniach trzeba sciagnac z siebie to wszystko, co sie ma na sobie zalozone metoda na cebulke (ja jestem wyjatkowo wielowarstwowa cebula). Mi sie wlasnie rozlatuja jedyne spodnie, a to dopiero jest koszmar, bo na mnie pasuje jedna para na jakies 3 miliony przymierzonych. Juz sie boje.

      Usuń
    2. Jeżu Brodaty, to Bożena niesamotna w tej odzieżowej rozpaczy? Jedyne NADAJĄCE SIĘ spodnie dokonały żywota pękając na ... końcówce pleców dokładnie w poniedziałek. A Bożena też taka wymiarowa, że musi na łydki, zad i talię kupować trzy różne rozmiary i potem zszywać razem.

      Usuń
    3. Lącze sie w bólu nad poniedzialkową katastrofą... Tak!!! Bozeno, mam dokladnie tak samo! Jak pasuje w nogach, to u góry se moge arbuza dolozyc. A jak pasuje na górze, to nogi wchodza tylko do kostek... Szczególy tutaj:
      http://diabel-w-buraczkach.blogspot.de/2014/10/uwaga-bedzie-o-dupie.html
      To nie jest latwe, kupic spodnie. To koszmar jest! Powinni nam do tego doplacac.

      Usuń
    4. O to to, co u Ciebie dokładnie. Jeszcze są ewentualnie takie modele z brytyjskich marek, które pasują na zadzie, na udzie i w talii, ale kończą się przed kostką (koniecznie nogawka rozszerzana) i wonczas się ma kopytka, jak nie przymierzając, hipopotam.

      Usuń
    5. Ha! A Niemcy - konkretnie starsze Niemki - takie wlasnie lubia. Ten styl "mam wode w piwnicy". Wlasnie z taka przykrótka, szersza nogawka. Nie wiem, o co w tym chodzi :/

      Usuń
    6. Bożena też nie wie, ale bardzo dziękuje za wzbogacenie Bożenowego słownika o fantastyczną nomenklaturę stylową :D

      Usuń
  6. Diable - czy raczej Pani Diabeł, bo się jeszcze nie znamy - bardzoś pięknie to napisała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje pieknie, tmnie ten Nowy gruchnal w czache, ze sie chyba w niej cos ruszylo, obluzowalo i wylecialo na klawiature :)
      O raju, w zyciu nikt do mnie nie powiedzial "Pani Diabel" i czuje sie ten tego, oficjalnie, zaszczytnie i uroczyscie! Ale skoro teraz juz sie przywitalysmy, to jednak proponuje bez "Pani" ;)

      Usuń
    2. mówisz i masz :)

      (ile razy czytam, tyle razy widzę najpierw kozaki marki Rolex:))

      Usuń
    3. Oho, to na bogato! :D

      Usuń
    4. Oj, to może dlatego, że one taki złoty napis miały...?

      Usuń
    5. No! A dzisiaj to i cena jest jak za luksusowa marke, one i po 4 stówy chodza!

      Usuń
  7. Diable, nie to, że nie cenię Twoich rysunków, ale Ty się jednak marnujesz pisząc tak mało. Czytałem ze smakiem. Opisy jak śmiałe machnięcia pędzlem. Widać, słychać i czuć, jak się czyta. No i rozumiem Cię doskonale, gdyż u mnie było tak samo - nie dość, że mróz to jeszcze wiało jak w kieleckiem.
    Ech, jakaż musiała być mina Diabła, tradycyjnie przecież wroga, przy tym mrozie :)
    Szczęśliwego w zajączkach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Ci bardzo, i Tobie tez Najlepszego!
      Z natchnieniem nie pogadasz - albo jest, albo go nie ma. Choc podobno rodzi sie z cierpienia - czego przypadek powyzszy jest doskonalym potwierdzeniem, bo masz racje, mine mialam BARDZO nietęgą, a mysli niezmiernie ponure... A potem jeszcze caly poniedzialek przy 15 stopniach w biurze...

      Usuń
  8. Tytuł dla obrazu: Zima w Moskwie. Tu w sklepach na marchew można liczyć, a siedzący pod sklepem samce wyglądają jak troll.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))
      Ale takich trolli to i tutaj nie brakuje. Z tym ze nasi nie maja futra, a ci z Moskwy pewnie maja (to znaczy plaszczyk futrzasy, i czape, nie ze porosnieci. Chociaz w sumie, kto ich tam wie...)
      Nasi to otyli, lekko ztepieni umyslowo i uwstecznieni ruchowo potomkowie Wikingów. Wlasciwie tylko wzrost i mocna budowa ciala im zostaly. Niektórzy z tej otylosci to nawet jezdza na takich specjalnych skuterkach na 3 kólkach. A Thor patrzy, i tylko dlatego nie rzuca mlotem, ze rece mu z rozpaczy bezslinie opadaja...

      Usuń
  9. Bardzo smaczna historyjka, chociaż odrobinę zgagą się Bożenie odbija, bo ten mały skulwysynek trochę sobie poszalał z imprezą u Bożeny na kwadracie. I to tak od pierwszego od razu. A nijak nie można wcelować, żeby mu w ten sad w królikach przysadzić, ażby relaksy pospadały ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo on ledwo wyskoczy z tego gniazda kukulczego w zegarze, to od razu sie czuje jak u siebie. I sie rzadzi i robi co chce! Pewnie wam cos do szklanek dosypal ;)

      Usuń
    2. czystej laktozy pewnie, bo akurat uczulenie stwierdzone ;)

      Usuń
    3. w sensie nietolerancji? tej laktozy? to witam w klubie. Fruktoza tez?

      Usuń
    4. No kurde, przecież!
      Bożena do końca nie jest pewna, czy to rzeczywiście jest nietolerancja taka no, organiczna, czy uczulenie raczej na przeróbki chemiczne, obróbki, polepszacze, glutaminiany i witaminy E wszelakie.
      Natomiast testów na przykład na krowim wymieniu nie ma za bardzo jak przeprowadzić, to tylko sobie duma.

      Usuń
    5. Koniecznie w takim razie musisz wejsc w posiadanie rodziny na wsi. Takiej prawdziwej, z krowa!

      Usuń
  10. Aż mnie dreszczem przeszło, bo i mą okolicę nawiedził dziś w nocy pan i władca Relaxów. Człowiek się rano budzi, a ten za oknem szaleje i bezczelnie śnieżycą po drzwi. Ale się chyba jeszcze ze starym szarpie, bo coś teraz za oknem jakby deszcz... Albo przysnęło na chwilę dzieciątko zmęczone.
    Uwielbiam Diable Twą Twórczość wszelaką! Pisz, maluj, rób co chcesz, bo wszystko co tworzysz z najwyższej półki jest.
    Najlepsze życzenia na okoliczność tego małego, szczerbatego drania zostawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaszczyconam, Apaczowo, takim komplementem :}
      To co, moze torcik w ksztalcie bordowego Relaksa? Tak mu sie napewno spodoba, ze stopi mu sie to jego zamrozone serduszko...
      Tobie tez szczesliwego "zajeczaka"!

      Usuń
    2. Torcik w kształcie Relaxa??? Toż to ja bym się musiała najpierw porządnie zrelaksować, żeby podołać...
      A i tak gwarancji nie ma, że podziała. Serce z lodu nie tak łatwo skruszyć kawałkiem cukru.

      Usuń
    3. żeby podołać? kobieto, raczysz zartowac? Ty wszystko umiesz ulepic z tego cukru czy tam marcepanu. Nawet prom kosmiczny ze wszelkimi detalami by mnie nie zdziwil!

      Usuń
  11. Jejaaa, Diable, cudowny opis! Zawsze czytam Twoje posty z zaciekawieniem, ale teraz? Ten post jest wręcz keksem słownym, w którym mentalnie ciamkam każde słówko jak bakalię!!!! No, jakoś mi się to w miarę udało wyrazić, ufff....
    Co do ciuchów na ten rok, to nabyłam droga kupna na allegro futerko z niebieskich poliestrów. Jest cudne, niebieskie i optymistyczne. I poprawia mi humor. Prawie, jak relaksy ewentualne. Szczęśliwego Nowego!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje serdecznie!!! :}
      To tak jak pisalam Ove - natchnienie rodzi sie z cierpienia, a ja sniegu i zimy nie cierpie kazda komórka ciala!!!!
      Blekitne futro - bilo, jestes kobieta odwazna! Zazdroszcze! Jam lekliwym szarakiem jest. (mocno czerwony plaszcz to najwieksza ubraniowa ekstrawagancja). Marze, ogladam rózne "podkreslajace osobowosc" i oryginalne rzeczy - i wymiekam. I mi szkoda. I tak w kólko :)
      Lec wysoko w tych blekitach w 2016!

      Usuń
    2. Diable, ja też nie cierpię zimy...A z ciuchami to mam tak, że- im na dworze bardziej szaro, tym ja bardziej- na kolorowo! W zimie maluję paznokcie u nóg na najbardziej rażące kolorki (ja wiem, że tam są, w kozakach i to mnie rozbawia). Jak aura kwitnąco- słoneczna- to nie czuję się zobowiązana do uzupełniania luki kolorystycznej ;)
      Ośmiel się ubraniowo, Diable.To działa.

      Usuń
    3. O, na pewno dziala! W tym czerwonym plaszczu tez mi dobrze. (w sesie nie ze dobrze wygladam, tylko ze sie dobrze czuje ;)

      Usuń

Dawaj.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...