Ostatnio było tak: Borsuk siedzi w "dużym" pokoju (to jest naprawdę najpiękniejszy eufemizm budownictwa mieszkaniowego) i tv ogląda, ja stoję w kuchni i coś tam dziergam na obiad, strugam w kartoflu pejzaż z jeleniem na rykowisku zapewne, rzeźbię harmonijki z ogórków co wygrywają Bolero, jak się na nie dmuchnie, bo wszak kultura u nas nie tylko od święta a ja jestem wzorowym diabłem domowym. Na deser jabłka, ułożone jak nakazał Cezanne.
(i zaraz do piekła mnie na asap wezwą za te wszystkie kłamstwa, na dywanik do szefa Lucjana)
No więc strugam tego jelenia, mozolnie cyzelując uniesione w emocjach lewe przednie kopytko (rogi też bardzo trudno) i nagle słyszę "Chodź zobaczysz coś!" z pokoju. No to idę, czemu mam nie iść, skoro Borsuk mi chce coś pokazać. Odkładam dłutka i partyturę i idę, mała, pulchna, ufna istotka. Idę.
Wchodzę do pokoju A TAM!!!
Kalina, jak tu jestes, to teraz nie czytaj lepiej.
TAKI pająk!!! Jak talerz śniadaniowy, z grubymi nogami zakończonymi szpiczastymi szponami (te przednie takie wyjątkowo długie, chwytne i ruchliwe w stawach), umaszczeniem perfidnie naśladujący korę drzewa.
W telwizorze on był oczywiście, ale i tak aż mnie wykrzywiło i klątwy szkaradne z najbardziej mrocznych czasów Wielkiego Przedwiecznego jęły cisnąć się mnie na usta. Bo zaprawdę stopniem ohydztwa był ten egzemplarz opisywalny tylko słowami Lovecrafta, tymi jego sformułowaniami typu "bluźniercza forma życia wymykająca się ludzkiej wyobraźni" czy "obrzydlistwo, które wypełzło z samego dna gniazda pradawnego zła" i inne takie. Powiększone na cały ekran telewizora. A obok, prawie że ryjąc nosem w futerku na pleckach tego mieszkańca DALEKICH na szczęście lasów - zachwycony pan, opowiadający jak straszliwie jadowity jest ten tu oto przedstawiciel rodziny Satano infernale.
Tacy ludzie chyba mają coś poważnie nie tak z berecikiem, naprawdę. Nie to, że się fascynują, bo to rozumiem, ale że podchodzą tak blisko do czegoś, co jednym ciosem ząbka może ich zabić, i to całkiem na śmierć.
Dobra, Kalina, już możesz.
No taki ten Borsuk dobry, że zapragnął podzielić się że mną tym widokiem.
Reszta dorzeźbionego potem rykowiska przybrała jednak wygląd dosyć niepokojący i złowieszczy, jelonek łypał złym okiem, a ogórki zamiast w lekkostrawne Bolero, poszły bardziej tak jakby w ciężkiego Wagnera, i harmonijnie skomponowany posiłek szlag trafił.
...............................
A wczoraj to mieliśmy takie dziwne zjawisko atmosferyczne tutaj, jeżeli dobrze pamiętam to nazywa się to słońce. Kojarzycie? Taka duża, świecąca, ciepła kulka na niebie. Bardzo to było ładne, świat stał się nagle przyjemnie kolorowy, niebo niebieskie, w duszy lekko i miło się zrobiło, poszliśmy nawet na lody i szejki do wegańskiej ciastkarnio-lodziarni, gdzie wszystko smakuje jak w raju, szczególnie jak ktoś, tak jak ja, nie lubi smaku śmietany. W związku z czym wypiłam szejka czekoladowego a potem pożarłam ciasto, którego spód (gruby spód!) był zrobiony z pokruszonych wafli w czekoladzie, a na wierzchu były owoce takie leśne i jakiś tam nieśmietanowy krem. Normalnie ekstaza była to najprawdziwsza.
No i wszystko pięknie, tylko że kontrast między tym dniem słonecznym a całą reszta dni zimnych, szarych, deszczowych i wietrznych był tak duży, że fizycznie trochę padłam na ryj. Było niby tylko 20 stopni, ale czułam się jakbm wędrowała przez Saharę w samo południe. Odzwyczaiłam się po prostu. Szok termiczny.
Ale dzisiaj znowu chłód i słota, i sromota, więc już "normalnie" jest.
...............................
A skoro dziś taka notka rodzinna, to patrzcie, o taka rodzinka zodiakalna pojechała do kraju, którego symbolem jest zwierzątko, przebrane na jednym ze zdjęć za ołówek.
(Ojciec rodzinie spytał ponoć "A co to jest?". Nie rozpoznał. Z czego wynika, że portrecista ze mnie marny ;)
Borsuk to chyba spokrewniony z moim Wspanialym:) ten tez tak siedzi cos oglada i nagle "chodz zobacz" a ja durnota egipska przerwywam w polowie co robie i lece zobaczyc.
OdpowiedzUsuńJak ja czasem wolam "chodz zobacz" to slysze "ale czy naprawde musze?" albo jest cisza grobowa bo nie slyszal. A tak naprawde to ja jestem ta przyglucha:)))
No dobra, inna inszosc, ze ja lezac w lozku potrafie wolac "chodz bo potrzebuje pomocy" wtedy przychodzi bez mrumrania a ja prosze "czy mozesz mi wlaczyc wiatrak, bo mi goraco". Tak, tak ten wiatrak na suficie tuz nad lozkiem :P
A i dobrze, niech przychodzi i wlacza - pokuta za wolanie zony do pajaka sie nalezy!
UsuńOn jest dobry w takich zadaniach. Lata temu przekladal mi kartki w ksiazce ktora ja czytalam:)) Ten chlop nie ma jednego nerwa, albo moze i ma i niech mnie niebiosa maja w opiece jak sie ten nerw ujawni:)))
UsuńTaki Wspaniały to prawdziwy wspaniały :)
UsuńGallus
Gallus. Przyznam ze nie nadążam: skad ta słodkosc ostatnio? Te miłe słowa? Resocjalizacje przechodzisz, czy po prostu zwykłeś ubliżać tylko tym, którzy się tym przejmują? A jak widzisz ze splywa to po kims jak woda po kaczce, to sie stajesz miły?
UsuńSlonce? Czyli u was teraz z rozdzielnika, bo u nas bylo w sobote.
OdpowiedzUsuńTo jest naprawde jak równo dzielone z metra ostatnio - jeden dzien slonca na tydzien, pieknie od samiusienskiego ranka do wieczora, a potem znowu doopa, jak gdyby nigdy nic...
UsuńTo macie hossę. U nas jest jeden dzień słońca co pół roku.
UsuńJak wychodzę z domu to łapię się na wygrażaniu pięścią w stronę nieokreśloną, bo niby gdzie ta pogoda jest.
Ostanio, Kapeluszniku - "ostatnio" to slowo-klucz, bo oznacza moze ostatni miesiac, czyli trzeci albo czwarty tydzien... Wczesniej tez nie bylo nam dane.
UsuńNo ale w sumie moge powiedziec, ze jest zmiana na dobre! Tylko czy na dlugo?
Dzisiaj znowu grzeje! (O rany, jak latwo sie przywyczaic!)
UsuńMożecie nam też trochę popuścić? Bo ziąb i mrok.Noc poznajemy po pełni.
Usuń=> Kaczko! Toz to istna rozpusta tam u was!
Usuń=> ekolandia, to przynajmniej w nocy te chmury sie rozstepuja, ze ksiezyc widzicie! Zawsze to cos!
Po ostatnim łikendzie dałam jeszcze pogodzie czas do 15 maja. A co potem? Nie wiem.
Usuńpotem zostaje modlitwa do Swiecacego Jezuska, co by nie zwariowac...
UsuńKtoś pisał o Jezuskach na elewacji, może jakaś pielgrzymka? Tylko czy ta elewacja już działa?
UsuńZ tego co wiem, (niestety?) jeszcze nie ;)
UsuńTo przyjdzie usiąść w kątku i szlochać.
UsuńA nasze lzy znikna w kroplach deszczu...
UsuńNie, to deszcz utonie w naszych łzach.
Usuńkurde, bedzie jeszcze bardziej mokro tylko... moze chuchac zaczniemy?
UsuńChuchać powiadasz. Jak sobie to wyobrażę to mi weselej.
Usuńchu-chu-cha, chu-chu-ha, jaka wiosna zla...
UsuńJak napisał wieszcz Przybora "taką wiosnę to unieważniamy my" "w sercach naszych bowiem inny mamy maj pełen słońca, jarzyn, bzów i tanich jaj"
UsuńJezuskowa elewacja jeszcze nie działa, ale biorę pod uwagę Wasze głosy i wpisuję je na stronę "za" ;D
UsuńZeroerha, tylko zeby miala dobre polaczenie z "góra", wiesz. Bo inaczej klapa...
UsuńNie tak dawno zszedł był z tego świata świniak Lucjan, pomiot diabelski i mój osobisty przyjaciel. Kiedy wspomniałaś, że możesz zostać wezwana na dywanik do piekła, wyobraziłam sobie, że właśnie tam można teraz spotkać mojego Lucjana. To by do niego bardzo pasowało. Będziesz zdawać raport przed szatańską świnką morską :)
OdpowiedzUsuńLucyfer jest morskom swiniom! - HOW COOL IS THAT!!!!!! :D
UsuńTo lece na ten dywanik, przekazac pozdrowienia?
Faktycznie, ciężko tę teorię będzie czymkolwiek przeskoczyć :D
UsuńCzarna Bóg Kobieta się chowa ;)
Nie, nie ma szans, swiniak zdruzgotal wszelka konkurencje.
UsuńOgórki mam patriotyczne wielce i tylko Szopę wchodzi w grę!
OdpowiedzUsuńNo i dobra, mam berecik zryty i wyhaftowany obrzydlistwem, bo pająki mi nie wadzą:p
Ze nie wadza, to ok. Ale podeszlabys do smiertelnie jadowitej gadziny tak blisko, zeby nosem czesac jej futerko, w srodku dzungli - czyli z dala od cywilizacji / szpitala? TO jest zryty berecik, tak twierdze i nic mnie nie przekona!
UsuńOgórki patriotyczne powiadasz - to moze poeksperymentuj z harmonijkami z rzodkiewki, to beda i kolorki odpowiednie ;)
Poszłabym..majac dół depresyjny 😜
UsuńJuz widze te reportaze w gazetach: "Najbardziej wytrwala samobójczyni na swiecie! Jechala przez pól swiata, przedzierala sie przez amazonskie ostepy, walczyla z malaria, biegunka, aligatorami i dzikimi pumami - wszystko to po to, zeby po dwuletnich poszukiwaniach znalezc pajaka-morderce i dac sie ukasic."
UsuńMedal posmiertny - murowany (pomnik moze tez ;)
i elegancka urna w kształcie pająka!
Usuńa propos: amalgamaty muszę usunąć przed spaleniem, bo toksyczne dla środowiska:)
allo, allo- ma tu ktoś amalgamaty w jamie ustnej????
Jeden mam, jeszcze z liceum :-)
UsuńJa też mam, i co ciekawe, wcale nie najstarsze. Pandentysta mi włożył, bo w mej paszczęce plastik się kruszy. Tak powiedział.
UsuńAle czy te amalgamaty z przeszłości to jest to samo, co aktualne, to już pojęcia nie mam. A drążyć pewnych tematów nie za bardzo mam ochotę.
Ja tez nie, póki sie trzyma, niech se siedzi.
UsuńJa mam dwa, też licealne. Bosz, ile to już lat. Nie wyjmuję będzie łatwiej rozpoznać po zejściu. A jak zapiszę swoje ciało dla celów naukowych to studenci będą oglądać moje zęby jak wykopalisko egipskie.
UsuńI wylądujesz w muzealnej gablotce ;)
UsuńNie w gablotce! Chyba, że w częściach.
UsuńOddam się na cele szkoleniowe dla studentów medycyny.
Pająk i owszem ale daleko ode mnie - ale w to zimno się pochowały.
OdpowiedzUsuńU mnie w lazience wylaza - moze z glodu? Muchy im wymarly?
UsuńU mnie wkroczył taki jeden okazaly pajak w ten weekend. Tupiąc zgłaszał TV. no trochę przesadzam.
OdpowiedzUsuńW obawie, ze pudelko po zapalkach bedzie za małe przykrylsmy go kartonem po butach. Zmieścił sie. Mąż musiał stawic mu czoła. Corka bala sie, ze go uszkodzimy... Teraz tylko czekac stukania do drzwi jak jeszcze troche podrosnie.
myslisz ze bedzie pukal? czy od razu drzwi wywali?
UsuńAni jedno ani drugie mnie nie zdziwi. ;-)
UsuńPodziwiam twoja kreatywność. Teraz również w kuchni.
Co, harmonijki akurat strugasz? Czy pejzaze?
UsuńNie moge sie zdecydowac wlasnie. I to jest najgorsze;-)
UsuńWiem, dzis zrobie ze spaghetti pieciolinie i polecę groszkiem i natką w cos lekkiego. Bedzie i dietetycznie i nikt sie nie poparzy.
To moze Wiosne z "Czterech pór roku"? Zeby w koncu wywolac wilka z lasu?
UsuńA, i oczywiście maz wyprowadzil pajakusa z usmiechem na ustach.
OdpowiedzUsuńNic mu ten usmiech nie pomoze, jak Herr Pajonk was odwiedzi znowu (jak podrosnie wlasnie) to i tak bedzie mial przechlapane za ta eksmisje.
UsuńBedzie mu musiał piwo pozostawić. I wytłumaczyć, ze kobiety histeryczki..
UsuńI pewnie siersci na kanapie sporo zostawi.
UsuńSkoro mowa o histeryczkach:) Kiedys wybieglam z wrzaskiem okrutnym z lazienki i juz mi niewiele brakowalo, zeby zawisnac na zyrandolu (ze strachu) bo zobaczylam COS na podlodze lazienki. COS oczywiscie natychmiast skojarzylo mi sie z pajakiem lub insza gadzina z wieloma odnozami. Wspanialy uzbrojony w... nie, nie tasak kuchenny, ale anielska cierpliwosc wszedl do lazienki. I po chwili wypelzl ledwie trzymajac sie na nogach ze smiechu, bo na podlodze lezala zwinieta w niezdarny klebek nitka z jego granatowego szlafroka frotte.
UsuńMowilam, zem slepa bez okularow?
Ale Wspanialy to zboczek jest, bo on kazde takie paskudztwo bierze do reki, sadza sobie na dloni lub przedramieniu i obserwuje... no psychol jak nic:))) Ale oczywiscie robi to jak ja jestem w bezpiecznej odleglosci, bo jak jestem blisko to wlaczam syrene alarmowa:))
To jest tak zwany syndrom pomidorowego ogonka :D
UsuńTez mam, szczególne silne nawroty po jakims bliskim spotkaniu wlasnie sie zdarzaja.
(na reke sobie sadzac! ojesssu...)
zdaje się, że matkę Jadwig Zenek okurwieniec do wyjazdu zmusił więc ten no jakby mam dług u pajonka, wdzięczności...ale żeby tak w zbliżeniu i przybliżeniu zaraz oglądac, to przesada.
OdpowiedzUsuńi to WIELKA przesada.
UsuńBo oni tak mają! Co prawda mam szczęście i małżonek woła mnie "tylko" na "ojej musisz zobaczyć jakie piękne działko" albo "szczególnie wdzięczny w ruchach ciężki opancerzony wóz jakiśtam", ale wziąwszy pod uwagę, że ja na rzeczy, które się jednoznacznie z wojną kojarzą reaguję też odruchem wymiotnym...
OdpowiedzUsuńNa obronę małżonka muszę dopowiedzieć, że sam o sobie mówi "pacyfista militarysta", czyli lubi np. ichnią odzież, bo sie przez lata nie zedrze, albo niektóre gadżety, bo są rzadko zawodne... ale te jego tłumaczenia nie zawsze mnie przekonują. Zwłaszcza, gdy chce w ogródku postawić np. czołg. Do spania, dla gości.
Oh borze sosnowy, Zeroerha, Borsuk tez zna nazwy kazdego karabinu, samolotu, helikoptera i innych pojazdów wojskowych, jakie sie pojawia w jakimkolwiek filmie (oprócz sf oczywiscie ;)
UsuńNie wiem skad i po co komu taka wiedza - no ale jak lubia, no to co zrobisz. A spodnie to tez tylko wojskowe, i dlugie i krótkie.
Ale czolg dla gosci to jest zaprawde pomysl, hmmm... powiedzmy: wielce oryginalny :))) No i czy goscie by chcieli?
Ja bym chciala ten czolg, bo ja ciekawa jestem nowosci wszelakich wiec dlaczego nie?
UsuńA mnie jakos te wszystkie wojskowe sprzety w ogóle nie interesuja. Jak gdzies na urlopowo-wypoczynkowych pobytach sa nieraz lodzie podwodne, bunkry czy inne takie do zwiedzania, to mi sie nawet nie chce. Ale czekam cierpliwie i grzecznie na zewnatrz (dotyczy tez sklepów rowerowych), no bo jak mi pózniej czas staje w miejscu w sklepikach z rekodzielem, to Borsuk tez czeka :) No, moze troszke mniej cierpliwie, ale czeka.
UsuńCzolg, szczegolnie maly, kojarzy mnie sie nieodmiennie z Porucznikiem Gruberem!
UsuńSluchaj uwaznie, bo nie bede powtarzac Kaczko: sa takie rzeczy, ktore sie NIGDY nie nudza, i Allo Allo jest u mnie jedna tych rzeczy :-)
UsuńJa mam tercet: Allo Allo, Co ludzie powiedzą i Pan wzywał milordzie.
UsuńI to przenajświętsza prawda, nigdy się nie nudzą. NIGDY
Allo Allo widzialam juz w calosci 3 razy! :D Nie liczac tego, jak lecialo w tv oczywiscie. To samo z Alternatywy 4.
UsuńCo ludzie powiedza - tylko 1,5 raza ;)
Lubie tez Czarna Zmije, ale ostatni sezon juz nie az tak, najbardziej to pierwszy.
Ja jeszcze o czołgu, bo dopytałam małżonka. Powiedział, że gości nie wpuści. Sam będzie w nim spał, a goście mogą wtedy zagarnąć chałupę.
UsuńZ tego czołgu to jednak nic nie będzie ;) Poświęcę za to jezuskową elewację i wszystko zostanie po staremu, jak zwykle ;D
Diable, podejrzewam, że Borsuk zapewne by też ten czołg, jakby tylko mu kawałek parceli podsunąć ;)
A, prawie zapomniałam. Jak opowiedziałam małżonkowi, że ma w Borsuku brata w militariach, to aż mu się oczki zaszkliły ;)
UsuńNo tak, to bardzo dobry temat do wzruszen jest, nieprawdaz ;)))
UsuńCzyli znacie te błyski w oku, kiedy każdy zarośnięty rów w lesie opisany jako transzeja budzi niezdrowe emocje i trzeba go zwiedzać jak wystawę impresjonistów w Muzeum Narodowym.
UsuńWolno i w skupieniu wskazując co chwila na jakiś krzak bo to na pewno było stanowisko strzelnicze.
A nie, tereny lesno-wyboiste to sie u nas zwiedza z koleji bardziej jako potencjalne trasy rowerowe.
Usuń(na które mnie by nikt wolami nie zdolal zaciagnac. ja jezdze po plaskim ;)
Dorzucam Hotel Zacisze!
UsuńW celu dogrzania się (przynajmniej psychicznego) czytam od wczoraj "Rowerem i pieszo przez czarny ląd" Kazimierza Nowaka. Gorąco polecam jeśli jeszcze nie czytałaś i życzę aby ta "duża, świecąca, ciepła kulka na niebie" częściej nam towarzyszyła :)
OdpowiedzUsuńGallus
generalnie nie mam nic przeciwko. tyko niech tak nie zaskakuje jak w niedziele, bo zaprawdę myslalam, iz dehydruję...
UsuńU mnie upal Diable, wiec co sobie bede zalowac... sandaly, obcasy, sukienki, lekkie powietrze :)
OdpowiedzUsuńsliczna zodiak rodzina :) a pajaki wielkosci miski - no raju, nie nie, to nie dla mnie.
kisses mila
ohhh, no to pieknie, korzystaj, korzystaj, nos sie lekko i szczesliwie ;)
UsuńWiesz ile razy w tamtym roku mialam sandaly na nogach? (nie liczac tej Korsyki oczywiscie)
DWA. 2.
dwa razy.
szalenstwo, nie? :D
Chciałabym zgłosić pozew przeciwko Margarycie żeby się NIE wypowiadała na tematy pogodowe aż do odwołania. Gdyż my tu cierpimy i nam nie pomagają te fanaberie z północy, że sukienki, sandały i CO JESZCE? Może brak dwóch par rajstop na rajtuzy? Grr.
UsuńJak to cudze szczęście atmosferyczne boli... mhh.
UsuńHehehehe, milknę - jak grób :P
Usuńekolandia, ja sie regularnie katuje programami przyrodniczo-podrózniczymi, Mauritiusy i inne Seszele, turkusowe morze, malownicze miasteczka zalane sloncem. I tak siedze, i patrze, i mnie skreca z ejdnej strony, ale z drugiej to przynajmniej sobie tak zdalnie to slonce poogladam ;)
UsuńA jakby tak jakiś program o biegunie? Siedzisz sobie, oglądasz i cieszysz się, że u nas tak ciepło😁
UsuńBo, NIE!!!!! Wtedy zamarzam wewnetrznie, naprawde! Az czuje zimno w kosciach!
UsuńBo Nie! Poznajesz temat? 😒😉
UsuńJa baardzo lubię filmy katastroficzne. Na ten przykład ,,Pojutrze"- ludzie się kulą od mrozu, zamarzają, a ja? kocyś, herbatka, czasem czekoladka...hehehe
UsuńA dziś wszak na dworze prawie lato! Na sukienczynę narzuciłam tylko lekki sweterek, oby tak dalej!
A pająki mnie nie przestraszają i wyznaję zasadę- ,,szczęśliwy ten dom, gdzie pająki som".No bo muchy jedzą i takie tam. Jak duży, to wyganiam do ogródka.
Ostatnie zdanie bardzo mi się podoba.
UsuńA jak bardzo duży to wyprowadzasz na spacer na smyczy? ;)
Tez namietnie ogladam filmy katastroficzne! Tylko na ogól strasznie dlugo sie rozkrecaja, zanim w koncu jest jakas piekna katastrofa, taka o globalnym zasiegu. Pierwsza polowe w sumie mozna przewinac.
UsuńU nas tez lato od wczoraj, pieknie jest - w zwiazku z tym mam nadzieje, ze wszystkie pajaki same sie wyprowadza, na smyczy czy bez - byle daleko ;)
Leo bardzo ładny. Pozostali też niczego sobie. No i domki słodkie, oczywiście.
OdpowiedzUsuńA słońce to dzisiaj miałem prawie cały dzień. Teraz mam księżyc.
Księżyc polski pozdrawia bratni księżyc niemiecki!
Na niebiosa! A ja zawsze myślałam, ze to ten sam!!! Boszszsz..... czlowiek cale życie w błędzie żyje...
UsuńWstyd mi :P
Bożena dostrzegła swoim sokolim okiem, iż nie wyrzuciłaś telewizora przez balkon ani też nie zaczęłaś weń tłuc młotkiem. TO SIĘ NAZYWA PRAWDZIWE OPANOWANIE.
OdpowiedzUsuńNerwy ze stali. Nierdzewnej.
Usuńyeah.
Po pierwsze, przyznam się, że u nas od "chodz zobacz" jestem ja. Dzisiaj robiłam porządki na półkach, i za każdym razem musiałam pokazać, jak pięknie prezentuje się regał ze zdrapaną warstwą kurzu. Mam jakąś chorobliwą potrzebę dzielenia się chwilą - a to, że zabawna chmura nad domem przepływa, a to że wylałam tak zabawnie wodę i zalałam mu buty albo, że chusteczka mi spadła i ułożyła się w dziewięćsił na podłodze,i takie tam niezywkłości.
OdpowiedzUsuńCo do pająkow -nie martw się, ten pająk z pewnością wyemigruje wkrotce do JUkeja. Tam są największe festiwale pająkow w całej Europie, i już zaczyna się sprzedaż biletow. Załżę się, że ten Twoj pająk jest już w Dover. W ubiegły roku siłowałam się z takim jednym paskudztwem, które probowało porwać mi buty pod łóżko, a łapy miało jak drwal!
http://topmejt.co.uk/uwaga-nadchodza-wielkie-pajaki-inwazja-katnikow-w-uk/
Oczywiście link tylko dla ludzi o mocnych nerwach.
Po trzecie, to ja nie wiem o co chodzi wszystkim z tą pogodą. Dwa tygodnie w ukeju słońce wyłupiało mi oczy, a od czwartu jestem w Pl i już dwa razy się spociłam (?no bo te połki, przecież). Moim zdaniem jest ciepło, i to stanowczo za ciepło!Można się jeszcze doczepić do tej rodziny? Ja bym chętnie prysnęła gdzieś w chłody i wichry!
To jak mój ślubny. Na pytanie - jak jest na zewnątrz - zawsze odpowiada, że ciepło. Nie ważne co jest za oknem i jaka to pora roku.
UsuńJak posprzątam to tez kaze Borsukowi patrzeć :))) gdyż jest to zaiste chwila piękna i ulotna. Zawsze sobie wzdycham "ach, mogloby tak zostać!" No ale oczywiscie nie zostaje.
UsuńTo, ze pajak wyemigruje do jukeja, jest jak dla ,nie w pyteczke, niech weźmie po drodze tego co go wczoraj nakryłam szklanką w łazience, bedzie im raźniej we dwóch.
Pieprzu ja wiem ze Ty z innej planty jestes jeśli chodzi o celcjusze, wiem :) Ale odnotowałaś, ze bylo -2 i że padał śnieg?
Zawsze jest zbyt ciepło, śpię w moim birthday suit przytulona do ściany, która i tak się zaraz nagrzewa! I nie widziałam śniegu, pociłam się wtedy w Londku w temperaturze 20 stopni, a jak wróciłam do Polski to zaraz przywlekła się za mną ta tropikalna temperatura. Ja naprawdę nie wiem o co Wam chodzi,,,jest 22.00, siedzę w sukience bez rękawów, która zrobiona jest z koronkowej chusteczki do nosa, okno jest otwarte i musiałam związać włosy w kok, bo czułam się jakbym miała kołnierz z lisa na plecach...:/ Chciałabym trochę zmarznąć...troszeczkę...
UsuńJa wiem! Ty zyjesz w rzeczywistosci równoległej do naszej, w innym wymiarze! A punktem styku jest blogspot, taki wirtualny wormhole łączący nasze dwa światy.
UsuńTo jedyne logiczne rozwiązanie.
Pieprzu, pisz pisz proszę tak. Zrobiło się ciepło!!!
UsuńTwoje komentarze są jak taniec szamana. Wywołałaś słońce.
Po pierwsze, Diable, czyszcząc rankiem swoją sepulkę, miałam dokładnie taką samą myśl...
UsuńPo drugie. Kapelusznniku, taka karma...gdziekolwiek się znajdę ciepło przypełza za mną...do 24 maja, możecie spokojnie cieszyć się słońcem, potem zabieram pogodę na Wyspy. Zaraz jak wyjechałam, tam zaczęło lać, a więc czekają na mnie z utęsknieniem.
Może da się Ciebie jakoś przekupić? Żebyś została.
UsuńMoze dlugie wakacje na Mazurach Pieprzu, co?
UsuńDiable, wyznaję Ci niniejszym dozgonną wdzięczność i inne zbliżone uczucia, gdyż naturalnie przeczytałam wszystko, ale jak to cudownie wiedzieć, że ktoś czuwa nade mną...!
OdpowiedzUsuńNie aniol-stróz co prawda tym razem, tylko konkurencja - ale czuwa! :D
UsuńA to Ty nie jesteś Aniołem, który upadł?
UsuńHy hy, potkłem, bo zagapiłem na wystawę sklepu z czekolado, i upadłem ! :D
UsuńDiabełku, u nas słoneczko pokazuje się od paru dni, więc i Tobie życzę słonecznego weekendu. Napatrz się na wszystkie pająki i stwory, kwiatki i kolorki własnym narządem wzroku, no i wygrzej kopytka.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapytaj Borsuka jaki miał cel ogólny?
Dzięki Anika :-) Troszkę więcej tego słonca nawet jest, TROSZKĘ.
UsuńZacny portret rodzinny! bardzo realistyczny!
OdpowiedzUsuńZacny portret rodzinny! bardzo realistyczny!
OdpowiedzUsuńA mimo tego realizmu, ojciec rodziny nie rozpoznal! ;)
Usuń