Tadaaaam! Oto odpad. A teraz:
1. Rysu, rysu, ołówkiem kreseczki.
2. Piłu, piłu, piłom ;)
3. Ciachu, ciachu scyzorykim, ścieru, ścieru, papierem ściernym. Trzykrotne omdlenie nadgarstków. Sznyta na kciuku (punkt nieobowiązkowy).
4. Dokładne planowanie wykończeniówki - sukcesem na polu estetycznym!
5. Malu, malu farbkami.
6. Stuku, stuku młotkiem w gwóździe.
7. Lepu, lepu klejem.
I w końcu po kilku godzinach:
:)
Do odpadów narodzie, do dzieła!
..............................................
Domków starczyło jeszcze na taką wysepkę, którą można posiąść na własność:
Szerokość : 18 cm, wysokość : 8 cm.
Cena: 25 erło + koszty przesyłki ubezpieczonej (9 erło Republika, 11 erło EU)
Jakby ktoś reflektował, to proszę śmiało w komentarzu albo aryatara_a@yahoo.de
..............................................
A pamiętacie jeszcze szkolny projekt Dziecka Zpiekłarodem o wodzeniu niedźwiedzia? Yyyy, przepraszam, imigranta? (TU)
Otóż po całej tej niekończącej się serii referatów, prezentacji, plakatów, wypracowań i wywiadów, w zeszły poniedziałek odbył się wielki finał z wodzeniem egzotycznych niedźwiedzi. Pojawiło się ich aż czterech, tych niedzwiedziów. W tym trzy osoby były z rodziny uczniów. Okazało się, że ludzie w poniedziałek wieczorem jednak mają inne rzeczy do roboty, niż szkolny pokaz cyrkowy. NO KTO BY POMYŚLAŁ. Uczniowie stawili się oczywiście wszyscy tłumnie, bo musieli. Towarzystwo ponudziło się trochę przy ostatnich referatach prezentujących po raz tysięczny sytuację polityczną Bergamutów i innych Wysp Nieszczęśliwych, zeżarło, co było do zeżarcia (chociaż już całkiem zimne), wytarło ręce w plakaty rozwieszone wokół i "już" o godzinie 21 umknęło z miejsca kaźni z wielka ulgą ku domowym pieleszom.
Następnych tego typu wielomiesięcznych projektów ma na szczęście nie być - było głosowanie. O dość jednoznacznych wynikach ;)
A przy okazji przypomniało mi się, że kiedyś kupiłam bluzkę z metką "Made in Mauritius" i w polskiej części tekstu było napisane "Wyprodukowano w: Wyspy Mauretańskie". Aż szkoda, że mi do głowy nie przyszło zdjęcia zrobić - teraz już za późno bo ja od razu obcinam wszystkie metki, bo mi przeszkadzają.
acha cha apropo kolekcji ))))))))))))
OdpowiedzUsuńoraz piękne te domki znad morza, wiem powtarzam się ale masz bardzo twórcze podejście do odpadów ))) zazdraszcam
Bo szkoda wyrzucac takie fajne drewienka... Widzisz co wychodzi ze sknerstwa? :)))
UsuńMowę mi odjęło...
OdpowiedzUsuńTy to widzisz od razu, natychmiast gdy wpadnie Ci w ręce taki kawał drewna, czy najpierw masz pomysł, a potem szukasz stosownego recyklanta?
Nie wiem, gdzie pracujesz na co dzień, ale rzucaj tę robotę w cholerę i otwieraj natychmiast mały warsztacik! Tfu! Duży warsztat! Manufakturę całą! Gdy likwidowałam mieszkanie moich rodziców, posłałam na wysypisko ochdziesiąt skrzynek z prefabrykatami takich domków... Ożesz ja głupia!!! Całe miasta! Metropolie! Kraje!
Przychodzi na mysl od razu nazwa metropolii: Kalinogród ;)))))
UsuńW tym przypadku to ledwo zobaczylam ta listewke, to od razu mialam przed oczami rzedy malenkich domeczków.
A czasem jest i tak, ze znajde kawal drewna, i on potem lezy pod kuchennym stolem i czeka. Róznie wiec jest...
Hej, Diable, rozejrzyj no się! Czy tam w piekle aby nie odsiaduje Adam Słodowy??
OdpowiedzUsuńDomki super!
Kiedys mialam za dziecka taka ksiazke z pomyslami na zabawki, niby to wedlug pomyslów Adama Slodowego wlasnie. Z werwa zabralam sie do produkcji i NIC nie wychodzilo, NIC. Zadna zabawka nie dzialala. W koncu jak pokazalam tacie, to spojrzawszy fachowym okiem stwierdzil, ze to nie ma prawa dzialac i ze to jedna wielka sciema.
UsuńWiec jesli ta ksiazke naprawde napisal pan Slodowy, to niewykluczone ze gdziec tu w jakims garnku sie teraz gotuje w smole.
A mnie się podobała wersja mniej kolorowa, ta po punkcie nr 4. Zręczna miniaturzystka z Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMauritius, Mauritius... Nie ma takiej wyspy! Jest taki znaczek pocztowy. Dość drogi.
No, takie surowe tez maja swoj urok, ale jednk... nudne.
UsuńSkoro nie ma tkiej wysp, toco przedstawia znaczek? ;)
O! Mnie też ta wersja drzewniano- drewniana się b.podoba.
OdpowiedzUsuńAle jednak troche nudna...
UsuńDiebale mój, podziwiam Twoją fantazję, kunszt, kolorowe któlestwo :) bardzo lubię, każdy wiórek :)
OdpowiedzUsuńWiórki w zeszly weekend zascielily caly Balkon i cala mnie :)))
Usuń:) no ładnie
Usuńiście diabelskie : D
OdpowiedzUsuń]:-D
UsuńBożena mieszkałaby <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńA poza tym, to zobacz, że jednak ludzkość jest w jakimś stopniu wyuczalna, jeśli dochodzi do wniosków, że cyrk się przejadł i arenę trzeba zwijać. Naprawdę rokują.
No i cale szczescie! Nie wyobrazam sobie nastepnych takich kilku miesiecy, naprawde...
UsuńCzy domki są zamieszkane? Ja bym zasiedliła kornikiem.
OdpowiedzUsuńW zasadzie szkoda, że nie zgłosiłam się na ochotnika jako blond fińska niedźwiedzica polarna. Ech. Częstowali jedzeniem?
Mieszkanców nie zauwazylam zadnych - no chyba ze tacy mali, ze ich nie widac okiem nieuzbrojonym, albo siedza bardzo gleboko :)
UsuńAno czestowali zarciem, potrawy z róznych stron swiata, choc w stanie calkowicie wystygnietym.
Mieszkańców można z gwoździków powleczonych drucikiem i włóczką pode lupą wyprodukować (jakby co ;). Poza tym bardzo ładnie i artystycznie, recycling gites. Znużone nadgarstki polecam obłożyć mrożonym groszkiem.
UsuńZ mrozonek posiadam aktualnie tylko resztke sosu pomidorowego i 3 pierogi. Moze byc?
UsuńMoże, ale liczba pierogów musi być parzysta.
Usuń:)
Świetne! Jestem pod wrażeniem pomysłowości!! :)
OdpowiedzUsuńJak widzisz, stolarka to tez moje hobby - zaraz po makijazu ;))
UsuńTakie cuda z niczego. To dopiero trzeba umieć patrzeć tak, jak inni nie bardzo potrafią. Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo :)
Usuń