poniedziałek, 20 listopada 2017

Faceci w czerni.

Miłość do akwareli to jak związek z niestabilną gwiazdą. Ekscytujące, frustrujące, przerażające, fascynujące - karuzela szaleństwa, uczuciowy roller-coaster, każda najmniejsza pomyłka jest nieodwracalna i fatalna w skutkach. A nawet jak czasami (czasami, bo to się zdarza baaardzo rzadko) pomyślisz, że wychodzisz na prostą to zaraz następuje taki spektakularny i niszczycielski wybuch, że dech zapiera, dostajesz cios prosto w splot słoneczny, i wściekły wsiadasz do rakiety, ulatujesz w dal, i postanawiasz nigdy nie wracać.

Ale wracasz, oczywiście że wracasz, zwabiony nieodpartym urokiem barwnych mgławic rozlewających się po papierze jak polarne zorze.



Natomiast miłość do akrylowych farb jest jak leniwy lot rakietą obok tych wszystkich eksplodujących wydarzeń. Sunie się powoli przez uspokajającą czerń kosmosu, podziwia migające wokół złote gwiazdy, kolorowe rozbłyski w oddali. Nawet jak zmyli się drogę, to można zawrócić, nanieść poprawki na mapę i lecieć dalej. Można oprzeć się wygodnie, zrelaksować i bez gryzienia pazurów żeglować przez bezkresne, aksamitne przestworza. Nurkować w ciemne, senne otchłanie, mijając czasem ogromne cielska Wielkich Ryb.


No. Tak ja to widzę przynajmniej. A może po prostu nie jestem stworzona do intymnego pożycia z akwarelą. Gdyż ostatnio to wybitnie nam nie wychodzi, wybitnie.

Ale o tym kiedy indziej.

Na razie faceci w czerni - czyli akrylowe Ryby w czarnej nocy. Rozgwieżdżone niebo wlewa się do morza, idealnie skrojone garnitury ze złotych łusek błyszczą w świetle spadających Perseid, no stylówa że mucha nie siada.

(mucha nie siada, czyli ryba świeża)
 
 
 

Król Ryb śpiewa do księżyca, dworzanie zasłuchani, truchleją w podziwie - albo ze wstydu, to by nawet tłumaczyło intensywną różowość lic...


I to wszystko sfotografowane krok po kroku i opisane! Ażem sama w szoku!















 


I jeszcze kilka szczególików:
 
 



 

 



W przygotowaniu drugi akrylowo-rybny obrazek, ale kiedy skończe, to nie wiem. Co ja tam wiem, z resztą.

Jedno co wiem, to że nie mogę zmieniać sobie dzwonka w telefonie, bo potem przez pierwsze dwa-trzy tygodnie nie reaguję jak dzwoni no bo PRZECIEŻ TO NIE MÓJ.

 

37 komentarzy:

  1. CUDNE! Nic więcej nie napiszę, bo mi mowę odebrało z wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To calkiem jak Bracia Plankton! Oni tez robia wielkie oczy, dziwne miny, dziubki jakies, a nic powiedziec nie chca.
      (moze na Wigilie przemówia??)

      Usuń
  2. Tez zaniemowilam z wrazenia. Ty musisz miec anielska cierpliwosc, bo ze talent masz to wszyscy juz wiemy.
    Przyznaje bez bicia, ze nie zdawalam sobie sprawy z tych wszystkich etapow pracy i misternosci szczegolow, oraz ze trzeba tu i owdzie powtarzac te same czynnosci, zeby osiagnac zamierzony cel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdy ma cierpliwosc do innych rzeczy - jedni do ksiegowosci, inni do szydelkowania albo haftu, albo do gotownia potraw, na króre potrzeba trzech dni roboty, a jeszcze inni do rybek :-) Ot, kwestia gustu.
      Mnie te łuski uspokajają, i ta czerń, akrylowa czerń działa jak balsam na moja dusze!

      Usuń
    2. Wszystko mnie wkurza z tej listy niemożebnie, z wyjątkiem rybek.

      Usuń
    3. Wczoraj bylam w biurze kole, która na suficie miala chyba z 15 trójwymiarowych gwiazd origmi, wieeeeeeeloramiennych, a każde ramię wymgało poskładania chyba z siedmiu arkusików... Jak dla mnie, to jest absolutny i nieosiągalny rekord w sporcie pt. "cierpliwość".
      Po trzecim arkusiku pierwszego ramienia wyskoczylabym przez okno. Najdalej po trzecim.

      Usuń
    4. Diable, czym innym jest anielska cierpliwość, którą Diabeł posiada niewątpliwie, a czym innym jest anielski talent, który Diabeł posiada niewątpliwie!
      Twoje obrazki to cudowny miks talentu i cierpliwości!

      Usuń
    5. Wychodzi z tego, żem anioł na wskroś! :D

      Usuń
  3. Ajacie! Noż piękne to jest! Podziwiam nieustająco Twój talent, cierpliwość i pewną rękę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama sobie zaimponowalam tym, ze dalam rade zrobic te wszystkie zdjecia i je opisac ;) Bo to wymagalo nie lada uwagi - zeby sie nie zapedzic zbyt daleko i przerwac w odpowiednim momencie.
      Cala reszta to sama radosc!

      Usuń
  4. Zawżdy zawciąg? Zaiste ambaras...
    Zawciąg stoi w przeciągu w pociągu i przeciąga się przeciągle, zaciąga zasłony,
    wciąga ciągiem zaczyn drożdżowy, ściąga wzrok powłóczysty Planktonów, wracając do żony.
    Ciągnij ten zaprzęg, Zaciągu
    ach, konno nie jedziesz, bo siedzisz w pociągu.
    Pociąg z Zawciągiem ciągnie mozolnie
    Zawciąg zaciąga się mimowolnie
    Nam tu zaczyna być bardzo swawolnie
    Zaciągnij ręczny, wołam przeciągle!

    Uf, zatrzymałam tę karuzelę w przeciągu! Teraz popatrzę z lubością na rybie łuski. Och!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaciąga sie nam tu na poezję, na romantyzm mimo woli, mimo nazwy kwiatu drętwej i nudą ciągnącej! Botanik, tą nazwę z zanadrza wyciągnąwszy, nie zwykł raczej zaciągać się liryką. Pociągnął z grubej rury, z drewnianego chodaka bez życia, z zupy bez soli i pieprzu.
      Ale cóż pordzić. Wciągnijmy z rozkoszą różowo-morski produkt botaników z Wysp!

      Usuń
  5. Czy te Ryby widzisz ze swego okna nocą? Na niebie, czy w snach? Czy ozdabiasz nimi jakiś pałac norweskiego króla połowów?
    Głupio pytam, ale piękność tych rybich postaci zaćmiła mi umysł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedynie w tych snach na jawie, jak ciemnymi wieczormi wspominam morskie wybrzeża :-) w tym konkretnym przypadku przecudne norweskie fiordy!

      Usuń
    2. Czyli jednak Norwegia! 😀

      Usuń
    3. Yessssss :-) Trafiłaś!

      Usuń
  6. Nooo bardzo mnie ta kompozycja podchodzi... pięknie, piękne i w ogóle :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, Diable... To najtłustsza najwspaniałość najrybiejszego geniuszu. Ja bym te Twoje ryby pęczkami, w workach i na paletach, do łóżka brała. Ja bym się nimi obłożyła, w pyszczki cmokała i po seledynowej łusce głaskała. A musi mi wystarczyć jeno paczanie. Ale i tak czuję się dorszkonale zarybiona, jak staw hodowlany Polskiego Związku Wędkarskiego. I ta czerń, i te gwiazdy... Że nie wspomnę o różowych Planktonikach, co to każden ma jedno oczko od drugiego, całkiem jak ja wczoraj (migrena z gwoździem w oku tak robi), tylko ja akurat byłam koloru zielonkawego. Ale i tak czuję z nimi więź!

    No i brawa za instruktaż "krok po kroku", choć mnie się nogi poplątały już gdzieś przy kroku trzecim (ja bym pewnie zaczęła od zamalowania kartki na czarno) :-/

    (Aha, i wysłałam Ci maila z PILNYM zapytaniem!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazimierz Malewicz tez zamalowal cala kwadratowa kartke na czarno, i teraz ona kosztuje grube piniondze, wiec wiesz. Nigdy nie wiadomo z takimi rzeczami ;)

      A tak w ogóle to nawet nie wiecie, jak mnie cieszy wasza milosc do ryb! I do Braci Plankton. Ja tu takie durnoty na tym kartonie sadze - prosto z serca i z duszy wprawdzie, no ale jednak gópoty - a tu sie maly Klubik Milosników w miedzyczasie juz zawiazal. To mi niezwykle wspaniale robi na mózg :)))

      Usuń
  8. ech Diable ECH powiem tylko całkiem zatkana i pełna podziwu.
    że tak można.
    że też ci nie fstyd, no.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawde to dosyc mi fstyd jednak. Troche. Bardzo nawet. Trema mnie zzera za kazdym razem tak samo, przy kazdym nowym tutaj poscie. Serio serio.
      Dlatego mi serce rosnie, jak piszecie, ze ryby som fajne :D

      Usuń
  9. Bożenka wpadła na taki oto pomysł właśnie.
    Że jak się ktoś zapyta, A DLACZEGO TAK DŁUGO CHCESZ BOŻENKO PRACOWAĆ NAD TYM ALBO OWYM, to Bożenka pokaże ten oto post i powie, że PER ANALOGIAM, PROSZĘ CIEKAWSKIEGO JAJA.
    Bo to się tak zdaje, że szast-prast i jest, a jak ktoś w kuchni chwilę posiedzi, to jednak jest to długa posiadówka i wielopetapowa.
    Acz jaki EFEKT. Cudności <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, posiadówka jest kilkudniowa. Bez pracy nie ma wszak rybnych kolaczy :D
      Nie wliczajac czasu zuzytego na wskrzeszenie i oszlifowanie samej idei, rzecz jasna. Bo tutaj akurat idea jest z recyclingu - kolaz kilku uzytych juz wczesniej idei rybnych konterfektów. Taki paprykarz nie-szczecinski.

      Ale sama przyjemnosc, polecam. Jak sie Bozenka zdenerwuje, to tylko wziasc czarna farbe i mazac po kartonie. To niezwykle uspokaja, serio.

      Usuń
    2. Wiesz co, przy Bożenki dynamice ogólnej to z tego maziania po tekturze to by wyszła Etna co najwyżej. Spływająca z kartonu z powodu nieczekania autorki na wysychanie warstw kolejnych oraz z Bożenki per se, gdyż by ją piorun szczelił jasny. :D Jeżeli chodzi o takie atrakcje, to ona wyłącznie jest zdolna do ochachów i to w bardzo nielicznych lokalizacjach.
      Prędzej już pójdzie szukać po świecie wolno polegujących podkładek blaszanych ;))))))

      Usuń
    3. Powodzenia w czymkolwiek, co zamierzasz ;)))

      Usuń
  10. Ach, uwielbiam podglądać proces tworzenia, zwłaszcza okraszony osobistym, nietuzinkowym komentarzem twórcy! Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiac, tez uwielbiam! Znaczy nie ze swój wlasny, no bo to znam raczej dobrze, tylko cudze procesy. Zagladac od kuchni i wsadzac nos w garnek. Tak tak!

      Usuń
  11. Bracia Planktonowie są moimi ulubieńcami, chociaż są niepozorni. Zasmuciło mnie, że tu nie tylko talent potrzebny, ale i cierpliwość. Też bym sobie tak pomalował, albo pograł na fortepianie. Tylko ten talent i cierpliwość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, ja bym sobie chetnie byla rekinem biznesu - przez jakis rok na przyklad, zeby zapewnic sobie i rodzinie materialna strone zycia na nastepne 100 lat - i potem heeej! Podróz dookola swiata, czas na malowanie kiedy mi sie zachce, bez etatu, bez zobowiazan! No raj, istny raj by byl.
      Tylko kurde ten talent do zrozumienia praw rzadzacych ekonomia i liczbami...

      Usuń
  12. Ostatnia jestem? No ale w wirze kuchennych prac dla dwustu osob powinno być mi.wybaczone, szczególnie, ze cieplutkie, prosto z piasku pustyni wydobyte, pozdrowienia przesyłam. Planktonom takoz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeee! Zyraf odkopal studnie z internetem na tej pustyni! Znaczy, beda wiesci :D
      Planktony ślą buziaczki!

      Usuń
    2. Odbuziaczkowuje😘😘😘😘 biorąc pod uwagę chichot historii to czuje sie jak w obozie, naokoło.drut i wojsko, robota ciezka....no ale te widoki 😀

      Usuń
    3. Tak, widoki sa wazne! Nie tylko te na przyszlosc, te za oknem tez jak najbardziej!!!

      Usuń
  13. o mamo jaka cudna relacja !!! nigdy nie widziałam tak krok po kroku jak powstaje jakieś dzieło. I pewnie dlatego (o naiwności) wydawało mi się, że to buła z masłem. Nic bardziej mylnego toż to skomplikowany proces ! a niby na szkicu tak prosto wyglądał, gładkie linie, zaokrąglenia zero kanciastości a tu proszę ile z kolorowaniem zabawy. Cudo !

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo milusi obrazek, wyszło czad! Też rozważam myśl nad tym złotem czy czasem nie zastosować, ale zbieram się do tego kolosalnie długi czas..

    OdpowiedzUsuń

Dawaj.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...