Pamiętacie moją Teorię Wielkiego Rybuchu?
Znalazła sobie gorącą zwolenniczkę w pewnym mieście na południu Polski i pojechała dawać się czcić i wyznawać.
(Też bym pojechała, jakby ktoś chciał mnie czcić)
A ja namalowałam drugą, tym razem PraRyba występuje na żółto, bo zawsze na jesień ciągnie mnie niesamowicie do żółtego koloru.
Ze złotą farbką też zacnie wyszło, trochę może zbyt chaotyczny ten kosmos, ale to w końcu koncentrat, sproszkowane układy słoneczne, stopione gwiazdy, koktajl z komet i lodu, gwiazdozbiory poskładane w kostkę, zaprasowane i poupychane w czarnych dziurach...
No. I co ja wam mogę jeszcze dzisiaj powiedzieć.
Może tylko to, że Chupacabrę widziałam. W autobusie.
(no bo gdzieżby indziej, jedyna moja forma obcowania ze społeczeństwem to autobus albo metro, ewentualnie przystanek)
No więc Chupacabra.
(Dla niewiedzących: to takie skrzyżowanie kozy z wampirem zamieszkujące ciemne, mityczne strefy Ameryki Łacińskiej)
Tylko ta z autobusu to miniaturka była, odziana w różowy sweter i obróżkę z brylancikami, siedziała na kolanach u dziewczęcia.
Dziewczę zajęte było telefonem - z tej samej serii, też różowy z brylancikami - a Chupacabra dygotaniem i trzęsawką, jakby nie siedziała na stabilnych kolanach człowieczych, ale na włączonej wiertarce udarowej.
Zaiste gigantyczne są osiągnięcia w dziedzinie miniaturyzacji.
Coś, co kiedyś było wielkim, straszliwym, dzikim wilkiem, kapiącym testosteronem i adrenaliną - zredukowane zostało do chudego, wystrachanego, zgarbionego kozo-szczurka, z krzywymi zębami wystającymi z paszczy, nóżkami grubości zapałek i wyłupiastymi okami, z których jedno strzela gdzieś w kosmos a drugie wiruje z przerażenia jak bączek.
Skonfrontować to niebożątko z takim karkiem jak np. morska świnka, albo z gangsterem jak wiewiórka, a momentalnie wyzionie ze strachu tą swoją mikrą, chudziutką duszyczkę.
P.S. W weekend zrobiłam ponowny come back do farby akrylowej i tektury, więc wkrótce znowu będzie scena ze złotą rybą podczas czarnej nocy :)
Akwarele piękne są, ale smolista, akrylowa czerń oblewająca złote rybie łuski to jednak mi krąży w żyłach razem z krwią i nigdy się jej nie pozbędę.
Ja już pisałam, że teoria o Prarybie mię nie przekonuje, bo to Prażyrafa była i basta!
OdpowiedzUsuńJa mam wilki niekrzyżowane, potwory po prostu co to i mięso krwawe zjedzą i człowieka rozszarpią! Tylko, że nie chce im się:p
Niektórzy twierdza ze zólw i 4 slonie, czy tam na odwyrtke, kazdemu wedlug potrzeb.
UsuńA bestie za dobrze karmisz, to sie rozleniwily!
Ale to chyba jakis niedorobiony daleki kuzyn tej Czupakabry musial byc.
OdpowiedzUsuńAle "Skonfrontować to niebożątko z takim karkiem jak np. morska świnka(...)" zrobilo mi poranek w ten zimny poniedzialek ;)
Muczas grassjas, ze tak sie fontecznie popisze ;)
Krwi (chyba) nie wysysal. No i wygladal wlasnie na straszliwie strachliwego. Taki rzeczywiscie nieudany troszku. Kuzyn specjalnej troski.
Usuń(morska swinia by mu grzbiecik jednym ruchem przettracila, wiec wiesz ;)
No! Dawno nie było złotej ryby w nocy. Pora wrócić do tamtych klimatów. Zima niebawem.
OdpowiedzUsuńDawno, oj dawno, tak. Wpadlam w te akwarele jak w cieply, falujacy ocean wokól koralowej rafy, i to jest bardzo fajne, ale juz tesknie znowu do spokojnej, nocnej czerni.
UsuńPonurzamy sie zatem :)
mam znajomych z takim stworem, teraz wiem jak się to nazywa! i jestem im za tego stwora bardzo wdzięczną, bo pogodził swego czasu moje koty, Kicie i Tigerke
OdpowiedzUsuńhttps://get.google.com/albumarchive/116339251246045455075/album/AF1QipNflb4PMwhmij7MySg5rg0lNcviJRxhy_c5vZY8
które po przeprowadzce do Frankfurta, jak przedtem w Bad Ems żyły w miłości i zgodzie, tak wew Frankfurcie tłukły się niesamowicie, aż nie przyszedł wspólny wróg, przyprowadzony na smyczy Chupacabra :D
bardzo się ciesze, ze w końcu Wszechświat się złotem pstrzy!
pees: czasu dalej nie mam, ale kiedyś będę miała!
O, to tak jak ja, z tym niemaniem czasu! Tez nie trace nadzieji, ze skoro go (ten czas) tak rozciagam i naciagam z calych sil ciage, to sie kiedys rozejdzie jak gumka od majtków i wtedy bedzie luz :)
UsuńNo tak, odwieczne prawo wojny: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, czy jakos tak...
Jak pięknie ten Rybuch odkrztusza konstelacjami!
OdpowiedzUsuńMieszkam na południu Polski i Cię czczę - może być? Przyjedziesz? :)
Czupakabra kontra świnka morska i turlam się ze śmiechu.
Poprzedni zestaw moich psów coś takiego próbował zagonić na drzewo. Że niby bardziej pasowało im to stworzenie na wiewiórkę niż przedstawiciela tego samego gatunku :)
ha ha ha :)))) I co, wlazl na to drzewo?
Usuń(uwazaj, czczenie mnie jest niezwykle kosztowne!)
Wielki Rybuch dorobił się złotej ramki i zachwyca ze ściany:)Przy czym nieodmiennie wprawia mnie w dobry nastrój i rozmarza...Rzecz jasna, czczę i wyznawam.Ależ zarazem Jego Twórczynię zarówno!!!
OdpowiedzUsuńCzupakabra na pewno ma uroczy charakter, bo te słodkie i milusie, białe czy z kukardką to mają łatwiej, a kto kocha Czupakabrę? Ktoś, kto kupi jej obrożę z brylancikami (wszak są one najlepszymi przyjaciółmi) i sweterek.Taka kochająca Pani Czupakabry może turlać się ze śmiechu, obserwując tąż w pogoni za piłeczką czy drapiącą się za uchem. Że nie wypada Czupakabrze? Wszystko wypada jej robić. O!
Pozdrowionka ślę!
Wzbudza i wzmaga instynkty opiekuncze we wlascicielu taka mala Chupacabra, na 100%
UsuńA czy rzeczywiscie wszystko jej wypada, to nie wiem, ale to jedno wirujace oko to tak juz prawie-prawie, dobrze ze wiekszych wybojów na trasie nie bylo ;))
(co do Ryby - jestem wzruszona, serio :) Ja sie bardzo ciesze, jak ktos inny sie cieszy!)
Kiedyś widziałam wilkołaka na przystanku. A dzisiaj w sklepiku z niemieckimi słodyczami i chemią, psy marki buldożek frąse, sztuk dwie, które podobno zawsze zachodzą tu na niemieckie żarcie. Dzięki temu generują obroty, bo paszcze miały wielkości skrzynki pocztowej.
OdpowiedzUsuńOch, jesli chodzi o ludzi na ulicach, to nawet nie zlicze, mamy tu kosmitów z kazdej mozliwej galaktyki chyba oraz stwory z mitów, podan i legend :))) Najmilej wspominam pana odzianego w cos w rodzaju obcislego kombinezonu na cale cialo - CALE cialo, stopy, dlonie i glowa tez. Na twarzy mial zamek blyskawiczny, który musial rozpiac przy wsiadaniu do autobusu. Oprócze tego kombinezonu mial tylko buty i "nerke" na pasku.
UsuńWidzialam go dwa zary, kombinezon raz byl rózowy a raz we wzór futra pantery :D
To ciekawe, ale Bożenkę też o tej porze ciągnie do żółtego, ino za malowanie rybek się nie zabiera, bo by ją do więzienia zamknęli za to. W zamian Bożenka ma żółte buty.
OdpowiedzUsuń(ale je nosi nieczęsto, bo są zamszowe. zamsz zaś powinien być zakazany w zakresie produkcji obuwia. nawet taniego.)
Enyłej. Ten żółty to pewnie substytut naszej nieobecnej Gwiazdy Zarannej, Jutrzenki, co w kożuchu już gdzieś za piecem siedzi i nosa nie wystawia.
Oraz podziękowania serdeczne. Bożenka śmiechła z zapałem w tym samym miejscu, co już wcześniej mRufa. Oraz poczęła na Czarka spoglądać innym z goła okiem. Bo Rudy to ma supermoce bez spoglądania nawet. ;)
Tez mi sie tak wydaje z tym żółtym - cieplutki taki, sloneczny kolor, symbol nadzieji na tle wszystkich naszych jesieno-zimowych bóli, smutków i cierpien...
UsuńTo Rudy taki paker? :)))
Tak, szczególnie w szczękach, szczególnie jak się mu manikjur próbuje popełnić.
UsuńNie ma letko.
Mały, ale ho-ho!
UsuńDiable, Diable...jakie ja mam u Ciebie tyły, chyba zakwasów gałek ocznych dostanę!
OdpowiedzUsuńWiesz, jak tak patrzę ostatnio w lustro, to mam coś z czupakabry...zgryz raczej nie, ale taki ogólny zarys. Tylko lepiej odżywiona jestem.
Taki Rybuch to bym chciała na ścianie, jakoś tak poszerza perspektywę:-)))
Oczy Ci tak lataja na wszystkie strony i sie trzesiesz? To ze zmeczenia. Usiadz sobie, poogladaj kolorowe obrazki, pozwól mezowi podtykac Ci smaczne kaski i swieza kawe :) I bedzie lepiej!!! :))
UsuńRybuch jakby co jest do wziecia - znaczy nie zebys sie czula zobligowana, tak informacyjnie tylko mówie. Jakby co.
Tak, wiem. Gdybym tylko potrafiła zapłacić. Ale jak się nauczę to sobie odbiję:-) AA może nawet zaraz zajrzę, może już się czegoś nauczyłam:-)
UsuńNo kochana, w czasach Pay Pala to nawet ja, sierota ostatnia, opanowalam juz ta sztuke ;)
UsuńNormalnie jestę rekinem platnosci internetowych!
Jaki pienkny Zloty Rybek!!! Tylko sie boje zeby ten kosmos nie stanal Zlotemu Rybkowi oscia w gardle:)
OdpowiedzUsuńNie powinien, póki co konstelacje jeszcze nie sa za duze i za kanciaste - no chyba ze jakis dlugonogi kosmita zrobi szpagat i sie zaklinuje.
UsuńAle i to sie jakos odkrztusi.
wyszło zacnie, jak zwykle )
OdpowiedzUsuńa takich piesków mi żal ...
:))
UsuńNo wlasnie mi tez. Wygladaja jakby ciagle byly przerazone WSZYSTKIM. Absolutnie wszystkim.
Spytałam kiedyś jedną panią, która miała takie trzęsące się ciałko przyczepione do smyczy, czy jej piesek jest zadowolony.
UsuńOkazało się, że tak, bo trzęsienie nie jest u tych piesków oznaką niczego.
To tak samo jak u mnie. Zjedzenie kolacji nie jest oznaką niczego. Zwłaszcza najedzenia.
O! Czyli po prostu z natury bliżej im do galarety niż do ciała stałego i to normalne?
UsuńCo do kolacji: oznaka jednak jest - że należy uzupełnić zapasy ;)
Rybie łuski to magia, maluj siostro, nawet czarnym na czarnym :P psi żywot w brylantach nie jest zły, ale małe pieski w podróży to może nie z zimna a ze strachu drżą?
OdpowiedzUsuńTaki dygot niepokoju miałam na myśli.
UsuńDygot egzystencjonalny. Wpisany w nici chromosomów...
Usuń(ja ciagle rozdarta, miedzy akwarelami a akrylami, co czym i kiedy namalowac. Waga ;)
Może ten pieseł byl w komplecie z torebką? Chyba wolę jak takie istotki są w torebkach. Nie widać wtedy czy drżą na całym ciele.
OdpowiedzUsuńI tez mam zaległości. Ale jak znajdę chwilę, jak napasę wzrok diablo- buraczanymi wytworami, to to... to pewnie i przepone wymasuję. A ryby na czarnym piekne sa.
Pozdrawiam ciepło.
Mnie te zlote ryby z zaspanymi oczami wsród czarnej nocy uspakajaja. Wpadam w trans przy czarnej farbie, taka kremowa, gesta ciemnosc w tubce rozsmarowywana na kartonie przenosi mnie gdzies heeen daleko na inny kraniec kosmosu. A potem sie "budze" wypoczeta, z falami mózgowymi lagodnie bujajacymi rytmicznie i spokojnie w rytmie migotania gwiazd ;)
UsuńJa wiem ze maluje glupoty, jestem swiadoma ze to hobby a nie sztuka - ale bez tego bym przepadla!
No co Ty! (Ze az sie uniose) Sztuka. I już.
UsuńI dziękuję za listopad. W kalendarzu. Bardzo rozgrzewający.
Slowo "sztuka" jest w naszych czasach bardzo mocno naduzywane, ja je zostawiam na okreslenie dziel z wyzszego poziomu wtajemniczenia jednak ;) Ale dziekuje :)
UsuńA listopad to mój ulubiony obrazek chyba w calym kalendartzu!!!
(Zjadlas juz?)
Jem. Jestem tak w 1/3;-)
UsuńTło, cienie, i płomienie
Mmmmm
Bliskie jest mi włoskie podejście do tego co im się podoba. Sei un artista! Mówią w uznaniu do ludzi tworzących np dobrą atmosferę. A to szuka przecież.
A Ty to umiesz. Wiele osób sie mości w pobliżu twojego bloga i chłonie. Tak to widzę.🤓🤓
Ściskam.
:))) chłoń ile wlezie :-)
UsuńŁAAAAA! DOSTAŁAM LIST! LIST! OJACIE! NO NIE MOGĘ! ZWARIOWAŁAM! LIST Z TAKĄ ZAWARTOŚCIĄ!!!! DZIĘKI! DZIĘKI, DIABLE!
OdpowiedzUsuńWczoraj Margot napisała na moim blogu wpis o żabich (rzabich) łutkach, a tu tymczasem taka niespodzianka! Cóż za wizualizacja! I synchronizacja czaso-przestrzenna!
FENKJU, FENKJU!
Hy hy :) rzeczywiscie żaby sie zgadaly na konferencje u Kaliny ;)))
Usuńyou're łelkam :) Tylko obiecaj juz byc grzeczna i nie odwalac wiecej takich numerów z ciezarówkami.
No wiesz... 20 lat temu wpakowałam się pod tramwaj. Teraz ciężarówka. Najbliższe 20 lat zamierzam żyć grzecznie :-)
UsuńTrzymam za slowo.
UsuńI wnosze o przedluzenie tego wyroku do jakichs 60ciu lat!
To był cudowny wieczór. We trzy, razem z córkami, robiłyśmy setki prób, w jaki sposób najlepiej rozmieścić na ścianie Twoje cztery arcydzieła. Na razie stoją na komodzie, bo ręka, która u nas w domu wbija gwoździe, jest aktualnie poza domem. (Znaczek pocztowy zostanie również oprawiony!)
UsuńW sumie nie wiem co powiedziec :-) Tak trochu mi gópio, i rumieńców dostałam, ale bardzo, baaaaardzo mi miło :-)
UsuńDiable zamkłam sie blogowo z powodu wyjazdu, ni WF wiem jak tam z netem. Widzimy sie w marcu☺
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!! Na wszelkich polach działania ;) Mam nadzieję że znajdziesz tam trochę czasu i kawałek internetu, żeby dać znak życia :*
UsuńA więc zrobili to, wygenetyzowali myszopsa...
OdpowiedzUsuńYup... Myślisz, że to może być początek końca? O_O
UsuńPrędzej uwierzę w to,że u prapoczątków wszystkiego była Praryba niż w to, że Chupacabra żyje. To mi wygląda na ten sam wątek co chakalaca. Też na ch.
OdpowiedzUsuńTez nie wierzylam wlasnym oczom. A moze to halucynacja, z glodu! W koncu po pracy bywam straszliwie, nawet wrecz potwornie glodna.
Usuńto są takie pieski do postawienia w samochodzie na półeczce żeby kiwały głowami :D też mnie zawsze zadziwia po co ludziom pieseł mniejszy od mojego królika. Toż z takim to nawet wstyd się publicznie pokazać. Ale jedno znajomi mają taką Czupacabrę bo mówią, że wygoda bo psiur do kuwety domowej się załatwia i nawet z nim nie trzeba na siku z chałupy wychodzić ... to dopiero jest chore.
OdpowiedzUsuńBajDeŁej czemu w znaku "wodnym" na pracach jest .de a nie .com jak w adresie bloga ?