Cała niedzielę padał deszcz. Od samego rana. Siedzieliśmy w domu i ja osobiście byłam na krok przed obłędem, chwilę wytchnienia przynosiło tylko obejrzenie kolejnego odcinka serialu - no lepsze to niż nic. Telewizor został potraktowany parytetowo, trochę Borsuk oglądał swoje programy dla chłopców (autka, maszyny, remonty) a trochę ja Sense8, w sumie chyba cztery odcinki.
Cztery kroki dalej od otchłani szaleństwa.
(Ktoś odpowiedzialny za dialogi troszeczkę odjechał i opakował Nietschego w czarnoskórego dwunastolatka z gangu w Chicago: "When you look into the ghetto, the ghetto also looks into you" Ale poza tym serial w pyteczkę)
O godzinie 21 chmury się rozstąpiły jak zaczarowane i niebo stało się złośliwie i bezczelnie błękitne - po co komu słońce w niedzielę o 21?! No i dziś ma być ładnie, ale rano było okropnie zimno ze względu na ten wczorajszy zimny deszcz - więc do pracy szłam w swetrze i jesiennej kurtce, i w czapce nawet. A po południu będę to wszystko tachać pod pachą jak Cygan co zaspał przy ognisku i tabor mu odjechał sprzed nosa.
I kupię parę rzeczy w spożywczaku i już mam dwie siaty plus torebka, i weź się tu człowieku wbij w autobus przez te drzwiczki o szerokości 40 cm i jeszcze jakąś trzecią ręką okaż bilet. Ehhh...
Ale przejdźmy do milszych tematów. Mam tu jeden taki drewniany rękoczyn, nie jest nowy, ale go tu jeszcze nie wstawiałam.
Dziubałam i dłubałam przy tym aniele niezwykle wytrwale, i tak raczej dosyć bardzo okropecznie długo, bo nie umiałam się zdecydować na kształt skrzydeł i układ kafelkowego gruzu...
Nad każdą plamką farby medytowałam trzy dni, nad miejscem przyklejenia każdego elementu to nawet ze cztery, o mało sobie jęzora nie odgryzłam w tym szale koncentracji i skupienia.
Ale jest! Jest. (Tylko za dużo tych kwiatków naćkałam chyba jednak?)
Piekło jest ponoć wybrukowane dobrymi chęciami. A czym, drogie dzieci, jest wybrukowane niebo?
Ano, niebieskimi kafelkami. Teraz już wiecie, nie będziecie zaskoczeni jakby co. Ale pamiętajcie żeby zabrać kapcie, bo na boso i tylko w tej białej koszuli nocnej, to na kafelkach może wam być zimno. A nie gardźcie też wełnianymi majtami, wasz pęcherz będzie wam wdzięczny, bo jak tam sytuacja sanitariatów w przestworzach niebieskich, to już nie wiem. Może trzeba w przeciągach w kolejce stać, jak na kempingu.
Te kafelkowe szczątki to jest część łupów przywiezionych z Korsyki, deska zresztą też. W drodze na naszą plażę był taki fragment wysypany gruzem, a wśród tego gruzu leżały potłuczone kawałeczki starych kafli i zachęcająco się niebieściły. No tom zbierała, jeszczem nie wiedziała wtedy po co, alem zbierała, bo jak tu się oprzeć?
No i śnięty aniołek porośnięty kwieciem, tak jak >> ten tutaj<< ... otóż... mam niezrozumiały pociąg do śniętych aniołków i matekboskich o złych, zmrużonych oczach w ciemnych twarzach, które ledwo widać zza obfitych fałdów szat ciężkich od złotych haftów i klejnotów.
Nie wiem czemu, nie umiem dostrzec korzeni tej admiracji, ale gdzieś tam w mojej głowie jest obraz wszystkichświętych-bogów-i-aniołów, trwających cierpliwie od prawieków z zamkniętymi oczami gdzieś na granicy snu i niebytu, w onirycznym zawieszeniu, dopóki ten świat się jeszcze jakoś kręci, dopóki jeszcze jest jakaś nadzieja kulawa, że nie zeżremy się tu wszyscy nawzajem w imię abstrakcyjnych idei, które przyszłe pokolenie (jak nie to, to następne) i tak wywali do góry nogami, stratuje i zrobi wszystko po swojemu.
I kto wie, kto wie, może nawet starają się ci anieli w swoich snach pokazać nam jakąś lepszą rzeczywistość, utkać i wpleść w nasze własne sny plany alternatywnych, bezkonfliktowych rozwiązań.
Bo skoro już ich wymyśliliśmy, to starają się pomóc.
Ale my padamy wieczorami w łóżko, umęczeni walką z wiatrakami, i śpimy szarym, kolczastym, płożącym się w kurzu ziemi snem bez marzeń, więc nie ma szans na splecenie się światów naszych jaźni. Anielskie wizje i boskie plany dryfują niewykorzystane w sennej rzeczywistości, bez celu i sensu, póki nie rozwieją się w garstki kurzu, zmiatane przez słoneczny wiatr w kąty kosmosu. Gromadzą się tam w bure, pyliste chmury i coraz bardziej drapią anielskie krtanie, kłują pod świętymi powiekami, drażnią boskie nozdrza.
I jak nadejdzie taki moment, że ostatnia iskierka ich nadzieji jednak zgaśnie, to ci wszyscyświęci-bogowie-i-anioły otworzą swoje oczy złote, straszne, pełne płynnego ognia, i ich wzrok zaleje nasz świat, bez śladu litości i zmiłowania.
Bo ileż mogą się starać, i starać, a my nic.
Dopóki śpią, musimy się zmagać "tylko" sami ze sobą.
Odpuśćmy sobie kilka wiatraków. Śnijmy więcej dobrych snów.
Anioł z rodziny Śpiących Aniołów - śliczny. Za anielskim spokojem śpi. A ponieważ ja dzisiaj po bezsennej nocy, więc doceniam jego szczęście. :-)
OdpowiedzUsuńPoscielic Ci wsród tego kwiecia pnącego, w jakims cichym miejscu?
UsuńPoproszę obok doniczek z nosami (śliczne!!!)
UsuńCudny, ale taki smutny mi się wydaje. Może sobie popłakał wcześniej i dlatego u nas leje. Przecieka przez tą niebieską terakotę.
OdpowiedzUsuńCieknie jak cholera. Nie wiem kto im te kafle kladl, ale partactwo zupelne.
UsuńRobilam to na jesien, wiec i taki jesienny melancholijny nastrój sie wkradl. Ukladanie sie do snu, uwiąd i przemijanie.
Niebo jest wybrukowane kwieciem i dlatego wcale tego Twojego kwiecia za wiele nie jest.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, ze zbieralas te wytluczone kafelki, w zyciu bym na to nie wpadla, ze sie moga do czegos przydac.
No ale mnie do artysty daleko, albo i jeszcze dalej...
No bo tak lezaly i patrzyly tymi niebieskimi oczkami na mnie...
UsuńBożena sobie musi takie zwizualizować, żeby zaczął trochę czuj-czuwać, bo się wykończy kobieta. Najlepiej z takimi złotymi włosami <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńA tymczasem będą (chyba) czuwali Bracia Plankton, tylko się ramki doczekają jakowejś <3<3 <3 <3 Podziękowanki serdeczne! Nie było trzeba zupełnie, chociaż Bożenie micha się rozjarzyła niczym stuwatówka. A przy okazji kreatywność milion pińcet, bo koperta superaśna :)
Złote włosy rządzą, nie? :D Lubie im takie złote kudły malowac.
UsuńCzy Bracia P. sa w stanie czuwac nad czymkolwiek innym niz 7 gałek loda w garsci, to nie jestem pewna, za bardzo bym nie liczyła na nich w tej kwestii :))) Ale sie ciesze, ze znajda w Bozeny domostwie cichy kącik!
(Koperta - prawdaz, najnowszy design Buraczanego Ugoru, jestes pierwsza, która miala zaszczyt wejsc w kontakt z Królewska Poczta Bulwiona III)
u Bożeny Diabeł wkrótce wyprze meble z IKEA :D Na razie na stanie jest mały domek nadmorski, latarnia, Bożena w kosmosie, zakładka z Lisem Stefanem i teraz Bracia Plankton wraz z kopertą, bo to osobne arcydzieło. No i oczywista kartki dla dzieciąt, które Bożena owszem, pokazała i dała pomacać, ale zaraz potem zabroniła kontaktu komukolwiek, żeby się jakaś defasonacja nie przytrafiła ;) Jak pójdzie sprzedaż biletów do Galerii to Bożena obiecuje tantiemy wypłacać autorce ;)
UsuńPoza tem to Bożena nie wypowiedziała się na temat kafelków, ale to dlatego, że Stefan teraz takich szuka po marketach i będzie kładł w łazience.
Ja mam jeszcze z kilogram tych niebieskich ulomków, (no, moze niecaly) jakby wam mialo zabraknac na kawalek przed sufitem. I jesli reflektujecie na mozaike ;)
UsuńTantiemy! Ah... azaliz doprawdyz jakie to milutkie slowo jest! Ty sobie siedzisz - a na twoje konto zewszad zlatuja sie, jak wróbelki do slonecznika, rózowiutkie i puchate tantiemy!
UsuńO to to, widać, że ideę przyjmujesz z zapałem. To Bożenka lubi najbardziej, jak jej pomysły się ludziom podobają.
UsuńBo gorzej jak się nie podobają. ...
No to mamy deal! ;D
UsuńAnioł Ci ten wysiłek wynagrodzi :) Podziwiam :) Deszcz, to czasami zło. Bo przecież jest potrzebny, tak w nawiązaniu do śniegu. Jednak śnieg to samo zło, nie zmieniłam zdania. Hehehe
OdpowiedzUsuńNie, no snieg to ZLO i FUJ !!!!!
UsuńDeszcz mozna zniesc jeszcze, jak siedze w pracy to niech se pada - ale cala niedziele?! To jest niehumanitarne!
Anioł bardzo przyjemny, ale czy jest a stanie jakiś portret Stefana?
OdpowiedzUsuńStefan sportowy:
Usuńhttps://diabel-w-buraczkach.blogspot.de/2015/04/piekno-przyrody-rozjezdza-jednosladem.html
oraz w dwóch wersjach na wzgórzach:
https://diabel-w-buraczkach.blogspot.de/2017/07/widok-ze-wzgorza.html
Moge tez stworzyc jeszcze jednego Stafana zimowego (bo mam jeszcze takie deski), tyle ze troche czasu na to potrzeba:
https://diabel-w-buraczkach.blogspot.de/2017/01/siy-rzadzace-wszechswiatem.html
Stefan sportowy należy już do mnie, dogadamy się:p
Usuńyou got it! :)
Usuńsory za to co napiszę, może to z powodu nadmiaru wody...ale anielica wygląda na pochylająca się nad wodami jezior i powziętą zamiar utopienia się ...
OdpowiedzUsuńTakie skojarzenia tez mialam. Jakby miala wskoczyc i sie rozplynac... To tez taki jesienny feeling wlasnie, jak dla mnie. (bo na jesieni to robilam)
UsuńNadmiar wody? Juz masz dosc?
Anioł senny złoto-jesienny :)
OdpowiedzUsuńI piękny kafelkowy wielki błękit.
Niezmiernie lubie przetwarzac rzeczy, które zostaly wyrzucone. Mają charakter nadany im przez ząb czasu. Decha tez wszak niczego sobie!
UsuńRecykling rządzi :) Pewnie, że decha piękna!
UsuńSmutek mnie ogarnia jak pomyślę ile mi się w domu poniewiera różności, które dałoby się przetworzyć tylko mi talentu brak :(
I to sa takie chwile, ze bardzo bym chciala zeby Swiety Mikolaj istnial naprawde. Objechalby reniferkami te wasze ogródki, altanki i szopki pelne starych, niepotrzebnych desek, zapakowal w sanki i siup - do mnie!
UsuńI wszyscy byliy by zadowoleni, a ja to nawet przeszczesliwa. Ah...
Wiesz co Diable, desek z szopki nie teleportuje do Ciebie, ale jakbym tak zebrała do kupy te moje drobne sssskarby, sfociła je i podesłała Ci fotkę mailem, to może wybrałabyś sobie coś, co mogłabym zapakować w zgrabną paczusię?
UsuńChociaż pocztowcy prześwietlając przesyłkę dostaliby pewnie zawału na widok zardzewiałej blaszki czy drewienka w kształcie ptasiej głowy ;)
O Bogowie w niebiesiach, moglabys, naprawde??!!
UsuńJakby wlasnie ZGRABNA paczusie, w sensie mocno owinieta, zeby nic nie latalo, to by chyba jakos bez zawalu sie obeszlo, mysle...
Wdziecznosc Piekiel zapewniona, dla Ciebie i rodziny, do konca swiata!!!!
Z dziką radością! Folii bąbelkowej mam dużo ;) Najpierw i tak będziesz musiała ocenić czy moje zbiory są warte Twojej uwagi.
UsuńAle jeśli pozwolisz, to w drugiej połowie sierpnia, bo teraz mam deficyt godzin w dobie, a potem jedziemy na urlop i na pewno będa kolejne skarby :)
Pasuje! :D Jeju, ale sie ciesze!!!! :D :D
UsuńBuzaki w oba poliki :* :* i pieknego urlopu!
Przecież to jest Danuśka Jurandówna. Wygląd przyżyciowy. A tych japońskich kwiateczków wcale nie za dużo. Bardzo ładne są.
OdpowiedzUsuńJurandówna w japonskim kwieciu, ale eklektyzm kulturowy!
UsuńJurandówna też ładnie, ale mnie bardziej Ofelia się widzi. To kwiecie, ta woda...
UsuńTys piknie, jak mawiaja starzy górale.
UsuńW kazdym razie melancholia, zaduma, przemijanie i "Co by bylo, gdybym wtedy nie odmówila mej reki owemu bardzo przystojnemu i jeszcze bardziej bogatemu Zbigniewowi!" ;)
bardzo, bardzo diabeł zdolna jest, bardzo! ... do janiołków miałam dziwne podejście, takie niesprecyzowane, taki ni pies ni wydra mnie się najbardziej z nimi kojarzyło, aż przeczytałam Baranka, a zaraz potem Głupiego Anioła i mnie olśniło! tak, to są idioci, a nawet i debile się wśród nich zdarzają :D
OdpowiedzUsuńA to nie czytałam, ale u Marty Kisiel byl fajny aniołek!
UsuńPiękny anielski anioł!! I taki bardzo słowiański w urodzie:-) Brawo!
OdpowiedzUsuńMuszę się pochwalić, że z okazji urodzin otrzymałam ...tadam...anioła na desce. Mojemu brak kwiatów (śliczne) ale nadrabia aureolą.
Buźka, Diable!
Taki właśnie słowiański charakter miał mieć, cieszę się ze to widać :D
UsuńBuźka, Pieprzu :*
Sen jest odpustem bożym. Dokładnie jak napisałaś, zmuszeni jesteśmy zmagać się sami że sobą i wytrzymać do przebudzenia.
OdpowiedzUsuńAnioł niezwykle pozytywny, piękne rękodzieło
Pozdrawiam
zolza73.blogspot.com
Dziękuję moja imienniczko :-)
UsuńNa aniołki tu i ówdzie się natykam błądząc po blogosferze, więc nieszczególnie już na nie reaguję, ale tym gruzem niebieskim zostałam na amen przyszpilona do Twojego bloga, przeleciałam pobieżnie po wpisach, na weekend zostawiam sobie przyjemność szczegółowego nurkowania!
OdpowiedzUsuńOj tak, tyle aniołów co w blogosferze to nawet w niebie nie ma, to fakt. Gruz jest super, jeszcze go trochę mam, więc będzie ciąg dalszy na pewno.
UsuńDziękuję i przyjemnego nurkowania, mam nadzieję że odkryjesz jeszcze coś ciekawego! :-)
Normalnie jakbym sama pisała. Użyłaś tego neuronu z tyłomózgowia? Ten jest najlepszejszy!
OdpowiedzUsuńNo kto jak kto, ale TY przecież wiesz, który to! ;)
UsuńAAA, ZGUBIWSZY TWÓJ ADRES STOP A PACZKA CZEKA STOP BŁAGAM O PODESŁANIE MI GO RAZ JESZCZE STOP KALAM SIĘ W POCZUCIU WINY STOP ŻYRAFA STOP
OdpowiedzUsuńSpokojnie Repo, oddychaj! Nie bylo mnie 3 tygodnie, zgłoszę się na dniach na maila! Buziaki :*
Usuńa gdzieżeś Ty???
OdpowiedzUsuńTeraz już znów przy swoim kociołku smoły, od jutra widły w garść i do roboty!
UsuńEhhh... urlop zawsze za szybko sie kończy...
Wiąże do Cie, pacze, ze data 17 czyli poscik sztuka nówka i oglądam anioła po raz drugi, dopierom się zdziwiła przy pisaniu komencika, ze juz jakiś napisałam i to miesiąc temu😜
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej sobie poogladalas na nowo drugi raz :) Ja tak mam z filmami - na ogól szybko zapominam i potem moge obejrzec drugi raz i trzeci, i byc tak samo zaskoczona akcja, jak za pierwszym razem. W sumie spoko sprawa :D
Usuń