Jako rzekłam w poprzednim odcinku, Borsuk ze Szwagrem wspinali się na skały, zwisali sobie tam z różnych lin i łańcuchów, jeździli rowerami po górach, bo na miejscu nie potrafią usiedzieć długo, a na plaży im się nudzi jak na przykład mi przy oglądaniu meczu. Piłki. Jakiejkolwiek. Albo tenisa (w sumie też piłka). Albo skoków narciarskich. Albo sportu jakiegokolwiek (bobsleje na przykład. Niech mi ktoś powie, czym się różni zjazd jednego takiego wózeczka od innego).
Ogólnie to wystarczy mi pokazać sport w telewizji, a momentalnie kleją mi się oczy i jakoś tak opadam wewnętrznie i czuję potrzebę szklaneczki wina.
Ale wróćmy do Sardynii. Nie wiem jak chłopaki potrafili się w ogóle tak intensywnie poruszać w tej temperaturze 45°C, ale widziałam na własne oczy - na zdjęciach prezentowanych przez nich post factum a raz to nawet na żywo: dwie kolorowe, maleńkie mróweczki w kaskach, wiszące na pionowej skale (Capo Caccia, 180 m n.p.m.) nad otwartym morzem!!! A my na statku na tymże morzu, w drodze do Groty Neptuna w tejże skale.
Czyli oni atakowali Capo Caccia z góry, my od dołu.
Jak ich zobaczyłam to serce mi stanęło z wrażenia, że oni tak wysoko, i takie kropeczki, o borze borze sosonowy, Borsuk taki malutki nagle a ta skała taka pionowa, wielka i zła, no i zapomniałam obsługi aparatu z tego wszystkiego, naciskałam nie te guziczki no i nie mają chłopaki zdjęcia niestety :))) bo jak już w końcu opanowałam te przyciski, to statek zakręcił i mi się schowali za winklem.
Za to reszta pasażerów stateczku miała w gratisie do biletu przedstawienie Amatorskiego Teatrzyku Pokładowego o tym, jak trzy wariatki i jeden małoletni (zapewne ich zakładnik) splątani razem w wielką czterogłową ośmiornicę, usiłowali wyskoczyć naraz przez jedno małe okienko, dziko wymachując wszystkimi kończynami i krzycząc niezrozumiale, acz w wyraźnej ekscytacji. Z każdym podskokiem coraz bardziej zacieśniając więzy.
Dla mnie osobiście było to nawet podwójnie ekscytujące, bo jako jedyna z naszej czwórki nie mogłam chłopaków na tej skale dojrzeć, a na moje powtarzane 100 razy na sekundę „Ale gdzie?! Gdzie, gdzie?!!" pozostałe macki naszej ośmiornicy dźgały w powietrze gdzieś w kierunku skały wielgachnej jak trzy Pentagony, precyzując „Tam! No tam!!!" albo „Tam, gdzie taki kamień!" i „Tam gdzie ta trawa rośnie!"
No i wkurzałam się straszliwie i potwornie, że ich nie widzę - i nagle wtem!!! Jednak zobaczyłam!!!
I targnęły mną emocje tym razem w drugą stronę, te pozytywne i jeszcze nawet silniejsze, i wydarłam się „Widzę! Widzę!!!" co małoletni zakładnik, znaczy syn Szwagierki i Szwagra momentalnie przekuł na „Wiiidzę! Buzię widzę, buuuzię!" a Szwagierka w amoku chwyciła za telefon „Zadzwonię do nich, dzwonię, że widzimy!" nieważne, że przecież wiszą akurat na jakichś żelaznych linach czy prętach i nie za bardzo mogą odebrać, no więc to naprawdę musiał być niezły cyrk dla pozostałych pasażerów tej arki szaleństwa. No ale co, zapłacili za bilet, to niech sobie mają, należy im się.
O, proszę, na pierwszym zdjęciu to tam, "gdzie taki kamień" ;) Tam jest kropeczką zaznaczony Borsuk w zielonej koszulce, właśnie tu mi się stracił z oczu, widzicie?
Ha, NIC nie widzicie, to wam na drugim zdjęciu obok powiększyłam fragment:
Start
A teraz pobawmy się w szukanie Borsuka:
A tak nas chłopaki widzieli z góry - zdążyli zrobić zdjęcie, bo akurat mieli chwilkę przerwy.
Tu w dole, na stateczku, czterogłowa ośmiornica w dramatycznym akcie próbuje wyskoczyć przez okienko...
Dla zainteresowanych o mocnych nerwach googlowskie zdjęcia z tej wspinaczki >> Via Ferrata de Cabirol << na Capo Caccia. Podobno dużo łatwiejsza niż ta na Tavolarze, co pokazywałam ostatnio, więc ten, no, zapraszam serdecznie na spacer.
Aha, Grota Neptuna też była fajna :)
Miejscami szło się wąska ścieżką wsród tych skałotworów pięknych, miało się je całkiem blisko tak, jak tunel w stadzie kałamarnic albo między koralowcami, i to mi się podobało barrrrdzo, bo z reguły to one są daleko, poza zasięgiem rąk durnego turysty, który przecież MUSI pomacać, a najlepiej oderwać kawałek na pamiątkę.
............................................................
No. To obejrzeliśmy sobie kupę kamienia z wierzchu i od środka, to teraz dla odmiany kupa kamienia w postaci malowniczej plaży.
Archipelag uroczych wysp i wysepek o nazwie La Maddalena, gdzie główna wyspa to (aha!) Isola Maddalena z portem w mieście (zgadniecie?) La Maddalena.
(Widać, że tubylcy to praktyczny ludek - trzymają się raz sprawdzonych rozwiązań.)
Na wyspę Maddalena można dostać się promem (po uiszczeniu sporej opłaty, w naszym przypadku 88 € w obie strony za auto z trzema osobami).
Z racji tej zaporowej ceny byliśmy tam tylko raz niestety, a szkoda, bo ile tam cudnych zakątków musi być, to podpowiada chociażby google >>La Maddalena <<
My byliśmy tu:
Z tego, czego nie widzieliśmy, to na przykład na Budelli, innej wyspie tego archipelagu, jest różowa plaża z trupków małych, różowiutkich żyjątek morskich (czyli tak trochę gotycko w sumie - ale na różowo)
Oczywiście pod ochroną i nie można na nią wejść. Całe lata turyści brali sobie "troszkę" piasku na pamiątkę, tak do wysypania ścieżek w swojej dwustuhektarowej posiadłości, więc w końcu plażę zamknęli i tyle, można tylko podpłynąć statkiem, i to nie za blisko, żeby nie mącić wody i osadów z maleńkich, różowych szkieletorków.
Tak pokazuje tą plażę google: >> Budelli, la spiaggia rossa <<
Z tym że proszę pamiętać o uwielbieniu ludzkości do fotoszopa i pochodnych, i wierzyć raczej tym zdjęciom NIE wyglądającym jakby się tam rozbił tankowiec z farbą, zmierzający do fabryki Barbie.
I teraz najlepsze: pilnuje tego pełnoetatowy strażnik >> Mauro Morandi <<
Mieszka tam w pół-domku pół-szałasie, siedzi na fotelu własnoręcznie skleconym z drewna z plaży, i pilnuje. Czasem popłynie do miasta po zakupy, czasem ma wizyty różnych naukowców, a tak to po prostu siedzi i twierdzi, że nic mu do szczęścia nie brakuje (oglądałam reportaż).
Malutki człowieczek i ogrom piękna dookoła.
Jak widać, jest w wieku przedemerytalnym, więc muszę pozostać czujna jak żbik i w odpowiednim czasie wysłać CV!!!
Ja bym raczej aplikowała na przyuczenie do zawodu, bo to by można zacząć od razu.
OdpowiedzUsuńWycieczka cudna, nie rozumiem takich wczasów co to ludzie lecą milion kilometrów tylko po to, żeby dwa tygodnie w bezruchu na okrągło smażyć się pod kwarcówką.
O, to jest mysl! Praktykantka zostane :) Bede mierzyc procent piasku rózowego w zóltym.
Usuń(tez nie rozumiem, ale kazdemu wedlug potrzeb, prawda)
A dajcież Wy mi wszyscy święty spokój, skał się boję, stalagmitów, tytów i inszych skamielin tym bardziej!
OdpowiedzUsuńZa to bobsleja od skeletonu odróżniam fachowo, ha:p
Co to skeleton?!
UsuńO_o
no bo chyba nie chodzi o jakies szkielety? (wyscigi szkieletów?!) :D
Na te skaly to ja bym z wielka ochota wlazla z chlopakami tam, ale nie mam kondycji takiej. Ale byc na górze wysooooko wysoko - uwielbiam! Patrzec tak na swiat z lotu jaszcząpia!
Ha, w skeletonie łbem w dół się spuszcza w sakach w dół;)
UsuńZ góry patrząc poprzez własnego pawia trudno mi coś dojrzeć.
znaczy w sankach
UsuńMoze i trudno, fakt. Ale jak kolorowo ;P
UsuńNie no, gópie zarty takie. Rozumiem. Ja sie na przyklad boje karuzeli i lyzw / nart / lodu pod butami. Musze stac twardo na wlasnych nogach, grunt czuc. Uziemienie miec.
Phi, na lodzie to stać mogę aż do zatopienia;p
UsuńKaruzeli dziękuję.
Ale umiesz plywac, jakby co?
UsuńNo ba......ratownikiem byłam! 30 lat temu:p
UsuńOżesz! To Borsuk jest kozicą?!?
OdpowiedzUsuńNa to wychodzi. Do wody w kazdym razie go za bardzo nie ciagnie - tylko w góry, w kamienie, na rower, wiatr w siersci, swiat u stóp Taki malenki, ze go ogonem mozna przykryc, rozumiesz.
UsuńOn się, że tak powiem, profesjonalnie wspina w skałach?
UsuńA o grocie Neptuna mam takie przemyślenie: jak to możliwe, że przyroda tworzy coś tak pięknego i zamyka to w środku góry? ;-)
UsuńNie, amatorsko tak tylko.
UsuńBo przyroda jest niekiedy strasznie zlosliwa, i takie cuda przed ludzmi chowa. Chociaz w sumie, jakby sie tak zastanowic - to troche racji ma...
Ale piekna byla ta jaskinia, jak nie byliscie to nastepnym razem* idzcie koniecznie! (Polecam wleczenie sie na koncu grupy. Jest spokój i luzik)
*Sardynia to jeszcze jedno miejsce na naszej liscie pt. "Pojechac jeszcze raz". Lista owa jest dluga, baaardzo dluga, i jak dotad nie bylo ani jednej powtórki ;)
Byliśmy u Neptuna.
UsuńI też mam listę "pojechać jeszcze raz". Wpisuję na nią prawie wszystkie miejsca, w których byłam, bo mnie się wszędzie podoba ;-)
No to wlasnie tak samo jak u nas :)))
UsuńOch, pięknie tam. Cudowne zdjęcia i na pewno takież wspomnienia.
OdpowiedzUsuńI strasznie bolesne zderzenie z szara, domowa rzeczywistoscia po powrocie... Ale oczywiscie warto bylo, i gdyby mi ktos zaoferowal powtórke, nie zawahalabym sie ani chwili ;)
UsuńDo sportu palam dokladnie taka sama miloscia jak Diabel wiec to akurat rozumiem, ale zeby mnie czestowac takimi zdjeciami Borsuka w postaci niewidzialnej golym okiem kropeczki zawieszonego na wysokasnych skalach to juz letka przesada. Ja o malo na serce nie umarlam ogladajac te zdjecia i majac caly czas swiadomosc, ze Borsuk to jednak nie moj jest jeno Diablowy a i tak mi serducho dygotki dostalo.
OdpowiedzUsuńJak by to byl moj Wspanialy to schodzac na ziemie z tych wysokosci musialby od razu kwiecie na wieniec pogrzebowy zbierac.
Ja mam lek wysokosci wiec zawiesilam sie przy tych zdjeciach i niestety musialam przerwac. Przyjde pozniej jak ochlone i doczytam reszte.
Przewin szybciutko, bez patrzenia, do tych zólto-pomaranczowych zdjec, tam jest juz bezpiecznie!!!
UsuńJa lęku nie mam, sama bym tam wlazla - przynajmniej tak mi sie wydaje, bo tak ekstremalnie to jeszcze nie wchodzilam nigdy - tylko kondycji mi nie starcza wlasnie. Mogla by byc jakas kolejka linowa na przyklad, to chetnie. Uwielbiam kolejki linowe!
Tak wlasnie zrobilam i juz w grotach i Maddalenach jest mi fajnie:) Ale ja to mam jakis mocno wybiorczy ten lek przestrzeni, bo moge np. kolejka linowa, moge sie gapic w dol z wysokich budynkow jak np. WTC i nie mialam zadnych problemow. Ale wtedy sie czuje jakos zabezpiecznona. Jak patrze na te skaly i Borsuka w postaci kropki, to ja wiem, ze on tez zabezpieczony linami itp. ale mimo wszystko przedwczorajsze sniadanie mam natychmiast w gardle:)))
UsuńNawet mi się słabo zrobiło z emocji, jak zobaczylam tą kropeczkę! Zawsze w takich sytuacjach myślałam "jeee, ale fajnie!" A teraz "łomatko, jaki maleńki ten mój Borsuk a ta skała taka zębata, wielka i zła!!!"
UsuńCałkiem inne uczucie jak wiesz, że to jest "twoja" kropka.
Śniadanie, mam nadzieję, zostało jednak na miejscu? :-)
Dlatego pisalam, ze patrzac na te zdjecia caly czas sobie przypominalam, ze Borsuk nie moj:)))
UsuńSniadanie uratowane:)
Ufff! Bo juz sie balam! :)
UsuńWażne, że wszyscy zadowoleni, na górze i na dole :P plaża koralowa - poezja :)
OdpowiedzUsuńNo, śliczna jest, ale ze statku myślę że niewiele widać, więc aż tak nie żałuję, że tam nie popłynęlismy. Można podobno dopłynącć na tą wyspę z innej strony, ak się ma czyn oczywiscie, i dojść do tej plaży od "góry", znaczy od strony wydm. Ale też nie za blisko (Mauro pilnuje) i nie wolno nawet robić zdjęć - tak było w tym reportażu, który oglądałam.
UsuńNo ale dobrze, niech przyroda się odradza.
Zdjęć w sieci jest mnóstwo, ale jak napisałaś, niech się odradza :) mogę Ci podesłać kilka korali z naszej oceanicznej koralowej plaży :P
UsuńTo fakt, Mauro może nie jest typem służbisty oddanemu bez reszty regulaminowi :)))
UsuńMożesz? Naprawdę?! Iiiiiiiiii!!!!!! Jeeeejk!!! :D Dzień dobroci dla Diabła - wszak właśnie w ręce me trafiło "Pierwsze wspomnienie..." z wiadomą stroną osobistą "moją" :) Muszę o tym osobno napisać, bo emocje jak sięgnęły Zenitu, tak tam latają jak balonik z helem i nie zamierzają opaść!!!
:* :* Całuję w oba poliki i dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Mam karton korali z Carraroe, wybiorę i wyślę :) cieszę się, bo to Twój wiersz :*
UsuńKto by pomyślał, że poniedziałek może być taki dobry! :D
UsuńPiękna ta plaża. :)
OdpowiedzUsuńSame piekne tam byly, i to ile!!! ;) Naprawde, takiej ilosci pieknych plaz na raz to chyba nie ma nigdzie indziej!
UsuńTak se Bożena myśli, że jakby oni na te kamerdolce Maddalenowe i okolice wpuszczali taniej, to byście zaliczyli Międzyzdroje przy okazji też, ze trzysta parawanów i dwanaście siatek z biedronki przypiętych do Januszów w sandałach i skarpetach frotte z rynku, siedempiisiąt pięciopak.
OdpowiedzUsuńA tak to najwyżej ktoś z internetów może tu przyjść i rzucić kąsliwą uwagą. Znaczy nie, że Bożenka, ale słyszała o takich przypadkach po prostu.
Bożenka zazdrości w cichości i niejadowicie oraz zastanawia się, gdzie by tu następną skarbonke ustawić oraz skąd wziąć wkład :D
Ferraty to jest konik niejakiego Karolka i jak Bożena zobaczył jego zdjęcia, gdy zwisa ze skały W ADIDASACH to dostała trzech zawałów na raz. Bo nie zdążył przebrać butów. Rozumiesz. Bożenka obiecała, że oczywiście jak jeszcze raz zapomni butów przebrać albo nie zdąży, obojętnie i z tego powodu się zabije to ona go wtedy zabije.
Zagadki "Znajdź Borsuka" wyśmienite, chociaż Bożenka dostała zero punktów :D
I bardzo dobrze Bozenka mu powiedziala. Niech skorupka za mlodu nasiąka odpowiednimi tresciami, prawda. Aby potem trącic odpowiednio.
UsuńA co do zagadek - no wiec wlasnie na zywo tez mialam trudnosci z dostrzezeniem malej zielonozóltej plamki. "Tam gdzie taki kamien" to jednak bylo troszke za malo :)
A na Maddalenie Januszów tez spotkalismy, a jak, tego kwiatu pól swiatu :D Tacy zamozniejsi byli wprawdzie (homary akurat jedli) ale mentalnie - 100% Janusze. W rozmowie na ten przyklad dowiedzielismy sie, chociaz wcale nie pytalismy, iz przylecieli tu dla odmiany, albowiem poniewaz (i ta gestykulacja rączką zbrojną w homarzą nózke) wlasnie byli NA NARTACH na jakims LODOWCU gdzies tam, nie pamietam.
W sierpniu. Na narty. Na lodowiec. No czyliz azaliz mozna byc bardziej posh. No nie mozna. No way.
Orzeszku! A wzięliście jakieś namiary na nich? Bo na pewno będą sprzedawać potem na alledrogo mało używane torby papierowe Gucci i Dolce Banana dla fanów. Albo coś.
UsuńNo pacz, nie pomyjślała żem, zakuty łeb!!!
UsuńStrata jest to ogromna i niepowetowana, ehhhh...
extra!
OdpowiedzUsuńAno!
UsuńDiable, no zaniemówiłam! Przeczytanie i obejrzenie wszystkiego zajęło mi całą kawę i pół paczki paluszków, ale warto było. :-) Borsuka na zdjęciach nie mogłam dostrzec, to chyba znak, że pora na silniejsze okulary, albo na większy monitor. Reszta bajer, panie!
OdpowiedzUsuńBajer Pieprzu, i to z brokatem i fontanna, piekne miejsce ta Sardynia. Tylu plaz na raz - i kazda sliczna - to chyba nie ma nigdzie indziej!
UsuńAha, i do drugiej kawy polecam Sardynie odcinek I. Piekne widoki i duzo morza!
UsuńChcem tam wrócic, zabierzcie mnie stond...
jesssoooo jak tam pięknie, prawie jak w mojej Portugalii https://de.wikipedia.org/wiki/Algarve :D
OdpowiedzUsuńTy masz mocne nerwy tak paczac tego Borsuka na skalach!!! omatulu!!!
kolega pracowy właśnie zastanawia się nad Sardynia, jutro pokażę mu Twoje foty, ok? :)))
Ok, nie ma problemu :-)
UsuńW Algavre byłam tez raz, 3 tygodnie, więc doskonale rozumiem Twoje do niego uczucie. Też jest przepiękne, dziki ocean, pomaranczowe skały, cudne plaże, miasteczka też niczego sobie, Lizbona w zasięgu, Sintra, klimat idealny... Tak, zdecydwanie jest sporo miejsc odpowiedniejszych od środkowo-pólnocnej Europy!
właśnie się mnie pyta, w jakiej części Sardynii to jest, bo on wprawdzie już był, ale na pewno nie w tej części :)
Usuńza dwa lata zapraszam do mnie z walizeczko :D
To bylo tak dosyc w dziczy, 5 km "w dól" od najblizszego miasteczka San Teodoro (pólnocno-wschodnia czesc Sardynii)
UsuńNajwieksze miasto tego regionu to Olbia, tylko niech tam boze bron NIE jedzie. Olbia jest brzydka, nie ma w niej absolutnie nic - chociaz kwater duzo. Za to jest port, lotnisko i hordy ludzi.
Czyli godzina Zero wybija za 2 latka? :)
zaraz mu przekażę, dziękuję :)
Usuńtak,za dwa lata! :D
no wakacjami prawdziwymi zapachniało ale zazdroszczę Borsukowi wiadomoczego i tobie tej Sardynii...że byłaś, że widziałaś.. bo pieknie tam jak to na wyspie, wyspy mają nieodparty urok i klimat i te kamienne płaskorzeźby i rzeźby
OdpowiedzUsuńGóry i morze razem w jednym miejscu to jest w ogóle najlepsze, co moze byc. Sama zazdroszcze sobie, tej zprzed trzech tygodni. Bo wydaje mi sie teraz, ze to bylo lata temu, nie 3 tygodnie. Lata temu i w innym zyciu...
Usuńse weszłam w różowa plaże ekh no malina i orzeszki )) ja chce teraz tam na wakacje ...
UsuńNie bede Cie od tego pomyslu odwodzic. Konkretnie na ta rózowa to nie wolno, ale w okolice. W tym archipelagu Maddalena musi byc naprawde rajsko...
UsuńOd samego patrzenia na tę ścianę ze sznurkami robi się niedobrze,a wleźć tam¿ Za żadne skarby świata, to jakieś zboczenie jest¡Morze,morze,morze,piaseczek , kamyczki inic więcej.zazdraszczam bardzo bardzo
OdpowiedzUsuń:D
UsuńA ja bym w sumie wlazla (przynajmniej tak mysle) tylko kondycji nie mam. No i 45°C to troszeczke, odrobinke za duzo jak na góry jednak...
Że też schodów ruchomych nie zrobili, skandal!
OdpowiedzUsuńNormalnie skansen. Ale wyspiarze jak wiadomo sa DZIWNI.
UsuńStoję w kącie i patrzę okrągłymi oczami na to wszystko. Na piękno, majestat przyrody, szczegóły. Boziu, boziu, booooooziu...
OdpowiedzUsuńByło pięknie, taaaak.... Chociaż teraz po kilku tygodniach wydaje mi sie juz jakby to był tylko jakiś film, jakbym tam wcale nie była naprawdę.
UsuńZleciało tak błyskawicznie.
Okropnie śliczny jest ten świat. Miejscami. Mógłbym tam mieszkać.Ech, gdybym mógł zostać niemieckim emerytem... Ale nie, już a późno :(
OdpowiedzUsuńDla mnie tez za późno, to już nie te czasy, co kiedyś. Moje pokolenie nie będzie się niestety na emeryturze hulać po świecie. A śliczny on jest, tak. I im mniej ludzi w danym miejscu, tym bardziej ono śliczniejsze.
Usuń