Na początek chciałam przypomnieć, że jeszcze do niedzieli czekają na adopcję dwa klony Renaty. Więc jak ktoś jeszcze chce się wpisać na Listę Bogdana, to niech uczyni to chyżo. Bo czas płynie. Nieubłaganie. Przedstawię to państwu za pomocą tej oto interlokucji:
Siedzę w robocie. Dzwoni ten szatański pomiot zwany telefonem. Numer zewnętrzny. Odbieram.
(W nawiasach przypisy redakcji)
- Firma XY, imię moje jest Legion, dzień dobry.
- Halo? Halo! (Słychać, że jakaś babuleńka starsza niż sam wszechświat, głos skrzypiący i drżący)
- Halo, dzień dobry.
- Kim pani jest? (Ha. Kim jestem? Dokąd zmierzam? Jaki jest sens, cel i przyczyna? Pani droga, tak od razu z rana?)
- Legion moje imię, w czym mogę pomóc?
- Detlef? (Na Odyna, dlaczego Detlef?!)
- Legion!
- Dietrich? (Bingo. A imię me Marlene oczywiście. Ryczę więc w słuchawkę całym mym 55-kilogramowym jestestwem, aż się koledzy przy biurkach pobudzili):
- LEGION!!!! FIRMA XY!!!!
- Aaa! A to nie znam. (Ano, nie. Co teraz? Mam wyjść z propozycją kawy i ciasteczek?)
- Bo ja chciałam rozmawiać z panią L.K.
- Ooo, ale pani L.K. już tu dłuższy czas nie pracuje, przykro mi.
- Naprawdę? A to długo już jej nie ma?
- Będzie z 15 lat. (Tyle wiem ze słyszenia, bo mi jeszcze troche brakuje do statusu firmowej skamieliny.)
- A. To znaczy, mogę ten numer już wykreślić z notesika? (No, raczej JUŻ tak.)
Mówcie mi więc Detlef. Ale tak na poważnie, im się jest starszym, tym szybciej leci czas, wiadomo, to już sami zauważyliśmy, co nie. Ale że na chwilę się notesik odłoży, i hopla, 15 lat mija? To nas czeka za paredziesiąt lat? A w podstawówce to 2 miesiące wakacji wydawały się połową wieczności...
Więc do niedzieli szybko zleci. Tymczasem - Fjodor był tak miły, że uwarzył nam w samowarze herbatę oraz smaczną sentencję na zakąskę. Napijmy się.
Jako starszyzna pominę milczeniem Czas. Bo czymże jest Czas.
OdpowiedzUsuńALE JAK 55 KILO?! JAK?! I Ty mówisz o problemach z dżinsmi?! 55 KILO?! Ratuje Cię tylko wzrost metr dziesięć.
Ano tak. Albowiem jakims zlosliwym zrzadzeniem losu wszystkie te kilogramy ulokowane sa w udach i lydkach. Reszta jest jak od innego czlowieka. Ah, gdyby mi cycki tak naprawde od komentarzy rosly, jak tobie ;) to by bylo inaczej - a przynajmniej na pewno bardziej proporcjonalnie.
UsuńTez sie glupio sfiksowalam na tej cyfrze..... przyslac ci chalwy???
UsuńI golonek. Duuużo golonek.
UsuńCycki mi przyslijcie. Bebe, wyskakuj.
UsuńJa mam cycki, ale nie swoje. I trochę są włochate, zresztą - już widziałaś. To nie wiem, czy Ci będą pasowały.
UsuńA tak swoją drogą, Detlef, to było piękne :) Takie scenki rodzajowe my lubić bezgranicznie! Aż sobie dwa razy przeczytałam, i śmiałam się, śmiałam się, śmiałam :D
Dostojny Samowar - cóż, może nie jest rybą, ale i tak mi się podoba. Wiesz, gdzie by pasował? W Krainie Czarów, tej od Alicji. A po Renatę nie zgłoszę się, bo mam (chyba) jakiś umiar - już od Ciebie tyle cudów dostałam, że sumienie mi nie pozwala :)
Kanionek, zacna oferta z tymi cyckami! Ale rzeczywiscie za wlochate chyba podziekuje... Zreszta nie wiadomo jakby na to zareagowala organodawczyni. Rogów co prawda nie ma, ale cztery twarde kopyta, konfrontacji z którymi wolalabym uniknac.
UsuńI naprawde, zaprawde nie wiem, czemu akurat Detlef... To moje nazwisko nijak sie ma do Detlefa. Do Dietricha tez chyba z reszta nie za bardzo.
A z Fjodorem D, odkad dowiedzialam sie, ze wypowiedzial ta kwestie o herbacie, zlaczylam sie duchowo (mam teraz wtyki w zaswiatach, drzyjcie!) bo z herbata mam tak samo. Swiat bez herbaty dla mnie nie istnieje.
Wiem, że miałam już iść sobie i łkać w samotności nad swem biodrem, ale doczytałam Twoje wyznanie o herbacie. No nie mów! A jesteś nałogowcem zrównoważonym, czy psychopatycznym? Bo ja tym drugim. Parzę z dwóch, a czasem trzech torebek, i dość długo je tak naparzam. Ale to może kwestia jakości herbaty - ostatnio kupuję takie "zmioty z podłogi", więc może dlatego. W każdym razie herbata jest jednym ze sztandarowych powodów do kpin mojego małżonka. Wiesz, pytania o stężenie krwi w herbacie i takie tam :)
UsuńO ile kawa mnie stawia rano na nogi, to potem caly dzien jade na herbacie! Inaczej sobie nie wyobrazam. Ale piję lurę... Wlasciwie taka pokolorowana wodę, w porównaniu do twoich 3 torebek.
UsuńAle stężenie krwi w herbacie? Chyba herbaty we krwi? ;) W zimne dni to ja sie czasem czuje, jakbym miala herbate ZAMIAST krwi, tyle tego w siebie wlewam.
Notesik się może zawieruszył gdziesik... odnaleziony po latach niczym skarbnica pamiętnych czasów.
OdpowiedzUsuńA tu takie niespodzianki sie wyprawia.
Panta rhei, nic nie poradzisz!
UsuńOryginalna to nie będę... Też mi się uwaga zogniskowała na 55-ciu i żeby dotarła do mej świadomości idea historii musiałam od owych 55-ciu czytać raz drugi... Bo moje 55 zawieruszyło się pod sporą warstwą mniej więcej w tym samym okresie, co tej dobrej kobiecie jej notesik. Idę sobie pochlipać w kąciku nad tym czasem, co na mnie osiadł.
OdpowiedzUsuńUwierz, an mnie tez osiadaja kilogramy. Nie jestem czarodziejem. Ani fit-maniaczka ;)
UsuńPo prostu waga wyjsciowa, przed laty, byla znikoma.
To moze ja powiem tak: w okresie mej swietnosci - znaczy kwiatem pieknym i mlodym bedac - to ja wazylam 45 kg, wiec panie sobie wyimaginuja ten przyrost.
OdpowiedzUsuńNo. Juz lepiej?
A ze do sportów zywie zywa niechec, niestety, to przyrastam. Byl w moim zyciu trzyletni epizod z pilatesem, i nie powiem, czulam sie fizycznie super, tylko nie lubilam tam chodzic :) No i sie skonczylo.
No nie wiem, nie wiem, czy przyjąć to usprawiedliwienie. I tak Cię nienawidzimy! Nie dość, ze zdolna, to jeszcze te 55!!!!!!!!!
UsuńAle z Marianem w ramionach 65! A on jakby tak jest czescia mnie!
UsuńTo może powiedz od razu, że Twoja waga wyjściowa wynosiła te x lat temu około 3 kg, a od tego czasu, patrzcie państwo - jak przytyłam!
UsuńI się burakiem nie zasłaniaj, bo ja też mogę powiedzieć, że z Ziokołkiem w ramionach ważę ponad setkę!
Oho! Sie odezwala ta, co to najlepiej wie czym sa zbedne kilogramy. Nigdy ani jednego nie mialas - chyba ze na rozpieszczonym frykasami Ziokolku!!!
Usuń:D Miałam, w liceum! Ponad 10 więcej, niż dziś :)
UsuńAle fakt, poniosła mnie fala zbiorowego oburzenia, zidentyfikowałam się z tłumem i z automatu zaczęłam skandować hasła. Bo człowiek to zwierzę stadne i generalnie woli być po stronie większości :D
Ale fajnie, że już wiemy, że nie taki Diabeł wielki, jak go malują. Diabełek jest Kieszonkowy!
Ja bylam do 4 czy 5 klasy kluseczkiem, a potem przez jedne wakacje uroslam bardzo wzwyz, a zmalalam wszerz. Jak po wakacjach do szkoly przyszedl patyk zamiast kluseczka, to "panie" mnie nie poznaly. Minę wychowawczyni do dzis pamiętam. Normalnie jej wszystko w twarzy zjechalo w dól, i wygladala jak te roztopione zegary u Salvadora Dalí.
UsuńNo i tego patyka dzis sie zrobilo 55...
Pisiątpięc to Bożena miała gdzieś właśnie w piątej klasie, albo w szóstej ... w ósmej miała na pewno pisiątosiem, bo do dziś ma obiegówkę z dowodem wpisanym długopisem chińskim.
UsuńNiestety nigdy jej nie spotkał ten psikus z rośnięciem znieniacka.Peszek.
P.S. Bożena wpadła w taki rechot na widok tego pucowania buraka na górze, że pół dzielnicy ją słyszało, a jeden sąsiad chciał kartkę wzywać.
Smiech to zdrowie Bozeno! Jak to milo, ze moge zadbac o twe zdrowie! I to zdalnie, paczcie panstwo. Kaszpirowski normalnie :]
UsuńPrzylóz dlonie do buraka na ekranie. Zamknij oczy i oddychaj spokojnie. Adin-dwa-tri. Czujesz lekkie mrowienie i cieplo w dloniach. Buraczana energia otwiera twoje czakry, uzdrawia zęby i ceruje dziure w skarpecie.
Czyli zrozumiałaś, że "kartkę" oznacza "karetkę" w języku drewnianych paluszków Bożeny ;)
UsuńBożena moc czuje! Już na Adin ta moc jest z nią, szaleje, wiruje! (ale ze skarpetami to jeszcze potrenuj ;) )
Oh, wbilam Bozenie igle w piete??? Obiecuje poprawe!
UsuńBuraczku Piekielny! Ważymy tyle samo! Hehe, mnie się też na tych 55ciu (u)waga zawiesiła :)
OdpowiedzUsuńP.S. Biusty Jarzyn tak już chyba mają :(
No! Wreszcie ktos mnie rozumie! Prosze Marcheweczko, tu wkop sie obok mnie, zrobilam ci miejsce na grządce w cieplutkiej szklarni. Poiskamy sie po naci ;]
UsuńOmamuniu, przeczytałam "posikamy się po naci". Co te kozy z człowieka robią.
UsuńWięc zawiązuje nam się tutaj Pakt Szklarniowy. "Dołem głowa, górą nać, kto mi powie - co się jeszcze może stać?" No wszystko się może zdarzyć. I teraz nawet trochę żałuję, że nie jestem kapustą. Lub choć Czarną Rzepą. Miałybyśmy Triumwarzywat!
A jak mi reCAPTCHA wyskoczyło, to przeczytałam, że mam zaznaczyć, jeśli nie jestem robolem. I zgłupiałam, bo przecież JESTEM. Wszystko przez to, że uderzyłam się w wannę. Pójdę już.
UsuńTriumwarzywat, podoba mi sie :D To cos jak "Bób Homar Włoszczyzna" zamiast - wiadomo czego.
UsuńChociaz osobiscie homara to bym zostawila w spokoju na dnie morza.
Ale uderzylas sie w ta wanne glową??? Ze ci sie rzucilo na oczy?
Triumwarzywat, jestem za! Kanionek uderzył się w wannę, a na oczy rzuciło się mnie - dokładnie to oko moje lewe nabrało koloru majtkowego różu. W buraczkach się wytarzało czy coś...?
Usuńa widzisz tez teraz na rózowo?
UsuńEj no wiecie! 55 to ja bym chciała mnieć. Ale niestety, na tych 55-ciu zawisło jeszcze sporo. Uch. Dziś będę na wieczorku tanecznym i oszczędzę sobie ściągającej bielizny bom się przekonała że po takowej z kolei rajstopy się ślizgają. Ach, żeby nie grawitacja to bym płynęła nad parkietem...
OdpowiedzUsuńDzieńdobrywieczór...
OdpowiedzUsuńJa na miejscu tej pani zapytałbym: jaki Legion? Chyba Milijon?
Albo: PeBeRol?! (zagadka: kto wie, co to znaczy?)
A ogólnie jestem pod wrażeniem wpisów.
Do tego lubisz herbatę :) Bądź mi siostrą!
Herbata to jedna z tych rzeczy, bez ktorych sie po prostu nie da. Bez wiedzy, co to BePeRol, jakos do tej pory zylam, alem ciekawa... Brzmi jak nazwa trutki na karaluchy, ale mysle ze to nie to jednak.
UsuńCo do bratania - ale to musimy nacinac kiuki i wymieszac krew? Bo moge zemdlec!!!
Nie, nie, nie trzeba się ciąć. Wystarczy choćby wirtualnie wychylić po filiżance herbaty (bez której się nie da) i już :)
UsuńA PeBeRol, ściślej PBRol, to Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego :)
No to na zdrowie, chlup! I za BePeRol ;)
UsuńTemat przemijania ważki. Głuchota postępująca. Herbata smaczna.
OdpowiedzUsuńTaka prawda, kobieto z fajka. Same fakty, suche jak tyton.
UsuńBywa gorzej, w Irlandii mnie kiedyś skrzyczano, że czemu ja nie jestem Mary XXX - bo to zawsze był numer Mary i skąd ja go mam. Dzwoniono kilka razy, za każdym razem przeżywając szok, że to nie Mary odbiera, .tylko jakiś zapity samiec.
OdpowiedzUsuńciekawe jakby rozmówca zareagowal gdybys tym zapitym samczym glosem powiedzial "Tak, hi, to ja, Mary, o co chodzi skarbie?"
Usuń