Oto kot typu Ildewąs. Nienażarta i łatwo przekupna bestia, gotowa za miskę chrupków lub saszetkę przehandlować najwspanialszy karton po butach.
- Ildewąąąsie, śniadaaa...
- Jestem!- O! Szybki jesteś.
- Tak! Przybiegłem do ciebie jak tylko umiałem najprędzej z najodleglejszego krańca ogrodu sąsiadów, gdyż mnie wołałaś, o ukochana karmicie... eeee, znaczy właścicielko.
- Usłyszałeś mnie z najodleglejszego krańca ogrodu sąsiadów?
- Oczywiście!
- To dlaczego, jak mówię siedząc na kanapie "Ildewąsie, zostaw ten wazon" to jakoś nie słyszysz?
- Oh wy ludzie! Nic dziwnego, że nie potraficie odnaleźć się w życiu, skoro nie umiecie odróżnic Rzeczy Ważnych od nieistotnych błahostek...
- No, no! A poza tym, najodleglejszy kraniec ogrodu sąsiadów to przypadkiem nie tam, gdzie trzymają kury?
- Taaak... słabe, biedne istotki.
- Ildewąsie! Czy ja muszę się może zacząć martwić o te kury?!
- Miałem na myśli was, ludzi. Ale jak chcesz, to się martw, wy chyba musicie to uwielbiać.
- Co z kurami, mów natychmiast!
- O święta sadzonko kocimiętki, czy to moja wina, że akurat tam trzymają kury?
- Mów w tej chwili, bo nie będzie śniadania!
- Kury całe i zdrowe, kwiaty nie zadeptane, nie nasikałem na rzodkiewki, jak i nie kładłem min w petuniach, także nie podrapałem nowo pomalowanego płotu, kobieto, daj już wreszcie tą saszetkę na bogów, zaraz umrę, nie jadłem nic od kolacji!
.........................................................
A teraz coś z buraczanych notatek z podróży:
W autobusie w tamtym tygodniu był jeden niezwykle słodki pasażer - mały, obły, o różowiutkich, pucołowatych polikach i zasmarkanym nosku, wetknięty w granatowy kombinezonik w gwiazdki. Czarującym głosikiem dziecięcia, które ogarnia już niektóre słowa, ale jeszcze nie kleci zdań (i nie może nam jeszcze napyskować) wykrzykiwał co chwilę nazwy rzeczy widzianych za oknem, a rodzicielka potakiwała i zachęcała do dalszej zabawy. Pół autobusu aż odłożyło smartphony i siedziało wpatrzone w tą ucieleśnioną słodycz opakowaną w gwiazdki białe jak cukier, brakowało tylko bitej śmietany i wisienki, na twarzach naokoło zakwitały piękne uśmiechy, staruszki topniały w oczach.
W pewnym momencie uroczy pasażer w miniaturce wykrzykuje: "Aldi!" Pół autobusu: hi hi hi cha cha cha, ja ja, Aldi!
Matka, dumna jak paw, postanawia wejść na wyższy poziom gry i pyta: "A powiedz, co zawsze kupujemy w Aldi"?Odpowiedź w lukrowo-miodowej tonacji przyszła natychmiast i bez mrugnięcia okiem: "Masło, piłę i łopatę!"
Ten młody człowiek zapowiada się niezwykle interesująco.
(Albo matka ma ciekawe hobby)
A co tam u was?
Hehehe, też kupiliśmy piłę w Aldi, więc kto wie, kto wie :) A kot słodki, i taki bez zająknięcia, byle dostać, to co lubi :) słodziaki świętują! uściski diable ukochany
OdpowiedzUsuńDo kompletu z lopata?
UsuńBo mnie od razu takie skojarzenia napadly, ze zwloki smaruje sie maselkiem dla zmniejszenia tarcia przy pilowaniu, no a potem to wlasnie lapiemy lopate i ukrywamy dowody. Za duzo kryminalów czytam chyba ostatnio? ;))
To była piła kątowa, ale piła :P kurcze, jak z mojego snu, każdy worek do czarnego worka i zakopywanie kawałek po kawałku to tu, to tam. No ja też, za dużo, hehehe
UsuńO! A skoro o tym mowa, bo juz tysiac razy chcialam spytac ogólnie, w notce, i zapominam, wiec tu
UsuńUWAGA, PYTANIE DO WSZYSTKICH:
Jaka ksiazke S. Kinga moge przeczytac, zeby nie bylo tak calkiem strasznie, zeby sie w nocy bac isc siku? Taki wiecie, nie calkiem horror, tylko thrillerowate takie. Wie ktos, cos?
Niestety mnie King znudził tak dawno temu, że już zapomniałam o nim, widzisz, to pewnie karma wraca we snach z tymi częściami ciała trupów w czarnych workach.
UsuńA ja jego nic jeszcze nie czytalam, wyobraz sobie. Chyba jestem jedyna taka osoba na swiecie, mam wrazenie :)
UsuńWrażenie mylne! Druga!
UsuńDzięki, Kalina :-)
UsuńTo nie jest ze mną aż tak źle!
Trzecia. (Tez boje sie bac).
UsuńA te kawałki to od Nessera? Bardzo lubię i polecam. Seria z inspektorem Barbarottim.
I znow nie spojnie wyszlo...
Cieszy mnie co prawda, ze nie tylko ja taka ostatnia z tym Kingiem, jednakowoż nie rozwiązuje mojego problemu, że nie wiem co przeczytać, zeby nie był horror, ale jednak trochu straszno... :)
UsuńBo ja w tym temacie małe doświadczenie mam, straszny jestem "straszak". I potem jak Borsuk idzie np. wieczorem do pracy, to ja sie boje wystawic chocby nos spod kołdry.
A nie lepiej, Diable, zacząć od "Wakacji z duchami"? ;-)
UsuńA dlaczego to musi być King?
UsuńKalina!!!! :))))
UsuńKapelusznik, bo jestem ciekawa, w koncu taki slawny i w ogóle, no wiesz. A co, Ciebie tez znudził?
Polecam ,,Bezsenność". A Ildewąs ma piękne zęby.I urocze, małe łapeczki...Aaaaaa...cudny!
UsuńBila, jestes wreszcie! :) Od ilu to postów juz sie zastanawiam, gdzie to sie podziewasz!
UsuńDzieki, spróbuje z ta "Bezsennoscia".
W temacie tej pily to ja moze bym Misery polecila. Rzadnych nadprzyrodzonosci cyz innych wampirow tam nie ma, a jednak napiecie rosnie, acz tylko na jednej ;)
Usuńalbo na przyklad tak troche lajtowo Oczy Smoka (chyba taki jest tytul PL)
Bezsennosc troche inny kaliber niz Misery.
Moja ulubiona jest cala seria Mroczna wieza, ale to 7mio ksiak w 8 tomach poki co (zupelnie ja Klamca 4-rologia w 6ciu obecnie), wiec nei bede namawiac za mocno.
Albo zaczac od opowiadan. Dawaj na priwa z tym tematem. :D
Ildewas to chyba niedaleki krewny Cheshire Cat, co? No moze nie? po stronie Cioci Mruczynskiej i wujka Kotolaka...
OdpowiedzUsuńhttp://image.excite.it/cinema/news/stregatto1_39466_1.jpg
Tak troche jakby, przyznam ze bardzo lubie te kolory, magenta z takim phtalo zielonym (nie wiem jak sie te nowoczesne kolory po polsku nazywaja i nie hce mi sie szukac gdyz jestem leniwa).
UsuńA wuj jego to moze i Kotolak, nie zdziwilabym sie!!!
Nie szukaj po polku, absolutnie... wiesz w temacie kolorów to jak sp sasiad mojego sp Dziadka co to po niemiecku sie nauczyc nie mogl, a po polsku juz zapomina, tak i ja po angielsku sie nauczyc nie moge, a po plsku juz zapomnialam ;).
UsuńU mnie najgorsze jest to, ze nie umiem plynnie z jednego jezyka w drugi. Jak niekiedy musze w pracy robić za tłumacza PL-DE, to jest po prostu wstyd i hańba, nagle nie umiem ani jednedo ani drugiego!
Usuńzakaldam sie o dyche (dowolnie wybranej waluty Europejskiej), ze ten problem jest tylko jak MUSISZ sie przestawiac, bo jak nie musisz to pewnie tak jak mnie zdarza Ci sie pisac zdanie do polowy w jednym jezyku, a dalej w drugim? Nie? Tylko mnie sie tak czasem pi...toli? Come on, niemozliwe! ;)
UsuńA nie, pól na pól to mi wychodzi wrecz wysmienicie - tylko ze nikt tego nie zrozumie, kto jednym z tych jezyków nie wlada. No i jest to taki problemik maly wlasnie, jak trzeba tlumaczyc z jednego w drugi na zpowrotem.
UsuńMiksem pól na pól to sie w domu porozumiewamy, bo niektóre rzeczy latwiej wytlumaczyc po niemiecku, a niektóre po polsku, i to pewnie wszyscy mieszkajacy "w zagranicy" tak maja.
Kot boski! Piękny! Te ślepia, te wąsiska (w naturze są dużo dłuższe - może to dodaje powagi?) ten arystokratyczny kolor futra! Pogodna natura kota najedzonego (również w perspektywie najedzonego) oddana z diabelskim mistrzostwem. Och! Ach!
OdpowiedzUsuńNo i uśmiech, uśmiech zdradzający pochodzenie z Cheshire ;)
Dziecię może wprawiło rodzicielkę w pewne zakłopotanie, ale bez obciachu. Jadąc autobusem z uczelni moja psiapsiółka bibliotekoznawczyni rozpływała się w zachwytach nad dziewczyneczką słodziutką lat ok 3-4, która CZYTAŁA widziane z okna napisy. Reakcja współpasażerów jak na słodziaka w kombinezonku w gwiazdeczki. Aż do momentu, gdy dziewuszka wypaliła (przepraszam, ale to cytat): chuj kurwie w dupę! i domagała się od rodzicielki objaśnienia znaczeń. Myślę, że rodzice dzieci nad wiek mądrych i inteligentnych wielce mają po prostu przechlapane ;)
A swoją drogą w takich chwilach żałuję, że sama jeżdżę do fabryki samochodem.
UsuńNo oczywiscie ze wąsiska nadaja powagi, wąsiska nalezy zapuszczac przed kazda rozmowa kwalifikacyjna i egzaminem. Sukces murowany, zapamietaj!
UsuńDziecie z autobusu to tak na light, no, wszyscy sie smiali z tej pily i lopaty. A matka tej dziewczynki - no cóz, troche obciach, to fakt, ale czy to dziecka wina, ze pólmózgi wypisuja takie rzeczy na murach? Ja bym sie za bardzo nie wstydzila w tym momencie chyba (tak mysle, ale kto wie :)
Czyli jak myślę o zmianie pracy powinnam już zaprzestać depilacji tego zalotnego meszku nad kącikami górnej wargi?
UsuńJak mus to mus, tylko jak ja to Mężczyźnie wytłumaczę...?
Zaprzestac. I smarowac pomada na porost.
UsuńA on musi zrozumiec, wszak zmiana pracy to sprawa natury egzystencjonalnej!
Powieś sobie Psie na lustrze zdjęcie Herculesa Poirot. Ku temu zmierzaj. ;-)
UsuńTiaaaa... co prawda trzeba będzie pomadować, żeby nie poszło w fason sarmacki, ale Poirot wzbudza zaufanie. Byleby tylko mi z tego późny Hitler nie wyszedł.
UsuńJa myslę, że szczególne wrażenie robi na cesarza Franiszk Józefa.
UsuńDostojnie tak.
Nie, nie, nie! Diable kochany, każdy szef weźmie mnie za potencjalną konkurencję - za dużo władczego dostojeństwa.
UsuńAha, aha, no ma to sens, faktycznie. To co, może tak modnie na drwala? Albo ekscentrycznie, na Salvadora Dali? A jak chcesz naprawdę zantrygować, to w takim razie polecam anty-wąsiska, na Wagnera! On miał na twarzy takie dziwne coś, nie? Właściwie wszystko oprócz wąsów, taki rodzaj szalika na podbródku i szyji.
UsuńMoher na szyi! To jest niezłe! Znałam gościa, który też tak miał. Zawsze mnie intrygowało, czy ten szetland stanowi litą całość aż do stóp... ;-)
UsuńZe to tylko taki golf od swetra wystaje? :-)
UsuńDrwal... to tak do pracy fizycznej bardziej, a nie wiem, czy podołam. Wagner. Na Wagnera to bym musiała zacząć zapuszczać od klaty. Mężczyzna nie szczymie. No way. No i w sumie Wagner był bez wąsów, to nie wiadomo jak to interpretować.
UsuńDali taki trochę jakby niepoważny. Pomyślą, że szurnięta jestem, a po co mają się od razu w tym połapać?
Chyba jednak pójdę na bezrobocie, albo alternatywnie do wąsów pójdę w uśmiech z Cheshire :)
Powinnam zacząć trenować.
P.S.1.
Diable, Ty się tak nie wyrywaj z umajaniem mojej fizjonomii wąsiskami, bo możesz jeszcze kiedyś kupować telefon i... a co się raz zobaczy, tego się już nie odzobaczy!
P.S.2.
Kalinko, zwykle tak to działa. W sensie tacy osobnicy są wyposażeni we własne szetlandy. Mam takiego kolegę, któremu zawsze wszyscy na plaży zwracają uwagę: Zbysiu, zanim wejdziesz do wody jeszcze zdejmij sweterek ;)
Ja cos zaczynam podejrzewac kochana, ze Ty to jestes przeciwko wąsiskom.
UsuńBląd. DUZY BLAD!
Tak, rzeczywiście, trochę się łamię.
UsuńOjojoj. No, Twój wybór, beda tego konsekwencje.
UsuńMoże na Małysza? Zapowiedź pracownika wysokich lotów.
Usuń:))))
UsuńBo jak zwykle krótko ale konkretnie w punkt :)
Piesu, problem rozwiązany!
A Bożenie się zdawało, że jak jej dzieci robią zawody w tym, kto pamięta więcej dźingli reklamowych, to jest patologia. Widocznie jednak nie :D
OdpowiedzUsuńIldewąs <3
Spokojnie Bożeno, póki nie prześcigają się w recytowniu reklam piwa, jest ok!
UsuńCzyli kalambury obrazkowe na temat logotypów okolicznych sklepów też się nie liczą? :D
UsuńTo po prostu element naszej codziennosci!
UsuńDzieci Miasta! (chociaz w sumie - zabka, biedronka - mamy i elementy przyrodnicze ;)
Mis Keneli? ;)
UsuńJa też nie czytałem Kinga, ale to żaden wyczyn, bo nie czytuję żadnych kryminałów, thrillerów ani horrorów. Jak mam zapotrzebowanie, to oglądam Facetów w czerni. Uwielbiam ten film.
OdpowiedzUsuńMam pytanie. Dlaczego piszesz o kocie, a dajesz obrazek pięknego rekina z nogogłaszczkami? ;)
Niezwykle dorodny okaz, prawda?
Usuń(sprawdzam odpornosc odbiorców na dezinformacje, pieknie odparles ten rekini atak!)
Ja kryminalów i thrillerów tez do tej pory raczej nie czytalam, ale teraz jakos tak zaczelam i nawet wciaga.
Horrory omijam szerokim lukiem, obojetnie ksiazki czy filmy, bo potem wlasnie mam rózne nocne i wieczorne problemy...
A filmy, które w kólko moge ogladac to "Dracula" Coppoli, "Mój sasiad Totoro" i "Spirited away" z Ghibli. Kazdy widzialam juz z 10-15 razy, i nie powiem, zebym miala dosc.
Na drugim miejscu sa te stare Gwiezdne Wojny (te najstarsze) i "Czekolada" - ale "Czekolada" jest tak bardziej dla dziewczynek chyba niz dla chlopców, wiec mozesz nie znac ;)
Cóż, dzieci zapamiętują te szczegóły, które wywarły na nich największe wrażenie.
OdpowiedzUsuńDawno temu, tuż po hucznie obchodzonych u nas w domu imieninach męża, nasz trzyletni syn spacerował z babcią i jej znajomą. Oczywiście musiał odpowiedzieć na szereg pytań typu imię, wiek, adres, imiona rodziców - co też pięknie i wyczerpująco zeznał. Zachwycona starsza pani zapytała:
- A co robią twoi rodzice?
- Piją wódkę i śpiewają"Sto lat" - odpowiedziało dziecko.
Ot, patologia...
:))
UsuńW takich momentach to dobrze, ze nie jestesmy w Szwecji. Zaraz by sie urzad doczepil i niedajbogu dzieci zabral w "bezpieczne" miejsce.
Ale wychodzi z tego, ze w Aldiku super fajne pily i lopaty sprzedaja!
u mnie na przykład zapierdol, ze nie mam kiedy taczek załadować...poza tym tak sobie.
OdpowiedzUsuńKot Ildefons to zupełnie inne alter ego kota ))))))))) którego trzymam w głowie i czasami mi się wymsknie na papier, na pieniek ... jest świetny Diable !!!taki alicjowy he he
co zaś sie tyczy dzieci, to powiadam Ci wypaplaja każda rodzinna tajemnicę !!!
Wekend juz prawie, Teatralno! Czy na weekend tez jakies warsztato-teatry przewidziane?
UsuńMasło, piła i łpata? Może da się to jakoś wytłumaczyć...
OdpowiedzUsuńJadła masło, potem piła procenty i a dziecku łopatkę żeby sie nie nudziło;D
Jadla maslo (juz widze jak tak je, lyzkami) i pila procenty.... mniam ;)
UsuńMogła też jeść łopatą. Chociaż to jeszcze trudniej sobie wyobrazić;D
Usuńdamy rade! :)))
UsuńKoty mnie przerażają, a Ty mnie w tym utwierdzasz, diable :D
OdpowiedzUsuńMialas z kotami takie przygody jak z golebiami? :-)
UsuńJa lubie. Lubie to mruczenie kocich silniczków!
Gołębiom nie mam za złe. Po prostu ich nie ogarniam. Koty są wobec mnie... niekulturalne, a to mnie szalenie odstrasza. W przeciwieństwie do gryzoni, które są zawsze bardzo kulturalne. Taka świnka morska nigdy mi niczym nie uchybiła. Koty mnie obrażają na każdym kroku!
UsuńA mi się kładą, nie wiadomo czemu, na brzuch. I włączają silniczki.
UsuńMorskie swinie i inne gryzonie są przesłodkie, moze szczury nie za bardzo (te hodowlane, bo dzikie są ładne)
U nas, a rzecz uszczuplając do liczby jak najbardziej pojedynczej,u mnie: ani wąsa (nawet wąskiego) ani Aldiwąsa, ani Ildefonsa, chociaż fon by się znalazł.Kot ma Ildefonsa powiadasz, no tak, tak by raczej wypadało. A raczej wypadać miało, zna tych przepadków (i przypadków) historia nie mało. Nie dużo nie mało leż w sam raz, wszedł kotek na płotek i zlazł.
OdpowiedzUsuńPewnie za płotkiem była kura, ale uciekła.
UsuńU nas nie ma żadnego futra, ani kociego, ani innego, niestety. Chciałabym, ale byłoby cały dzien samo w domu, a to niedobrze.
"wiem gdzie topór i łopata, będzie dla mnie i dla brata" z baśni
OdpowiedzUsuńNo pacz pani, jakie ten Aldi ma dlugie tradycje!
Usuńdokładnie! wyrósł z tradycji i w tradycji trwie! : D
UsuńTo sie ceni w dzisiejszych dzikich czasach.
UsuńDiable błagam, proszę o jednookiego kota co się łasi o piątej rano. Czy ja tu mogę jakieś zdjęcie załączyć? Śniadanko w jednym oku nabiera mocy!!!
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie wtedy cala moc koncentruje sie w tym jednym oku i poraza strumieniem rwącym! Ale o 5 rano? Czy ten kot nie zna litosci?!
UsuńZnasz jakiegoś litościwego kota? Łakomy, łaszący się, gadatliwy, śpioch... ale litościwy?
OdpowiedzUsuńA. No nie, w sumie nie :-)
Usuń